Skocz do zawartości


Zdjęcie

moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ


  • Please log in to reply
1302 replies to this topic

#981 Ktosia

Ktosia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 169 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-05-26, godz. 21:08

Ja jestem przykładem happy-endu. Naszemu związkowi stuknęło już 10 lat. No ale oczywiście w międzyczasie przestałem być śJ ;-)

Znaczy się Ty byłeś śJ, a ona światuską? Jak wam się to udało? ;-)

Mi się jednak wydaje ( także z własnego doświadczenia ) że skoro myślisz o tym w taki sposób jak to opisałaś to ty Bardziej się przejmujesz waszymi spotkaniami niż on.

Cóż, ja się przejmuję. Trochę serca w ten związek włożyłam, trudno tak bezboleśnie przejść to. A co on myśli, tego nikt nie wie. Może nawet on sam, jak mu dość skutecznie mózg wyprali (inaczej jego zachowania wytłumaczyć nie potrafię;-()

Zupełnie nie złośliwe wydaje mi się także że ŚJ wychowywani w duchu organizacji i ich dziwnych zasad i zachowań są bardziej "przyzwyczajeni" do mówienia bliskim osobom od tak "Nara... " :rolleyes:

On nie jest wychowany w tym duchu. Jeszcze parę lat temu (choć wtedy go nie znałam) był katolikiem, podobnie jak jego rodzice i siostra. Teraz siostra i jej mąż zostali katolikami, a rodzice i on zostali śJ. I żyją sobie zgodnie pod jednym dachem ;-) ale jak widać chlopak szybko się uczy, to i "nara" udało mu się wpoić. Smutne, ale prawdziwe.

Ciężkie to życie i pełne zakrętów cholerka.

Pozdrawiam ciepło ;-)
Ktosia

"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"

#982 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-05-27, godz. 08:03

Znaczy się Ty byłeś śJ, a ona światuską? Jak wam się to udało? ;-)

Długa historia. I nie na forum :P
[db]

#983 izuuuuus

izuuuuus

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 1 Postów

Napisano 2009-07-22, godz. 22:48

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)

#984 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2009-07-23, godz. 05:28

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)

Witaj,
pozwól że przedstawię ci jak ja jako starszy postąpiłbym w tej sytuacji.

1. Porozmawiałbym z wami o przyszłości takiego związku. Zgadzam się z radą Ap. Pawła z 1 Kor 7:39 - żeby pobierać się "w Panu". Pomyśl czy lepiej związek budować na fundamencie jednolitym czy podzielonym ? Piszesz, że potrafisz zaakceptować inność twojego chłopaka. Ale jak będziesz go traktować jako męża ? Czy zrozumiesz różnice jak was będą dzielić (np. brak zgody na ślub kościelny, nie ochrzczenie dziecka, wychodzenie na zebrania i na głoszenie )...

2. Oczywiście jest to RADA, a nie prawo czy zasada. Więc to od was zależy czy się jej usłuchać ( a właściwie od twojego chłopaka). Ponieważ jest to rada - nie widzę problemu by Twój chłopak nadal był głosicielem , bądź nawet zgłosił się do chrztu... Nie otrzymywałby jedynie pewnych przywilejów w zborze (starszy, sł. pom., pionier) ponieważ nie byłby przykładny.

3. Piszesz, że oboje wierzycie w to uczucie. Jakie to uczucie ? Myślisz że to miłość ? Ja też miałem 17 i 18 lat. Byłem bardzo "kochliwy" Z doświadczenia powiem ci tak: to czy to miłość okaże się dopiero wtedy gdy pojawią się problemy, które razem pokonacie, poznacie się od każdej strony. Wiem że w tym wieku wiele się zrobi dla "miłości", ale wtedy rozsądek jest nieco przytłumiony hormonami. Czasami podejmuje się decyzje, których się potem żałuje. Wiem coś o tym, uwierz mi...

Mimo wszystko życzę wszystkiego naj.
I powodzenia
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#985 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2009-07-23, godz. 06:33

3. Piszesz, że oboje wierzycie w to uczucie. Jakie to uczucie ? Myślisz że to miłość ? Ja też miałem 17 i 18 lat. Byłem bardzo "kochliwy" Z doświadczenia powiem ci tak: to czy to miłość okaże się dopiero wtedy gdy pojawią się problemy, które razem pokonacie, poznacie się od każdej strony. Wiem że w tym wieku wiele się zrobi dla "miłości", ale wtedy rozsądek jest nieco przytłumiony hormonami. Czasami podejmuje się decyzje, których się potem żałuje. Wiem coś o tym, uwierz mi...

Oj tu trochę przesadzasz. Są też osoby wiekowe z rzekomym "doświadczeniem" (rzekome dlatego, że nic im to doświadczenie nie daje tj wniosków nie umieją wyciągać), które tez umieją się "zakochiwać". ;) Kto wie może ta para ma trochę oleju w głowie i już przeszła etap zakochania do miłości. To też powinieneś brać pod uwagę, nie tylko to co wspomniałeś w pkt. 3 ;)

try to be objective

Użytkownik pawel r edytował ten post 2009-07-23, godz. 06:35

Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#986 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2009-07-23, godz. 08:08

Oj tu trochę przesadzasz. Są też osoby wiekowe z rzekomym "doświadczeniem" (rzekome dlatego, że nic im to doświadczenie nie daje tj wniosków nie umieją wyciągać), które tez umieją się "zakochiwać". ;) Kto wie może ta para ma trochę oleju w głowie i już przeszła etap zakochania do miłości. To też powinieneś brać pod uwagę, nie tylko to co wspomniałeś w pkt. 3 ;)

try to be objective

Absolutnie nie uważam że u nich nie ma uczucia. Ale ze swojego doświadczenia opisałem, że w tym wieku myśli się że to uczucie, a po roku okazuje się że to zwykłe zauroczenie...

oczywiście nie ma tu szablonów i wszystko się może zdarzyć...
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#987 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-07-23, godz. 12:33

Jak długo się spotykacie?

#988 Nilrem0

Nilrem0

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 454 Postów
  • Lokalizacja:KIELCE

Napisano 2009-07-23, godz. 21:16

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)



Poczekamy pół roku i zobaczymy jak tam będzie z twojim podejściem. Mi przy pierwszym poście trzęsły się ręce :-)
Ciesz się z tego że jesteś młody i masz jeszcze sporo czasu :-D
Ale pamiętaj czasu nie wrócisz.
To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.

#989 on1988

on1988

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 12 Postów

Napisano 2009-07-25, godz. 15:33

witam
mam podobny problem co wiekszosc osob tutaj ...
poznalem piekna pod zwgledem intelektualnym dziewczyne okazalo sie po pewnym czasie ze jest sw. jehowy .
bylismy z soba ponad rok czasu ... i bylo wsztsko ok az poki nie poslismy ze saba do lozka ... po czym zaczelo sie wszystko psuc...
chcieli ja z zboru wydalic ... poszedlem na rozmowe i uprosilem ze to nie jej wina i zeby ja nie wyrzucali ... dzis juz mija pol roku odkad sie z nia nie spotykam ... ale zaczelem uczeszczac na zebrania i zaczelem studiowac pismo sw... moim zdanie jesli sie kocha naprawde osobe to mozana dla tej osoby duzo zrobic a jesli ona jeszcze prowadzi cie do twojego szczescia to tyb bardziej powinnismy sie z postarac ...
przytoczylem swoj przyklad poniewaz na poczatku przeklinalem sw. jehowy za ich postepowania , a teraz sie z nimi zgadzam procz z jedna rzecza mianowicie za duzy strach jest wsrod braci i siostr ktory ukrywaja i wiekszsc osob alwczy z depresja ... co sadzicie na ten temat .
pozdrawiam


ps. mam nadzieje ze w przyszlosci dobrze sie to skonczy i ze bedziemy razem :P

#990 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-07-25, godz. 18:06

witam
mam podobny problem co wiekszosc osob tutaj ...
poznalem piekna pod zwgledem intelektualnym dziewczyne okazalo sie po pewnym czasie ze jest sw. jehowy .
bylismy z soba ponad rok czasu ... i bylo wsztsko ok az poki nie poslismy ze saba do lozka ... po czym zaczelo sie wszystko psuc...
chcieli ja z zboru wydalic ... poszedlem na rozmowe i uprosilem ze to nie jej wina i zeby ja nie wyrzucali ... dzis juz mija pol roku odkad sie z nia nie spotykam ... ale zaczelem uczeszczac na zebrania i zaczelem studiowac pismo sw... moim zdanie jesli sie kocha naprawde osobe to mozana dla tej osoby duzo zrobic a jesli ona jeszcze prowadzi cie do twojego szczescia to tyb bardziej powinnismy sie z postarac ...
przytoczylem swoj przyklad poniewaz na poczatku przeklinalem sw. jehowy za ich postepowania , a teraz sie z nimi zgadzam procz z jedna rzecza mianowicie za duzy strach jest wsrod braci i siostr ktory ukrywaja i wiekszsc osob alwczy z depresja ... co sadzicie na ten temat .
pozdrawiam


ps. mam nadzieje ze w przyszlosci dobrze sie to skonczy i ze bedziemy razem :P



Szczezrze Ci zycze, zeby sie dobrze skonczyło, ale gdybys sie wkrecił w ich "religie", to ogólnie klops.

W ogole zauwaz: co zborowi do tego z kim ona jest i z kim spała? Z butami weszli raz i beda wchodzic zawsze.

#991 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2009-07-25, godz. 18:15

witam
mam podobny problem co wiekszosc osob tutaj ...
poznalem piekna pod zwgledem intelektualnym dziewczyne okazalo sie po pewnym czasie ze jest sw. jehowy .
bylismy z soba ponad rok czasu ... i bylo wsztsko ok az poki nie poslismy ze saba do lozka ... po czym zaczelo sie wszystko psuc...
chcieli ja z zboru wydalic ... poszedlem na rozmowe i uprosilem ze to nie jej wina i zeby ja nie wyrzucali ... dzis juz mija pol roku odkad sie z nia nie spotykam ... ale zaczelem uczeszczac na zebrania i zaczelem studiowac pismo sw... moim zdanie jesli sie kocha naprawde osobe to mozana dla tej osoby duzo zrobic a jesli ona jeszcze prowadzi cie do twojego szczescia to tyb bardziej powinnismy sie z postarac ...
przytoczylem swoj przyklad poniewaz na poczatku przeklinalem sw. jehowy za ich postepowania , a teraz sie z nimi zgadzam procz z jedna rzecza mianowicie za duzy strach jest wsrod braci i siostr ktory ukrywaja i wiekszsc osob alwczy z depresja ... co sadzicie na ten temat .
pozdrawiam


ps. mam nadzieje ze w przyszlosci dobrze sie to skonczy i ze bedziemy razem :P


Drogi On1988.

Jeśli zostałbyś świadkiem Jehowy tylko po to żeby być z dziewczyną - to najgorsze co mógłbyś zrobić w życiu.
Do tego kroku powinna skłaniać prawdziwa wiara i oddanie Bogu.

Pewnie zastanawia Cię dlaczego św. Jehowy "chcieli usunąć ze zboru" ( rozumiem że chodzi o komitet sądowniczy, który nie ma na celu usunięcie ze zboru, choć w jego efekcie często do tego dochodzi) Chodzi 1) o pomoc osobie która zgrzeszyła w okazaniu skruchy oraz 2) utrzymaniu czystości zboru.
Trochę różni się to od podejścia innych "chrześcijańskich" religii, które łatwo za taki grzech dają odpust, albo ignorują takie grzechy.

Wierz mi, że sam udział w takim komitecie to wielki stres i odpowiedzialność. Ale przede wszystkim troska o osobę która zgrzeszyła. Często towarzyszą jej wyrzuty sumienia (grzech przeciwko Bogu).

Moim zdaniem wcale nie musisz być sw. Jehowy by być na zawsze ze swoją ukochaną. Ale rada by "pobierać się w Panu" jest mądra (patrz parę postów wyżej).

Co do strachu i depresji u św. Jehowy - takie stany na pewno występują , chociaż nie w takim nasileniu jak niektórzy ŻYCZLIWI tu opisują.
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#992 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2009-07-25, godz. 21:15

izuuuus
Po pierwsze: jego sytuacja jest cięzka - musisz być dla niego wsparciem. Niech wie ,że ma w Tobie oparcie. Chociaż oficjalnie nie ma zakazu takich ślubów to jednak jego rodzina i przyjaciele w zborze powinni mu udzielać dokładnie takich rad jak skywalker. Będzie pod ogromną presją.Jesli pozbawia go jakiś przywilejów - jesli ma - bo stanie się niepewny. Zostanie ukarany i to publicznie. A to nie jest własciwe towarzystwo i dobry materiał na przyjaciela - jak sugeruje Strażnica. A zbór już pewnie wie - wystarczy ,że jego rodzice zasiegneli pasterskiej porady u starszych jak pomóc synowi.
Po drugie: Daj temu związkowi czas. Obserwuj jego zachowanie. Dużo z nim rozmawiaj ale w naturalny sposób - zadnych pytań o przyszłe małżeństwo i stawiania go pod ścianą - niech to samo wypłynie. Zobacz jak podchodzi do kwesti świąt, obrazów, wychowania dzieci. To wszystko wyjdzie. Wtedy bedziesz wiedzieć czy jego postawa ci odpowiada.
Po trzecie: przypominam ,że za niemorlanośc sie wylatuje - a całą wine zwalą na Ciebie - bo gdyby spotykał sie z siostrą to by na pewno do niczego nie doszło - a najbardziej dotknie to jego rodziców - ładnie syna w prawdzie wychowali. Zresztą katolicka moralnośc i morlanośc świadków stawiaja te sprawy jasno.


On1988
To co robisz to szczyt głupoty. Nie można z powodu miłości do kobiety zmieniać wiarę, za tym musi stać coś wiecej. Wiara to indywidualana sprawa każdego człowieka, jedno z jego najintymnijeszych przeżyć. Nie można mieszać w tej sferze pod wpływem emocji spowodowanej stanem zakochania bo można się potem bolesnie rozczarować. A nawiasem móiwąc jesli wiedziałes (a powinieneś wiedzieć ), ze do świadkówny sex przed małżeński to ciezki grzech zagrożony wyrzuceniem a ją do tego skłoniłeś to jesteś łajdak. chociaż uczciwy to fakt i twoja postawa była jak najbardziej szlachetna i wzorowa.

Skywalker

Przepraszam bardzo, ale moim obowiązkiem jest lojanie poinformować naszego drogiego pasterza, żeby uważał na to co pisze w tym dość dramatycznym wątku.Proszę bez żadnych propagandowych uwag, jak to komitet ma pomóc takiej biednej zatroskanej owieczce - jaki to obowiązek i cieżka praca - te bajeczki to możesz owieczkom opowiadać nie nam. Kazdy pasterz z odrobiną rosądku taka sprawę załatwił by w rozmowie w cztery oczy i to w przpyadku gdyby taka osoba do niego przyszła - a robienie komitetu komuś kto szukał pomocy to świństwo i tyle (mam nadzieje ,że przypadek on1988 nie wynikł z donosu - bo wtedy to już sk.........).
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#993 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2009-07-25, godz. 21:21

Skywalker

Przepraszam bardzo, ale moim obowiązkiem jest lojanie poinformować naszego drogiego pasterza, żeby uważał na to co pisze w tym dość dramatycznym wątku.Proszę bez żadnych propagandowych uwag, jak to komitet ma pomóc takiej biednej zatroskanej owieczce - jaki to obowiązek i cieżka praca - te bajeczki to możesz owieczkom opowiadać nie nam. Kazdy pasterz z odrobiną rosądku taka sprawę załatwił by w rozmowie w cztery oczy i to w przpyadku gdyby taka osoba do niego przyszła - a robienie komitetu komuś kto szukał pomocy to świństwo i tyle (mam nadzieje ,że przypadek on1988 nie wynikł z donosu - bo wtedy to już sk.........).


Tak się składa Arturze, że temat KS znam bardzo dobrze (domyślny czytelnik wyczyta między wierszami o co chodzi). Nie każdy komitet kończy się wykluczeniem... tylko brak skruchy to powoduje, więc mi tu nie ściemniaj...bo wiem co mówię :) Miałem też sytuacje, kiedy zwracał się do mnie ktoś, kto popełnił grzech. Oczywiście najpierw porozmawiałem z nim i uzasadniłem konieczność powołania komitetu. Ale zdaję sobie sprawę że nie kazdy starszy tak robi. To powoduje dodatkowy stres u grzesznika. A przecież trzeba go zrozumieć, żeby sprawiedliwie ocenić.
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#994 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2009-07-25, godz. 21:27

KS nie może pomóc bo jest błędnie skonstruowany. Procedury i zasady są złe. A ty się niechwal tylko od razu opublikuj listę swoich ofiar, którym w prezencie za ich lolajność i przyznanie sie do grzechu zafundowałeś KS. Ale to temat na oddzielny topic. Pisałm zresztą o tym już na forum.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#995 skywalker

skywalker

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 194 Postów

Napisano 2009-07-25, godz. 21:40

KS nie może pomóc bo jest błędnie skonstruowany. Procedury i zasady są złe. A ty się niechwal tylko od razu opublikuj listę swoich ofiar, którym w prezencie za ich lolajność i przyznanie sie do grzechu zafundowałeś KS. Ale to temat na oddzielny topic. Pisałm zresztą o tym już na forum.

Oczywiście jak się spłyca temat to do takich wniosków jak ty się dochodzi...

Trzymajcie się tematu. | MODERATOR
Nie ważne na którym piętrze jesteś, gdy zatniesz się w windzie. I tak jesteś bez wyjścia.

#996 Ktosia

Ktosia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 169 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-07-26, godz. 11:11

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)

Szczerze Ci współczuję. Byłam w podobnej sytuacji. Tylko my znaliśmy się parę lat i cały czas uważałam, że mam w nim szczerego i oddanego przyjaciela. Wiara nigdy nie była problemem (ja byłam agnostyczką wychowaną w wierze KK, on oczywiście śJ), przynajmniej on tak twierdził. Zaczęliśmy się spotykać. Jego rodzice dali mu nawet wolną rękę. Parę razy przyjeżdżał do mnie, zostawał nawet u mnie na noc (chociaż oczywiście bez seksu), któregoś dnia wprosiłam się do jego miasteczka. Połaziliśmy po górach, połaziliśmy po miasteczku (ja taki spacerowy typ jestem), zjedliśmy obiad. I oczywiście widzieliśmy mnóstwo jego znajomych... Rodzice byli dla mnie oczywiście uroczo mili. A 2 dni później wszystko zaczęło się sypać. Podejrzewam, że spotkaliśmy kogoś z jego zboru i zaczęły się pytania kim ja jestem. Kazali mu wybrać: przywileje w zborze itd., albo ja.
Powiedział mi, że liczył na to, że jakoś bardziej "zainteresuję się" jego religią. Że nie chce być z dziewczyną, która nie jest śJ i parę innych frazesów, które kompletnie do niego nie pasowały.
Ja w między czasie podjęłam nawet studium, ale na zgromadzenie się nie wybrałam - nie chciałam go spotkać. A ze studium chcę się wyplątać. Za dużo przeczytałam, za dużo widziałam. Nie chcę być w organizacji, która twierdzi, że Biblia ponad wszystko, a tak naprawdę naciąga jej zawartość dla poparcia swoich chorych teorii.
Ktosia

"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"

#997 on1988

on1988

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 12 Postów

Napisano 2009-07-27, godz. 07:20

Witam.
Mam problem, jak wiele osób na tym forum.
Jestem w związku ze ŚJ. Od początku nie było łatwo, zero pokazywania się razem, wyrzeczenia. Ale zaryzykowaliśmy. Moi rodzice, wyznający katolicyzm, którzy są bardzo tolerancyjni uznają go. Jednak Jego, wytrwali w swej wierze ŚJ, mnie nie. Zakazali wszelkich kontaktów ze mną, jednak On, gotowy na poświęcenia i na gniew ze strony rodziców, kontynuuje naszą znajomość. Oczywiście, musimy wyzbyć się niektórych błahych 'rzeczy', jak np. okazywanie sobie miłości w miejscach publicznych. Jednak to nie jest problemem. Rodzice, rodzicami, jak zobaczyli cierpienie syna, było im ciężko. Uważam, że przy dobrych kontaktach udałoby się wzbudzić u nich pozytywne nastawienie do mnie. Chodzi tu raczej o zgromadzenie. Z moim chłopakiem rozmawiamy dużo na temat naszej wiary, odpowiada na wiele nurtujących mnie pytań. Sumując, nie ma między nami sporów ze względu na wyznawanie innej wiary. Rozmawiamy o tym luźno, jedno toleruje drugiego, i nikt nie narzuca drugiemu swoich poglądów.
Interesującą mnie kwestią jest to, co stałoby się, gdyby zbór dowiedział się o naszym związku?
Dodam, że mój partner jest od urodzenia wychowany w wierze ŚJ oraz jest głosicielem. Jest to jedyne pytanie, na które nie potrafi i nie chce mi odpowiedzieć. Twierdzi, że to skomplikowane. Zdradził jednak, że pozbawiono by go głosicielstwa. Ale.. co więcej?
Pozdrawiam wszystkich i czekam na jakąkolwiek odpowiedź!
( dla zainteresowanych, mamy po 17, blisko 18 lat. Proszę nie oceniać po wieku, gdyż często ludzie młodsi mają więcej mądrości i rozwagi, niż Ci dorośli. Oboje głęboko wierzymy w te uczucie, i wiemy, że nie oddając się całkowicie okazywaniu miłości, i kierując się rozsądkiem oraz trzeźwym myśleniem jesteśmy w stanie dalej to kontynuować. Nie liczę na odradzanie czy współczucie, gdyż sytuacja nie jest ciekawa, choć nauczyliśmy się z nią żyć. Czekam na sprecyzowane odpowiedzi.)



to nie prawda ze przezto ze jestescie razem ma miec jakies konsekwencje ... jest zasada pobierajcie sie w panu ale to nie jest nakaz ... wasz zwiazek moze istniec i nikt mu nie zaszkodzi... poki bedziecie przestrzegac dalszych zasad postepowania ...Sw.J

#998 on1988

on1988

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 12 Postów

Napisano 2009-07-27, godz. 07:29

Moim zdaniem wcale nie musisz być sw. Jehowy by być na zawsze ze swoją ukochaną. Ale rada by "pobierać się w Panu" jest mądra (patrz parę postów wyżej).

Co do strachu i depresji u św. Jehowy - takie stany na pewno występują , chociaż nie w takim nasileniu jak niektórzy ŻYCZLIWI tu opisują.


znam to zasade i mi sie bardzo podoba .... postanowilem i nie tylko dla nie pozostac sw. jehowy a;e rowniez dla siebie ... dzieki temu porzucilem zgubne nalogi oraz poczesci skonczylem z nalogiem poznalem kilka bardzo sympatycznuch osob itd.

#999 ichtisek

ichtisek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 41 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-07-28, godz. 21:23

znam to zasade i mi sie bardzo podoba .... postanowilem i nie tylko dla nie pozostac sw. jehowy a;e rowniez dla siebie ... dzieki temu porzucilem zgubne nalogi oraz poczesci skonczylem z nalogiem poznalem kilka bardzo sympatycznuch osob itd.

:unsure: ojej...a ja myślałam,że z nałogów uwalnia Jezus...a to Organizacja...hmm...mają moc...
Panie do kogóż pójdziemy?

#1000 Ktosia

Ktosia

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 169 Postów
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2009-07-29, godz. 18:06

znam to zasade i mi sie bardzo podoba .... postanowilem i nie tylko dla nie pozostac sw. jehowy a;e rowniez dla siebie ... dzieki temu porzucilem zgubne nalogi oraz poczesci skonczylem z nalogiem poznalem kilka bardzo sympatycznuch osob itd.

Też myślałam, że robię to dla siebie, jak podejmowałam studium. A teraz myślę jakby się z tego studium wyplątać. Bóg jest miłością, wierzę, że o tym mówi Biblia. A ŚJ wszystko to przeinaczają, nie ma w tym wszystkim miłości, etc. A swoją drogą, sympatyczni ludzie są wszędzie :)
PS Swoją drogą, skoro tak Cię wciągnęły nauki śJ, to co robisz na odstępczym forum?

Użytkownik Ktosia edytował ten post 2009-07-29, godz. 18:08

Ktosia

"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych