Posłuchajcie bracia miła
Ostatnio trochę z obowiązków musiałem przeczytać książkę Doroty Masłowskiej "Paw królowej". Po prostu ktoś poprosił mnie o parę zdań na jej temat. To zresztą nieważne, w każdym razie przeczytałem i oczywiście znalazłem interesujące nas wątki. Zacznę od końca - autorka powołuje się na "miesięcznik Strażnica" jako na źródło wykorzystanych w książce "sampli". Bo ten język, którego używa, z założenia ma przypomniać piosenkę. To też zresztą nie jest ważne. A teraz coś zacytuję, nie przejmujcie się językiem:
"Ciągłych myśli udręka, wtem dzwonek u drzwi nagle zadźwięczał, jego refleksji chorobowość przerwał, uświadomił, że jednak żyć trzeba, lecz żeby jehowi to byli nie chciał, co jak co, ale aż tak silna towarzystwa nie była z jego strony potrzeba, aż tak desperacką drugiego człowieka obecności nie pałał chęcią. Fakt to naglące czasem poczucie artystycznej samotności , ta napadająca go chęć porozmawiania z człowiekiem prostym o czymkolwiek, zawiodła go już raz na z jehowymi kolegowania się manowce, zobaczył przez judasz dwóch sympatycznych w garniakach gości, myśląć, że to dziennikarze [...]".
I dalej jest w sumie ciekawy, a trochę zabawny opis rozmowy dwóch świadków z bohaterem, przeplatany kryptocytatami ze Strażnicy. Całej książki może nie polecam, ale ten fragment - na pewno. Gdybyście mieli kiedyś w rękach "Paw królowej" zajrzyjcie na strony 20-22.
Pozdrawiam.
Ps. Czy to u mnie w kompie coś siadło, czy jest jakiś problem techniczny z czatem?
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"