Skocz do zawartości


Olo.

Rejestracja: 2005-02-27
Poza forum Ostatnio: Informacja prywatna

Moje tematy

Ogólnie o "patriotycznej" manipulacji.

2009-03-30, godz. 19:37

Jakże aktualny wiersz Juliana Tuwima.



Jak się z nim nie zgodzić?

Kim jest Ojciec i Syn dla Ducha.

2009-03-15, godz. 19:37

Nie spodziewam się zbyt wielu odpowiedzi, bo temat zdaje się być dość neutralny. Ale.

Syn jest dla Ojca - Synem.
Ojciec jest dla Syna - Ojcem.
Duch jest dla Syna - Duchem.
Duch jest dla Ojca także - Duchem.

Pozostają tylko dwa pytania.

Kim jest dla Ducha Ojciec?
I kim jest dla Ducha Syn?

Jn 14:28 a tradycja.

2009-02-27, godz. 17:54

Jednym z bardziej znanych i dyskutowanych wersetów określających relacje Ojca i Syna jest Jn 14:28

Słyszeliście, że powiedziałem wam: Odchodzę i przychodzę do was. Gdybyście mnie miłowali, tobyście się radowali, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest niż Ja.

Zazwyczaj posługują się nim antytrynitarze. Natomiast trynitarze odpowiadają wtedy zasadniczo, że chodziło tutaj o ziemskie uniżenie, ponieważ będąc na ziemi Jezus wypowiedział te słowa, podczas swej kenozy, czyli chwilowego ziemskiego uniżenia/zubożenia. Jednak czy jest to ostatecznie słuszna i poparta tradycją interpretacja. Podam jedną z nich płynącą z ust św. Bazylego Wielkiego (330-379r).

Skoro bowiem Syn ma w Ojcu swój początek, w tym sensie Ojciec jest większy jako przyczyna i początek. Dlatego też Pan mówi tak: "Mój Ojciec większy jest ode mnie", A więc jako ten który jest Ojcem. A cóż oznacza słowo "Ojciec" jeśli nie bycie przyczyną i początkiem, Tego który został z niego zrodzony.
(Przeciw Eunomiuszowi 1:25)

Jak widać rozumie on słowa Jezusa określające Jego relacje do Ojca nie relatywnie kiedy był na ziemi, ale absolutnie w sensie całego swego istnienia. I czyni to sam wierząc we wspólną potęgę i moc Ojca i Syna. W przyszłości podam szerszy kontekst na dowód jego przekonań. Jak by nie patrzeć dla kościoła nie jest heretykiem, tylko świętym. A jednak nie umieszcza tych słów w odniesieniu tylko do ziemskiej kenozy Syna. Ale do całego jego istnienia.

Nawet Wikipedia podaje o nim:

"Bazyli jest autorem wielu dzieł teologicznych, w których wykładał zasady wiary i wskazywał na błędy szerzącego się wówczas arianizmu."
http://pl.wikipedia....i/Bazyli_Wielki

Zapewne nie strzeliłby sobie samobója gdyby ówczesna powszechna nauka odnosiła te słowa Jezusa tyko do swego ziemskiego życia.

Proponuje zapodawać w tym wątku więcej interpretacji tego wersetu we wczesnym chrzescijaństwie.

Wczesne opinie o kulcie maryjnym.

2009-01-04, godz. 14:17

Właśnie natknąłem się na taką oto wypowiedź na innym forum. Czy macie jakieś dodatkowe materiały i przemyślenia?

Epifaniusz z Salaminy żyjący w IV wieku potępił przejawy kultu maryjnego jako herezję w swoim dziele Panarion. Opisał on w nim sektę, którą sam nazwał Kollriydianami:

"Pewne kobiety w Arabii wprowadziły to absurdalne nauczanie z Tracji: składają one ofiarę z okrągłych chlebów w imieniu wiecznej dziewicy Marii i wszystkie spożywają z tego chleba".
(Panarion 78:13)

Tracja sąsiadowała z Frygią, krainą w której znajdował się Efez. Tak więc dzieło Epifaniusza również wskazuje na rejony Morza Egejskiego i miast starożytnej Grecji jako kolebkę kultu maryjnego. W IV wieku teologowie katoliccy potępili oddawanie czci boskiej Marii, chociaż uznawali ją za wieczną dziewicę. Epifaniusz pisał dalej:

"Niektórzy myślą i mówią o Marii pogardliwie; inni jednak, skłaniając się ku przeciwnej stronie, wychwalają ją ponad to co przystoi. (...) Pod pretekstem, iż jest to słuszne, diabeł skrycie wchodzi do umysłów ludzi i ubóstwia śmiertelną naturę; on kształtuje posągi, które mają ludzkie podobieństwo po to, aby ludzie mogli czcić (=adorować, uwielbiać, wychwalać) zmarłych i wprowadzać obrazy dla uwielbienia (=adoracji), popełniając cudzołóstwo z umysłem przeciwko jednemu i jedynemu Bogu. Tak, z pewnością, ciało Marii było święte, lecz ona nie była Bogiem. Tak, istotnie, Dziewica była dziewicą, i czcigodną (=szanowną, poważaną), ale nie została nam dana po to, by ją uwielbiać (=czcić, wychwalać, adorować). Ona uwielbiała tego, którego urodziła ze swego ciała; tego, który jest z nieba i z łona Ojca. I dla tej przyczyny Ewangelia zapewnia nas w tym, sam Pan oświadcza, że: "O kobieto, co ty masz do mnie? Moja godzina jeszcze nie nadeszła" (Jana 2:4). I tak, aby nikt nie wywnioskował ze słów, "O kobieto, co ty masz do mnie", że święta Dziewica jest ważniejsza, nazywa ją "kobietą". (...) Słowo, którym jest Bóg, przybrało ciało z Marii, jednak nie po to, aby Dziewica mogła być adorowana (=czczona, uwielbiana, wychwalana), ani też, by on mógł uczynić ją Bogiem. Niechaj Maria będzie poważana (=czczona, szanowana), lecz niech Ojciec i Syn i Duch Święty będą czczeni (=wychwalani, uwielbiani, adorowani); niech nikt nie czci [=uwielbia, wychwala, adoruje] Marii. (...) Niech te rzeczy zostaną wymazane, które zostały błędnie zapisane w sercach tych, którzy zostali zwiedzeni. Niech pożądanie posążków będzie wytępione z ich oczu. Niech stworzenie znów powróci do Mistrza. Niech Ewa i Adam powrócą do oddawania czci samemu Bogu. Niech nikt nie będzie prowadzony głosem węża. (...) Chociaż Maria jest święta i ma być poważana (=szanowana, czczona), jednakże nie jest przeznaczona by ją czcić (=adorować, wielbić, wychwalać)".
(fragmenty z Panarion 79 - 3.2:4 oraz 3.2:7)

oraz:
"Kult musi ustać. Albowiem Maria nie jest boginią ani też nie otrzymała swojego ciała z nieba".
(Panarion 78:24)

Epifaniusz uważał charakter takich praktyk za demoniczny i wskazywał, że w istocie niczym nie różnił się on od kultu Królowej Niebios opisanego przez proroka Jeremiasza (roz. 7 i 44).
O jednej z sekt czcicieli Marii wspominał także Leontius Byzantinus - nazywając ich Filomarianitami (Wielbicielami Marii) - oraz Jan z Damaszku, którzy, podobnie jak Epifaniusz, potępili kult maryjny
--

Pozdrawiam

ródło: http://www.trinitari...topic.php?t=178

Dowód na istnienie Boga?

2008-12-16, godz. 22:42

Chciałbym Was spytać o pinię. Czy poniższe rozumowanie jest zasadne? Oraz jakie ma słabe punkty?

Generalnie jest bardzo proste.

Widzialny wszechświat, rządzi się prawami logicznymi. Na przykład:

1 Nie ma skutku bez przyczyny.
2 Wartość większa przewyższa mniejszą.
3 Jednakowe siły się równoważą.

W związku z tym. Logika jest częścią intelektu. A intelekt częścią umysłu. Umysł zaś częścią osobowości. A osobowość częścią żywej rozumnej istoty. Więc żywa istota jest Stwórcą wszystkiego.

Tylko czy owe prawa logiczne nie są aby zaledwie jedynie naszym uświadomieniem sobie praw fizycznych, które warunkuje sama natura materii wszechświata? I jako takie nie istnieją poza naszymi umysłami.

Innymi słowy. Sama materia (energia) wszechświata ma swoje parametry. A oddziałując na siebie wzajemnie wytwarza prawa fizyki. A powtarzalność i systematyczność tych praw - w naszych umysłach - jawi się jako ciąg logicznych praw. I wtedy cały ten argument jest niewystarczalny na udowodnienie inteligentnego Stwórcy.

Ale jeśli tak nie jest - jeśli faktycznie obok materii/energii i praw fizycznych, funkcjonują pewne prawa logiczne "niezależnie" od nich - to rzeczywiście można byłoby mówić, że mamy namacalny naszym umysłem ślad Boga.

Co o tym sądzicie?