Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika Dreamer

Odnotowano 33 pozycji dodanych przez Dreamer (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-24 )



Sort by                Order  

#23370 Studium II.

Napisano przez Dreamer on 2006-04-04, godz. 10:30 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Artur, jestem tego samego zdania - nie komplikujmy tego, co jest proste.
A co do Trójcy - no cóż. Ja w nią nie wierzę.
I pewnie to nie jest jedyna rzecz, w przypadku której Świadkowie jednak mają rację. Co do bardzo istotnych rzeczy, w których się moim zdaniem mylą, napisałem trochę w moim poście powitalnym. Link w mojej sygnaturce.

Dyskusję sam podtrzymujesz, zadając pytania w rodzaju "co oznacza w imie Ojca i Syna i Ducha św?". Ja na razie powiedziałem co chciałem powiedzieć w temacie. Jeśli ktoś podejmie ze mną merytoryczną polemikę, pewnie jeszcze coś napiszę.


Pozdrawiam.



#23365 Studium II.

Napisano przez Dreamer on 2006-04-04, godz. 10:18 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Może to samo, co "otwierać, w imieniu prawa!"
Może to samo, co "w imię zasad ..."
Może to samo, co "w imię dobroci i sprawiedliwości"
Chyba wystarczy.
Nie zależy mi na wygranej w dyskusji. Zależy mi na tym, żeby coś razem budować.

Pozdrawiam.



#23362 Studium II.

Napisano przez Dreamer on 2006-04-04, godz. 10:05 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Witam.

Trochę mi to wygląda tak, jakby ktoś za wszelką cenę chciał udowodnić, że Świadkowie Jehowy mylą się we nieomal we wszystkim, że 94% nauk z ich doktryny to nauki fałszywe, "antynauki". Obiektywizm, który ja zwykłem nazywać uczciwością wymaga, aby kolejność działań była następująca - najpierw badamy, później formułujemy wnioski. Z wersetami mówiącymi o d(/D)uchu ś(/Ś)więtym jest tak, że niektóre zdają się wskazywać na osobową, a inne na nieosobową naturę tegoż. Wiele razy spotkałem się z określeniem "okulary Strażnicy". Jest to taki skrót myślowy, oznaczający, że ktoś czytający Biblię jest już wcześniej nastawiony, zaprogramowany na określoną interpretację wielu zagadnień, wielu fragmentów Pisma.
Niestety, w moim przekonaniu takich okularów jest wiele rodzajów, każdy z nas ma na oczach rózne "szkiełka", utrudniające prawidłowe widzenie. Rzecz w tym, czy potrafimy się zorientować, że coś nam przeszkadza patrzeć i pozbywać się tych szkiełek sprzed oczu.
Ale do rzeczy.

Jestem pewien, że słyszeliście kiedyś takie słowo, jak PERSONIFIKACJA.

Oto kilka przykładów:

"Pismo, widząc naprzód, iż ludzi z narodów Bóg uzna za prawych dzięki wierze, zawczasu oznajmiło Abrahamowi dobrą nowinę (Gal. 3:8)

"Czyż Pismo nie powiedziało, że Chrystus przyjdzie z potomstwa Dawida" (Jana 7:42)

"Kto we mnie wierzy, jak powiedziało Pismo" (Jana 7:38)

"Dlatego serce moje się weseli, a moja chwała jest skłonna się radować" (Ps. 16:9)

"żeby chwała moja grała ci, a nie milczała" (Ps. 30:12)

"I przed tobą kroczyłaby twoja prawość" (Iz. 58:8)

"niech żadna nieprawość nie mieszka w twych namiotach" (Hioba 11:14)

"wszelka zaś nieprawość musi zamknąć usta" (Ps. 107:42)

"A prawość wynikająca z wiary powiada tak: (...)" (Rz. 10:6)

"w nich ma mieszkać prawość" (2 Pio. 3:13)

Przykładów personifikacji zastosowanych w Piśmie Świętym można znaleźć bardzo, bardzo dużo. Wystarczy zwrócić na to szczególną uwagę w trakcie czytania.

Jeżeli duch święty to jakiś rodzaj mocy Bożej lub określenie działania i skutków działania Boga pośród ludzi, wcale nie jest dziwne, że często mamy do czynienia z personifikacją.
Cała Biblia przecież mówi o "sprawach Bożych", o Jego działaniu w świecie ludzi.

"Duch Święty oznajmił" - "Pismo powiedziało" - "Duch Święty zstąpił" - "chwała zstąpiła". Te zwroty nie są niczym innym, niż formą literacką, bardzo powszechnie stosowaną przez pisarzy biblijnych.

Inny argument, który tu czytałem dotyczy pewnych wersetów, gdzie obok siebie występują słowa "moc" i "duch święty". Tu znów niektórzy mają skłonność do opierania się na formie, zamiast na treści przekazu. Argumentują, że skoro użyto i jednego, i drugiego w tym samym zdaniu, to nie może to być to samo.

Tutaj przychodzi mi na myśl kolejne mądre słowo :) - SYNONIM.

"Bóg Najwyższy dał twemu ojcu Nebukadneccarowi królestwo i wielkość, i dostojeństwo, i majestat" (Dan. 5:18) Czy komukolwiek przyszłoby do głowy rozdzielać tu włos na czworo i tłumaczyć, że "dostojeństwo" i "majestat" to są dwie różne rzeczy? Wystarczy zajrzeć do słownika synonimów, żeby przekonać się, że słowa te mają dokładnie to samo znaczenie. Dlaczego więc zostały użyte w tym samym zdaniu? Dlatego, że Pismo Święte nie jest raportem księgowym, ale wspaniałym dziełem literackim.

"Ty, o królu, królu królów, któremu Bóg nieba dał królestwo, potęgę, siłę oraz dostojeństwo." (Dan. 2:37). Czy ktoś się będzie zastanawiał, czym tutaj różni się potęga od siły? Nie sądzę. Przekaz jest jasny. Forma jest piękna.

Podobnie ma się rzecz z duchem świętym. Fakt, że znajdą się w Biblii wersety zawierające zarówno słowo "moc", czy "siła" i "duch święty" nie stanowi dowodu, że duch święty nie jest jakimś rodzajem Bożej mocy. Pamiętajmy, że Biblia to nie jest księga wzorów i definicji, a Prawda to nie jest "nauka ścisła". Łapanie się za słówka nie jest drogą do właściwego zrozumienia.

Liczne wersety mówiące o "napełnieniu duchem świętym", "wylaniu ducha świętego", "opieczętowaniu duchem świętym", "namaszczeniu duchem świętym", "chrzczeniu duchem świętym" wyraźnie wskazują na to, że duch święty jest raczej substancją, niż osobą.

"Ale kto by zbluźnił przeciwko duchowi świętemu, ten nie ma przebaczenia"
Znalazło się w tym wątku także twierdzenie, że powyższy fragment wskazuje na to, że duch święty jest osobą.
Można tu zadać pytanie - czy to oznacza, że Duch Święty jest w jakiś sposób ważniejszy od Boga Ojca i Chrystusa? Czy bluźnierstwo przeciw Ojcu i Synowi będzie przebaczone, ale przeciw Duchowi już nie? Byłoby to dość dziwne.
Tu znowu mamy do czynienia z wyborem - czy zrozumiemy faktyczny przekaz, czy skupimy się na formie.

Werset ten został użyty w kontekście cudów czynionych przez Chrystusa. Ludzie, którzy widzieli na własne oczy działanie "palca Bożego", byli świadomi tego, co się naprawdę dzieje, a jednak sprzeciwiali się temu, twierdząc, że Jezus otrzymał moc od władcy demonów, ci ludzie "bluźnili przeciw duchowi świętemu".

Nie czytajmy powierzchownie. Skupianie się na poszczególnych słowach tylko czasami jest ważne. A jeżeli przekaz jest jasny i prosty, nie bawmy się w analityków, "przecedzających komara", bo może się zdarzyć, że zadławimy się wielbłądem. A efekt będzie taki, że ewangelia będzie dla nas zasłonięta.

Inne argumenty przemawiające przeciw osobowej naturze ducha świętego na pewno znacie - że Szczepan nie widział "osoby Ducha Świętego" obok Ojca i Syna, kiedy mu się niebo otworzyło, że Jan w danym mu Objawieniu, ani w ogóle nikt inny nigdzie nie widział "Ducha Świętego" jako konkretnej osoby. Pewnie istnieją jeszcze inne argumenty, o których nie wiem, albo w tej chwili nie pamiętam. Jeśli o mnie chodzi, to, co napisałem wystarcza mi żeby być przekonanym, że duch święty to rodzaj mocy Bożej, której działanie powoduje rzeczy niezwykłe, nazywane przez nas cudami.

Jeszcze raz to powtórzę - nie stawajmy się faryzeuszami, "uczonymi w Piśmie", którzy toczą "spory o słowa". Wnikajmy w znaczenie, w treść, a piękną formę w jakiej zapisane są prawdy od naszego Ojca traktujmy jako wspaniałą ozdobę Jego Słowa, sprawiającą, że czytanie Biblii jest nie tylko pouczające, ale też bardzo przyjemne.

Pozdrowienia.



#23314 przywitanie i trochę o mnie

Napisano przez Dreamer on 2006-04-03, godz. 22:01 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Dzięki za kolejną porcję słów mile łechtających moją próżność :). Proszę o jeszcze :)
A tak na serio - dzięki. Może i jestem wolny, ale jeszcze nie do końca wiem, co z tą wolnością zrobić. Wiem, że chciałbym jakoś sensownie służyć Bogu, mówić o Nim. To jest jednak trudne - być samodzielnym i o własnych siłach szukać właściwej drogi. Ale to jest zdecydowanie lepsze, niż podążanie za ślepymi przewodnikami. Kto wie, może z czasem odnajdę się w jakiejś społeczności. Na razie jestem bardzo podejrzliwy, ostrożny i sceptyczny.

A skoro już cytujemy piosenki, to i ja sobie pozwolę na małe co nieco...

It's been such a funny day
I don't know why
Walking on an endless lane
Life passing me by
Tomorrow is calling
But I'm dragging my feet
The skies are indecently clear
But I can't stand the heat
Sleepwalking in a haze
Stumbling like a child
Dragons that I used to chase
Tease me from inside
The future's uncertain
Just like yesterday
Memories of heaven
Can't be taken away

You know, time flies
And the rebels, one day
They all go quiet
Ain't no money, ain't nobody
That can buy you peace of mind

They say you learn from your mistakes
It's a lie
My redemption has been staged
Numerous times
But the angels of passion
Still taunt me, in my sleep
They keep throwing petals and thorns
Underneath my feet

(Vaya Con Dios, czyli po naszemu "Chodź z Bogiem", utworek "Time Flies", czyli że czas nam ulatuje :))

To taki klimacik na okoliczność uczucia zagubienia i dezorientacji, którego doznają chyba wszyscy na początku duchowej samodzielności, po odejściu od "jedynej Organizacji".

Mam nadzieję, że dostanę jeszcze trochę czasu na to, żeby dowiedzieć się jak ja mogę "chodzić z Bogiem", zanim mnie dosięgnie mój prywatny koniec.

Pozdrawiam wszystkich



#23194 Film Swiadkowie Jehowy

Napisano przez Dreamer on 2006-04-03, godz. 11:09 w Poszukuję materiałów, mam do zaoferowania...

To i ja odezwę się w temacie...
Jeśli ktoś posiada film na VHS po polsku, to można po prostu spisać teksty na komp, a później pobawić się w synchronizację.
Jeśli film jest tak dobry, jak twierdzi Kloo, może gra jest warta świeczki.

A może by pomyśleć o własnym, amatorskim nagraniu? Poruszyć kilka kwestii - np. roku 1914, podziału 1-sze i 2-gie owce, "niewolnika". Później możnaby to wpuścić w sieć. Myślę, że ciekawość, która jest pierwszym krokiem wiadomo dokąd :) mogłaby skłonić niejednego ŚJ do obejrzenia takiego materiału.

Mogę być drugim rezyserem :)



#23184 przywitanie i trochę o mnie

Napisano przez Dreamer on 2006-04-03, godz. 10:08 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Dziękuję Wam za miłe słowa i dobre życzenia.
Mam nadzieję, że mimo takiej a nie innej decyzji ci z Was, z którymi zdażyłem się już lepiej poznać nadal będą gotowi ze mną rozmawiać tak samo swobodnie i bezpośrednio, jak wcześniej.
White Death - za ostrzeżenie też dziękuję - przekonałem się ostatnio, że nie jestem aż tak mocny, jak myślałem. A tak z innej beczki - w Twoim avatarku chyba jest ukryty przekaz podprogowy ;)
Pozdrowienia.



#23048 przywitanie i trochę o mnie

Napisano przez Dreamer on 2006-04-02, godz. 14:31 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Sam się nie mogę nadziwić, że tak to szybko u mnie idzie.
To pokazuje, jak krucha jest wiara oparta na ludzkiej mądrości i ludzkim autorytecie.
Niektórzy mogliby może zarzucić, że jestem jak chorągiewka na wietrze... Ale to był naprawdę intensywny miesiąc.
Ktoś mnie zapytał - co dalej ze sobą zrobię?
Dokładnie jeszcze nie wiem. Wiem tylko, że nie chcę tkwić w czymś, co w moim przekonaniu jest fałszywe i co zamiast dawać ludziom wolność, ograbia ich z wolności.
Wiem też, że przede mną bardzo dużo pracy i poszukiwań własnej, chrześcijańskiej drogi. Ale czego miałbym się bać?



#23037 przywitanie i trochę o mnie

Napisano przez Dreamer on 2006-04-02, godz. 13:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Witam,

Jestem tu nowy. No, prawie nowy. Pisałem wcześniej na tym forum pod innym nickiem - kiedy jeszcze... utożsamiałem się z Organizacją Świadków Jehowy.

Być może niektórzy z Was pamiętają tych kilka moich postów, w których jak lew broniłem Organizacji. Logowałem się wtedy jako "jak myślicie, kto?". Ktoś z Was napisał, że ten nick jest trochę dziwny i w sumie miał rację.

Kiedy pisałem moje pierwsze posty na tym forum, byłem przekonany, ze prawda nie boi się konfrontacji z żadnym zarzutem. Dlatego nie obawiałem się tu zajrzeć. Dlatego nie obawiałem się sprawdzania, czy zarzuty są uzasadnione. Byłem przekonany, że "żadna broń" użyta przeciw prawdzie nie okaże się skuteczna.

I nadal jestem co do tego przekonany. Ale wiem już, że prawdy i "wąskiej drogi prowadzącej do życia" w tej Organizacji, w Organizacji Świadków Jehowy nie znajdę. W największym skrócie - przeczytałem "Kryzys sumienia", poczytałem to forum i materiały z różnych stron w Internecie, porozmawiałem z kilkoma osobami, posprawdzałem różne rzeczy w Biblii i publikacjach Towarzystwa. Myślę, że moja "odstępcza" historia jest dość typowa. Jestem po prostu jednym z tych, którym dane było przejrzeć na oczy.

Nie utożsamiam się już z Organizacją Świadków Jehowy. Oficjalnie jeszcze nie nastapiło moje wykluczenie ani odłączenie. Potrzebuję trochę czasu, żeby przeprowadzić sprawy w najlepszy, na jaki mnie będzie stać sposób. Z kilkoma osobami już rozmawiałem - z różnym skutkiem. Najbardziej cieszy mnie to, że mój przyjaciel po rozmowie ze mną przeczytał "Kryzys sumienia" a teraz jest na etapie sprawdzania "jak się rzeczy mają". Potraktował sprawę rzetelnie i poważnie. Wygląda na to, że jest o krok od duchowej wolności.

----------

Odkąd pojawiłem się na forum minął prawie miesiąc. W tym czasie, dzięki lekturze, rozmowom i przemyśleniom przekonałem się i zrozumiałem rzeczy następujące:

1. Organizacja Świadków Jehowy nie jest żadną "duchową Arką" zapewniającą ocalenie. Świadczy o tym choćby przypowieść Jezusa o pszenicy, chwastach i żniwie. Świadczą o tym niezbicie inne, opisane niżej fakty.

2. Podział chrześcijan na dwie klasy - pierwsze ("namaszczeni duchem świętym") i drugie owce - jest niebiblijny. Większości Świadków, tej przypisanej do "drugich owiec, odmawia się "usynowienia" i "dziedzictwa", o których pisał apostoł Paweł, na przykład w 8 rozdziale listu do Rzymian. Tym samym blokuje im się możliwość bezpośredniego przystępowania do Chrystusa i możliwość skorzystania z niezrównanego zaszczytu i wspaniałej nadziei na 1000-letnie królowanie z Jezusem w niebie. Wynikiem tej niebiblijnej nauki jest między innymi karykaturalny sposób obchodzenia u Świadków Jehowy pamiątki śmierci Chrystusa. Opisane w tym punkcie kwestie są w moim przypadku decydujące.

3. Ciało Kierownicze Świadków Jehowy nie jest żadnym "Niewolnikiem wiernym i roztropnym" ani "kanałem łączności" pomiędzy ludźmi, a Chrystusem i Jego Ojcem. CK na łamach publikacji wielokrotnie okłamywało swoją "czeladź", dając tym dowód, że jest fałszywym prorokiem, przed którym ostrzega 5 Mojż. 18:20-22. A jako "szafarz" wielokrotnie pokazało, że nie liczy się z życiem, zdrowiem, wolnością i godnością posłusznych mu i ufających mu ludzi.

4. Organizacja Świadków Jehowy nie odpowiada wzorcowi biblijnemu, zgodnie z którym zbory powinny być autonomiczne, podległe jako głowie tylko Chrystusowi (Ef. 1:22, Ef. 5:23, Kol. 1:18 )

5. Odmawianie ludziom prawa do własnego, osobistego zrozumienia Pisma Świętego pod groźbą oskarżenia o odstępstwo i sekciarstwo, napiętnowania i odcięcia od społeczności, jest karygodnym grzechem. Podobnie jak wpajanie "jedynie słusznej" interpretacji Biblii, poprzez publikacje, z których wyziera pycha i zarozumialstwo. Pycha i zarozumialstwo ludzi, którzy starają się stworzyć wrażenie, że potrafią wyjaśnić już niemal każde zdanie w Pismie Świętym, zdając się zapominać, że dopóki nie przyjdzie "to, co zupełne", doskonałość, mamy tylko "częściowe poznanie" (1 Kor. 13:9,10).
W ten sposób ludzie odpowiedzialni za powyższe błędy zaprzeczają zawartej w Biblii obietnicy, że każdy, kto będzie prosił Boga o ducha świętego potrzebnego do zrozumienia Jego Słowa, takiego ducha i zrozumienie otrzyma (Łuk.11:13)

6. Publikacje którymi "karmi się" Świadków Jehowy prowadzą do wtórnego biblijnego analfabetyzmu i degeneracji samodzielnego myślenia, dostarczając gotowych odpowiedzi na każde pytanie, wdrukowując w umysły czytelników gotową interpretację mnóstwa ważnych fragmentów Pisma, uniemożliwiając tym samym czysty, pozbawiony sugestii odbiór przekazu pochodzącego od Stwórcy.
Drukowanie miliardów egzemplarzy czasopism, książek, traktatów i innych "pomocy do zrozumienia Biblii" w rzeczywistości odwraca uwagę od Pisma Świętego jako takiego i przesłania wielu ludziom fakt, że jest ono zupełne i wystarczające do zrozumienia woli Bożej, poznania Stwórcy i nadziei, którą On daje.

7. Nauka o niewidzialnej obecności Chrystusa od 1914 roku, o wyznaczeniu "niewolnika wiernego i roztropnego" w roku 1919, o tym, że zmartwychwstanie już się rozpoczęło, to nauki nieprawdziwe, niezgodne z Biblią. Organizacja, a w szczególności jej Ciało Kierownicze uparcie przy nich obstaje, bo przyznanie się w tych kwestiach do błędu musiałoby oznaczać automatyczną rezygnację z przywilejów bycia "szafarzem" i "kanałem łączności". Z przywilejów, które zapewniają prestiż i władzę.

8. Pyszałkowate, wygłaszane z niezachwianą pewnością na łamach publikacji zapowiedzi kolejnych dat "końca systemu rzeczy" położyły się cieniem na wiarygodności Pisma Świętego i znieważyły święte imię Jehowy, w imieniu którego Organizacja występowała i nadal występuje.

9. Organizacja Świadków Jehowy należy do Babilonu Wielkiego, Wielkiego Religijnego Zamętu, z którego należy wyjść (Obj. 18:4). Co prawda może trudno jej udowodnić "nierząd z królami ziemi", ale nie ulega wątpliwości, że jest "pijana krwią świadków Chrystusa" (Malawi, kwestia krwi, żeby podać choćby dwa mocne przykłady). Nie ulega też kwestii, że uważa się za "jedyną drogę do zbawienia", "jedyną religie prawdziwą", tym samym wszystkie inne zaliczając do religii szatańskich, a wszystkich ludzi znajdujących się poza nią traktując jako poddanych organizacji Szatana. Nic dziwnego, że takie nauki powodowały wielokrotnie konflikty i prześladowania "szeregowych" Świadków ze strony ludzi innych wyznań. Ta krew również spada na przywódców "jedynej prawdziwej religii".

10. Brakuje jakichkolwiek dowodów na to, że Świadkowie Jehowy jako Organizacja są Narzędziem w rękach Boga. Bo wzrost liczby "głosicieli" i powiększający się majątek materialny Towarzystwa takiego dowodu stanowić nie może. Znacznie większym przyrostem i liczebnością mogą pochwalić się inne ugrupowania religijne, nie mówiac już o posiadanych dobrach, w postaci gruntów i obiektów.
Żeby Organizacja takim Narzędziem mogła być, musiałoby się w niej zmienić dosłownie wszystko. Osobiście nie dostrzegam żadnych poważnych przejawów ewolucji Organizacji we właściwym kierunku. Wszystko wskazuje na to, że już dawno temu nieodwracalnie podzieliła ona los tych wszystkich religii, które miały obiecujące początki, a później zamieniały się w formalistyczne instytucje.

---------

Nie uważam 13 lat mojego życia "w prawdzie" za stracone. Wiele się w tym czasie nauczyłem. Dzięki Świadkom Jehowy uwierzyłem w Stwórcę i zaufałem Biblii. W dużej mierze dzięki "głoszeniu" i innym "teokratycznym" zajęciom, również dzięki tej "inności", która się wiąże z byciem Świadkiem, nabrałem pewności siebie, wydoroślałem. Pośród Świadków poznałem wielu wspaniałych ludzi. Poznałem moją kochaną żonę. I chociaż przed moimi oczami wymalowany został zniekształcony obraz świata, to jednak dostrzegłem rzeczy, na które być może inaczej nie zwróciłbym uwagi. W końcowym czasie mojej przynależności do Organizacji naprawdę zacząłem czuć więź z Bogiem. Nauczyłem się do Niego modlić z wiarą, żarliwie.
Teraz jednak stanąłem na rozdrożu. Po naprawdę głębokim namyśle zdecydowałem się odejść. Dotarłem do końca drogi, a raczej do szlabanu, który ktoś bezprawnie na mojej drodze postawił. Wiem, że muszę złamać tę zaporę i iść dalej. Nie wiem jeszcze, którędy mnie dalej powiedzie ta droga, ale ufam, że Bóg mnie na niej nie opuści, bo jestem przekonany, że to dzięki Niemu stało się ze mną to wszystko, co się stało. "Lampę dla stóp" już mam. Teraz potrzeba tylko wiary, odwagi i wytrwałości. Wierzę, że na końcu tej drogi znajdę to, co On obiecał.

Wiem, że nie każdemu wyszłoby na dobre odłączenie się od Organizacji teraz. Wiem, że nie wszyscy są w stanie przyjąć trudne do zaakceptowania informacje i argumenty, przebić się przez gruby mur uprzedzeń i lęków programowanych w ich umysłach często przez całe lata. Wierzę w to, że Jehowa i Chrystus dostrzegają osoby, które są na to gotowe i że takich ludzi naprawdę do siebie pociągają. Dlatego nie zamierzam prowadzić jakiejś intensywnej działalności "oświatowej" wśród wszystkich znanych mi "braci". Tak jak napisałem gdzieś przy początku - zamierzam porozmawiać z kilkoma osobami, ewentualnie wręczyć im opracowanie w formie listu, opisujące moje motywy i zawierające informacje, które do mnie dotarły i które wywarły na mnie taki wpływ.
Później oficjalnie się odłączę - o ile nie zostanę w wyniku "propagowania odstępczych nauk" wykluczony. Nie jestem w stanie zgodzić się w moim sumieniu na przynależność do tego wyznania, na czynny udział w zebraniach i w głoszeniu nauk, które uważam za nieprawdziwe. Nie potrafiłbym zgodzić się w sumieniu na przyprowadzanie kolejnych osób do Organizacji. Nie potrafiłbym się ukrywać, udawać kogoś, kim nie jestem i jednocześnie "robić krecią robotę". Ani Chrystus, ani apostołowie nie postępowali w podobny sposób. Zawsze działali otwarcie, zdecydowanie i odważnie.

Tyle moich przemyśleń. Miałem się tylko przedstawić, a wygląda na to, że wyszedł z tego bardzo długi post.

Na zakończenie jeszcze tylko napiszę, że bardzo zależy mi na nawiązaniu kontaktu z ludźmi myślącymi podobnie jak ja. Z tymi spośród Was, którzy nadal są w Organizacji, a których uwierają rzeczy, opisane powyżej w punktach. Z tymi z Was, którzy już odeszli lub zostali wykluczeni ze względu na przekonania podobne do moich. I jak najbardziej również z tymi z Was, którzy nadal są przekonani, że Świadkowie Jehowy to jedyna religia prawdziwa. Tych z Was szczególnie zapraszam do rozmów, konstruktywnych dyskusji, licząc na to, że podzielacie moje przekonanie, że prawda nie boi się niczego, nie ma niczego do ukrycia i zawsze jest gotowa do obrony swojego stanowiska (1 Pio. 3:15).

Pozdrawiam

Marcin