"W niewoli świadków Jehowy"
#21
Napisano 2005-09-12, godz. 19:01
#22
Napisano 2005-09-12, godz. 20:04
Czy jakikolwiek katolik mialby problem, żeby pojsc na pogrzeb protestanta?
Czy komukolwiek w KK grożonoby ekskomuniką za pochowanie bliskiego - innowiercy w jego kosciele?
#23
Napisano 2005-09-12, godz. 22:10
idealnych nie ma, ale są takie gdzie takich problemów nie ma jak tu opisywane. Dlatego nie mów że nie wierzysz. Uwierz są
#24
Napisano 2005-09-13, godz. 09:08
Traktuje to wyłącznie jako ciekawostkę medialna, nic więcej."
Amen Brother.
Ah i cieszę się że i dla Ciebie miesięcznik Dziewczyna nie stał się jakimś autorytetem.
#25
Napisano 2005-09-13, godz. 10:42
I cóz w tym artykule jest nieprawdziwego? Że WTS zabrania chodzenia na pogrzeby bliskich (ups, przepraszam, nie zabrania, pozostawia to "kwestii sumienia" z wyraźnym naciskiem na "nie"). Zresztą niejednokrotnie pisałam, ze ta organizacja jak zadna inna wyspecjalizowała się w tworzeniu praw ludzkich graniczących z absurdem.
Albo, że ciepło rodzinengo domu kojarzy się ze zwyczajami świątecznymi - co w tym dziwnego? A z czym ma się kojarzyć? Ze studium rodzinnym na zasadzie: akapit, infantylne pytanie do akapitu, infantylna odpowiedź zgodna z przeczytanym akapitem?
Wstawię jeszcze raz wpis bellastar z innego wątku, bo jest wart refleksji:
(...) pogardzie dla innych narodów, kultur i tu podkreślam tradycji z którą WTS żeby przetrwać, prowadzi walkę. Ta tradycja to właśnie przywiązanie do wiary przodków, szacunek dla pracy i ofiar które ponieśli nasi antenaci w obronie, języka, obyczajów, najogólniej ujmując tożsamości narodowej.
Do przemyślenia dla każdego
Pozdrawiam
#26
Napisano 2005-09-13, godz. 11:25
Odpowiedź brzmi – Generalizując, ze zwyczajami świątecznymi, które są nazwane ciepłem rodzinnym . Tylko co komu to daje i jakie są tego skutki, to już absolutnie inna sytuacja.
Komentarz bellastar-a odnośnie dzieciństwa ma absolutnie inny wymiar, bez względu na to czy ma się choinkę czy też nie.
#27
Napisano 2005-09-14, godz. 07:47
A co do artykułu ze wspomnianego pisemka: dlaczego ma być stekiem bzdur? Ktoś opowiedział swoją historię. To wszystko. Czy ją nieco ubarwił? Być może. I powinno się nad tym przejść do porządku dziennego, ale zaraz odezwały się głosy zwolenników Organizacji: kłamstwo, bzdura i ogólnie obraza majestatu Zadziałał tu dobrze znany mechanizm: jeśli się pisze dobrze o ŚJ – ok., ale niech no tylko ktoś odważy się na najmniejszą krytykę – zaraz histeria. ŚJ stale „wieszają psy” na innych wyznaniach, widać na tym polega ich prozelityzm, ale oni sami są poza wszelką krytyką. A fakty są takie, że ŚJ wcale nie są tak jednorodni, jak zwykło się to pokazywać i za jakich pragną uchodzić. To, że w jednym zborze nie robią problemu z chodzenia na katolickie pogrzeby, wcale nie znaczy, że w innym jest to dobrze widziane. I to jest powszechnie wiadome, więc o co tyle krzyku?
#28
Napisano 2005-09-14, godz. 18:12
Nie wszyscy są też na tyle dojrzali by korzystać z dużej porcji wiedzy.
#29
Napisano 2005-11-01, godz. 17:15
#30
Napisano 2005-11-14, godz. 13:08
Widziałam ostatnio taki zestaw, ale w wersji anglojęzycznej. Zawierał on 104 pytania rozłożone w trzech sekcjach -"Elementary Bible Teachings" (35 pytań), "Jehovah's Righteous Requirements" (37 pytań) oraz "Jehovah's Arrangement of Things" (32 pytania). Jeżeli brać pod uwagę również rozbudowanie tych pytań oraz pytania dodatkowe poza wymienionymi sekcjami (w końcowej części zestawu), to ich łączna liczba nieco przekroczy 120. Tak więc informacja o 400 pytaniach wydaje się dość przesadzona.Chociaż tylko ta kwestia "400 pytań" wydaje się być zasadna
#31
Napisano 2005-12-20, godz. 18:56
W tym wypadku chyba nie masz racji. U mojej mamy na pogrzebie było kilku świadków i w ogóle nie wzbraniali się,że nie przyjdą. Zostali powiadomieni i przyszli.Na egzamin dopuszczający do chrztu składało się 400 pytań. ?
"Świadkom nie wolno uczestniczyć w pogrzebach osób innej wiary. ?
#32
Napisano 2005-12-20, godz. 20:29
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#33
Napisano 2005-12-21, godz. 19:13
#34
Napisano 2005-12-21, godz. 20:43
Mieli racje!! I coz z tego??!!! Potulnosc ich jest dla mnie wzorem w trudnych chwilach.Po tych trudnych latach doczekali sie nagrody od Jehowy,bo to Oni weszli a nie tamci do ziemi obiecanej.
Czy mamy wyjsc?? Odlaczyc sie??Protestujac przeciw zbytniemu dogmatyzmowi??Czy na zewnatrz bedzie nam latwiej zachowac sie nieskalanymi przez swiat??
Skoro jak tu wszyscy twierdza ( i my też ) Chrystus umarl za caly rodzaj ludzki , to badzmy,, Jego,, najlepiej jak potrafimy tu gdzie akurat jestesmy. Ja wcale na Jehowe sie nie obraze jak uzna za godnych nagrody ludzi po czesci z KK i po częsci z innych narodow i religi. Pamietajmy wszyscy i zawsze ze za kazdym razem z Narodu Wybranego przezywala tylko garstka i to tych ktorych serca znal Jehowa.
Moze budujmy sie na tych forach a nie zwalczajmy, udajac wszechwiedzacych.
Echhh sie rozpisałem...
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#35
Napisano 2005-12-21, godz. 22:21
(tzn. nasza religia jest najprawdziwsza, ale w Boga szansę mają wszyscy dobrzy ludzie)
A co do pytania, gdzie pójść po ew. opuszczeniu Organizacji. Pójść do Jezusa.
Najpierw więź z Jezusem, a potem szukanie organizacji religijnej, a nie odwrotnie.
A co do nieskalania przez świat: na zewnątrz jest łatwiej i mówię to poważnie, na podstawie własnego doświadczenia życiowego.
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#36
Napisano 2005-12-22, godz. 11:29
pozdr.
#37
Napisano 2005-12-22, godz. 12:47
Czasem próbuję postawić się w pozycji Świadka Jehowy, który stoi przed dylematem odłączenia się.Czy mamy wyjsc?? Odlaczyc sie??Protestujac przeciw zbytniemu dogmatyzmowi??Czy na zewnatrz bedzie nam latwiej zachowac sie nieskalanymi przez swiat??
Bo, nie oszukujmy się, jeśli tylko ktoś nie ucieka przed informacjami oraz krytycznym i samodzielnym myśleniem, staje w obliczu faktów powodujących ostry dysonans poznawczy i deprecjację instytucji niewolnika. Żeby się nie miotać, trzeba coś z tym zrobić, czytaj: podjąć konkretną decyzję i być konsekwentnym. Człowiek lubi i potrzebuje być konsekwentny, dzięki swojej konsekwencji czuje się wartościowym, „ z zasadami”.
Jeden pozostanie w organizacji pomimo wszystko ( bo przysięgał Bogu, i sobie, i chce konsekwentnie dotrzymać tej przysięgi ) , inny możliwie szybko odejdzie ( bo prawda okazała się nieprawdziwa, więc konsekwentnie idzie szukać jej gdzie indziej).
Chociaż nigdy nie byłam Świadkiem to długo, zbyt długo, tkwiłam w podobnym układzie zależności, tyle, że damsko-męskim. Przez całe lata tkwiłam w związku ze starszym człowiekiem, który mną umiejętnie manipulował, a ja, o zgrozo, nawet widząc to jak na dłoni, zawsze znajdowałam dla niego usprawiedliwienie, czułam się za niego odpowiedzialna. To nie miłość, ale moje poczucie obowiązku, żeby było śmieszniej nawet nigdzie nie zalegalizowanego, nie pozwalało mi odejść. I tak żyłam z dnia na dzień coraz mniej i mniej, aż kiedyś odezwał się we mnie w końcu zdrowy instynkt samozachowawczy. Moment uwolnienia był wspaniały
Dlaczego pozwalam sobie na tak osobiste dygresje? Nie lubię się publicznie wywnętrzniać, ale zawsze przypominam sobie te chwile, gdy widzę na forum czyjeś rozterki związane z wyjściem z organizacji.
Odejście w proteście przeciw zbytniemu dogmatyzmowi do mnie nie przemawia, podobnie jak pozostanie ze względu na wyimaginowaną łatwość pozostania nieskalanym przez świat.
Przemawia za to pozostanie, pomimo wszystko, ze względu na rodzinę, jeśli obawiamy się utraty kochanych osób. Inna argumentacja jest dla mnie mało wiarygodna w tym sensie, że stanowi wyliczankę usprawiedliwiającą decyzję, ale w istocie nie są to wcale rzeczywiste powody pozostawania „w prawdzie”. Prawdziwym powodem jest zaś życiowa łatwizna ( mnie tak wygodnie ), albo strach przed chwilową nawet destabilizacją, albo właśnie potrzeba uwiarygodnienia własnej wartości przez konsekwencję, a często pewnie wszystko po trochę jednocześnie. Kilka innych , zupełnie pozareligijnych przyczyn też by się znalazło, ale z trzech wymienionych opcji interesująca jest szczególnie ostatnia. Wierzący człowiek musi sobie zadać przede wszystkim takie pytanie, jaka jest wartość mojego konsekwentnego pozostawania w organizacji w oczach Boga. Ci, którzy pozostają pomimo ewidentnych kłamstw i błędów niewolnika, chcą wierzyć, że Bóg ich wspiera w tej decyzji i są w stanie dorobić wiele „falbanek”, aby utwierdzić się w tym przekonaniu.
Całkiem jak ja kiedyś: ponieważ wciąż z nim jestem, więc muszę (?!) go chyba (?!) kochać.
Parafrazując: ponieważ wciąż jestem w organizacji, więc musi(?) być to chyba(?) szczególnie wartościowe miejsce. Ano chyba musi, nie ma wyjścia. Przynajmniej dopóki usilnie chcemy ją takim właśnie widzieć.
Kiedyś na forum padły słowa charakteryzujące organizacje jako miejsce, w którym jak nigdzie indziej to co piękne, szlachetne i dobre łączy się z brudnym, kłamliwym i złym.
Jeśli można być prawym, dobrym, podobającym się Bogu człowiekiem poza organizacją ( a to zależy tylko od nas, obdarzonych nieprzypadkowo wolna wolą) i jednocześnie nie być zmuszonym do życia w zakłamaniu, co staje się chyba codziennością dla Świadka Jehowy świadomego kłamstw niewolnika – to bilans jest oczywisty. Ale odchodzi się nie tak oczywiście łatwo.
Odchodzi się latami, tym dłużej, im bardziej jesteśmy wrażliwi, obowiązkowi, odpowiedzialni.
Potulność Jozuego i Kaleba... wzór do naśladowania, pocieszenie w trudnych chwilach z prespektywą nagrody w tle. Powiem brutalnie - kolejna falbanka.
Nawet nieadekwatna. Bo przecież nie dlatego zostali wybrani, że pozostali z innymi, ale dlatego, że pozostali wierni. A jak dochowywać Bogu wierności w sytuacji, gdy trzeba świadczyć za niewolnikiem przeciwko boskim prawom?
Nie da się.
#38
Napisano 2005-12-22, godz. 13:01
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
#39
Napisano 2005-12-22, godz. 13:51
Kloo... dziękuje za komplement, aleMagdo, jestes mądrą kobietą
"Wiem, że nic nie wiem", jak mawiał Sokrates - to wszystko.
#40
Napisano 2005-12-22, godz. 13:58
--
Informacja Forum Watchtower: konto wyłączone.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych