Skocz do zawartości


Zdjęcie

Witam


  • Please log in to reply
57 replies to this topic

#21 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-11-29, godz. 13:45

Czy to jest zawód na tym Bogu (w rozumieniu ŚJ i CK Organizacji: Jehowie), czy zawód w w ogóle na Wszechmogącym (jeśli dalej wierzymy że istnieje), czy tylko na organizacji? Czy po takiej decyzji istnieje potrzeba szukania Boga prawdziwego, czy następuję ogólne zniechęcenie i odsunięcie się od religii całkowicie? Co wtedy czujecie? Pytam bo ja w kłopotach szukałem Boga i wydaje mi się, że go odnalazłem i daje mi On ogromną nadzieję, pociechę i pocieszenie. A zapewniam was wcale nie jestem jakimś popieprzonym dewotem. Szukam w tych pytaniach zrozumienia Waszego bólu, aby, być może, dać Wam to co mam, dar ubogiego serca: ciepłe myśli (nazywam to modlitwą) dla Was (nie za Was).



Nik, zawód na bogu jest chyba jakimś zapalnikiem do logicznego racjonalnego myślenia, zawód na organizacji jest kolejną dawką do krytycznego spojrzenia. są tacy, którzy odchodzą od organizacji, ale jednka nie wnikają, nie odczuwają potrzeby dalszego kroku aby całkowicie pozbyć się religijnej strony życia. pielegnują swoją duchowość na własną rękę lub w innych religiach, dla wielu istnieje potrzeba poszukiwania boga prawdziwego cokolwiek to znaczy, ale są tacy, którzy po zachwycie swobodnego czytania biblii i tego specyficznego odczucia, że spływa na ciebie jakaś przedziwna mądrość, oświecenie (swoją drogą takie doświadczenie można przeżyć w namiocie szamana)nagle mówią - zaraz, zaraz, przecież ja nadal jestem zanurzony w oparach irracjonalizmu, nadal siedzę wewnątrz mojej głowy i wymyślam kolejne objawienia, tym razem ja sam, nie kto inny.

co wtedy czułem?

nic. konsternacja.
potem poczułem się biologiczną maszyną z umiejętnością abstrakacyjnego myślenia.
potem uznałem za wielkie szczęście, że wśród bilionów genów zostały przez przypadek z sumowane te, które tworzą grubego draba i mnie oświeciło... to jest fakt i nic więcej!

poczułem szacunek i miłość do unikatowego zjawiska jakim jest życie, a którym szasta każda religia, dzieląca świat na zbawionych i niezbawionych, dzieląca świat na czarno - biały, w zawzięty, pełen ukrytej frustracji sposób, starająca się wtłoczyć od dziecka instrukcję mającą określać jak widzieć kogoś kto kocha warunkowo, oferując toksyczny związek z bóstwem od wieków pielęgnowany przez irracjonalny ludzki strach, który był i jest ciężarem ludzkiego serca.

jak już to wiesz, jesteś tego świadomy , nie możesz dalej wierzyć, żyjesz, jesteś sobą i zdajesz sobie sprawę, że ten wewnętrzny strach ma upust nie tylko w takim zjawisku jak religia, zdajesz sobie sprawę, że masz do dyspozycji przynajmniej trzy inne wentyle bezpieczeństwa, gdy to wiesz i patrzysz na to tak z góry, tak kosmicznie, nie możesz już wierzyć.

nie możesz wierzyć, że jakiś małostkowy bóg pragnie świątynnego złota, w nagrodę daje chlew i barany albo dwunastoletnie dziewice, nie możesz akceptować tej moralności jako całości i jednocześnie nie możesz wybierać tylko wspaniałych humanistycznych kwiatków, na które przecież wpadł każdy inny oświecony prorok tego świata.

nie możesz akceptować wyjaśnienia stanu rzeczywistości nieweryfikowalnym pomysłem na wytłumaczenie sobie czym jest zło, agresja, dobro, znając ewolucję powstawania tych poglądów czerpanych z przeróżnych, czasami śmiesznych treści religijnych poszczególnych kultur, których dawno już nie ma.

nieweryfikowalnych egipskich, olimpijskich, babilońskich, żydowskich, indiańskich wyjaśnien świata jest do wyboru i koloru w dosłownym rasowym tego słowa znaczeniu. wszystkie charakteryzują się konfliktem i paradoksem, zamykają boga w szklanej kuli, w której widzimy ducha podzielonego na pół, białego władcę wybawiciela, stworzyciela i czarnego mściciela, zadrośnika widzimy groteskową postać jaką jest przecież sam człowiek.

gdyby wszyscy to wiedzieli nie byłoby na świecie ani jednej wojny, a nasze dzieci najlepiej jakby czciły boga Niewiema.

jesteśmy na etapie prymitywnego oświecenia, a świat dopiero uchyla przed nami drzwi :)

mam nadzieję, że jakoś zaspokoiłem Twoją ciekawość, przyjacielu :)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-11-29, godz. 13:54

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#22 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-11-29, godz. 16:06

Nik, zawód na bogu jest chyba jakimś zapalnikiem do logicznego racjonalnego myślenia, zawód na organizacji jest kolejną dawką do krytycznego spojrzenia. są tacy, którzy odchodzą od organizacji, ale jednka nie wnikają, nie odczuwają potrzeby dalszego kroku aby całkowicie pozbyć się religijnej strony życia.

jak sie nie pokłada całego zycia w nadzieję na pomoc od Boga na kazdym kroku, to i nie ma zawodów na Bogu.
czyli tak jak ja, któremu nic nie przeszkadza wierzyc w nowotestamentowego - jednak wszelkie zyciowe epopeje, dramaty, fraszki i komedie pozostawiam pod hasłem 'ot, życie' obarczając albo pecha, albo brak planowania albo wyjatkowe szczescie w danej sytuacji. i nie ma wtedy potrzeby krzyczec 'o Boze ratuj bo dlugopis pisze na niebiesko a kupilem czarny' - nawet racjonalne myslenie nie przeszkadza w tej wierze. jak mowie - starczy po prostu nieobarczac Boga wszystkim złem i dobrem jakie nas spotyka, bo ludzie mają tendencje do pamiętania złego (a juz na pewno nasi rodacy, hehe)

a co do organizacji i swiadkow, to oni mistrzostwo osiagneli w pamietaniu tego, co złe.

I nie czuje sie zraniona,ani jakos zwichrowana psychicznie.Tylko jak na razie nikt ze starszych mnie jeszcze nie nawiedzil,mysle ze dopiero sie zacznie,ale ja nie zamierzam z nikim dyskutowac,ani zaglebiac sie w jakies tematy.

i tak trzymaj, nie daj się zgnoić jakimś pastuchom samozwańcom. najlepsza bronią na nich jest ich własna taktyka, tj. mieć kogoś głeboko w d.... i robić/mówić swoje. a jak nie chcą się odczepić to 'halo policja? jacys dwaj panowie dobijaja sie do moich drzwi i nie chca odejsc' - niech sobie mają pożywkę do swojej nienawisci vs. babilon

#23 liberator000

liberator000

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2010-12-02, godz. 11:07

Aniu! :)

Polecam przeczytać moje doświadczenie i myślę że to doda Ci skrzydeł. Wiem z własnego doświadczenia że, na prawdę przynosi ulgę to kiedy samemu można rozsądzać co jest złe a co dobre. Potrzeba tylko na to mieć czas, a widzę że i ty go znalazłaś. Właśnie dlatego bracia nie pozwalają nam mieć wolnego czasu na przemyślenia tylko na czytanie artykułów ze Strażnicy i studiowanie wersetów wg. jej toku rozumowania. Po takim czasie kiedy spotykam jakiegoś ŚJ na prawdę bez wymyślania mam pytania na które nie są mi wstanie odpowiedzieć. np. skoro wcześniej w organizacji ŚJ można było palić tytoń a teraz nie można dlaczego tak jest? Przecież Bóg stworzył tą roślinę prawda? Konopia tj. marihuana to również "ziele" interpretowane wersetami z Pisma Św. przez rastafarian jako "lecznicze ziele" jest stworzone przez Boga więc dlaczego go nie używać? Pokolenie 1914 to również pytanie dla nich kłopotliwe jak i wszelkie zmiany zasad i reguł w tej organizacji. Wiem że moje pytania już zasiały wątpliwości w kilku głowach głosicieli z którymi miałem do czynienia. Jeżeli skontaktują się z Tobą starsi to musisz powiedzieć że nie chcesz i nie musisz się tłumaczyć. Ostrzeżenia że świat jest zły to tylko powód żebyś nie odchodziła. Ja wiem że nie jest.. bo kieruję się normalnymi zasadami i patrzę inaczej na wszystko ale nie zawiodłem się i nie zobaczyłem tak szybko jak było mi to mówione jak to jest źle. Służę pomocą Tobie i innym mającym wahania lub wątpliwości :)

#24 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-02, godz. 11:41

.. bo kieruję się normalnymi zasadami


:)

witaj na forum przyjacielu i pisz z serca jak teraz.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-12-02, godz. 11:41

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#25 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-12-02, godz. 22:12

zawód na bogu jest chyba jakimś zapalnikiem do logicznego racjonalnego...


Bardzo interesujący wywód, pokazujący rodzenie się myślenia ateistycznego...upss racjonalnego. Nie wiem może nie końca właściwie zrozumiałam. Czy wierzącym w Boga brakuje zdolności abstrakcyjnego myślenia? Żyją w poczuciu irracjonalnego, paraliżującego strachu przed rozgniewaniem wymagającego i drobiazgowego Boga? Czy sugerujesz, że wewnętrzny lęk, gniecący ludzkie serce i odbierający mu uczucie całościowego szczęścia, jeśli odwróci się od Boga, skłania człowieka do kurczowego trzymania się opcji teistycznej? Czyżby ludźmi wierzącymi kierowały tak niskie pobudki jak strach przed wywołaniem niezadowolenia Stwórcy i wyrachowane pragnienie zaskarbienie sobie uznania Bożego, procentujące w dostąpieniu rzeczy wiecznych lub w samej nieweryfikowalnej perspektywie nieśmiertelności? A jedyną najrozsądniejszą alternatywą wyścia z kręgu osaczającego ludzkie serce strachu jest zawierzenie sile własnego rozumu, wyzwolonego z domieszek teologicznych spekulacji?

Chyba ja za mało się w życiu bałam, albo jestem tak dalece nieoświecona, że Bóg nie wzbudza we mnie strachu lecz poczucie bezpieczeństwa. Czyżby monopol na prawdę posiadał tylko racjonalizm? Prawdziwe jest tylko to, co jest dla nas doświadczeniowo poznawalne lub co da się rozumowo, logicznie udowodnić?

Fakt... istnienia Boga nie da się do końca udowodnić, nie da się też do końca obalić. Wytłumaczenie porządku świata to nasz osobisty wybór. Najbardziej niebezpieczne jest kurczowe trzymanie się Boga, zniewalenie Go w ograniczonym umyśle i przypisywanie Mu rzeczy i czynów, które należą do sfery naszej źle pojmowanej wolności. Łatwo wtedy zawieść się na Bogu, a nawet obwinić za nasze ukryte lęki.

Dzięki za ten wpis. Lepiej mogę zrozumieć ludzkie rozterki dotykające wiary w Boga. :)
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#26 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-03, godz. 10:45

:)

Bardzo interesujący wywód, pokazujący rodzenie się myślenia ateistycznego...upss racjonalnego. Nie wiem może nie końca właściwie zrozumiałam. Czy wierzącym w Boga brakuje zdolności abstrakcyjnego myślenia? Żyją w poczuciu irracjonalnego, paraliżującego strachu przed rozgniewaniem wymagającego i drobiazgowego Boga? Czy sugerujesz, że wewnętrzny lęk, gniecący ludzkie serce i odbierający mu uczucie całościowego szczęścia, jeśli odwróci się od Boga, skłania człowieka do kurczowego trzymania się opcji teistycznej? Czyżby ludźmi wierzącymi kierowały tak niskie pobudki jak strach przed wywołaniem niezadowolenia Stwórcy i wyrachowane pragnienie zaskarbienie sobie uznania Bożego, procentujące w dostąpieniu rzeczy wiecznych lub w samej nieweryfikowalnej perspektywie nieśmiertelności? A jedyną najrozsądniejszą alternatywą wyścia z kręgu osaczającego ludzkie serce strachu jest zawierzenie sile własnego rozumu, wyzwolonego z domieszek teologicznych spekulacji?



wierzący w boga to ani gorszy, ani lepszy człowiek. strach dręczący ludzkie serca, to oczywiście strach przed śmiercią, strach przed bogiem jest konsekwencją dalszego kulturowego rozwoju człowieka. strach przed śmiercią paraliżuje, a wiara w boga jest wentylem bezpieczeństwa, jest metodą wyrzucenia z siebie tego ciężaru, zawierzenia życia, oddania go w wielkie dłonie - to wszystko uspokaja, ale nie jest to jedyna metoda. wspomniana przeze mnie w innych wątkach twórcza praca, miłość, sztuka są również dobrymi kołami ratunkowymi dla paradoksalnej sytuacji w jakiej znalazł się umysł ludzki, konkretnie, nasza świadomość, dająca nam poczucie istnienia i jednocześnie przemijalności. nie różnimy się pod tym względem (wspomina o tym również biblia) od naszych mniejszych braci przemijamy jak one, będąc jednak tego świadomi i to stanowi dla nas ciężar.

pobudki ludzi w ostatecznej dogłębnej analizie będą zawsze ukierunkowane na przetrwanie, konstrukcja naszych umysłów zapewnia nam optymalne zachowanie nastawione na przeżycie, śmierć wykracza jednak po za ten mechanizm, nie mogąc objąć tego procesu instynktem, bo nie mieści się ona (śmierć) w zakresie możliwości uniknięcia jej, jak uczucie głodu, pragnienie akceptacji, seksu, umysł musi poradzić sobie z świadomością własnej skończoności, niebytu, czyli z zagrożeniem. mamy zatem wykształcony mechanizm, który nie pozwala nam na życie w ciągłym podwyższonym poziomie adrenaliny do granic wytrzymałości, nie służy to przetrwaniu, nasze życie wyglądałoby w tym wypadku jak w transie narkotycznym :)

od niepamiętnych czasów człowiek zatem odrywając się od natury próbował pogodzić swoją świadomość przemijalności z samą przyjemnością i świadomością bytu, konsekwencją tego musiało być wykroczenie po za stan fizyczny, ucieczka od śmiertelnego ciała, projektowania swojego ego, swojego bytu w coś co zapewniłoby mu wewnętrzny spokój, dało poczucie bezpieczeństwa i ukoiło egzystencjonalny ból.

po latach myślenia tak rozumiem te sprawy. są dla mnie wystarczającą odpowiedzią na zastany przeze mnie stan rzeczywistości z której się wyklułem, w której się pojawiłem chcąc nie chcąc. doceniam to bo to wielkie szczęście móc zobaczyć taką ciekawostkę jak świat.

nie chcę wnikać w poszczególne pobudki religijności, natomiast chciałbym, aby wnikano w ten sposób w dziedzinę jaką jest religia, aby poddano ją psychoanalizie, bo to jeden z czynników, który naprawdę może ulepszyć świat, wiedza o wiedzy tarnscendentalnej jest rozwiązywaniem węzła niezgody, tego bym pragnął.


Chyba ja za mało się w życiu bałam, albo jestem tak dalece nieoświecona, że Bóg nie wzbudza we mnie strachu lecz poczucie bezpieczeństwa. Czyżby monopol na prawdę posiadał tylko racjonalizm? Prawdziwe jest tylko to, co jest dla nas doświadczeniowo poznawalne lub co da się rozumowo, logicznie udowodnić?


bóg ma w Tobie droga Ido wzbudzać poczucie bezpieczeństwa i chronić przed strachem, taka rola tej Twojej wewnętrznej projekcji na niego, istotę, która może zapewnić Ci, co?.. życie, życie, życie :)

... a prawdą jesteśmy my, z całą gamą wierzeń, z całym wachlarzem poglądów, problemów, z naszym bólem i radością, znasz inną prawdę?

prawdą jest człowiek.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-12-03, godz. 11:16

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#27 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2010-12-03, godz. 13:33

prawdą jest człowiek.

ostatecznej prawdy jeszcze nikt nie poznał. w sensie naukowym, bo w religijnym to prawdy co chwile mamy.

nie istnieje cos takiego jak prawda absolutna, i nawet moje poprzednie zdanie nie musi byc prawdziwe, co warunkowałoby istnienie prawdy absolutnej. ale tym tokiem wpadniemy w paradoks.


MOIM zdaniem jakas prawda absolutna może istnieć, taka, ktora bedzie prawdziwa wszędzie absolutnie i bezwarunkowo, ale nie sadze aby ktokolwiek kiedykolwiek żyjący na ziemi ją posiadł. bo to, ze jabłko puszone w powietrzu na wysokosci metra od ziemi na pustyni sahara upadnie na piasek nie oznacza, ze to samo jabłko by zachowywało się tak samo wszędzie we wszechświecie, gdzie prawo powszechnego ciążenia akurat by nie działało

#28 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-03, godz. 13:56

nie istnieje cos takiego jak prawda absolutna



tak prawda absolutna to paradoks i wygląda on tak:

gdy nie będzie ani jednego człowieka, nie będzie prawdy, tej, o której właśnie piszę ;)
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#29 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-04, godz. 00:42

Bardzo interesujący wywód, pokazujący rodzenie się myślenia ateistycznego...upss racjonalnego. Nie wiem może nie końca właściwie zrozumiałam. Czy wierzącym w Boga brakuje zdolności abstrakcyjnego myślenia? Żyją w poczuciu irracjonalnego, paraliżującego strachu przed rozgniewaniem wymagającego i drobiazgowego Boga? Czy sugerujesz, że wewnętrzny lęk, gniecący ludzkie serce i odbierający mu uczucie całościowego szczęścia, jeśli odwróci się od Boga, skłania człowieka do kurczowego trzymania się opcji teistycznej? Czyżby ludźmi wierzącymi kierowały tak niskie pobudki jak strach przed wywołaniem niezadowolenia Stwórcy i wyrachowane pragnienie zaskarbienie sobie uznania Bożego, procentujące w dostąpieniu rzeczy wiecznych lub w samej nieweryfikowalnej perspektywie nieśmiertelności? A jedyną najrozsądniejszą alternatywą wyścia z kręgu osaczającego ludzkie serce strachu jest zawierzenie sile własnego rozumu, wyzwolonego z domieszek teologicznych spekulacji?

Chyba ja za mało się w życiu bałam, albo jestem tak dalece nieoświecona, że Bóg nie wzbudza we mnie strachu lecz poczucie bezpieczeństwa. Czyżby monopol na prawdę posiadał tylko racjonalizm? Prawdziwe jest tylko to, co jest dla nas doświadczeniowo poznawalne lub co da się rozumowo, logicznie udowodnić?

Fakt... istnienia Boga nie da się do końca udowodnić, nie da się też do końca obalić. Wytłumaczenie porządku świata to nasz osobisty wybór. Najbardziej niebezpieczne jest kurczowe trzymanie się Boga, zniewalenie Go w ograniczonym umyśle i przypisywanie Mu rzeczy i czynów, które należą do sfery naszej źle pojmowanej wolności. Łatwo wtedy zawieść się na Bogu, a nawet obwinić za nasze ukryte lęki.

Dzięki za ten wpis. Lepiej mogę zrozumieć ludzkie rozterki dotykające wiary w Boga. :)



Droga Przyjaciółko w tym jest problem,że nasze rozumienie o nieweryfikalnych problemach zawsze będzie naszym patologicznio-indolentnym uwarunkowaniem,bo nigdy nie przenikniemy wieczności,która jest dla nas niewyobrażalnym przejściem w nieznane.
My jesteśmy cienieniem nieprzenikalnej szczęśliwości istnienienia poza sensualnego bytu,który nas wykorzystuje do cierpienia i ... walki o wytrwałośc .
Sama wiesz,że nami ... decydują niskie pobudki - czasem ,ale mniej zdarzają się wyższe - i nasze uwarunkowania kierują się w stronę ... autorytetów.Doświadczenia i procesy psychologiczne mają wpływ na to jak postrzegamy daną rzeczywistośc i to,że Człowiek swoją ... a'posteriorii stworzył boga,a Bóg przeistoczył się w człowieka nieweryfikowalnego i zagubionego we własnych .... "odchodach" zaczął tworzyc strach.Lęk przeistoczył się w substytut personifikującego się strachu,który tworzył obraz swoich własnych (może obcych - kosmitówW:) )wyobrażeń i stresów,bo walka o ... ogień,zawsze może może byc walką z bogami.

Użytkownik caius edytował ten post 2010-12-04, godz. 00:50

"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related

#30 humble77

humble77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:UK

Napisano 2010-12-04, godz. 09:58

 Witaj  liberator000


Czytalam,czytalam:)


Mam pytanie,czy Ty sie wciagnales i byles w tej organizacji ze szczerych pobudek,czy dlatego,ze chciales byc ze swoja dziewczyna?Oczywiscie nie pomysl sobie,ze Cie oceniam,ba nawet rozumiem takie postepowanie.Bo czego sie nie robi dla milosci:)

Chodzi mi tylko o pokazanie roznicy miedzy nami.Dlatego,ze w przeciwienstwie do Ciebie jestem od urodzenia w tej religii i mam zakorzenione te nauki i  do tej pory traktowalam wiele spraw powaznie.Miedzy innymi to,ze warunkiem przezycia jest bycie SJ....Ale dzieki za rade.Nie zamierzam z nikim zbytnio dyskutowac.Ani nie zamierzam sie wyukluczac,bo nie chce krzywdzic niektorych osob.Przynajmniej na razie.No i zeby ktos nie pomyslal ,ze nie chce krzywdzic siebie.Srednio zalezy mi na kontaktach z wiekszoscia.I na dobra sprawe z rodzina tez,ktora widze 2 razy do roku.Ale Wiem czym pachnie wykluczenie,a wiekszosc mojej rodziny to SJ i wiem jak zareaguja i jak im bedzie z tym ciezko i nie chce im tego robic:)Po za tym sa dzieci kuzyni,ktorym nie mam prawa przez takie cos odbierac kontaktow,nie moge ich o tego mieszac.Bo z jakiej racji???

Bo widzisz ja nie lubie udawac i to co robilam w organizacji robilam szczerze,bo myslalam,ze tak trzeba i ,ze podobam sie Bogu i dlatego teraz tez nie chce ani siebie ani nikogo oszukiwac.Mi chodzi glownie o falszywe nauki i o rzekoma obecnosc Chrystusa od roku 1914,a Biblia nas ostrzega,ze przyjda ludzie,ktorzy beda glosic,ze Jezus jest wrod nas.Mamy im nie wierzyc!-Mat.24:23....Bo jak ma wygladac jego przyscie to tez opisuja dalsze wersety tego samego rozdzialu ,szczegolnie 27.No i tutaj zaczyna sie porblem,bo SJ uwazaja,ze ta obecnosc widzieli niektorzy z nich i ze jest to wymiar duchowy,a ten opis z Mateusza to symbolika.Tylko,ze Biblia podaje,ze przyscie Jezusa ujrzy wszelkie oko(Objawienie 1:7),a nie tylko jakas grupka ludzi ze SJ oczywiscie....A czy wydarzenia z roku 14 wszystkich ludzi oswiecily i kazdy twierdzi,ze to jest obenosc Chrystusa?Nie tylko SJ,ktorzy probuja to wszystkim wmowic.My nie mamy glosic,kiedy Jezus przyjdzie.To nie Biblijne...

Na zadnym zebraniu nie bylam od 2 miesiecy.Fakt byli u nas bracia,ale Ci z ktorymi spotykamy sie rowniez towarzysko.ptali czy wszystko u nas ok.Ja nie przyznaje sie na razie do niczego.Ale moj maz zaczal wypytywac o rok 14 i pokolenie.Zatkalo ich iOni tez nie potrafili tego wyjasnic.zauwazylam cos w ich oczach jakis  strach,nie umiem tgo opisac...To juz kolejny przypadek z rzedu,ze ktos nie umie tego wyjasnic  :blink:Potwierdzaja sie tutaj slowa z Biblii,ze... 'Nauczaja tego czego sami nie rozumieja'...A na potwierdzenie swojej wiedzy na temat pokolenia przeczytali nam to:"Wtedy Jezus odpowiedzial i rzekl im:Nie szemrajcie miedzy soba".Jana 6:43

Tak na marginesie jesli sie przyrzec tej wypowiedzi to tyczyla ona tylko Zydow w tamtej chwili kiedy Jezus to powiedzial.Jest to wyrwane z kontekstu,bo Zydzi nie wierzyli ze zstapil on z nieba i szemrali miedzy soba przciwko niemu.Wystraczy przeczytac wczesniejsze wersety....Ale nam nie wolno szemrac przeciwko WTS....


Przy okazji werst 45 mowi:"Napisano bowiem u prorokow:I bedea wszyscy pouczeni przez Boga.Kazdy ,kto slyszal od ojca i jest pouczony,przychodzi do mnie. Tu wyraznie pisze kto nas poucza i to nie jest WTS...Ani SJ

A o Swiadkach mozemy przeczytac w Jeremiasza 14 rozdziale.Szczegolnie werset 9,10 oraz 14 i 15....Jesli juz tak Swiadkowie lubia analogicznie robic wszystko co w Bibli,to o nich pisze tam.
Mnie ten rozdzial utwierdza tylko w tym,ze nalezy z tej religii uciekac.

No z tym,ze nie kazdy SJ zauwazy to,bo w przekladzie NS sprytnie usunieto zwrot ;twoim imieniem jestesmy nazwani"    na : ..."to nad nami bylo wzywane Twoje imie"...Sens jest ten sam tylko nie rzuca sie tak w oczy...

Pozdrawiam

#31 humble77

humble77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:UK

Napisano 2010-12-08, godz. 12:47

 Zaczynaja do mnie przychodzic   bracia.Zona starszego i  taki brat,ktory nie jest starszym.Pod pretekstem zwyklych odwiedzin.Nie pytaja o nic ot takie tam pogaduszki...Tylko,ze wczesniej akurat oni jakos nie przychodzili...

Czy to moze byc poczatek nagonki na mnie?

Użytkownik humble77 edytował ten post 2010-12-08, godz. 12:48


#32 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 13:18

 Zaczynaja do mnie przychodzic   bracia.Zona starszego i  taki brat,ktory nie jest starszym.Pod pretekstem zwyklych odwiedzin.Nie pytaja o nic ot takie tam pogaduszki...Tylko,ze wczesniej akurat oni jakos nie przychodzili...

Czy to moze byc poczatek nagonki na mnie?

No musza ustalić co Ci dolega.
Dlaczego osłabłeś duchowo.
Więc będa zadawali głupie pytania.
Jedyna dobra odpowiedz to że wszystko jest ok , wszystko Ci się strasznie podoba, i bardzo załujesz że nie masz tyle czasu, że masz tyle zajęć że po prostu doba to za mało.
Brak czasu brak czasu, ale jak tylko Ci się zwolni doba to się z podwójną siłą zaangażujesz w dzieło.
Na taką argumentację będa bezradni.
nie potrafiłam uwierzyć.......

#33 humble77

humble77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:UK

Napisano 2010-12-08, godz. 13:38

acha no wiec mam dobre odczucia.

Ja zawsze odpowiadam,ze u mnie wsio ok:)Zgodnie z prawda zreszta:)Ale podejrzewam,ze beda zadawac pytania z innej beczki i mysle ,ze wymigam sie tym,ze nic nie odpowiem.Tzn nie chce roztrzasac tego wszystkiego.Moj maz za kazdym razem tego kto przychodzi pyta o pokolenie(taki wytrwaly jest :rolleyes:)Ale jego nikt nie ocenia,bo jemu wolno pytac on jest zainteresowanym, a ja mam okazje widziec reakcje braci i widze jak odpowiadaja i wiem,ze nie ma sensu zaglebiac sie i w inne dotkryny wiec pozostawie ich w sferze domyslow.Tylko jak znam zycie to zaraz narabia sie jakies ploty,zawsze tak jest.Ale nie zamierzam sie tym przejmowac.Chyba hehe.

Wiec mysle ze moze powiem tyle,ze nie chce  na  razie o tym wszystkim rozmawiac.

Jak myslicie czy da sie tak wymigac?Bo wiem,ze jak zaczne im pokazywac co pisze w Biblii to zaraz zrobia mnie odstepca,a tego na razie nie chce...

#34 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 13:56

Nie mów że nie chcesz rozmawiać. Nie podważaj, nie dyskutuj. każde takie zachowanie będzie powodowało lawinę domysłów i kilka wizyt pasterskich a tego chyba nie chcesz. Będą drazyć póki nie ustala powodu.
Więc jedyne co pozostaje to mówić, że wszystko jest ok i bardzo Ci się podoba tylko żałujesz że nie masz tyle czasu bo poszłaś się dokształcać, kończysz studia wieczorowo i zaocznie, że firma zafundowała cI DOKSZTAŁCANIE. Cokolwiek, byle wykazać brak czasu. Niech mąż tez ich pokoleniem nie drażni. Po prostu nie masz czasu. Ale jak tylko skończysz kursy od razu się zaangażujesz. To ich uspokoi i nie będa mieli powodu nachodzić Cię i drązyć tematu.
Pozdr
nie potrafiłam uwierzyć.......

#35 humble77

humble77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:UK

Napisano 2010-12-08, godz. 14:20

 qwerty  przemyslalam to co napisalas,dzieki za rady mozliwe,ze bede musiala skorzystac,No i moze tez nie mam pojecia z kim zadre,ale ttez nie zamierzam zbyt dlugo udawac,nie wchodza tu zadne dlugie lata w gre...I nie chce tez dawac im zadnych nadziei

ale sugerujesz,ze bede musiala?Czy nie da sie tego tak krotko uciac?



czekam na jeszcze inne podpowiedzi

Użytkownik humble77 edytował ten post 2010-12-08, godz. 14:28


#36 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 14:22

No właśnie.Wcześniej pisałaś,że nie chcesz udawać,więc nie udawaj.

#37 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 14:27

"Bo rzecz się ma tak" - jak mawia pewien młody żyjący jeszcze klasyk :)


Jak nas nie ma miesiąc,dwa na zebraniach,to nie jest do końca troska,ale sondowanie czy tylko osłabłeś(łaś) czy może zacząłeś(łaś) zdradzac swoje wątpliwości do WTS,bo jak tak ,to początek procedur naznaczenia delikwenta z klauzulą tajności - tajne przez poufne. ;)


Jak chcesz przetrwac,to czyń jak Ci Qwerty mówi.:)
"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related

#38 humble77

humble77

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:UK

Napisano 2010-12-08, godz. 14:34

Czyli ze musze udawac?Bo widzicie mam dylemat nie chce udawac,ale moze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji,a Wy wiecie czym to wszystko pachnie.Ja niby tez wiem,ale do mnie chyba nie dociera i nie dotrze dopoki sie nie przekonam na wlasnej skorze...

#39 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 14:48

Czyli ze musze udawac?Bo widzicie mam dylemat nie chce udawac,ale moze nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji,a Wy wiecie czym to wszystko pachnie.Ja niby tez wiem,ale do mnie chyba nie dociera i nie dotrze dopoki sie nie przekonam na wlasnej skorze...



Bo to wszystko zależy od Ciebie i jak Ci sumienie podpowiada i jak masz cywilna odwagę,to mów wszystko co Cię boli i jakie masz wątpliwości i też zależy od starszego - człowieka jak byś miała takiego jak Skywalker (jeszcze latem był tu na forum obecny) ,to byś nie musiała się niczego obawiac,a czułabyś się jak "piskle pod skrzydłami kokosza",ale takich starszych to tylko ze świecą szukac.


Ja tam nudis verbis - nagimi słowami,bez ogródek mówiłem później co mnie boli i jakie są moje wątpliwości,to szybko zostałem naznaczony,a później .... naciski,naciski,naciski żebym się zadeklarował czy wreszcie odchodzę i pomogoli mi podjąc najwłaściwszą decyzję w moim źyciu - FREEDOM! :) i teraz jestem lokalnym apostatą ... ze statusem dobrego odstępcy :)

Użytkownik caius edytował ten post 2010-12-08, godz. 14:49

"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related

#40 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-12-08, godz. 14:58

humble
jesli powiesz prawdę masz natychmiastowy wylot za odstępstwo, pocztą pantoflową się rozniesie bardzo szybko, więc wszyscy nawiedzeni zaczną Cię obchodzic z daleka jak trędowatą, będą odwracać się na Twój widok. Jesli masz rodzinę u sj, bedą przezywac katusze, bo będa musieli ograniczyć z Tobą kontakt, Tobie tez nie będzie lekko, bo przecież jesteś taka sama a z dnia na dzien okaże się że jesteś WROGIEM publicznym.

Jeśli jesteś na to gotowa to wal prosto z mostu. Powiedzenie nie wystarczy, będą CIę ciągnąc na przesłuchania , komitety..... najlepiej napisac list o odejsciu. I żądanie niekontaktowania się z Tobą!
W liście możesz się przyznać do odstepstwa, nie radzę. Lepiej napisac że nie czujesz się świadkiem, że zrobiłas błąd przyjmując chrzest i że dobrowolnie odchodzisz.
Beda mieli na piśmie, nie beda Cię już nachodzić!
nie potrafiłam uwierzyć.......




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych