Chodzenie "po kolędzie"
#1
Napisano 2008-01-10, godz. 13:31
#2
Napisano 2008-01-10, godz. 14:51
Wiekszosc poprostu nie wpuszczaja do domow a ci "bardziej nawiedzeni aby tylko dokopac katolikom" zapraszaja i probuja "zaginac"Jak Świadkowie podchodzą do księży chodzących "po kolędzie"? Słyszałem, że czasami wpuszczają ich, żeby zaginać ich z wersetów biblijnych. Kolęda to jedyny okres w roku, kiedy katoliccy księża chodzą od drzwi do drzwi .
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#3
Napisano 2008-01-10, godz. 18:18
a ja nie zapraszam bo nie mam pieniedzy hehehe ;-) a tak na powaznie, jakoś "ksiudz" chodzi w momencie kiedy mnie nie ma w domku ;-( czyli SJ są lepsi ;-) bo zazwyczaj trafiają ;-)Jak Świadkowie podchodzą do księży chodzących "po kolędzie"? Słyszałem, że czasami wpuszczają ich, żeby zaginać ich z wersetów biblijnych. Kolęda to jedyny okres w roku, kiedy katoliccy księża chodzą od drzwi do drzwi .
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#4
Napisano 2008-01-10, godz. 19:03
#5
Napisano 2008-01-26, godz. 14:30
Pozdrawiam cieplutko
Dosia
#6
Napisano 2008-01-26, godz. 20:33
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#7
Napisano 2008-01-26, godz. 21:56
Pawle, a z czego tu zdawać relację. Przyszedł pewnie ministrant i zapytał, czy dosia przyjmie księdza, następnie przyszedł ksiądz z ministrantami i pomodlili się z domownikami, a kiedy ministranci sobie poszli była chwila rozmowy domowników z księdzem. Czyżbyś tego nie znał Pawle?Nocka zdaj relację
#8
Napisano 2008-01-27, godz. 11:58
#9
Napisano 2008-01-27, godz. 13:51
Czesiu, niedokładnie to opisałeś .Pawle, a z czego tu zdawać relację. Przyszedł pewnie ministrant i zapytał, czy dosia przyjmie księdza, następnie przyszedł ksiądz z ministrantami i pomodlili się z domownikami, a kiedy ministranci sobie poszli była chwila rozmowy domowników z księdzem. Czyżbyś tego nie znał Pawle?
W czwartek przyszli ministranci zapytać, czy przyjmiemy księdza (zwykła formalność, bo ministranci dobrze nas znają i wiedzą, że przyjmiemy ). W sobotę przyszedł ksiądz (psy udało się zamknąć w innym pokoju, koty schowały się pod obrusem, i dobrze, bo zostały poświęcone, może będą grzeczniejsze. Choć w poprawę Bronki wątpię). Po wspólnej modlitwie, ministrantów zaprosiłam do kuchni na ciasto i herbatę, i w tym miejscu zgodnie z Twoim opisem "była chwila rozmowy domowników z księdzem". Jako, że z księdzem znamy się od lat, była to przyjacielska rozmowa, głównie o żeglarstwie, bo i ksiądz i mój idol lubią żeglować. Na koniec niezobowiązująco umówilismy się na wspólne żeglowanie żaglówką, którą mój idol 2 lata temu sam zbudował.
Od dzeciństwa bardzo lubię kolędę, kojarzy mi się z czymś uroczystym, a zarazem sympatycznym.
Pozdrawiam cieplutko
Dosia
#10
Napisano 2008-01-27, godz. 14:55
Czesiek jakbyś był u mnie na kolędzie.
Nigdy nie lubiłem chodzić z księdzem po kolędzie. czasami jednak musiałem. A i były takie mieszkania, gdzie gospodyni częstowała ciastem. Jednak w mojej parafii nie było zwyczaju chodzić jakis czas wcześniej i pytać czy przyjma ksiedza. To załatwiało sie na dwa sposoby, ogłoszenie z ambon kiedy dana ulica będzie wizytowana po kolędzie i w czasie kiedy ksiadz siedział i rozmawiał z domownikam szło sie i pytało w następnym mieszkaniu czy przyjma księdza.Czesiu, niedokładnie to opisałeś .
(...)
Dosia
#11
Napisano 2008-01-28, godz. 10:31
Nigdy nie lubiłem chodzić z księdzem po kolędzie. czasami jednak musiałem. A i były takie mieszkania, gdzie gospodyni częstowała ciastem. Jednak w mojej parafii nie było zwyczaju chodzić jakis czas wcześniej i pytać czy przyjma ksiedza. To załatwiało sie na dwa sposoby, ogłoszenie z ambon kiedy dana ulica będzie wizytowana po kolędzie i w czasie kiedy ksiadz siedział i rozmawiał z domownikam szło sie i pytało w następnym mieszkaniu czy przyjma księdza.
W mojej parafii nikt nie pyta, czy przyjmie księdza. Po prostu, gdy drzwi są uchylone i czeka przy nich domownik, wtedy się na jego zaproszenie wchodzi.
Nie puka się natomiast do zamkniętych drzwi.
#12
Napisano 2008-01-29, godz. 16:37
W dobie domofonów to ksiądz miałby przy takim podejściu bardzo szybką kolędę, wszędzie zastałby zamknięte drzwiW mojej parafii nikt nie pyta, czy przyjmie księdza. Po prostu, gdy drzwi są uchylone i czeka przy nich domownik, wtedy się na jego zaproszenie wchodzi.
Nie puka się natomiast do zamkniętych drzwi.
#13
Napisano 2008-01-31, godz. 21:58
Zdarza się, że zapraszają księdza niekatolicy
- Czasami, choć to oczywiście bardzo rzadkie. Rozmawiamy. Pamiętam ostatnio rozmowę z pewną panią - powiedziała w drzwiach, że jest świadkiem Jehowy. Wpuściła mnie do domu, gdy usłyszała, że chcę - podobnie jak oni - porozmawiać z nią o Królestwie Bożym. Mieliśmy ciekawe "biblijne" spotkanie, a przy okazji rozwiało się parę stereotypów na temat chrześcijaństwa i Kościoła. W takich sytuacjach na siłę nie przekonuję, nie nakłaniam. Nie zaczynam rozmowy po to, by moralizować. To absurd. Misja księdza to szukanie ludzi, dawanie świadectwa. Ostateczne decyzje i wybory życiowe to sprawa danego człowieka. Ale taka nieoczekiwana rozmowa to okazja do poszukiwań, a także i do obalenia paru mitów na temat Kościoła. Czasem to bardzo ciekawe rozmowy. Zdarzają się dzięki tej technice pukania.
--
źródło: "Gazeta Stołeczna", link
#14
Napisano 2008-02-01, godz. 00:10
W takich sytuacjach na siłę nie przekonuję, nie nakłaniam. Nie zaczynam rozmowy po to, by moralizować. To absurd. Misja księdza to szukanie ludzi, dawanie świadectwa. Ostateczne decyzje i wybory życiowe to sprawa danego człowieka.
Ohoh.. niech sobie to braciszkowie wezmą do serc. Wyobrażacie sobie żeby do drzwi odstępcy zapukał pierwszy lepszy głosiciel, a po usłyszeniu że rozmawia właśnie z kimś kto sam, z własnej woli odszedł - chciał po prostu najzwyczajniej w świecie porozmawiać o Bogu? Ostatnimi czasy trafiły mi się znów dwie głosicielki, z czego jedna, w ciąży na wieść kim jestem prawie poroniła, a druga z miną pokerzysty spytała czy wiem gdzie jest najbliższa sala królestwa i tyle.. Wyobraźcie sobie że nawet nie przysłały do mnie starszego lub podróżniczka-wędrowniczka I gdzie tu miłość okazywana potencjalnemu chwalcy Jedynej Słusznej Organizacji? Powiedzcie mi kochani - jak tu się nie czuć odrzuconym..
Aha. Zaznaczam że nie otworzyłem drzwi w stroju przedstawionym na av.
#15
Napisano 2008-12-01, godz. 19:30
*zawsze chciałam mieć lalkę, która wyglądałaby jak malutki Jezusek, ale mam powiedziała mi, że posiadanie takiej lalki to byłby grzech.
Obecnie mieszkam w Szkocji i nie praktykuje się tutaj kolędy na tak masową skalę, o ile wogóle się praktykuje. Wcześniej kiedy mieszkałam w Polsce nigdy nie przyjmowałam księdza, nie poznałam żadnego, z którym , jak mniemam, mogłabym sensownie pogadać, a na bzdury szkoda mi czasu. Za to moi rodzice ŚJ zawsze księdza przyjmują, ale on rzadko kiedy ma ochotę przyjść.
Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2008-12-01, godz. 19:31
#16
Napisano 2008-12-01, godz. 22:05
#17
Napisano 2008-12-02, godz. 07:36
Niektorzy zwyczajnie sie boja konfrontacji. Innym sasiedzi nie pozwalaja - tak jak bylo za czasow mojego dziecinstwa. Sasiadka zawsze zgarniala go sprzed naszych drzwi mowiac: "tam nie warto". Tylko jeden na 10 lat sie uparl i wszedl do nas. Byl to nawet ten sam ktory uczyl moja klase w LO religii. Rozmawial z nami chyba ponad godzine, az wspomniana wyzej sasiadka sie zdenerwowala i zapytala czy mozemy juz oddac ksiedza . Widac ze sam przygotowywal sie do rozmow z SJ mial opracowana ksiazke "Prowadzenie rozmow" oraz inne publikacje SJ. Zaprosil mnie na lekcje religii i mielismy ciekawa dyskusje, po czym klasa stwierdzila ze ksiadz gadal zupelnie nielogicznie Przez to SJ ciagali mnie potem po wywiadach na zgromadzeniu i na spotkaniach pionierskichNo, właśnie. Gdy jeszcze byłem ŚJ, to ksiądz omijał nasze mieszkanie. Zupełnie nie wiem dlaczego. Powinien przecież odwiedzać zaginione owieczki.
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#18
Napisano 2008-12-02, godz. 10:22
Widac ze sam przygotowywal sie do rozmow z SJ mial opracowana ksiazke "Prowadzenie rozmow" oraz inne publikacje SJ. Zaprosil mnie na lekcje religii i mielismy ciekawa dyskusje, po czym klasa stwierdzila ze ksiadz gadal zupelnie nielogicznie
Brawo dla tego ksiedza, mial dobre checi i odwage.
Użytkownik pojawiamsieiznikam edytował ten post 2008-12-02, godz. 10:22
#19
Napisano 2008-12-02, godz. 11:14
Z dzieciństwa niewiele pamiętam z wizyt księdza. Pamiętam, że czasami się wstydziłem gdy ksiądz pytał się rodziców o jakąś rzecz związaną ze mną Potem moi rodzice (katolicy) przestali przyjmować księdza. Z tego powodu pewien ksiądz kiedyś podsumował to w ten sposób, że skoro w moim rodzinnym domu nie przyjmowano kolędy to jak tam miała prawdziwa wiara się krzewić Widać robią szczegółowe zapiski w księgach parafialnych.
Ciekaw jestem jaki % ŚJ wpuszcza księdza do swoich mieszkań celem rozmowy. Ciekawi mnie też to czy wyznawcy innych religii (np. Zielonoświątkowcy) wpuszczają księży katolickich w swoje progi.
Użytkownik ble edytował ten post 2008-12-02, godz. 11:17
#20
Napisano 2008-12-03, godz. 16:38
A ja się zastanawiam czy przy okazji następnej kolędy nie przyjąć księdza.
Ja też się zastanawiam. Do uwierzenia w doktrynę katolicką raczej mi daleko (tak samo jak do uwierzenia w doktrynę jakiejkolwiek religii), ale przynajmniej przypomniałoby mi się dzieciństwo ...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych