Po 46 latach od skazania Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący na karę
więzienia i uniewinnił Czesława S., świadka Jehowy, od zarzutu
przynależności do nielegalnego związku.
W czerwcu 1954 r. ówczesny Sąd Wojewódzki w Olsztynie uznał Czesława
S. za winnego tego, że "od sierpnia 1952 r. do grudnia 1953 r. na
terenie powiatów Pisz i Kolno był aktywnym członkiem nielegalnego związku
pod nazwą Świadkowie Jehowy, którego istnienie, ustrój i cel miały
pozostać tajemnicą wobec władzy państwowej". Na podstawie osławionego
małego kodeksu karnego skazał go za to na na dwa i pół roku więzienia.
Teraz kasację od tego orzeczenia, na korzyść skazanego, złożył
rzecznik praw obywatelskich. Stwierdził w niej, że doszło do rażącego
naruszenia art. 36 m.k.k. Bezzasadnie uznano bowiem, że przynależność
do wspólnoty religijnej, jaką są Świadkowie Jehowy, jest tym samy co
przynależność do nielegalnego związku, penalizowana właśnie przez
wspomniany przepis m.k.k. - Mimo delegalizacji tej wspólnoty w 1950 r.
jej funkcjonowanie i religijny charakter były powszechnie znane, przy
czym jej członkowie podejmowali starania o prawne usankcjonowanie tej
działalności - napisał rzecznik. Zauważył również, że
delegalizacja wspólnoty była sprzeczna nawet z ówczesną konstytucją.
Sąd Najwyższy podzielił argument rzecznika, uchylił zaskarżony wyrok
i uniewinnił Czesława S. Sąd orzekający w tej sprawie nie wykazał w
żadnej mierze, że zachowanie i treść działania podsądnego wykraczały
poza granice wyznaczone potrzebami uprawiania kultu - stwierdził m.in. w
uzasadnieniu swego orzeczenia SN. J.O.
Rzeczpospolita 23.10.2000 |
W 1956 r. trzech mężczyzn zostało
skazanych na kary więzienia za przynależność i działalność w związku
wyznaniowym Świadków Jehowy. Teraz, w efekcie kasacji wniesionej przez
prokuratora generalnego, Sąd Najwyższy uchylił tamte wyroki i
wszystkich trzech uniewinnił.
Marian B., Władysław S. i Józef. S. zostali skazani za to, że od
1950 r. do 11 sierpnia 1955 r. "brali czynny udział w rozwiązanym
przez władze związku Świadków Jehowy". Ich przestępcza działalność
polegała na tym, że na terenie jednej z ówczesnych gromad województwa
zielonogórskiego brali udział "w nielegalnych zebraniach związku",
czyli mówiąc po ludzku uczestniczyli w praktykach religijnych, umożliwiali
ich odbywanie w swoich mieszkaniach, "przechowywali i
rozpowszechniali nielegalną literaturę" oraz usiłowali
"werbować" nowych wyznawców. Pełnili też w związku rozmaite
funkcje, np. zastępcy sługi grupy, sługi kółka. Za to wszystko dwóch
pierwszych ówczesny Sąd Wojewódzki w Zielonej Górze, na podstawie osławionego
małego kodeksu karnego, czyli dekretu o przestępstwach szczególnie
niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, skazał Mariana B. i Józefa
J. za przynależność do nielegalnego związku na trzy lata więzienia, a
Władysława S. na dwa lata. Sąd Najwyższy kary te później obniżył,
a po uchwaleniu amnestii zostały one w maju 1956 r. darowane.
W 1999 r. prokurator generalny, uznając, iż skazani w ogóle nie popełnili
zarzucanego im przestępstwa, wniósł o uchylenie wcześniejszych orzeczeń
i uniewinnienie całej trójki.
SN w wydanym wyroku podzielił opinię skarżącego. Przypomniał, że
wielokrotnie już wyrażał pogląd, iż skazania Świadków Jehowy po
odmowie zarejestrowania tego związku w 1950 r. zapadały z rażącą
obrazą prawa karnego materialnego. Kryminalizację przynależności do
nie zalegalizowanego związku wprowadziła dopiero nowelizacja kodeksu
karnego z 1 sierpnia 1983 r. Wcześniej nie było zatem podstawy prawnej
do skazania za sam udział w związku, gdy jego istnienie, ustrój i cel
były znane władzom, choć nie uzyskał on legalizacji. Sama zaś odmowa
zalegalizowania wyznania wynikała z jego amerykańskiego rodowodu i obowiązującego
wiernych zakazu odbywania służby wojskowej. J.O.
Rzeczpospolita 31.07.2000 |