Dlaczego KC wymagało od swoich "poddanych" odmawiania także słuzby zastępczej?
Przecież w końcu z tego zrezygnowano, ale dopiero wtedy, kiedy już trudno było dostać się z tego tytułu do więzienia. To wygląda zupelnie tak, jakby na siłę "organizacja" potrzebowała "męczenników"...
Po prostu skrajny talmudyzm. W ogóle panowała tendencja zakazów w sferze powiązań z wojskiem. Jakiekolwiek podleganie pod MON było objawem braku neutralności, może z wyjątkiem figurowania w WKU. Dotyczyło to również świadczenia usług dla wojska, pracy w instytucjach świadczących takie usługi itp. Oczywiście, to jeden wielki nonsens, ale tak było. Jedna z moich znajomych, jak "poznała prawdę", zwolniła się z pracy w bibliotece przy jednostce wojskowej. Takich przykładów było sporo.