moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ
#281
Napisano 2006-05-10, godz. 11:46
Mam za sobą "znajomość" z pewnym kawalerem, który jako młody, pełen dobrej wiary i swoich uczuć chłopiec targnął się na swoje życie z powodu identycznego jak tu opisany. Otóż wybranką jego młodzieńczych uczuć była młoda panna ŚJ. Skończyło się bardzo niemiło - ona jego odrzuciła (powody identyczne, nacisk rodziny, zboru, wyrzuty sumienia) on na poczatku walczył (identycznie, na poczatku studium, potem wyrozumiałość, tłumaczenia itp.) a potem ciął żyły... potem byłam ja - zainterowanie moją osobą wynikła właśnie z mojego bycia ŚJ...
Podobnie jak wszyscy wierzę w miłość, ale nie w ślepą i jednokierunkową ulicę... poza tym udowodiono naukowo, że tylko miłość rodziców może być bezwarunkowa...
#282
Napisano 2006-05-10, godz. 12:04
To o czym piszecie, o całym wariactwie, cięciu żył, etc. to stan zakochania, zadurzenia drugą osobą - to może być początkiem prawdziwej miłości, lecz samo w sobie nią nie jest. Przekonuje się o tym 80% małżonków, kiedy po pierwszym poważniejszym kryzysie (tak koło 3 lat stażu małżeńskiego) zdają sobie sprawę, że na odwzajemnioną miłość trzeba sobie ciężko zapracować.
Jestem normalnym człowiekiem i przeżyłem takie zakochania, dobrze wiem co się wtedy czuje i jak ciężko wylizać się po zawodzie miłosnym, szczególnie kiedy w obecności tej drugiej osoby osiągaliśmy wyjątkowo wysoki poziom endorfin Uzależniają jak jasna cholera
Jednak nie mylcie tego z miłością na całe życie - to tak, wg mnie.
#283
Napisano 2006-05-10, godz. 12:10
Ciężko sobie poradzić z taką patową sytuacją...
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#284
Napisano 2006-05-10, godz. 14:52
spowija nutami policzki
jak wąż - Szatan to gra
na fortepianie życia...
wije sie łzami po twarzy
odwodząc serce od szczęścia
szyderczo - w Twych oczach
w grzech mnie otulił...
#285
Napisano 2006-05-12, godz. 14:19
Nie przesadzajcie z tym cięcim żył, mnie własnie przeszkadza to że bardziej chyba kocham umysłem niz sercem. i w innych wypadkach tez tak bywało. Ale to nie ma nic wspólnego z patrzeniem materialistycznie czy cos takiego. trudno to okreslić.
Ja na przykład zdaje sobie sprawę ze może nawet jeśli bedziemy razem to nie bedziemy szczesliwi... Może potrzebujemy prostych, nieskomplikowanych partnerów, optymistów. Nie wiem...
pamiętacie Małego Księcia i jego spotkanie z ogrodem pełnym róż. ja własnie czuje to samo kiedy myślę o Mojej. pewnie że mogę to pierdyknać i znalezc sobie inną fajna pannę, ale Istotka jest tylko jedna i tylko ja jej moge pomóc. Jesli teraz nic nie zrobie to byc może Ona juz na zawsze zostanie w tym fałszu...
ta jedyna to każda następna
ale istnieje wyjątek, miłość od piewszego wejrzenia, wierze w nia ale nie każdego ona spotyka, chociaż to nie znaczy ze nie kazdy moze przezyć wielka miłość.
czy u nas była miłość od pierwszego wejrzenia. nie wiem. ale oboje piewszy raz zobaczylismy sie w szkole w której nikogo nie znaliśmy i bylismy dla siebie pierwszymi osobami, na które zwrócilismy uwagę.
Miłosc slepa to jest prawdziwa miłość ale musi byc z obu stron...
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...
#286
Napisano 2006-05-12, godz. 20:33
spowija nutami policzki
jak wąż - Szatan to gra
na fortepianie życia...
wije sie łzami po twarzy
odwodząc serce od szczęścia
szyderczo - w Twych oczach
w grzech mnie otulił...
#287
Napisano 2006-05-12, godz. 20:44
I coś wam powiem. To co się wydarzyło w waszych związkach nie jest ani waszą winną ani winną waszych drugich połówek. To jest wina tej chorej, zepsutej totalitarnej organizacji. I możecie płakać dlaej albo coś z tym faktem zrobić
Bo dopóki istnieje Strażnica to bedzie się powtarzać. Dlatego trzeba ją zniszczyć zdeptać, zgnieść jak pluskwę. Nawet jesli dojdzie do interwencji państwa i kilka osób znajdzie się w pace (same się prosiły kierując tym bylecem).
My nie możemy bać się Strażnicy, to Strażnica powinna bać się nas.
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#288
Napisano 2006-05-13, godz. 08:21
Pozdrawiam i dziękuje za zrozumienie.
spowija nutami policzki
jak wąż - Szatan to gra
na fortepianie życia...
wije sie łzami po twarzy
odwodząc serce od szczęścia
szyderczo - w Twych oczach
w grzech mnie otulił...
#289
Napisano 2006-05-13, godz. 08:40
Jesli ta organizacja tak wrosla w serce twojej ukochanej,to nie ma sily,która by ja wyrwala.Przerabiam to od 4 lat w mojej rodzinie z wlasnym mężem,ktory powołuje sie na slowa Pana Jezusa:"Kto nie ma w nienawisci swojej ma tki ,zony rodziny,nie jest mnie wart"[cyt. z pamięci],chodzi o to ze nikt nie moze być dla swiadka ważniejszy,tyle tylko,zze nie od Jezusa,a od organizacji,niestety.A słowa z 1 Kor.13 rozdz.mój mąż udaje ze nie rozumie....Ty twoje bolesne doswiadczenie przeżyjesz,czas uleczy rany.Powiekszysz grono wrogów chorej WTS,mów o tym wszędzie,niech ludzie wiedza co znaczy "milość "w wydaniu swiadkowskim,aby inni nie musieli tego doświadczac na swojej skorze.Lepiej zapobiegac niż leczyć.Zycze ci wszystkiego dobrego.Jesli jeszcze masz sily,to walcz i módl sie,jesli potrafisz.Oczywiście Artur, ja nie obwiniam ani siebie, ani jej. Walczyłem o nią i dalej pewnie jakoś podświadomie walczył będe, jednak wiadome że jest to walka z "wiatrakami"...
Pozdrawiam i dziękuje za zrozumienie.
#290
Napisano 2006-05-15, godz. 15:13
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...
#291
Napisano 2006-05-15, godz. 15:22
spowija nutami policzki
jak wąż - Szatan to gra
na fortepianie życia...
wije sie łzami po twarzy
odwodząc serce od szczęścia
szyderczo - w Twych oczach
w grzech mnie otulił...
#292
Napisano 2006-05-15, godz. 19:31
Użytkownik Tomasz O. edytował ten post 2006-09-12, godz. 14:16
#293
Napisano 2006-05-16, godz. 08:00
Życzę Wam powodzenia
#294
Napisano 2006-05-18, godz. 15:11
PS dziękuję za życzenia.
spowija nutami policzki
jak wąż - Szatan to gra
na fortepianie życia...
wije sie łzami po twarzy
odwodząc serce od szczęścia
szyderczo - w Twych oczach
w grzech mnie otulił...
#295
Napisano 2006-05-25, godz. 03:32
Czego jej nie dałem, czego ona oczekiwała, czego zbytnio od niej wymagałem, czy się jej nie podobało moje zachowanie, co robiłem nie tak... stwierdziła tylko że to przez jej inny świat rodzine i bliskich ze ona tak nie moze że to ją przerasta ze uleciało z niej wszystko... ale jak mogło tak o ulecieć to co Ona sama odwzajemniła i to czego sama tak bardzo chciała i z czego się cieszyła to chyba tylko przez działanie zboru i jej rodziny tak zanikły jej uczucia.
Teraz już nie wiem jak mam jej pokazać jak bardzo mi na niej zalezy, że myśle o niej nie mogę zapomnieć tego co mi dała czyli ciepła odwzajemnienia tych uczuć którymi ja ją obdarzyłem to jest straszny ból.
Jak mi powiedziała że chce być sama ze nie potrafi być z kimś (zwłaszcza po tym jak bardzo widziałem i inni że gdy byliśmy razem to była naprawde szczęśliwa, wesoła) tymbardziej ze mną moje serce pekło i wiem dzisiaj że ja też chyba pozostanę sam do końca bo nie bede w stanie pokochać i obdarzyć innej kobiety tym czym Ją obdarzyłem... Będe czekał bo może czas pozwoli nam wrocić do siebie tzn. jej pomoże zrozumieć że ja ją dalej kocham i nie potrafię bez niej żyć, że mi jej brak!
#296
Napisano 2006-05-27, godz. 14:58
#297
Napisano 2006-05-27, godz. 15:07
#298
Napisano 2006-05-28, godz. 17:00
Staram sie pisac zawsze coś co może pomóc innym i ich wesprzeć. Ale dzisiaj nie potrafię
Organizacja zabrała nie tylko Ją ale i radość życia.
Mozna nie mieć depresji ani mysli samobójczych i nie chcieć żyć?
zniszczone ziarenko piasku
którego nikt już nie pokocha
którego nikt już nie skrzywdzi
los?
zabrał mu uśmiech
otarł wszelką łzę
szukam go
w ciemnościach
na skraju czasu
tam gdzie wieczność
ma swą przepaść...
#299
Napisano 2006-05-29, godz. 07:44
#300
Napisano 2006-05-29, godz. 09:31
Sama kiedyś jako nastolatka będąc w organizacjii tak się zachowywałam,
jak Wasze dziewczyny. Wiem, jak one się czują - to mogę powiedzieć.
Potrzebują dobroci,jak George powiedział. Potrzebują ciepła, bezpieczeństwa.
Pomocy. Są zagubione, tak, jak ja byłam. Z jednej strony ukochany,
z ktorym czują się szczęśliwe, a na drugiej szalce życie w raju.
Wybór bardzo trudny.
Pokażcie im, że wierzycie w Boga (jeśli wierzycie), że Bóg jest ważny
w Waszym życiu, poczytajcie razem Pismo Św.
Ja chciałam prowadzić życie zgodne z wolą Boża(czyt. organizacją),
zależało mi wtedy, żeby mój ukochany wierzył w Boga i czytał Pismo Św.
Unikajcie jednak sporów na tematy religijne -organizacja ma bardzo silny wpływ.
A czytaliście ksiązkę "Chłód od raju"? Polecam, bo tam przedstawiono
historię, podobną do waszej. Dziewczyna-sj., chłopak-nie.
I jeszcze raz dobroć, serdeczność, mimo dziwnych reakcjii i słów.
Powodzenia!!!!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych