Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak się robi religio-firmę?


  • Please log in to reply
5 replies to this topic

#1 Surfer

Surfer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 27 Postów

Napisano 2003-07-03, godz. 07:46

W sumie, przepis jest względnie prosty :)

1. na początku oprzyj dogmaty na istniejących, gnostycznych interpretacjach materiałów dotyczących danej religii - zawsze się znajdzie ktoś, kto buduje jakieś niewarygodne historie.
2. dokonaj syntezy zapożyczonych poglądów, trochę to tu, to tam utrąć, aby wszystko się jeszcze w głowie jakoś mieściło. Napisz kilka traktatów wyjaśniających Twój 'zestaw dogmatyczny'.
3. To, co obiecuje Twoje świeżo wygenerowane wyznanie, musi być jakoś w zasięgu ręki nowych i potencjalnych wyznawców (np. będzie dobrze, ale tylko nam i to wkrótce - bo to my się w porę zorientowaliśmy, za wierność jakim dogmatom nasza boska istota odpłaci sowicie a innych pominie kopniakiem, a co... :)
4. Ponieważ to my dokonaliśmy syntezy czyichś poglądów z własnymi - twórcy oryginalnych tez mają jedynie wiedzę szczątkową (bo nie widzieli naszej sprytnej syntezy :) i wobec tego nie mają 'całej prawdy' - a więc należy zakazać ich czytania, polemizowania z nimi itp. bo a nuż zaczną syntezować produkt konkurencyjny, a nie oto przecież chodzi.
5. Jak już mamy trochę zwolenników, to radykalizujemy poglądy - wszystkie inne owieczki spoza naszego podwórka, które probują sobie cośtam same zsyntezować lub jadą na gotowych materiałach - są w błędzie! Celujemy w nich groźnym palcem i wytykamy wszystkie zwyczaje i dogmaty, których praktykowanie kojarzyło im się do tej pory z pozytywnymi aspektami życia społecznego, religijnego i rodzinnego. W łeb !
6. Jak już 80% ludzi, do których kierujemy posłannictwo 'naszej syntezy', dostaje piany na ustach na nasz widok i cudem unikamy linczów - powołujemy się na wolność wyznania, która jest w każdej porządniejszej konstytucji. W ten sposób robi się głośno a my mamy reklamę. Ponieważ syntezę robiliśmy starannie, dzięki takiej reklamie więcej osób chcę się zapoznać z naszymi poglądami, a inaczej by nawet na nas nie spojrzeli - bo takich jak my specjalistów od 'nowych syntez dogmatycznych' to zawsze sporo - no, ale oni to partacze medialni, nie to co my :)
7. No.. i oto chodziło - mamy już tylu chętnych do głoszenia naszej syntezy, że czas na robienie dalszych kroków - przelewamy myśli na papier - drukujemy, tłumaczymy, rozsyłamy. Mimochodem dbamy, aby drobne datki zwracały nam koszty druku i taniej siły roboczej, która się przecież rwie do pomocy w wielkiej sprawie.
8. Polityka marchewki wobec naszych wiernych z konieczności musi zacząć przypominać anegdotyczny opis jedzenia chleba ze słoniną w czasach kryzysu - jedzący je chleb a kawałek słoniny przesuwa po kromce własnym nosem :) Są więc konieczne drobne zmiany w dogmatach aby nos sprawnie tą słoninę odpychał.
9. U... niedobrze, wierni się częściowo połapali. Należy na przyszłość wprowadzić kilka zakazów, które będą biczem na niepokornych:
- zakaz polemizowania i czytania wrogich publikacji polemicznych (mniej zaślepionym z pewnością by to zaszkodziło)
- dokręcić śrubę - wysokie wymogi moralne bardzo absorbują wykonawczo
- dokręcić śrubę w pracy głoszenia - gloryfikować tych, którzy zasuwają z naszym wydawnictwem, aż im pot po pupie cieknie. Jak się poświęca czemuś tyle czasu, to to przecież nie może być bez sensu, no nie?
10. Wydawnictwa to mało, zaplecze socjalne też jest niezłym pomysłem na robienie dodatkowych pieniędzy. A może by tak własne usługi quasi-bankowe z frajerami z jednej strony i kieszenią naszej firmy - z drugiej strony? No np. niech sobie budują te kaplice, zbory czy saloony - niech dają datki - wszystko do nas na konto. A potem przeciez mozna im te same pieniądze pozyczać, no nie? Jakaś pomoc zwrotna? I niech oddają szybko, bo inni bracia czekają :) No i więcej ofiar, bo nam się zaraz fundusz na pożyczki skończy :))
11. Nosz jasny gwint! Kto głośno pyskuje, że nasze materiały to teraz można w internecie umieszczać zamiast roznosić? Czy my żyjemy z projektowania stron WWW czy z drukowania?? Opier****ić, pogrozić palcem, wskazać jedyne słuszne źródło... co oni sobie myślą!?

I jakoś to leci... AmWay to pierdoły w porównaniu z nami :)

#2 Merline

Merline

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 9 Postów
  • Lokalizacja:Berlin

Napisano 2003-07-03, godz. 08:19

Hej Surfer,

wysylasz to pod humor, a to wcale nie smieszne tylko bardzo smutne niestety;-)

Tak, tak, jak sie ma wglad w ten system to mozna sie posmiac, tym co sa wewnatrz jest bardzo trudno dostrzec jakie sa reguly gry...

Dzieki za tego ciekawego posta.

Pozdrawiam, M.

#3 Surfer

Surfer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 27 Postów

Napisano 2003-07-03, godz. 08:48

Hej Surfer,

wysylasz to pod humor, a to wcale nie smieszne tylko bardzo smutne niestety;-)


No a gdzie to miałem umieścić? W Kwestiach Doktrynalnych? :wink:

#4 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2003-07-03, godz. 09:22

Trochę ciężkawy ten "humor"...

#5 v

v

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 153 Postów

Napisano 2003-07-04, godz. 06:50

Jak to dobrze surfer, że są tacy inteligentni ludzie jak Ty i to jeszcze z takim poczuciem humoru. No naprawdę z wielką przyjemnością przeczytałem twojego posta. Cudowna analiza WTS okraszona dawką żartów z najwyższej półki. Tak trzymaj a na pewno każdego dnia rano będziesz mógł powiedzieć sobie przed lustrem, „no nie jest tak źle, jest nawet całkiem dobrze, bo nie jestem jednym z tych przygłupów”.

#6 Surfer

Surfer

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 27 Postów

Napisano 2003-07-04, godz. 07:41

Jak to dobrze surfer, że są tacy inteligentni ludzie jak Ty i to jeszcze z takim poczuciem humoru. No naprawdę z wielką przyjemnością przeczytałem twojego posta. Cudowna analiza WTS okraszona dawką żartów z najwyższej półki. Tak trzymaj a na pewno każdego dnia rano będziesz mógł powiedzieć sobie przed lustrem, ?no nie jest tak źle, jest nawet całkiem dobrze, bo nie jestem jednym z tych przygłupów?.


Uuu... czuję na końcu jakiś duży sarkarm. Faktycznie, może przesadziłem, ale jak zacząłem czytać wszystko co dostępne o historii ŚJ plus co się dało to po angielsku, to taki właśnie obraz WTS się wyłonił. Przerysowanie nastąpiło w tym, że moja 'satyra ponura' wskazuje na istnienie jakiegoś pojedynczego 'złego umysłu', który to wszystko zaplanował. Zdaję sobię sprawę, że prawdopodobnie ów 'zły umysł' to zbiorowe dzieło CK, przez wiele pokoleń tworzone. I tak to wygląda - zmiany dogmatów, ich tuszowanie itd - to wszystko wskazuje na 2 rzeczy w podejmowaniu decyzji przez CK:

a) 'po mnie to choćby i potop' - czyli kroki doraźne, a jak wybuchnie draka, to coś się wymyśli - nowe światło
B) przy podejmowaniu decyzji, jak już wybuchnie draka - naczelnym celem jest minimalizowanie strat w ilości wiernych - w tym celu wszystko uświęca środki, łącznie z fałszowaniem własnych wydawnictw, udawactwem, że nic nie było itd.

...a to wszystko polane od góry ciepłym kisielkiem Bożej Organizacji. Ja nie mówię, że to prowadzą perfidni ludzie - ja twierdzę, że jak trzeba, to używają perfidnego podejścia - bo planowania to ich działań nie widać - tylko doraźne reakcje.

A jak się wszystko 'zbierze do kupy' to taki właśnie przepis na 'religio-firmę' wychodzi. Najważniejsze to mieć absorbującą warstwę mgielną - tu taką rolę spełnia wiara i dogmaty. Ludzię pragną oddawać cześć Bogu i wsłuchiwać się w Jego wolę. I robią to jak najbardziej szczerze i w oddany sposób - jako decyzję, która odmieniła ich życie. Żeby być we wspólnocie z innymi Chrześcijanami mogą przecież pójść dokądkolwiek - w tym i do ŚJ. I tam dostają się do takiej wspólnoty, no może nie Chrześcijan dokładnie. Niemniej jednak wpadają w tryby machiny dystrybucyjnej i subtelnych manipulacji, pod przyjmowanie których stale tworzony jest grunt, którego to tworzenia nie powstydziłby się Orwell. Tak powstała armia wiernych Bogu i nieświadomie wiernych Strażnicy ludzi zaczyna działać jak nowotwór - bo tylko taka droga jest skuteczna, gdy przychodzi do pozyskiwania nowych wiernych i zachowanie czegoś, o czym inne kościoły nawet nie mówią, bo to zjawisko marginalne - a mam tu na myśli 'tempo wzrostu' - pojęcie jak najbardziej z nauki o zachowaniu rynkowym.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych