A kiedy ja twierdziłem że znam Twoje myśli?
Wiem tylko to co piszesz i co z tego wynika, a co masz na myśli pisząc to co piszesz, to jest (jak tego teraz dowodzisz) zupełnie inna para kaloszy.
Piszę co mam na myśli a jak widać dla niektórych między tym co piszę a myślę istnieje niepokonalna przepaść.
Jeśli dowodziłeś poprzez analogię, że człowiek zrodzony z człowieka jest w pełni człowiekiem, to wysunąłeś argument (świadomie czy też nie) na pełnię boskości Jezusa z racji Jego zrodzenia się z Boga. A czy użyłeś tego argumentu do tego by udowodnić to czy coś innego jest najmniej istotne.
Nie obchodzi mnie co się czai w podświadomości wieczorka. Ja wiem kiedy i czego chcę dowodzić.
Argument jest fałszywy i tego tu dowodzę, bowiem dowodząc braku degradacji (z czym się osobiście zgadzam) zapominasz o dystynkcji i oszukujesz siebie samego i innych ludzi „niewinnie” i oczywiście „nie na temat” zadając retoryczne pytanie: „Czy otrzymując życie od innego człowieka przez poczęcie się z jego DNA nie jestem już człowiekiem? Nie, jestem takim samym człowiekiem.”?
Sedno jest w tym właśnie, że jak człowiek zrodzony z innego człowieka jest TAKIM SAMYM lecz nie TYM SAMYM człowiekiem, tak i Bóg zrodzony z Boga jest TAKIM SAMYM, lecz nie TYM SAMYM Bogiem.
Krzysio zwykle płodzi Zdzisia, a nie klonuje Krzysia.
Zabrnął wieczorek w to pomieszanie z poplątaniem i dalej z oślim uporem tego broni i polemizuje z urojonymi tezami jakich nikt nie stawia. Powtarzam i będę powtarzał do końca: argument przeciw degradacji ontologicznej nie miał dowieść, że Jezus jest tym samym Bogiem, bo dowodzić tego nie mógł (nie można tego dowieść w ramach tego argumentu) ani nie potrzebował. Miał tylko odeprzeć argument z degradacji ontologicznej oparty na subordynacjonizmie i dowieść, że mimo subordynacjonizmu Jezus jest a przynajmniej może być takim samym bytem jak Ojciec.
Nie wierzę ci.
Nikogo to nie interesuje w co wieczorek wierzy lub nie.
Jeżeli twierdzę że wszystkie samochody są czarne, to jest zupełnie bez znaczenia czy używam tego argumentu do wykazania że samochód Kowalskiego nie jest zielony, czy też że ten Lewandowskiego nie jest czerwony.
Jeśli mój argument jest prawdziwy, jest dowodem zarówno w pierwszej jak i drugiej kwestii, a jeśli jest nie prawdziwy w którejkolwiek z nich jest fałszywy wogóle.
Czy Lewandowski pojął w końcu o co chodzi?
Pojmować to musi wieczorek, że jest w błędzie. Ta analogia jest po prostu fałszywa a po niewielkiej przeróbce można jej świetnie użyć do wykazania w którym miejscu myli się wieczorek: mówiąc, że wszystkie samochody tej samej marki są takie same nie mówię, że są tożsame, choć to właśnie wpiera mi wieczorek. To bowiem zupełnie odrębna kwestia poza obszarem tego sporu.
Myślę Lewandowski, że przeoczyłeś w mojej wypowiedzi ostatnie zdanie.
Chcesz czy też nie, dajesz świadectwo tego, że z jakiegoś powodu temat jest ci wyjątkowo niewygodny.
Nonsens, ja nie uprawiam sofistyki, tylko wieczorek, i tylko dla niego może być coś niewygodne w sporze, w którym musi on za wszelką cenę wpuścić w kanał.
I kogo Ty chcesz tu oczarować?
Nie wypowiadałem się wogóle na temat tego czy Bóg czegokolwiek nie może, ani czy tak można twierdzić czy też nie, a tylko przeciwstawiłem się temu co powiedziałeś że „Mówiąc, że Bóg czegoś nie może pozbawiasz Go wszechmocy”, podając jednocześnie biblijny przykład, w którym pada stwierdzenie że Bóg właśnie pewnych rzeczy nie może zrobić i że w oczywisty sposób przykład ten nie jest zamachem na Jego wszechmoc.
Co nie oznacza, że od tej pory stwierdzanie, że nie może robić masy innych rzeczy, które antytrynitarze akurat sobie uroili, również nie będzie zamachem na Jego wszechmoc. A nie implikuje B. Tego niestety wieczorek nadal nie jest w stanie pojąć.
A co do przytoczonego Hebr 6,18 to po zestawieniu go z tekstem z Mk 10,27 wynika, że Bóg nie tyle nie może kłamać, co nie chce. Jest to kwestia wyboru ale nie niemocy. Tym bardziej nie neguje więc Hbr 6,18 wyboru dla subordynacjonizmu nawet z punktu widzenia samego Absolutu. I to jest meritum.
Wyjaśniłem również, że nie rozumiem tej „niemocy” w kategorii ograniczenia Jego wszechmocy, lecz że tyczy się ona działań wbrew naturze rzeczy, które przecież On sam każdej rzeczy zakreślił.
O czym więc jeszcze dyskutujesz?
Nic w tej kwestii wieczorek de facto nie udowodnił.
A tu z kim dyskutujesz, przecież pokazałem biblijny przykład że można?
Nie pokazałeś, a jeśli cokolwiek pokazałeś to jest to kwestia co najmniej dyskusyjna.
Może się i tak z kimś umówiłeś, ale ja na taką umowę nie wyrażam zgody.
O tym co można mówić w kwestiach biblijnych i poza biblijnych, a czego nie można mówić w tych kwestiach wcale nie decyduje to czy się Pismo o tym czymś wypowiada czy też nie, lecz dogłębna znajomość natury rzeczy/zagadnień o których mowa.
I to właśnie ze znajomości natury Absolutu wiadomo, że jakakolwiek jego zależność od czego/kogokolwiek jest definitywną negacją jego natury.
"Znajomość natury Absolutu" to kwestia bardzo śliska. Nie ma nic takiego więc wieczorek podcina gałąź na jakiej siedzi. Znamy tylko pewne aspekty zachowań Absolutu, my, którzy wierzymy Pismu. Ale nawet my spieramy się co do wielu zagadnień bo właśnie nie są one jednoznaczne. Ostatecznie i tak wszystko sprowadza się do tego w którą interpretację jakiegoś opisu ktoś wierzy. Mimo tych niejednoznaczności kontynuuję tę dyskusję gdyż uważam, że omawianie zarzuty antytrynitarne są wadliwe logicznie. Wpieranie mi teraz, że ja chcę dowodzić tego lub tamtego w Trójcy jest sofisterią.
A gdzie jest wyraźnie napisane, że Bóg nie zdecydował, że nie będzie już Bogiem?
Przecież według Twoich własnych słów może zrobić wszystko „Jeśli zechce i będzie miał w tym określony cel.....”
Skąd więc wiesz, że nie podjął takiej decyzjii i już nie jest Bogiem?
Wiesz?
Skąd?
Przenikasz Jego myśli?
Teoretycznie jest to jak najbardziej możliwe
Z punktu widzenia przekazu Pisma sprzeciwiają się temu takie teksty jak Ps 48,15