Skocz do zawartości


Zdjęcie

pogrzeb innowiercy


  • Please log in to reply
6 replies to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2005-09-11, godz. 15:22

Oto artykuł szczegółowo rozpatrujący kwestię uczestnictwa świadków Jehowy w uroczystościach pogrzebowych osób innych wyznań:


_____________

Pytania czytelników

> Czy oddani Bogu chrześcijanie mogą brać udział w uroczystościach pogrzebowych organizowanych przez inne organizacje religijne? — C.S.


Zdarza się niekiedy, że chrześcijanin czuje się zobowiązany do udziału w kościelnej uroczystości pogrzebowej czy to z powodu jakiegoś długu wdzięczności, z powodu bliskiego pokrewieństwa, czy też z racji nacisku wywieranego przez niewierzącego współmałżonka. Zanim jednak ktoś uczyni taki krok, powinien wziąć pod uwagę różne związane z tym okoliczności i ewentualne możliwości innego rozwiązania. Chociaż zbór chrześcijański nie wydaje w tym względzie zakazów, postępek taki na pewno pociąga za sobą niebezpieczeństwa i kłopoty.

Przede wszystkim dobrze będzie zapamiętać, że w zasadzie pogrzeby kościelne nie są przeprowadzane po to, aby przyjaciołom dostarczyć sposobności do pocieszenia pogrążonej w smutku rodziny. Zazwyczaj czyni się to przed pogrzebem, w kostnicy lub mieszkaniu danej rodziny.

Sama ceremonia pogrzebowa odprawiana w kościele jest w rzeczywistości nabożeństwem religijnym. Najczęściej też obejmuje wygłoszenie kazania broniącego takich niebiblijnych poglądów, jak nauka o nieśmiertelności duszy ludzkiej bądź o tym, że wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba. Może również obejmować wykonywanie pewnych niebiblijnych praktyk, jak na przykład kreślenie znaku krzyża. Najprawdopodobniej będzie także oznaczała udział we wspólnej modlitwie pod przewodnictwem kapłana czy kaznodziei innej religii. Oczywiście chrześcijanin nie może uczestniczyć w takich rzeczach, bo obowiązuje go nakaz z Objawienia 18:4.

Prawdziwą próbę dla oddanych Bogu chrześcijańskich żon, które mają niewierzących mężów, stanowią pod tym względem pogrzeby japońskie. Osoby obecne na uroczystości pogrzebowej są tam wywoływane imiennie i oczekuje się od nich, że ofiarują zmarłemu kadzidło i modlitwy. Dlatego wiele takich japońskich chrześcijanek zdecydowało, że lepiej jest nie brać udziału w tego rodzaju pogrzebach.

Niektórzy oddani Bogu chrześcijanie brali udział w pogrzebach kościelnych, ponieważ chcieli towarzyszyć członkom swej najbliższej rodziny i wspierać ich swą obecnością. Dlatego udawali się do domu żałoby, do kościoła, w który odbywała się uroczystość pogrzebowa, a potem także do grobu. Udało im się uczynić to wszystko bez uczestniczenia w jakimkolwiek akcie fałszywego kultu religijnego. Udając się do miejsc takiego kultu, w sensie duchowym narażali się oczywiście na wielkie ryzyko.

Prawdą jest, że chrześcijanka, której mąż nie podziela jej wiary, natomiast chce, by z nim wzięła udział w pogrzebie kościelnym, może brać pod uwagę przykład Naamana. Był to wódz syryjski uleczony z trądu przez siedmiokrotne zanurzenie się w rzece Jordan zgodnie z zaleceniem proroka Elizeusza. Z uwagi na to cudowne uzdrowienie Naaman postanowił, że już nigdy nie będzie czcił żadnego innego Boga poza Jehową. Spełnienie tego ślubu było jednak dla niego trudne, ponieważ nadal pozostawał w służbie swego króla. Król udając się gdzieś wspierał się na jego ramieniu i w związku z tym musiał on wchodzić z nim do pogańskiej świątyni boga Remmona. Prawdopodobnie musiał nawet pomagać królowi w składaniu pokłonu temu bożkowi. Dlatego prosił Jehowę, by wybaczał mu ten uczynek i nie brał mu go za złe. Sam Naaman, który stał się prawdziwym wielbicielem Jehowy, nie czcił fałszywego boga, znajdował się tam jedynie z rozkazu. — 2 Król. 5:1-19.

Podobnie przedstawia się sprawa z żoną, która ma niewierzącego męża. Jeżeli mąż nalega, żeby udała się z nim na kościelny pogrzeb krewnego lub przyjaciela rodziny, wolno jej osądzić, że może postąpić jak Naaman, to znaczy być obecną na takiej uroczystości, lecz nie brać udziału w żadnych aktach religii fałszywej. Czy jednak w ogóle pójść, o tym sama musi zadecydować. Musi rozstrzygnąć jakoś konflikt między poszanowaniem dla życzeń męża a posłuszeństwem względem Jehowy i kierować się przy tym wskazaniami sumienia wyćwiczonego przez Słowo Boże. — 1 Piotra 3:16.

Tak, w grę wchodzi tu jej sumienie. Dlaczego? Ponieważ inni mogą zobaczyć, że ona będąc świadkiem Jehowy wchodzi do kościoła i mogą się tym zgorszyć. Musi więc rozważyć i taką ewentualność. Apostoł Paweł napisał: „O to wciąż się modlę, (...) żebyście się upewniali o rzeczach ważniejszych, aby być bez skazy i nie powodować zgorszenia aż do dnia Chrystusa”. — Filip. 1:10, NW.

Byłoby lepiej, gdyby taka żona próbowała wyjaśnić mężowi swoje stanowisko. Wziąwszy przykład z królowej Estery, całkiem słusznie mogłaby na to wybrać porę, kiedy mąż jest wypoczęty i w dobrym nastroju, a następnie spróbować taktownie mu wyjaśnić, dlaczego uważa, że nie powinna brać udziału w pogrzebie kościelnym. Między innymi mogłaby zaznaczyć, że gdyby była obecna w kościele, a nie uczestniczyła w rytualnych obrzędach, mogłaby tym bardzo krępować innych, a szczególnie męża. Może niewierzący mąż wyrazi zgodę z miłości do swej żony, a także z szacunku dla jej skrupułów religijnych i chęci niewprawienia nikogo w zakłopotanie. — Estery 5:1-8.

Ale czyż nieobecnością nie obraża się pogrążonej w smutku rodziny? Mogłoby to mieć miejsce jedynie wtedy, gdyby całkowicie zignorować fakt zgonu. A tego nie potrzeba czynić. Można zrobić coś innego, przez co się okaże współczucie i chęć niesienia pomocy. Można się przed pogrzebem udać do domu żałoby, złożyć kondolencje rodzinie i zaofiarować praktyczną pomoc. Jeżeli zachodzi potrzeba, można przynieść jakiś posiłek dla rodziny lub przygotować go na miejscu bądź też zaopiekować się dziećmi, wyręczając na pewien czas dorosłych w tych obowiązkach. Wtedy rodzina nie pomyśli, że dana osoba nie ma serca, bo nie wzięła udziału w pogrzebie kościelnym.

A zatem nie ma potrzeby, aby chrześcijanin czuł się zobowiązany do pójścia na pogrzeb kościelny, organizowany przez inną społeczność religijną, gdzie byłby narażony na pokusę ulegnięcia naciskowi sytuacji, gdy reszta obecnych wykonuje jakieś praktyki religii fałszywej. W ten sposób można uniknąć niebezpieczeństwa dopuszczenia się odstępstwa i popadnięcia w niełaskę u Jehowy Boga. Każdy jednak musi sam zadecydować na podstawie okoliczności i swego własnego sumienia.


źródło: STRAŻNICA — 1971, Nr 11

_____________
.jb

#2 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-09-11, godz. 17:24

Ja chodziłam na pogrzeby rodziny i nic nie widziałam w tym gorszacego, równiez bywałam przy tej okazji w kościołach. Oczywiście stałam gdzies z tyłu, nie klekałam ani nie spiewałam ale bywałam. Chociaz kiedyś zdziwiłam sie jak powiedziałam o tym jakiemus braciszkowi i dziwnie na mnie patrzył. Nie czytałam widocznie zbyt gorliwie tzw."literatury biblijnej" Pozdrawiam. Ma
Ma

#3 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-09-15, godz. 10:57

Dochodzimy do tego, co to znaczy, że ŚJ coś "wolno" albo czegoś "nie wolno".

Oni zwykle twierdzą, że media kłamią, a im "wolno" wiele rzeczy.

W praktyce słowa ŚJ, że cos im wolno oznaczają, że za popełnienie jakiegoś czynu nie zostanie się wykluczonym. Nie oddaje to jednak skali presji psychicznej, strachu przed narażeniem się na złe spojrzenia, obaw o traktowanie jako osobę "niedojrzałą duchowo".

W niektórych zborach, osoba chodząca na katolickie pogrzeby uznanaby została za osobę "chorą duchowo", a więc niegodną przyjaźni i zainteresowania.

Oczywiście zaraz ktoś mi tu wyskoczy z zarzutem, że w jego zborze istnieje brat X, który chodzi na takie pogrzeby i nikt go nie wykluczył (czym potwierdzi moje słowa, że dla ŚJ wolność = brak wykluczenia) albo nawet nie jest w żaden sposób szykanowany (czyżby ŚJ przyznawał, że w najświętszej organizacji zdarzają sie szykany?), a nawet posiada przyjaciół (to już lepiej, ale dowodzi na razie tego, że istnieją wśród ŚJ pojedyńcze, tolerancyjne jednostki).

Raczej nie spodziewam się wypowiedzi ŚJ, że w jego zborze chodzenie na katolickie pogrzeby uchodzi za normalne i nie budzi zdziwienia braci i sióstr.

To takie małe dopowiedzenie, abyście wiedzieli, co to znaczy, że ŚJ coś "wolno".

Napisałem to na podstawie 13 lat obecności w organizacji, którą opuściłem w 2002r
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#4 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-09-15, godz. 10:58

Dochodzimy do tego, co to znaczy, że ŚJ coś "wolno" albo czegoś "nie wolno".

Oni zwykle twierdzą, że media kłamią, a im "wolno" wiele rzeczy.

W praktyce słowa ŚJ, że cos im wolno oznaczają, że za popełnienie jakiegoś czynu nie zostanie się wykluczonym. Nie oddaje to jednak skali presji psychicznej, strachu przed narażeniem się na złe spojrzenia, obaw o traktowanie jako osobę "niedojrzałą duchowo".

W niektórych zborach, osoba chodząca na katolickie pogrzeby uznanaby została za osobę "chorą duchowo", a więc niegodną przyjaźni i zainteresowania.

Oczywiście zaraz ktoś mi tu wyskoczy z zarzutem, że w jego zborze istnieje brat X, który chodzi na takie pogrzeby i nikt go nie wykluczył (czym potwierdzi moje słowa, że dla ŚJ wolność = brak wykluczenia) albo nawet nie jest w żaden sposób szykanowany (czyżby ŚJ przyznawał, że w najświętszej organizacji zdarzają sie szykany?), a nawet posiada przyjaciół (to już lepiej, ale dowodzi na razie tego, że istnieją wśród ŚJ pojedyńcze, tolerancyjne jednostki).

Raczej nie spodziewam się wypowiedzi ŚJ, że w jego zborze chodzenie na katolickie pogrzeby uchodzi za normalne i nie budzi zdziwienia braci i sióstr.

To takie małe dopowiedzenie, abyście wiedzieli, co to znaczy, że ŚJ coś "wolno".

Napisałem to na podstawie 13 lat obecności w organizacji, którą opuściłem w 2002r
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#5 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-12-04, godz. 15:27

Chociaż zbór chrześcijański nie wydaje w tym względzie zakazów, postępek taki na pewno pociąga za sobą niebezpieczeństwa i kłopoty.

uwielbiam te artykuły :) Już w pierwszym akapicie mamy odpowiedź: POSTĘPEK TAKI - i już wszystko jasne, jest to POSTĘPEK czyli nie ma co czytac dalej bo POSTĘPEK jest to coś złego :) Więc już w pierwszym akapicie WTS odpowiedziało czy wolno czy nie a całe późniejsze wywody to lanie wody :) pozdro all
nie potrafiłam uwierzyć.......

#6 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2005-12-30, godz. 08:34

Rozmawiałam ostatnio z siostrą mojego męża. Ona i jej mąż są ŚJ. Zmarła ciotka jej męża. Zapytałam się czy pójdzie na pogrzeb. Odpowiedziała,że nie bo za daleka rodzina. "Wiesz nasza wiara nie pozwala". Jeszcze bliska rodzina to owszem ale już dalsza to oni nie pójdą.
Nasunęła mi się więc myśl, że jeżeli siostra ojca to daleka rodzina i nie wypada z tego powodu iść na jej pogrzeb to rodzina (więzy krwi) jest raczej w małym poważaniu. Tylko człowiek zostaje później sam. Bo w rodzinie ma się przecież oparcie w trudnych chwilach. A jak się czyta różne posty to wynika z nich, że nieraz człowiek zostaje sam bez pomocy rodziny (bo odciął się od nich na pewnym etapie) lub zboru (bo albo zrobił coś niezgodnie z ICH sumieniem lub po prostu oni mają swoje własne sprawy i nie mają czasu dla niego)

#7 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-02, godz. 13:34

DO MAK'a
Co sie dziwisz... ze tak postąpiła
Przecież to normalne, jak zobaczą ksiedza to albo uciekają w popłochu albo chcą mu za wszelką cene udowodnic ze jest nikim i ze kompletnie nie zna bibli a to w co wierzy to bałwochwalstwo. Znam to z autopsji, takie rzeczy są tam na porządku dziennym. To sie nazywa wypranie mózgu, z wszelkich odruchów rodzinnych. Najważniejsze jest to czy jest sj czy nie. A pamietam jak w podstawówce sam mówiłem ze ma 4 miliony wójków i cioć, bo wszyscy śj to jedna rodzina i w zborze mówiłem do wszytkich wójcku albo ciociu... Poza tym niedługo zmartwych wstanie wiec poco go żegnać.... tak mi zawsze rodzice powtarzali.... kurde ich mać, na pohybel z taka gadką...
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych