Zapewne w tych publikacjach są również zachęty, by jednak raczej ponieść osobistą szkodę niż narazić opinię zboru. Zatem lojalnie nie mówiłem m.in. o tym, że załamany po utracie majątku Z KTÓREGO OKRADLI MNIE ŚWIADKOWIE JEHOWY próbowałem skończyć z życiem. Taki mało istotny "szczegół"....
Szczegółem określiłeś swój stan psychiczny.
Wiem że dla swojego lepszego samopoczucia często nie mówi się samemu przed sobą o swoich błędach ale próbuje się je zrzucić na innych, tylko czy to jest najlepsze wyjście z sytuacji. Czy taka postawa coś dobrego nam da czy raczej nie uchroni nas przed popełnieniem tego samego błędu.
Odnośnie chorób psychicznych dam przykład mojej byłej żony.
Jej rodzina od pokoleń choruje na depresję, ona to 3 pokolenie kobiet.
Psychiatra i bodajże tez psycholog doradzili jej aby ode mnie odeszła to będzie zdrowa. Psychiatra określiła to jako depresję sytuacyjną. Inny psycholog zanegował możliwośc otrzymania takiej porady od innego psychologa twierdząc że to niezgodne z etyką, najprawdopodobniej powiedziano jej aby zrobiła jak uważa że będzie dobrze.
No ale w sądzie powołała się na te "autorytety" i o dziwo po poprawie zdrowia w wczesny okresie rozwodu nastąpiły nawroty. Nie nastąpiło cudowne ozdrowienie.
Oszukiwanie samego siebie i przerzucanie winy na innych nie dochodząc do sedna problemu nic nie poprawia a wręcz pogarsza sytuację. Nie wiem jak było w życiu tej rodziny ani jak było do końca w twoim wypadku ale chyba jednak mijasz się z sednem problemu.
Psycholog zapewne powie ci że nie istotne są czynniki zewnętrzne ale nasze reakcje na te czynniki, to ma na nas wpływ.