Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ewangelia wg WTS


  • Please log in to reply
25 replies to this topic

#1 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-07, godz. 16:42

Będąc zaangażowanym śJ, jak przystało na lojalnego członka Organizacji, wyruszałam do służby polowej. Nigdy nie dostrzegałam u siebie specyjalnych talentów ewangelizatorskich, nie miałam ciągot pionierskich, nie rozwijałam ducha gorliwego głosiciela. Myślę, że tak naprawdę nigdy nie czułam dobrej nowiny w wydaniu WTS, nie miałam do niej serca, nie przyjęłam jej w pełni swoim umysłem. Węszyłam jakiś podstęp. Cukierkowa wizja Królestwa Bozego, stanowiąca główne orędzie ewangelizacyjne śJ, wydawała mi się mocno podejrzana. Nie przemawiały do mnie dowody podawane przez niewolnika wiernego i rozumnego, że chronologia tzw. biblijna i znaki spełniających się proroctw, wyraźnie wskazują na objęcie przez Jezusa rządów w niebie w roku 1914. Nie potrafiłam tych wątpliwości uzasadnić, ale intuicyjnie wyczuwałam, że coś jest nie tak z Królestwem Bożym. Może stąd brało się moje mierne, w stosunku do możliwości, zaangażowanie w dzieło "Pańskie".
Po za tym zastanawiałam się, czy mam moralne prawo iść do ludzi, w sporej częsci wierzących w Chrystusa i na swój sposób praktykujących wiarę w swoich kościołach, i uczyć ich, jak mają żyć i w co mają wierzyć. Kim że ja byłam? Współpracownikiem Najwyższego? Glosicielem, którego działalność wpierają Aniołowie? Nie czułam, abym miała odpowiednie przygotowanie teologiczne. Za mną było długoletnie szkolenie, będące wynikiem wychowania w świadkowskiej rodzinie oraz lekcje wyniesione na chrześcijańskich zebraniach, a zwłaszcza wskazówki z NSK i TSSK. Tylko, że wstępy rozmów podawane przez poradniki WTS wydawały mi się sztuczne, akwizytorskie, bez głębi, nie przemawiały do mnie. Na początku starałam się opracowywać swój sposób docierania do ludzi, własne tematy o rozmów, wykazywałam elastyczność - to istotnie zwiększało zadowolenie ze służby. Ale nie zmniejszało wątpliwości, co my-śJ w zasadzie głosimy.
Wątpliwości potęgowała współpraca z niedojrzałymi współwyznawcami. Było mi czasmi zwyczajnie wstyd za zachowanie w służbie niektórych współbraci, za brak taktu, za brak kultury w wymianie myśli z naszymi rozmówcami, za podkreślanie swojej wyższości i swojej biegłości w operowaniu wiedzą biblijną. Wprawiało mnie w zakłopotanie wchodzenie w czyjeś życie osobiste bez zaproszenia, wykorzystywanie ludzkich problemów do propagowania nowatorskiej dobrej nowiny, do chamskiego wciągania na siłę w tajniki Bożej Organizacji. Szybko straciłam zapał do służby ewangelizatorskiej. Z perspektywy czasu wyszło na moją korzyść - nikogo nie przyprowadziłam do Organizacji.

Dosyć późno uświadomiłam sobie, że orędzie o Królestwie Bożym, ustanowionym w roku 1914, które głoszą śJ, dalekie jest od Jezusowej dobrej nowiny, prostego przesłania o Chrystusie zawieszonym na palu/krzyżu, o Zbawicielu, który wykupił nas z niewoli grzech i śmierci, dzięki któremu dostępujemy pojednania z Bogiem i mamy życie wieczne.
Cóż Organizacja odniosła pewien sukces na rynku religijnym, dobra reklama jest dżwignią powodzenia. Ale biorąc pod uwagę ilość aktywnych akwizytorów dobrej nowiny wg WTS, ich zaangażowanie czasowe i materialne, wyniki nie są oszałamiające. Nie ma gwałtownego napływu nowych chwalców do związku wyznaniowego śJ. Może po prostu nie jest to dzieło Boże.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#2 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-07-07, godz. 17:08

Kalwin miałby na to wyjaśnienie ;)
A Ty po prostu nie miałaś w dzieciństwie odpowiedniego studium rodzinnego i sie potem posypało :)

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#3 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-07-07, godz. 18:46

Kalwin miałby na to wyjaśnienie ;)
A Ty po prostu nie miałaś w dzieciństwie odpowiedniego studium rodzinnego i sie potem posypało :)

Ciekawe ilu miało ;)

U mnie w rodzinie poza kilkoma krótkotrwałymi zrywami to była zupełna fikcja.
[db]

#4 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-07, godz. 20:21


A Ty po prostu nie miałaś w dzieciństwie odpowiedniego studium rodzinnego i sie potem posypało :)

Masz rację. Nie miałam odpowiedniego,tzn. na podstawie podręczników i nauk Towarzystwa Strażnica, studium rodzinnego.
U mnie w domu zwyczajnie czytało się PŚ ze szczególnym uwzględnieniem Ewangelii, więc wychowywano mnie przede wszystkim na chrześcijankę ewangeliczną. Miałam tylko pecha, że rodzicom najbliżej było do Sali Królestwa i to wcale nie mentalnie, o literalną liczoną w km drogę mi chodzi.
Problem w tym, że dobra nowina zawarta w sprawozdaniach ewangelicznych nie pokrywa się z nowatorskim spojrzeniem na Królestwo Boże poczynione przez WTS. Czy największym dobrodziejstwem Bożego Królestwa dla wierzącego człowieka(abstrahując od "objawieniowej" nauki o 144tys.) jest osiągnięcie życia wiecznego w raju na ziemi? Czy życie wieczne odnosi się istotnie do przywrócenia na ziemi raju, w którym nie będzie chorób, śmierci, przemocy, niedostatku żywności, w którym każdy będzie mieszkał bezpiecznie i będzie miał ciekawą pracę? Rzeczywiście ludzie tęsknią za spokojnym, beztroskim życiem. Dążenia większości sprowadzają się do polepszenia swojego bytu, do przybliżenia się w warunkach egzystencjonalnych do wymarzonego raju. Wizja Królestwa Bożego stworzona z wyrywkowych fragmentów PŚ wychodzi naprzeciwko oczekiwaniom większości ludzi; stanowi lep na który łapie WTS niezorientowanych w tematyce biblijnej pragnących szczęścia jednostek. A gdzie jest osoba Pana Jezusa, sprowadzonego do stworzenia Bożego, gdzie Fundament naszego wybawienia? Odnoszę wrażenie, że w świadkowskiej nauce o zbawieniu rola Syna Bożego została mocno zaniżona, Pan Jezus przestał wypromieniowywać światło, wartość straciły "ciało i krew" Chrystusa. A niestety centrum ewangelii stanowi osoba Zbawiciela.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#5 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-07-07, godz. 20:57

To co teraz, Ida? Głosisz ewangelię w jej prawdziwym wydaniu?! Tadeusz Połgensek rzekł pewnego razu na naszym spotkaniu, że członkowie zborów ewangelicznych chętnie przychodzili na spotkania byłych śJ, by kogoś "wyhaczyć". Dla mnie to szukanie ofiary wśród osłabionych owiec. Dlaczego wszystkie inne wyznania są takie nieporadne w głoszeniu ewangelii? Jeżeli ktoś uparcie sam nie szuka- to nikt nie wyciągnie do niego ręki.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#6 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-07, godz. 21:08

To co teraz, Ida? Głosisz ewangelię w jej prawdziwym wydaniu?!

Nadal jestem nieczynna i raczej nie odkryję w sobie powołania ewangelizatorskiego. Nie sądzę też by ktokolwiek był w stanie dotrzeć z ewangelią do drugiego człowieka, jeśli sam Bóg nie przyciągnie. Człowiek niewiele może, choć ma skłonność do przypisywaniu sobie niezwykłej mocy.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#7 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-07-07, godz. 21:26

Nadal jestem nieczynna i raczej nie odkryję w sobie powołania ewangelizatorskiego. Nie sądzę też by ktokolwiek był w stanie dotrzeć z ewangelią do drugiego człowieka, jeśli sam Bóg nie przyciągnie. Człowiek niewiele może, choć ma skłonność do przypisywaniu sobie niezwykłej mocy.



  Szczerze, to nie rozumiem pewnej kwestii: Czyli my wszyscy, którzy poznaliśmy "prawdę", poznaliśmy ją tylko z ludzkiej inicjatywy śJ? Nie zostaliśmy powołani przez Boga? Mamy się czuć przez to przeznaczeni na zatracenie?! Co mają powiedzieć niechrześcijanie, gdy nie dotrze do nich nikt inny oprócz śJ- czy zbiorowo nie zostali "przyciągnięci" (mam tu na myśli np państwa muzułmańskie)?!

Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-07-07, godz. 21:29


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#8 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2009-07-08, godz. 04:38

Co mają powiedzieć niechrześcijanie, gdy nie dotrze do nich nikt inny oprócz śJ- czy zbiorowo nie zostali "przyciągnięci" (mam tu na myśli np państwa muzułmańskie)?!


Zgodnie z boza sprawiedliwoscia "juz wkrotce" "niedlugo" "lada dzien" bog ktory jest miloscia, zrodlem dobra, ojcem wszelkich zmilowan; wlasnie ten fantastyczny bog wypruje flaki z wszystkich niewiernych. Porozbija glowki ich dzieci o kamienie. Wytlucze wszystkich tych ktorzy nie czytaja Strasznicy i Przerazcie sie.
Bog ktory jest miloscia spali ogniem zarowno doroslych jak i dzieci, starych i mlodych, dobrych i zlych.
Potem juz wszyscy wyStraszeni i Przerazeni beda mogli zajac sie pasieniem lwow i siedzieniem pod krzewem winnym a smiech ich dzieciatek bedzie sie wznosil ku niebu gdzie z radoscia spogladac na nich bedzie "dobry bog"

Ta wizja powyzej to tylko podsumowanie nauki WTS w tym temacie.

Czyz to nie milosierne i budujace?
Umbre Summum

#9 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-07-08, godz. 06:34

Nadal jestem nieczynna i raczej nie odkryję w sobie powołania ewangelizatorskiego. Nie sądzę też by ktokolwiek był w stanie dotrzeć z ewangelią do drugiego człowieka, jeśli sam Bóg nie przyciągnie. Człowiek niewiele może, choć ma skłonność do przypisywaniu sobie niezwykłej mocy.



Nie każdy w czasach apostolskich miał powołanie ewangelizatorskie, dlatego szukanie i rozbudzanie w sobie na siłę potrzeb, których tak naprawdę w nas nie ma, robienie czegoś na co nie ma zgody w nas samych, to tak jakbyśby świadomie zadawali sobie rany, ale nie cielesne tylko emocjonalne. A te czasami trudniej wyleczyć niż wszystkie inne.
Czy Bóg, który jest miłością żąda tego od Ciebie? Czy raczej pragnie żeby każdy z nas był szczęśliwy, żył w zgodzie ze sobą i oczywiście miał w sercu Boga i Jezusa?
Prawo do bycia szczęśliwym jest nam dane z góry, Stwórca nia ma upodobania w karaniu ludzi. Stąd wniosek że naprawdę nie musisz w sobie na siłę szukać zdolności pionierskich aby żyć zgodnie z Ewangelią wg Biblii a nie wg WTS-u.

#10 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-07-08, godz. 06:58

  Szczerze, to nie rozumiem pewnej kwestii: Czyli my wszyscy, którzy poznaliśmy "prawdę", poznaliśmy ją tylko z ludzkiej inicjatywy śJ? Nie zostaliśmy powołani przez Boga? Mamy się czuć przez to przeznaczeni na zatracenie?! Co mają powiedzieć niechrześcijanie, gdy nie dotrze do nich nikt inny oprócz śJ- czy zbiorowo nie zostali "przyciągnięci" (mam tu na myśli np państwa muzułmańskie)?!

Teź o tym myślałam.Jest przeciez tyle krajów muzułmańskich nie objętych głoszeniem,wystarczy spojrzec do roczników ŚJ,po za tym że w krajach takich jest zakaz,to przeciez niezwykle trudno byłoby się przebić przez odmienne kulturowo myslenie tych ludzi,czy można by ich za to winić że nic z tego by nie zrozumieli,a co powiedziec o Korei Północnej,te biedaki nawet pewnie nie wiedzą że istnieje Bóg.Czy jedynie przyjęcie chrześcijaństwa gwarantuje zbawienie?A jeśli Bóg będzie sądził wglądając w ludzkie serca to po co ta cała szopka z głoszeniem?

#11 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-07-08, godz. 07:25

Teź o tym myślałam.Jest przeciez tyle krajów muzułmańskich nie objętych głoszeniem,wystarczy spojrzec do roczników ŚJ,po za tym że w krajach takich jest zakaz,to przeciez niezwykle trudno byłoby się przebić przez odmienne kulturowo myslenie tych ludzi,czy można by ich za to winić że nic z tego by nie zrozumieli,a co powiedziec o Korei Północnej,te biedaki nawet pewnie nie wiedzą że istnieje Bóg.Czy jedynie przyjęcie chrześcijaństwa gwarantuje zbawienie?A jeśli Bóg będzie sądził wglądając w ludzkie serca to po co ta cała szopka z głoszeniem?


Nie tylko chrzescijanstwo gwarantuje zbawienie.

A 'szopka z głoszeniem' bierze sie z tego, ze u SJ nie wierzy sie w Boga, tylko wmawia im sie, ze tak jest. Przeciez bogiem tam jest CK.

#12 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-07-08, godz. 08:25

Nie tylko chrzescijanstwo gwarantuje zbawienie.

A 'szopka z głoszeniem' bierze sie z tego, ze u SJ nie wierzy sie w Boga, tylko wmawia im sie, ze tak jest. Przeciez bogiem tam jest CK.


Tez tak uważam, że większość świadków NIE CZUJE BLISKOŚCI BOGA w swoim zyciu. Czują za to wielką bliskość CK :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#13 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2009-07-08, godz. 08:26

Tez tak uważam, że większość świadków NIE CZUJE BLISKOŚCI BOGA w swoim zyciu. Czują za to wielką bliskość CK :)



WTS to klasyczny Wielki Brat. Zero negacji tylko akceptacja dopuszczalna
Umbre Summum

#14 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-07-08, godz. 09:47

Tez tak uważam, że większość świadków NIE CZUJE BLISKOŚCI BOGA w swoim zyciu. Czują za to wielką bliskość CK :)



Świadek, czy inny ewangeliczny- wszystko jedno- każdy cierpi na u r o j e n i a... Sądzę, że każdy "powołany" myśli o sobie, że jest kimś szczególnym. Typowo ludzka próżność. Aż wstyd, że kiedyś sam jej uległem i czułem się taki wyjątkowy. Co do innych protestanckich grup i ewangelii to myślę, że powoduje nimi zawiść, że śJ osiągają takie sukcesy werbunkowe i zabierają im sprzed nosa owieczki. Nielubiana konkurencja na rynku usług religijnych. To, że tak żywo interesują się byłymi świadkami,świadczy o tym, że dobrze wietrzą interes i specjalnie "pokładają nadzieję" w osobnikach podatnych na "dotknięcie przez Boga" i "powołanie". Są żałośni jak śJ!

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#15 paradise1874

paradise1874

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 236 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2009-07-08, godz. 10:57

Świadek, czy inny ewangeliczny- wszystko jedno- każdy cierpi na u r o j e n i a... Sądzę, że każdy "powołany" myśli o sobie, że jest kimś szczególnym. Typowo ludzka próżność. Aż wstyd, że kiedyś sam jej uległem i czułem się taki wyjątkowy. Co do innych protestanckich grup i ewangelii to myślę, że powoduje nimi zawiść, że śJ osiągają takie sukcesy werbunkowe i zabierają im sprzed nosa owieczki. Nielubiana konkurencja na rynku usług religijnych. To, że tak żywo interesują się byłymi świadkami,świadczy o tym, że dobrze wietrzą interes i specjalnie "pokładają nadzieję" w osobnikach podatnych na "dotknięcie przez Boga" i "powołanie". Są żałośni jak śJ!



Niekiedy indoktrynacja religijna jest dokładnie tym samym, czym szkolenie terrorystów.
Często także trenerzy sportowi zachęcają swoje drużyny do wygrywania wszelkim kosztem, posługując się podobnymi metodami. Jest to pranie mózgów, aż ludzie uwierzą, że dana sytuacja, uczucie albo idea są absolutną prawdą i tylko one się liczą.
Można to nazwać skupianiem się na czymś i ukierunkowaniem umysłu na jedną rzecz. Kiedy stajemy się rzeczywiście tak skupieni, energia twórcza może wiele dokonać. Jest bardzo potężna.
Ale istnieje niebezpieczeństwo, że górę weźmie fanatyzm i prawa innych ludzi okażą się mniej ważne.
Sir Winston Churchill powiedział: „Fanatyk to ktoś, kto nie zmienia swej decyzji ani tematu”.
Ludzie od zawsze szukają zrozumienia życia, Boga i tworzą ze swoich pojęć system przekonań.
Życie nie jest systemem przekonań, jest rzeczywistością i nie potrzebujemy go definiować, potrzebujemy go tylko doświadczać.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że niedobrze jest mieć przekonania, bo przecież powstają one, kiedy szukamy prawdy. W istocie pierwszym/najważniejszym krokiem ku oświeceniu jest posiadanie przekonania wiary.
Bez wiary nie jest możliwy rozwój. Wiara jest jednak środkiem do celu, a nie celem samym w sobie. Nie jest punktem dojścia, lecz początkiem podróży. Bez niej nie mielibyśmy zapewne odwagi iść naprzód.
Tam, gdzie jest wiara, bywa i zwątpienie.
Jeśli człowiek całkowicie akceptuje słowa albo system kogoś innego, nie kwestionując, ignorując własne wątpliwości, to w istocie podlega „praniu mózgu”.
Potem szuka przedmiotów, filozofii czy systemów, które mógłby czcić, i często staje się ich niewolnikiem. Jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby Hitler był mniej przywiązany do swojej ideologii i niekiedy ją kwestionował? I, co bardzo ważne dla nas, co by się stało, gdybyśmy sami byli mniej przywiązani do swoich przekonań i bardziej je kwestionowali?
Pewien mądry człowiek w Kościele Chrystusa w Nowej Zelandii powiedział:

"Nikt nie jest bardziej niebezpieczny niż człowiek, który wierzy we własne bzdury."

Każda, grupa czy osoba ma własny system przekonań. Lekarz medycyny widzi świat inaczej niż psycholog, a matka inaczej niż bankier. Buddysta, chrześcijanin, muzułmanin, żyd postrzegają świat różnie.

Użytkownik paradise1874 edytował ten post 2009-07-08, godz. 10:58


#16 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-07-08, godz. 21:38

Ta wizja powyzej to tylko podsumowanie nauki WTS w tym temacie.

Czyz to nie milosierne i budujace?

Ani miłosierne, ani budujące. Za to bardzo emocjonalne podejście do tematu. Chyba zaczyna Ci ciążyć świadkowanie( nie mylić ze świadczeniem). Trochę wyolbrzymionej prawdy o ewangelii wg WTS niestety zawarłeś w Swojej wypowiedzi.


Nie każdy w czasach apostolskich miał powołanie ewangelizatorskie, dlatego szukanie i rozbudzanie w sobie na siłę potrzeb, których tak naprawdę w nas nie ma, robienie czegoś na co nie ma zgody w nas samych, to tak jakbyśby świadomie zadawali sobie rany, ale nie cielesne tylko emocjonalne. A te czasami trudniej wyleczyć niż wszystkie inne.
Czy Bóg, który jest miłością żąda tego od Ciebie? Czy raczej pragnie żeby każdy z nas był szczęśliwy, żył w zgodzie ze sobą i oczywiście miał w sercu Boga i Jezusa?
Prawo do bycia szczęśliwym jest nam dane z góry, Stwórca nia ma upodobania w karaniu ludzi. Stąd wniosek że naprawdę nie musisz w sobie na siłę szukać zdolności pionierskich aby żyć zgodnie z Ewangelią wg Biblii a nie wg WTS-u.

Z talentami w zakresie głoszenia ewangelii to nie jest zupełnie tak, że trudność sprawia mi rozmowa z drugim człowiekiem o Bogu. Wręcz przeciwnie przynosi mi zadowolenie. Nie przepadam tylko, gdy ktoś dyktuje mi, jak mam to robić, jakimi skutecznymi metodami, co mam mówić i kiedy. Ja wiem, że WTS podaje sugestie i zalecenia. Może i były one interesujące i przydatne dla niektórych głosicieli, ale nie do końca dla mnie. Wynikało to po części z tego, że nie pasowała mi tematyka głoszonej przez śJ dobrej nowiny, odchylonej od przejrzystej, choć pewnie nie tak chwytliwej, biblijnej ewangelii. Ale dla świadków liczy się przede wszystkim skuteczność w przyciąganiu do zboru nowych chwalców, ważny jest cel- rozrost Organizacji. Na drugi plan schodzi trzymanie się ścisłe Słowa Bożego. Ewangelia wg WTS przyprowadza ludzi do Organizacji, a powinna przede wszystkim przyprowadzać ludzi do Boga. Odnoszę wrażenie, że Organizacja stanowi substytut Boga.



Co do innych protestanckich grup i ewangelii to myślę, że powoduje nimi zawiść, że śJ osiągają takie sukcesy werbunkowe i zabierają im sprzed nosa owieczki. Nielubiana konkurencja na rynku usług religijnych. To, że tak żywo interesują się byłymi świadkami,świadczy o tym, że dobrze wietrzą interes i specjalnie "pokładają nadzieję" w osobnikach podatnych na "dotknięcie przez Boga" i "powołanie". Są żałośni jak śJ!

Nie wszyscy protestanci są równie "nawiedzeni" jak śJ. Poznałam społeczność, w której duch ewangelizacji daleki jest od nachalności i wykorzystywania religijnego zawiedzenia w innym kościele. Na początku to pomyślałam, że brak im gorliwosci w słuzbie dla Pana. Głębsze poznanie tych chrześcijan dało mi dużo do myślenia, choć muszę przyznać, że brakuje świadkowskiego podejścia do ewangelizacji. Po prostu mają sporo zdrowego rozsądku i bardziej wierzą w Boże prowadzenie.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#17 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-07-09, godz. 09:53

Pewnie masz rację, ale co ze słowami Jezusa "idźcie i czyńcie uczniami ludzi ze wszystkich narodów"? Wyjście naprzeciw człowiekowi z ewangelią to co innego niż słuchanie lub wygłaszanie kazań w zborze. Jaka by ta ewangelia nie była w świadkowskim wydaniu- trzeba przyznać, że śJ najbardziej czynią zadość nakazowi Jezusa. A że przeginają w drugą stronę, to już inna sprawa. Poza tym to, co w jednym wyznaniu obowiązuje jako ta prawdziwa ewangelia- w drugim już może być ewangelią fałszywą. Zgadzam się w całej pełni z Tadeuszem Połgenskiem, że wyznania ewangeliczne zawodzą na tym "polu Pańskim". Do mnie przemawia to, że nikt oprócz śJ nie wyszedł wobec mnie z inicjatywą, by podzielić się swą wiarą. To co to za wiara? Na pewno nie "żywa".

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#18 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-07-09, godz. 10:20

Nie ma też powodu wpadać w czarną rozpacz, gdyż inne wyznania (głównie zbory ewangeliczne i protestanckie) jednak rozrastają się w dość dużym tempie, i to nie przez przyrost naturalny jak u katolików ;)
Zatem, chociaż może nie głoszą po domach jak ŚJ, to jednak inne formy ewangelizacji zdają się u nich zdawać egzamin.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#19 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-07-09, godz. 14:05

To co teraz, Ida? Głosisz ewangelię w jej prawdziwym wydaniu?! Tadeusz Połgensek rzekł pewnego razu na naszym spotkaniu, że członkowie zborów ewangelicznych chętnie przychodzili na spotkania byłych śJ, by kogoś "wyhaczyć". Dla mnie to szukanie ofiary wśród osłabionych owiec. Dlaczego wszystkie inne wyznania są takie nieporadne w głoszeniu ewangelii? Jeżeli ktoś uparcie sam nie szuka- to nikt nie wyciągnie do niego ręki.



Świadek, czy inny ewangeliczny- wszystko jedno- każdy cierpi na u r o j e n i a... Sądzę, że każdy "powołany" myśli o sobie, że jest kimś szczególnym. Typowo ludzka próżność. Aż wstyd, że kiedyś sam jej uległem i czułem się taki wyjątkowy. Co do innych protestanckich grup i ewangelii to myślę, że powoduje nimi zawiść, że śJ osiągają takie sukcesy werbunkowe i zabierają im sprzed nosa owieczki. Nielubiana konkurencja na rynku usług religijnych. To, że tak żywo interesują się byłymi świadkami,świadczy o tym, że dobrze wietrzą interes i specjalnie "pokładają nadzieję" w osobnikach podatnych na "dotknięcie przez Boga" i "powołanie". Są żałośni jak śJ!



Pewnie masz rację, ale co ze słowami Jezusa "idźcie i czyńcie uczniami ludzi ze wszystkich narodów"? Wyjście naprzeciw człowiekowi z ewangelią to co innego niż słuchanie lub wygłaszanie kazań w zborze. Jaka by ta ewangelia nie była w świadkowskim wydaniu- trzeba przyznać, że śJ najbardziej czynią zadość nakazowi Jezusa. A że przeginają w drugą stronę, to już inna sprawa. Poza tym to, co w jednym wyznaniu obowiązuje jako ta prawdziwa ewangelia- w drugim już może być ewangelią fałszywą. Zgadzam się w całej pełni z Tadeuszem Połgenskiem, że wyznania ewangeliczne zawodzą na tym "polu Pańskim". Do mnie przemawia to, że nikt oprócz śJ nie wyszedł wobec mnie z inicjatywą, by podzielić się swą wiarą. To co to za wiara? Na pewno nie "żywa".

Czy Pan Jezus nakazał uczniom: "Idźcie i głoście byle co, bylebyście głosili"? A może powiedział uczniom "roznoście gazetki i to wystarczy zamiast głoszenia ewangelii"?
Jaką to wybiórczą pamięć masz w cytowaniu Tateusza Połgenska. Jak będzie w Szczecinie to aż będę musiał się go zapytać o te "jego" nauki jakie przytaczasz.
A tak na marginesie, to śJ nie są konkurencją dla kościołów protestanckich, są głosicielami fałszywej ewangelii, w której to nowinę o zbawieniu z łaski poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa zamienili nowiną o "kwestii spornej" między Bogiem i szatanem, o której ani razu nie wspomina Biblia, a którą to naukę wprowadzili w latach trzydziestych zeszłego wieku.

*** sh rozdz. 15 ss. 355-358 ak. 26 Powrót do prawdziwego Boga ***
26 W latach dwudziestych i trzydziestych Badacze Pisma Świętego przykładali coraz większą wagę do głoszenia metodą pierwszych chrześcijan — od domu do domu (Dzieje 20:20). Na każdym spoczywała powinność dotarcia ze świadectwem o rządach Królestwa Chrystusa do jak najszerszego grona ludzi. Na podstawie Biblii wyraźnie zrozumieli, że ludzkość jest uwikłana w wielką kwestię sporną co do zwierzchnictwa nad wszechświatem, którą Jehowa Bóg rozstrzygnie przez zniszczenie Szatana i położenie kresu jego zgubnej działalności na ziemi (Rzymian 16:20; Objawienie 11:17, 18). W związku z tą kwestią sporną uświadomili sobie, iż zbawienie człowieka jest sprawą drugorzędną wobec oczyszczenia z zarzutów Boga jako prawowitego Władcy. Na ziemi musieli się więc pojawić wierni świadkowie, gotowi składać świadectwo o Jego zwierzchnictwie i zamierzeniach. Jak do tego doszło? (Joba 1:6-12; Jana 8:44; 1 Jana 5:19, 20).

W ten sposób "sędzia" pozbył się niewygodnej nauki, poprzez którą mogłoby przybywać "pomazańców" i zastąpił nauczanie ewangelii stekiem bzdurnych wymysłów alkoholika.
Czesiek

#20 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-07-09, godz. 21:59

Nie tylko chrzescijanstwo gwarantuje zbawienie.

A 'szopka z głoszeniem' bierze sie z tego, ze u SJ nie wierzy sie w Boga, tylko wmawia im sie, ze tak jest. Przeciez bogiem tam jest CK.



Czyli Biblia nie ma racji, skoro mówi, że "tylko w imieniu Jezusa jest zbawienie"?!

Czy Pan Jezus nakazał uczniom: "Idźcie i głoście byle co, bylebyście głosili"? A może powiedział uczniom "roznoście gazetki i to wystarczy zamiast głoszenia ewangelii"?
Jaką to wybiórczą pamięć masz w cytowaniu Tateusza Połgenska. Jak będzie w Szczecinie to aż będę musiał się go zapytać o te "jego" nauki jakie przytaczasz.
A tak na marginesie, to śJ nie są konkurencją dla kościołów protestanckich, są głosicielami fałszywej ewangelii, w której to nowinę o zbawieniu z łaski poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa zamienili nowiną o "kwestii spornej" między Bogiem i szatanem, o której ani razu nie wspomina Biblia, a którą to naukę wprowadzili w latach trzydziestych zeszłego wieku.


W ten sposób "sędzia" pozbył się niewygodnej nauki, poprzez którą mogłoby przybywać "pomazańców" i zastąpił nauczanie ewangelii stekiem bzdurnych wymysłów alkoholika.



Z Tobą nie dyskutuję, więc sobie daruj. Może Twoje wyznanie też głosi fałszywą ewangelię, ale skąd mamy to wiedzieć, skoro się nie przyznajesz do swojej sekty. [...]

Użytkownik jb edytował ten post 2009-07-09, godz. 22:13
inicjowanie obraźliwej wymiany zdań


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych