W Polsce jest od cholery aptek i nawet w niejednej dziurze jest ich po kilka. Niestety sprawa co do tego jest bardziej skomplikowana ponieważ ustawodawca nakłada obowiązek sprzedazy m.in. środków poronnych. Nawet gdybyśmy wzięli Warszawe gdzie jest pare setek aptek to gdyby sie znalazł taki tylko jeden delikwent co nie chciałby sprzedadac tabletek wczesnoporonnych dostałby kare z możliwoscia zamkniecia apteki włącznie... to chyba też jest paranoja?
Dlaczego paranoja? Apteka to nie jest sklep spożywczy, w którym sprzedajesz to co chcesz. Apteka to jest miejsce, które ma mi umożliwić realizację recepty. To trochę poważniejsza sytuacja, niż z zawieszaniem bombek na choince - tutaj obowiązki aptekarza są definiowane przez prawo i rozporządzenia.
Pozwolenie na to, żeby aptekarz mógł się kierować swoim sumieniem, wiarą, zabobonem czy innym widzimisiem doprowadzi takiej samej arcypolskiej i arcyhipokryckiej sytuacji jak z aborcją - teoretycznie w pewnych przypadkach kobieta ma do niej prawo a w praktyce będzie wysyłana od Annasza do Kajfasza aż urodzi... No i oczywiście będzie dyskryminacją ze względu na wyznanie. Jeśli świadkowi nie przysługuje przywilej niewykonywania pewnych czynności wchodzących w zakres jego obowiązków ze względu na sumienie, to nie może ten sam przywilej przysługiwać katolikowi.