I nie piszę tego w "filozofii strachu" byście się przestraszyli, ale by choć jeden pomyślał. Ja też miewam wątpliwości (bo któż ich nie ma?), ja też czasem gryzę się sam ze sobą, ale mimo wszystko więź z Bogiem to coś tak cennego, że żal byłoby to wszystko zostawić przez niedoskonałość współbraci. Pozdrawiam
witaj Krzysztofie,
Pamiętam okres bez wątpliwości i całkowitej pewności, że ŚJ to prawdziwa religia. Jednak te wątpliwości wkradają się powoli i nie da się ich zagłuszyć. One staja się co raz większe i albo się zagłusza je (z autopsji wiem, że tak długo się nie da), albo postępuje w zgodzie ze sobą.
Zgadzam się, że więź z Bogiem jest najważniejsza, ale czy koniecznie trzea być ŚJ, żeby być blisko Boga?
pozdrawiam