Skocz do zawartości


Ida

Rejestracja: 2009-03-18
Poza forum Ostatnio: Informacja prywatna

Moje posty

W temacie: PAMIĄDKA

2011-04-20, godz. 08:25

Beres :) , przejęzyczenie czy zabieg celowy? Dlaczego Pamiątka napisałeś przez D? Chyba nie żartujesz sobie ze święta celebrowanego przez śJ?

Pozdrawiam serdecznie :)

W temacie: Nowe forum

2010-12-13, godz. 14:18

Spróbuję zagrać rolę internetowej płaczki ;) :lol:
Szkoda :( , szkoda :( , wielka szkoda :( ... odnoszę wrażenie, że rozlatuje się coś wartościowego. Sympatyczne miejsce wspólnych wirtualnych spotkań z osobami mającymi przemyślane lub reprodukujące się na tym forum wnioski na tematy rozległe i trudne, dotykające naszego światopoglądu, poważnych życiowych wyborów, sposobów odnalezienia się w sytuacjach patowych. Popsuła sie atmosfera. Nie chodzi tylko o to, by znaleźć winnego sytuacji zaistniałej na forum, w której odchodzą z własnej inicjatywy lub za sprawą moderatora kolejni użytkownicy. Czy nie można naprawić, poskładać, dołożyć wysiłków, okazać dobrą wolę do współpracy, zapobiec kolejnemu rozpadowi wewnątrz grupy? Oczywiście to forum będzie istnieć nawet gdy niektórzy odejdą. :(

Jak wynika z regulaminu najwięcej zależy od Administratora. :)

W temacie: Prośba o pomoc

2010-12-08, godz. 16:05

Bo oni tak sie ciesza jak mnie widza:)A po zatym nie jestem jeszcze gotowa na to,zeby odejsc.Niech sobie mysla,ze jestem niedorozwinieta duchowo jak na razie:)


Fajnie to ujęłaś. :) Na moją sporadyczną obecność na zebraniach niektórzy też się cieszą. Ci bardziej szczerzy lub głęboko zapatrzeni w Organizację przestali okazywać entuzjazm. Za absencję należy mi się nagana. Nie ukrywają dezaprobaty. Ale w sumie to dobrze, że tak się powściągliwie zachowują. Przygotowują mnie na sytuację po odejściu ze zboru - potraktują mnie jak powietrze. ;) :)

Dwd, prawie każdy z odstępców, po uświadomieniu sobie zgubnego wpływu Organizacji oraz metod psychomanipulacji stosowanych wobec jej członków, po "rozgryzieniu" prawdziwości niektórych nauk Strażnicy, po osobistych dylematach być czy nie być śJ, wchodzi w entuzjastyczną fazę podzielenia się swoimi odkrywczymi wnioskami z jak największą grupą przyjaciół i znajomych. Poznaliśmy prawdę o Organizacji i nie chcemy tej prawdy zachować tylko dla siebie. Pragniemy pomóc innym, którzy z tej pomocy chcieliby skorzystać. To zupełnie naturalne odruchy ludzkie, pełne altruistycznych pobudek. Chrześcijański odruch serca. Tylko później zazwyczaj przychodzi faza wyczerpania i zbierania się w sobie, aby przetrwać okres powykluczeniowy. Aby też zadbać o własne potrzeby duchowe. Przepiękne, ambitne cele rozmywają się w codzienności ludzkich zmagań, brakuje czasem sił.

Ps. Kochany Caiusie, miło mi, że we mnie wierzysz ...bo ja czasami tracę wiarę w swoją decyzyjność. Serdeczne dzięki. :)

W temacie: Witam

2010-12-08, godz. 15:38

Aniu, chciałabym dodać ( poza tym, co napisałam na PW) - dokładnie rozważ na czym Ci w tym momencie najbardziej zależy. Na radykalne działania zawsze masz czas. Czasem warto trochę pograć i poudawać dla najbliższych. Wg mnie rodzina jest sprawą najważniejszą i o poprawne relacje z bliskimi warto powalczyć. Krople drążą kamień. Dyplomatycznymi i pełnymi empatii poczynaniami można choć częściowo zmiękczyć fanatyczne serca bliskich, zapobiegając całkowitemu odrzuceniu przez rodzinę. Nierozważnymi posunięciami łatwo zniszczyć wielkie, wartościowe rzeczy... a odbudować później trudno.

W temacie: Prośba o pomoc

2010-12-08, godz. 09:44

Poza tym nie próbuje walczyć z niewolnikiem, no bo nie wygram. Znalazłem inne sposoby, aby przekonywać innych. I wydaje mi się, że Bóg mi błogosławi w tym kierunku, a jeśli nie Bóg, to przynajmniej czuję, jak wykonać następny krok, żeby się nie wkopać. :P

Moim celem nie jest wyprowadzić ludzi od Świadków Jehowy, żeby odeszli, ale raczej podzielić zbór/zbory (zobaczymy jak wyjdzie) na dwie części. Chciałbym, aby wyodrębniły się dwie grupy - ci którzy wierzą w Boga, a nie wierzą w organizacje, a także na tych którzy wierzą w organizacje, ale nie wierzą Bogu. Wydaje mi się, że już zbieram pierwsze żniwo. Nikogo nie zachęcam do odejścia, ale raczej wolę, aby pozostał.

Jeśli ktoś przestaje wierzyć w Ciało Kierownicze, to raczej na zawsze, dlatego dużo łatwiej osiągnąć to aby ludzie nie wierzyli w nich, niż aby w nich uwierzyli. Jeśli ktoś w życiu nauczy się naprawdę polegać na Bogu, to już raczej na zawsze. I taka jest różnica między Bogiem, a Ciałem Kierowniczym i można to wykorzystać. ;)

Dużo łatwiej wierzyć w Boga (a jeśli nie w Boga, to chociaż w miłość, którą szukamy w naszym sercu), niż w jakieś abstrakcyjne Ciało Kierownicze, które notorycznie kłamie, a ma mówić prawdę.

Jeśli Bóg jest ze mną to wierzę, że mi się uda to zrobić (chociaż częściowo). A jeśli nie jest ze mną, to przynajmniej próbowałem :) Właściwie i tak już nie mam nic do stracenia, bo wiem, że w kłamstwie żyć nie potrafię.


Chyba źle rozpoznałam Twoją sytuację. :D Życzę powodzenia. Tyle tylko, że kilanaście lub raczej kiladziesiąt odchodzących ze zboru śJ postanowiło pójść podobną drogą i nie zauważyłam znaczącego oddźwięku ich działalności. Może Ty będziesz pierwszy. ;) :)
Zauważyłam za to, że niektórzy byli śJ, silnie wierzący w Boga, wychodząc ze zboru " łapią w żagle wiatr". Sądzą, iż dzięki Bożej pomocy, zrealizują wielkie rzeczy. Nie mam nic do marzycieli, nawet niepoprawnych marzycieli. Polecam przeanalizować dokładnie i szczerze pobudki swego serca. :)