Skocz do zawartości


JacekP's Content

There have been 345 items by JacekP (Search limited from 2017-02-03)


By content type

See this member's


Sort by                Order  

#67505 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-30, godz. 15:49 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

A ja dziwię się, że taki wpis przeszedł właściwie bez echa.
Hubert wytoczył swojemu "przedmówcy" zarzut najwyższego kalibru.
Chyba nikt nie miał problemu z identyfikacją osoby, o której wypowiedział się Hubert.
Spodziewałam się, że osoba, o której mowa poprosi administratora o usunięcie tego postu,
a Huberta zmusi do przeprosin na forum za oszczrstwo. Ja bym tak zrobiła.

Ale nic takiego się nie stało, w zamian czytam ugrzecznioną konwersację
osoby, która powinna czuć się urażona do żywego!

Powinna tak czuć się, o ile to co napisał Hubert jest kłamstwem.
Jednak brak reakcji "przedmówcy" Huberta na tak ciężki zarzut
świadczy o tym, że to co napisał powyżej Hubert jest prawdą.

I tak upada kolejny autorytet moralny... :(
Wyspa


To że ktoś nie zabiera głosu to nie znaczy, że się zgadza z przedmówcą :)

Milczenie nie jest aprobatą ani dysaprobatą ;)

"Hubert wytoczył swojemu "przedmówcy" zarzut najwyższego kalibru."

tu chyba mały misunderstanding ;)
największy zarzut to zarzut przeciwko Bogu ;)



#68554 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-09, godz. 11:13 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Z tego co zrozumiałem: lepiej być psem spuszczonym ze smyczy (nawet z charakterem).

To był żart. Serio: pokaż mi człowieka, który trzyma się swoich zasad moralnych. Pokaz mi znowu człowieka, który jest poza organizacją ŚJ i trzyma się bożych zasad (Biblia). Szukać igły...

Powiesz znowu: każdy grzeszy. Tak, jeden to robi świadomie, drugi nie.

Jezus powiedział, że nawet poganie mają prawo, ale oni nie znają prawa żydów... mają prawo wypisane w sercu.

Wniosek z tego płynie jeden: nie trzeba być w organizacji, żeby być dobrym człowiekiem i przestrzegać bożych mierników, nawet ich nie znając.

Jeśli tak jest Tobie łatwiej Seba- to ok. Życzę powodzenia :)

Będąc nastolatkiem pokochałem pewną siostrę. Wielokrotnie się modliłem... i nie do poduszki... modliłem się żarliwie, żeby było mi dane z nią być :) Może to brzmi śmiesznie, na pewno brzmi śmiesznie, jednak wtedy to wcale śmieszne nie było. Gdy po latach spotkaliśmy się znowu na kongresie na gdańskiej Lechii... znowu uczucia odżyły, mimo że już nie byłem nastolatkiem.
Drugą siostrę też spotkałem... z rozbiegu na mnie naskoczyła uściskała i wycałowała... mieliśmy okazję pogadać... Była z innym bratem (on został w tyle jak do mnie biegła), przedstawiła sobie nas; powiedziała jak szliśmy sami, że chcą wziąć ślub... Życzyłem jej wszystkiego najlepszego. Już jest kilka lat po ślubie, ale od tamtego czasu jej nie widziałem. To odnośnie pisania o ukochanej...

Mógłbym pisać i pisać.

Muszę uciekać.

Pozdrowienia!



#66646 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-21, godz. 22:32 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Mat 18,
7 „Biada światu z powodu zgorszeń! Oczywiście zgorszenia muszą przyjść, ale biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi!”


Łukaszu: Nie mogę się z Tobą swoimi przeżyciami i doświadczeniami. Zaufaj mi, że przeżyłem wiele i wiele widziałem. Nie mogę, ponieważ jest ich zbyt dużo. Nie cierpiałem, nie umierałem, nie pracowałem w kamieniołomach. Wyścig szczurów, o którym wspomniałeś- zaobserwowałem. Jednak, w żaden sposób mnie to nie zgorszyło, dlaczego? Bo nie patrze na innych. Nie obchodzi mnie, kto co robi i dlaczego? Nie jestem prokuratorem, adwokatem, tym bardziej nie sędzią. Nie boli mnie to, że inni są zaślepieni, jest tylko mi ich żal (jakże bardzo mi ich żal). Modlić się za nich, to powinniśmy robić... i nie tylko za nich- za wszystkich, braci, siostry, swoich nieprzyjaciół.

Posmutniałem teraz, tu nie widzę miejsca do żartów.

Zmienię wątek.

Sebastian wspomniał o pieśni...

Kiedyś gościł w zborze brat podróżujący. Wpadłem na zebranie bez niczego: notatnika, Biblii, śpiewnika, Strażnicy (jak się domyślacie była niedziela).

Po wykładzie owego brata, zszedł i usiadł na końcu, przy mnie... Jakie było zdziwienie, gdy śpiewałem bez śpiewnika... Był pod wrażeniem, zamieniłem z nim kilka zdań. Na stwierdzenie, że znam dobrze tą pieśń, odpowiedziałem- to jedna z moich ulubionych... Miałem może z 16 lat?!
Czas mija drodzy... tyle lat minęło... ale nadal brzmią jej słowa: „Ujrzysz tam -- jak dziki lew, - z małym dzieckiem się ba - wi, - nie ma już zła, - pokój trwa, - ból miną, - wyschły łzy...”



#68497 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-09, godz. 00:36 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Jakże się rozpisaliście...

Co do przykładu z chlebem kminkowym...

Ktoś nazywa mnie głupkiem, bo taki chleb kupuję codziennie :) Nie jestem na takim samym poziomie jak ów osobnik, bo:

1) mogę lubić chleb z kminkiem, czemu mam być z tego powodu głupkiem? <jeśli tak jest w tym świecie- to nie chcę w nim uczestniczyć ani odpowiadać na głupie zarzuty lub obelgi>

2) mogę kupować chleb kminkowy dla żony, kochanki, brata...
<to, że jestem z tego powodu głupkiem, może być dla mnie krępujące, ale nadal i tym bardziej nie powiem temu osobnikowi, dlaczego kupuję ten chleb>

Wyspo, czemu nie chcesz zrozumieć, że jeśli ktokolwiek cię nazwie np. "bezludną wyspą, bo jesteś egoistką", czy wysnujesz argumenty, że nie jesteś??

Albo czy podasz przykłady, kiedy i gdzie i jak pomogłaś ludziom? Czy może powiesz: "mam męża i nie jestem bezludna"?

Nie chcę z tobą polemizować i jeśli odniesiesz się do tego co napisałem- proszę... nie ironizuj, nie bądź cyniczna- bo to nie ma sensu- szkoda męczyć klawiaturę. ;)

Seba powiedział, że życie poza organizacją jest prostsze... Zgadzam się z tym w 100%, ale... nie dla wszystkich. Są ludzie z problemami, są ludzie którzy nie mają co włożyć do garnka (nie wspominając o Somalii). Ów świat daje wiele możliwości, jak również jest wiele pułapek... Reasumując: życie jest prostsze, dla tych co potrafią/mogą się w nim znaleźć.

Z tego co zrozumiałem: wyspa nie przyjmuje argumentów Seby, hubert sobie dalej szydzi, Seba próbuje się ustosunkować... a wyspa lubi Sebę, ale się zawiodła, że jej światełko zostało zniesławione :) Prawdziwa komedia :)

Czy w organizacji ŚJ rzeczywiście jest tak, że każdy ocenia drugiego? Polemizowałbym. Jeśli ktoś nie rozumie, że ocena innych jest nieistotna, bo ten co ocenia jest w niebie, i z tego powodu odszedł lub czuje się zniesmaczony, to w jakimże błędzie on jest?

P.S. Z życia wiem, że nieopłacalne jest, wyprowadzanie drugiego człowieka z błędu (chyba, że jest z tego materialna korzyść). Z życia w organizacji wiem, że również jest to nieopłacalne, ale... kierując się miłością braterską i nie oczekując nic w zamian, można subtelnie i z taktem brata/siostrę z takiego błędu wyprowadzić...



#66776 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-23, godz. 11:56 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Tak, tak.bądź po prostu sobą:

1 Jan. 3:3
3. I każdy, kto tę nadzieję w nim pokłada, oczyszcza się, tak jak On jest czysty.
(BW)

Hebr. 12:14
14. Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana,
(BW)

Nie staraj się naśladować Jezusa w swoim życiu - to poprostu zbędne do Zbawienia. Bądź po prostu sobą ;) :

Łuk. 14:26
26. Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.
(BW)

Mat. 7:13
13. Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą.
(BW)
Nie staraj się kroczyć WĄSKĄ DROGĄ. Po prostu ciesz się życiem DOCZESNYM, prawdziwym, szczęśliwym życiem:

1 Jan. 2:15-16
15. Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca.
16. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata.(BW)

...I zadowól się NAMIASTKĄ naśladowania Chrystusa. Chodź co niedzielę do Kościoła itd. Nie proś Boga o Ducha Świętego. Żyj i umżyj BĘDĄC CIELESNYM:

Rzym. 8:13
13. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie.
(BW)



Chyba zrobiłeś wiele błędów w przepisywaniu nie? Też twoja interpretacja jest jak przepis na dietę cud z młodzieńczych czasopism :) Bez urazy, może następnym razem postarasz się bardziej ;)


P.S. odnośnie kaset z hard sexem, nigdy nie oglądaliście filmów pornograficznych? Z pewnością tak. Jeśli wypożyczył, to z pewnością dla własnego użytku lol To nie gorszące tylko raczej żałosne, zważając na wiedzę, wiarę i wskazówki CK, oraz a może przede wszystkim jeśli chodzi o dawanie przykładu.

Od czasu do czasu ludzie zdejmują ubranie wyjściowe, by coś zjeść, czy posprzątać w domu, czy popracować fizycznie... ŚJ z pewnością też zdejmują, czasami tylko na chwile, módlcie się za nich, by właśnie w tej chwili Słońce nie poczerniało i gwiazdy nie zaczęły spadać i by się nagle nie okazało, że ktoś w latarce nie ma baterii (od. panie z z lampami bez oliwy ;) )



#66530 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-20, godz. 22:34 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Widzę Sebastianie, że masz dużo doświadczeń ze ŚJ. Jestem ciekaw, które z tych były dla Ciebie krzepiące, a które deprumujące- gorszące i co się stało, że opuściłeś szeregi tej organizacji?! :)



#66809 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-23, godz. 13:19 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

DAWAJ JEGO DANE NA PM, NAPISZE DO NADARZYNA, KTOS W KONCU MUSI ZROBIC U NICH PORZADEK :)


Jedna kobieta robiła porządek w domu. Odkurzając zaczęła od podłogi, później stół, szafki itd. Później się okazało, że okruszki i drobne śmieci spadły na podłogę i musiała jeszcze raz odkurzać.

Ktoś z tym z pewnością zrobi porządek.


Mat 13, 24 "Podał im inny przykład, mówiąc: „Królestwo niebios stało się podobne do człowieka, który na swym polu zasiał wyborne nasienie. 25 Kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i między pszenicę nasiał chwastów, i odszedł. 26 Gdy źdźbło wyrosło i wydało plon, wtedy ukazały się też chwasty. 27 Podeszli więc niewolnicy gospodarza i rzekli do niego: ‚Panie, czy nie posiałeś na swym polu wybornego nasienia? Skąd się zatem wzięły chwasty?’ 28 On powiedział do nich: ‚Jakiś nieprzyjaciel, jakiś człowiek, to uczynił’. Rzekli do niego: ‚Czy więc chcesz, żebyśmy poszli i je zebrali?’ 29 On powiedział: ‚Nie, żebyście przypadkiem, zbierając chwasty, nie wykorzenili, wraz z nimi pszenicy. 30 Pozwólcie obu rosnąć razem aż do żniwa, a w porze żniwa powiem żniwiarzom: najpierw zbierzcie chwasty i powiążcie je w wiązki na spalenie, potem idźcie zgromadzić pszenicę do mojego spichrza’”."



#67656 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-02, godz. 20:09 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Nie chcę wkładać kija w mrowisko i nie zależy mi na tym, żeby ktokolwiek
publicznie spowiadał się. To kwestia etyki tego człowieka.

Uważam jednak, że po przeczytaniu kilku tysięcy postów napisanych przez człowieka,
którego uważałam dotychczas za autorytet moralny, mam prawo do zadania kilku pytań.

1. Skąd mam wiedzieć, kiedy złodziej nawróci się i przestanie kraść?
Kiedy więc będzie miał prawo wypowiadać się w kwestii uczciwości?

2.W jaki sposób się dowiem, że prostytutka przestała świadczyć płatne usługi i weszła na drogę cnoty?
Kiedy więc będzie mogła zabierać głos na temat moralności?

3.Skąd będę wiedziała, że kanciarz podatkowy zwrócił poczwórnie wszystkie wyłudzone kwoty?
Kiedy więc będzie mógł mówić na temat sprawiedliwości?
Wyspa


To palacz nie może powiedzieć, że palenie szkodzi... i odradzać, czy też zakazać swoim dzieciom palenia papierosów?! :):):)

Tylko w tym świecie milczenie oznacza zgodę. Dla mnie to hipokryzja i jakieś kompletne nieporozumienie (powiem to po polsku).

Dla przykładu: znajomy z widzenia (codziennie spotykamy się w spożywczym) zarzuca mi, że jestem głupkiem, bo kupuję codziennie chleb z kminkiem. Nie raczę mu nawet odpowiedzieć i wcale to nie znaczy, że przyznaję mu rację. :)

Nie ma znaczenia, jakiego kalibru jest zarzut, czy jest prawdą, czy tylko po części, czy nieprawdą. Nie mamy obowiązku się odnosić do czyjejkolwiek wypowiedzi. Czasem to strata czasu, czasem temat może być krępujący, czasem zarzut może być wulgarny, czasem jest nam wstyd nie tylko przed sobą... Możliwości jest bardzo dużo.

Czy naprawdę musiałem napisać tych kilka zdań, żeby wyperswadować taką oczywistą rzecz: Brak głosu, to nie cicha aprobata ani aprobata głosu większości?!

Ad 1. Jak mu obetną dwie ręce za złodziejstwa.
Ad 2. Jak nasmaruje swe włosy olejkiem eterycznym i wytrze w twoje stopy.
Ad 3. Jak zwróci choć centa, bo go do tego sumienie nakłoniło.



#66978 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-24, godz. 17:29 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

hahahaha



#68540 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-09, godz. 09:50 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Skąd wiesz, że byłem, a nie jestem? I czy to istotne?

Nie odpowiem Ci na to pytanie wprost... 22 lata wystarczy? :)

Przez ten okres wiele się w organizacji ŚJ zmieniło i ludzie i światło inne pada :) Wiele ludzi odeszło :( i to z grona moich bliskich znajomych, jak i rodziny... wielu wróciło i jest teraz "w prawdzie" (też to sformułowanie mnie wkurza, bo jest nagminnie nadużywane).

Co Tobie mogę powiedzieć?! Ci, co są na pozór w organizacji ŚJ i mają duże grono sympatyków (swoich nie zainteresowanych), ci prędzej czy później się "gubią" w swoim pozoranctwie, tracą twarz- "kim ja właściwie jestem?" i wpadają- bo myśli złe przychodzą i wiodą ich na zgoła zła drogę. Wiele znam takich przypadków.

<Polska> Statystycznie chyba najwięcej wykluczeń jest z powodu cudzołóstwa. Szczególnie kobiet, bo męczy je sumienie i się przyznają starszym.
Drugie w kolejce jest pijaństwo i tutaj mężczyźni wiodą prym.

To nie znaczy, że nie jest np. odwrotnie... niektórzy się kryją, w szczególności mężczyźni.

Pytanie podstawowe: czy lepiej, żeby śledzono i zdemaskowano danego brata/siostrę np. za rozpustę; czy lepiej, żeby dać jemu/jej szansę się ukrywać i nie inwigilować :) ?

Nikt się ze mną nie obchodził jak z jajkiem... tym bardziej, że zadawałem bardzo dociekliwe pytania... ale znalazł się jeden brat starszy, że odpowiedział mi na wszystkie pytania!! Uwierzcie było ich sporo... Wyciągnąłem z tego lekcję: lepiej samemu szukać odpowiedzi, bo nagle się okazało, że wszystko było w Biblii i wystarczyło poszukać.

Teraz to ja z reguły odpowiadam na trudne pytania :)



#67290 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-06-27, godz. 22:47 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

To dzisiaj moja ostatnia wypowiedź. Jutro o 5 wstaję i na 10 godzin do pracy, nie licząc dojazdu, bezpłatnej przerwy na lunch i powrotu, za który równiez muszę zapłacić. Mój tydzień kończy się w sobotę. W niedziele odpocznę.

Nie jest wskazane pozyczać pieniędzy. Liczyć na jałmuznę? Łukasz dobrze napisał... W Biblii jest tez napisane: kto nie pracuje, ten niech nie je.


Kto potrzebuje pomocy, ten może ją otrzymać.
W Biblii jest też napisane: nie samym chlebem człowiek zyje, ale słowem pochodzącym od Boga. Oraz, że nie martwmy się o szatę wierzchnią oraz nie martwmy się o jutro, bo dzisiejszy dzień ma wystarczająco dużo zmartwień.

Kto szuka ten znajduje, kto puka będzie mu otworzone, kto prosi będzie mu dane.

Dobranoc.



#68637 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-09, godz. 18:46 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Porównując Twój stosunek do organizacji do stosunku do ukochanej miałem na myśli publiczne wychwalanie zalet organizacji, nie wspominanie o jej wadach, usprawiedliwianie jej wad, mówienie "tak wiem, ma wady, ale i tak jest wspaniała", itd.

Znam dość dużo ludzi spoza organizacji, którzy żyją zgodnie z Biblią... Moja mama, moja sąsiadka, dużo moich znajomych, a nawet parę osób z tego forum, które poznałem osobiście.


Trochę Ci zadroszcze :) Ja nie byłem wstanie poznać ani jednego człowieka po za organizacją, który by się stosował do mierników bozych... a nawet nie do powszechnej społecznej moralnosci.

To chyba kwestia sumienia. Mogę mówić tylko za siebie: ja mam wyszkolone sumienie od dziecka.

Choć wciąż jestem młody (siwych włosów nie mam), ale przeżyłem więcej, a życie mnie doswiadczyło jak mało kogo... Z tego względu doceniam ducha organizacji, w której można znaleźć "pokuj".



#68655 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-07-09, godz. 19:56 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

Nienawidzę Oszustwa i zakłamania. Tymczasem mam za sobą kilkanaście lat podwójnego zycia w zborze ŚJ
Ludzie z rozdwojoną jaźnią, to zamknięte grono, wręcz elita. Aureolki są zakładane przed gorliwymi współwyznawcami Tak było przynajmniej u mnie w zborze. Było nas kilku chłopaków 15-20 lat. Chodziliśmy na wszystkie zebrania, wyruszaliśmy do służby,proszono nas o obsługę nagłośnienia, noszenie mikrofonu, o bycie porządkowym na zgromadzeniu. Najpierw po kolei zostaliśmy głosicielami potem chrzest... Zachęcano nas do podjęcia pomocniczej służby, ja nawet podjąłem się jej w okresie matury. Ale za to kiedy wiedzieliśmy że nikt za zboru nas nie widzi, robiliśmy wszystko - dyskoteki, dziewczyny, zakazana muzyka.. Co jakiś czas się wpadło, bo jakiś zabłąkany braciszek znalazł się tam gdzie nie trzeba i usłyszał jakąś "kur...e", ale łatwo było się tego wyprzeć. I żyłem tak sobie we względnej zgodzie z rodzicami, miałem święty spokój u starszych, ciotki podawały mnie jako przykład młodemu pokoleniu, i wszyscy pytali czemu nie staram się zostać sługą pomocniczym (wikarym :P )i w ten sposób trafić na tzw. Kurs usługiwania. I wszyscy wróżyli mi wielką karierę, na ogromnym przecież terenie, mówili że pewnie zostane podróżującym..... I tak było póki pozostawałem u rodziców. Przeszły głupie lata, wydoroślałem i zacząłem myśleć. Zacząłem być zły na rodziców że przez organizację nigdy nawet nie będę mógł się do tego wszystkiego przyznać - a chciałem, bo źle się czułem z zaśmieconym sumieniem, czułem że nie okłamuję innych tylko Jehowę. Ale strach przed wyklęciem, poniżeniem, wyrzutami w domu nie pozwolił mi na to do dziś. Po wyprowadzeniu się od rodziców jeszcze jakiś czas chodziłem na zebrania do zboru w innym mieście. Tam jednak bracia się mnie bali, bo przede wszystkim byłem biedny. Nikt mnie nie pytał na zebraniu co słychać, bo wiedział że usłyszy o tym że u mnie w mieszkaniu jedt -4 st. i ledwie się przebrałem żeby przyjść. Rodzice przestali odzywać wogóle, też ze strachu, że będą poczuwać się do jakiejś pomocy, broń Panie Bóg będą musieli dać jakieś pieniądze.
Po owej ciężkiej zimie odważyli się przyjsć bracia zjechać mnie że nie głoszę i że nie ma mnie na zebraniach. Na tłumaczenie że w końcu mam pracę i za co jeść i że to błogosławieństwo, powiedzieli że nie mam zaufania do Jehowy i zginie marnie bez braci. To była ostatnia rozmowa i wizyta w zborze. Nie mogę się przemóc do kontaktu z osobami które wymagają bycia idealnym, nie tolerują błędów. Nie mogę zrozumieć (nie wiem czy tylko ja się z takimi ŚJ spotkałem) skąd takie przywiązanie i strach o pieniądze u ludzi którzy mówią że wszytko co związane jest z tym złym systemem rzeczy to grzech.
Dziś wiedzie mi się dużo lepiej. Mam dziewczynę, mamy dom, samochód. I dopiero teraz rodzice odkryli że nie jestem taki zły. Przestali się mnie bać, bo mam pieniądze. Nagle mają do mnie mnóstwo spraw.
Wcześniej sądziłem że to ja jestem zakłamany bo ze zwykłego strachu przed poniżeniem nie potrafię się do wielu rzeczy przyznać. Dziś uwarzam że to forma działania ŚJ sprawia że podobną historię ma wielu ludzi. Rodzice nie mogą mnie namówić do pójścia na zebranie - nie chcę patrzyć na zakłamanych, fałszywych ludzi obmawiających mnie za plecami (starzy znajomi mówią że najnowsza plotka jest taka że wchłonął mnie materializm i duch tego świata) a udającymi że są zainteresowani moim dobrem.
Nie dam się wykluczyć, i jeszcze raz poniżyć. Nie słucham namawiań do powrotu, odpowiadam: terazz żyje w zgodze ze sobą i nie muszę nikogo kłamać!
I tak chcąc zobaczyć czy są ludzie podobni do mnie odkryłem tę stronę. Nie pod każdym postem jestem gotów się podpisać, ale szacunek mój wzbudza szczerość waszych wypowiedzi, odwaga na temat poglądów, i tolerancja, z jaką sie dotąd nie spotkałem. Czytam wasze wypowiedzi od jakiegoś czasu i odważyłem się w końcu napisać. Cóż, witam, kochani bracia i siostry!


Moderator się znowu przyczepił (akurat do mnie), więc nie bedę już mówił o sobie... odniosę się do pierwszego postu...

Czemu Lukaszu się wyprowadziłeś od rodziców?

Co Ciebie skłaniało, zeby słuchac takiej muzyki i chodzić na dyskoteki... nie wspominając o dziewczynach...?



#81419 Żyć w zgodzie z prawdą

Napisano przez JacekP on 2007-12-19, godz. 03:42 in Świadectwa, wymiana doświadczeń

ponoć ostatni mają być pierwszymi Aldefons :)
pamięć Cię nie zawodzi co do pieśni...

Łukaszu czy słuchałes tego co mówili ci, co się zgłaszali do twojego mikrofonu?
<pytanie dygresja>

Dyskoteki to nic złego, dziewczyny też nie, no i głośna muzyka... ŚJ podchodzą jednak z dużą ostrożnością. Trudno się nie zgodzić z tą postawą, gdyż na takiej dyskotece jest wiele niebezpieczeństw. Nikt mi nie powie, że alkohol, głośna muzyka i krótkie spódniczki nie działają na młodego męzczyznę. Jeśli to właśnie jest potrzebne młodemu męzczyźnie - zgoda. Wtedy niech korzysta z tego dla jego korzyści.

Czy jednak to jest potrzebne? Koledzy z którym dzisiaj pijesz - jutro mogą stać się twoimi wrogami, dziewczyny z którymi przystajesz* - jutro mogą spodziewać się dziecka, a pojutrze będziesz płacił alimenty. Nie mówię o bójkach, wsypywaniu narkotyków, o chorobach przenoszonymi drogą płciową. Nawet jeśli spojrzeć na sprawę czysto materialnie- takie dyskoteki* kosztują pieniażki i po za doraźną przyjemnością nie wnoszą nic poza dziurą w kieszeni i dziurą w głowie nad ranem.

Ucieczka od problemów to jeden ze sposobów ich rozwiązania. Trudniej stawić im czoło. W wieku 19 lat nie wyobrażam sobie, żeby ktoś podnosił na mnie rękę. Rozumniem jednak takie sytuacje, bo sam po części doświadczyłem o czym piszesz.

Elitarne spotkania :) Przecież nie dla takich elitarnych spotkań byłeś ŚJ. Wyobraź sobie, że Jezus nie chodził na dyskoteki* ale jadał z różnymi ludźmi i o różnych ludzi będąc zaproszony bo emanował światłem. Jestem przekonany, że jakbyś żył w jego czasach by było Ci ciężej ale gdybyś spotkał Jezusa byś poszedł za nim jak całe rzesze ludzi właśnie biednych skrępowanych i niedomagających. Jak myślisz, jak Jezus się czuł, gdy z niego lżono?

Z czego się śmiały dziewczyny - siostry? Z dobrych przymiotów czy złych? Jeśli ze złych to trzeba cos w sobie zmienić albo sytuacje przez która były te smiechy. Jeśli z dobrych to co znaczą te smiechy chichy? Ja bym był dumny z tego.

Najlepszym i najwiekszym przyjacielem jest Jehowa Bóg i nie ma takiego drugiego i nie ma lepszych przyjacielskich rad jak własnie Słowo Boże. Cięzko o tym pamietać gdy codziennie się spotyka z twardą i gorzką codziennością i codziennie coraz bardziej się chwiejac i watpiac a moze i powoli zrażając się do organizacji w której mozna pomimo wszystkich tutaj komentarzy znaleść pokój.

Z przykrością moge stwierdzić, że młodym ludziom w organizacji nie jest łatwo. Tak jak wszedzie mozna też w organizacji spotkac problemy i przeszkody i pułapki.
Zdarzyło mi się że się zakochałem w siostrze i prosiłem w modlitwach Jehowę, żebym mógł z nią być i ułozyć sobie w końcu zycie. Nastepnie wyjechałem- tak jak Ty... i po kilku latach spotkałem Lucynę (tak ma na imię) na kongresie. Przeszlismy sie troszke jakies półkole stadionu i pogadaliśmy co słychać... Mało się usmiechała i pomimo szminki, prześlicznych kształtów uwypuklonych przez czerwoną spódnicę (dosyć krótka) i długimi nogami... coś pozwoliło mi podejsc do niej z dużą rezerwą. Dlaczego? Pewnie coś leżalo jej na sercu? Może zaczęła odwiedzać dyskoteki? Może zaczęła sobie zdawać sprawę, że nie jest takie łatwe żyć w organizacji młodej kobiecie? Ten brak usmiechu na kongresie, gdzie pokarm duchowy jest bardzo dobrym powodem, zeby się cieszyć, ten brak usmiechu w takiej właśnie okoliczności - był dla mnie nie do przyjecia. Na szczęście inne siostry nadal błyszczały usmiechem i jedna nawet nie mogła opanowac radości i się na mnie rzuciła. Jej chłopak pewnie był trochę zazdrosny. Teraz są już 2 lata po slubie :) Naprawdę można spotkać dobrych braci i się z nimi przyjaźnić przez długie lata... Najpierw lepiej się dobrze zaprzyjaźnić z Bogiem ;)



#128407 Świadkowie Jehowy a uczciwość wobec pracownika i prawa

Napisano przez JacekP on 2009-12-21, godz. 21:36 in Świadkowie Jehowy i prawo

Jest taka przypowieść Jezusa o Gospodarzu i pracownikach za denara. Bardzo mi się podoba, gdyż pokazuje, że jeśli się zgadzasz na pracę na czarno to nie spodziewaj się emerytury! :) Ci ŚJ, o których mowa to tylko ludzie, sami odpowiadają za swoje czyny, czy to przed Bogiem, czy przed sądem. Są sposoby, żeby wyjaśnić pewne sprawy, ale te sposoby to raczej czyste doświadczenie życiowe, niż bazowanie na potencjalnej uczciwości takiego ŚJ. Przykładów może być dużo, ale jakie to ma znaczenie- jakiego wyznania jest pracodawca? Czy jest katolikiem, czy ŚJ czy muzułmaninem, jeśli postępuje no fair w stosunku do nas to możemy interweniować i tak powinniśmy zrobić, jeśli tylko no fair ale w ramach prawa, możemy być zdegustowani albo szukać rekompensaty... ależ jaka ona będzie? Daliśmy się oszukać i tyle, to życie a nie bajka. ŚJ to tylko ludzie, grzeszą, kradną, gwałcą, zabiją, robią przeróżne złe rzeczy. I co z tego? Na policje z nimi, do sądu, albo zrobić to jak na dzikim zachodzie.

Pozdrawiam i przykro mi krzywd, które poniosła ciężarna kobieta i inne panie.



#128408 ŚJ upatrzył sobie już dzisiaj dom w którym zamieszka po armagedonie

Napisano przez JacekP on 2009-12-21, godz. 22:16 in Wizja Raju

Czytam i czytam i wyrażam wielki podziw.

Człowiek wie co to jest zazdrość...
Bóg też przejawia ten przymiot. Tylko, że Bóg jest zazdrosny o rzeczy, które mu się należą, a człowiek?
Ciężko sobie wyobrazić, że żona będzie zazdrosna o męża, który akurat jest z inną Ewą?!
Tak więc albo ludzie zostaną pozbawieni tego przymiotu, albo nie będzie o co być zazdrosnym. Chyba to drugie, bo aniołowie nie wiążą się w pary. Być może i człowiek nie będzie związany, będzie wolny i od męża i od dzieci i od wszystkiego a po 1000 latach i ostatniej próbie pozostaną ludzie którzy cieszą się bliskością z Jezusem i Bogiem i widzą swoje miejsce we wszechświecie... Ci ludzie z radością będą brali to co im Bóg dał, i z radością służyli mu w dziele istnienia. Takie przyziemne rzeczy jak sex, alkohol, papieros, skoki na bandżi, czy nawet niewinne flirtowanie mogą nie mieć miejsca w raju. Jak to trudno człowiekowi zrozumieć, nie? Ciężko sobie wyobrazić raj bez pałacyku w łazienkach, czy też schabowego na obiad, a jednak tak może być i o ile ktoś może mieć otwarty umysł i sobie to chociaż spróbować wyobrazić, rozumiem, że nie wszyscy są wstanie- przyzwyczajeni do tego, co jest teraz. Wiara i ufność dla Boga w to co uczyni, czy można się spodziewać, że nie da nam tego czego potrzebujemy a nie tego czego chcemy? Z pewnością zaspokoi wszystkie nasze potrzeby, ale nie da nam tego, o czym marzymy. Jedni marzą o tym żeby się seksić, drudzy by latać, trzeci by zasiąść po prawicy, ale wątpię, że komukolwiek będzie to dane, o ile za wolą Pana.

Człowiek chciałby być twórcą i z pewnością będzie mu dane, zbuduje dom, posadzi roślinki w ogrodzie, wyjedzie na jakiś czas by wrócić i zebrać owoce i winko nastawić, by wygrzewać się w słońcu lub pływać w zatoce z delfinami, ale przy tym wszystkim wielbić Boga naszego Pana stwórce, w sercu i w duchu, bo życie człowieka moze być takie proste...



#72436 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-04, godz. 16:05 in Zwyczaje Świadków Jehowy

Czy te zwyczaje nie tyczą sie także ŚJ w stosunku do Organizacji? Może i mało widziałeś ale nie mierz wsystkich ludzi tą samą miarką- możesz krzywdzić niewinnych.


Pokaż mi tego co bez winy... Pisząc to nie skrzywdzę nikogo. Nikomu włos z głowy nie spadnie. Nie spotkałem się z naganną postawą ŚJ, aby czynił źle i nie wiedział, czy też nie został upomniany.

Problem polega na tym, że Jezus określił związki jako "stawanie się eunuchem" z własnej woli. Czyli, jak już muszą to niech sie pobiorą... oczywiście w Panu.

Czy to znaczy, że mają wziąć ślub kościelny? :)



#81397 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-12-18, godz. 13:59 in Zwyczaje Świadków Jehowy

Jezus jest końcem prawa i je zamyka jak i dla Żydów jak i dla nie-Żydów.
Jezus nie tylko mówił ale i pokazywał jak należy żyć nienagannie. No i na samą kwestię związków wyraził się jasno. Jakie mogą być konsekwencje mieszanego związku znamy z historii Salomona.



#72470 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-04, godz. 23:48 in Zwyczaje Świadków Jehowy

związki eunuchów? Jeszcze chwila a Jacek P poda nam podstawę biblijną istnienia katolickich klasztorów :P


10 Uczniowie powiedzieli do niego: „Jeśli taka jest sytuacja mężczyzny mającego żonę, to nie warto się żenić”. 11 Rzekł do nich: „Nie wszyscy czynią miejsce dla tej wypowiedzi, lecz tylko ci, którzy mają dar. 12 Są bowiem eunuchowie, którzy się takimi narodzili z łona matki, i są eunuchowie, którzy zostali uczynieni eunuchami przez ludzi, i są eunuchowie, którzy się sami uczynili eunuchami ze względu na królestwo niebios. Kto może uczynić temu miejsce, niech temu miejsce uczyni”.

1. Obraziłes teraz wielu uczciwych ludzi, między innymi mnie.

2.Problem polega na tym, że Jezus określił związki jako "stawanie się eunuchem" z własnej woli. Czyli, jak już muszą to niech sie pobiorą... oczywiście w Panu. W którym miejscu?


1. Obrażają się dzieci na swoją mamę, że nie kupiła im loda, jak lamentowali i robili awanturę w sklepie. Nie spotkałem uczciwego katolika na swojej drodze, który by brał do serca to, co jest napisane w Piśmie Świętym. Może dlatego, że nie wie? Może, że nie ma w sercu prawa i nauk Jezusa.

2. ŚJ nie szuka Pana w kościele katolickim. Zalegalizowanie związku ma miejsce w urzędzie cywilnym, bez zbędnego konkordatu w kościele. Jak oboje wierzą w Boga, wystarczą że się pomodlą. To wystarczy, nie trzeba szukać miejsca, jakiegoś specjalnego, aby poprosić Boga o błogosławieństwo na nowej, wspólnej drodze zycia.

Jednak ŚJ unikają "wprzęgnięcia w nierówne jarzmo".


A oto wskazówki:

25 A jeśli chodzi o dziewice, nie mam żadnego nakazu od Pana, ale podaję swą opinię jako ten, któremu Pan okazał miłosierdzie, abym był wierny. 26 Uważam to więc za rzecz dobrą ze względu na obecną trudną sytuację, iż dobrze jest, gdy człowiek pozostaje takim, jakim jest. 27 Jesteś związany z żoną? Przestań szukać uwolnienia. Jesteś uwolniony od żony? Przestań szukać żony. 28 Ale nawet gdybyś zawarł związek małżeński, nie popełnisz grzechu, jeśli ktoś w stanie dziewiczości zawrze związek małżeński, nie popełni grzechu. Jednakże tacy będą mieć udrękę w ciele. Lecz ja was oszczędzam.
29 Ponadto, bracia, to mówię: pozostały czas jest skrócony. Odtąd ci, którzy mają żony, niech będą, jak gdyby ich nie mieli, 30 a także ci, którzy płaczą, niech będą jak ci, co nie płaczą, a ci, którzy się radują, jak ci, co się nie radują, a ci, którzy kupują, jak ci, co nic nie posiadają, 31 a używający tego świata jak ci, co nie korzystają z niego w pełni; gdyż zmienia się scena tego świata. 32 Doprawdy, chcę, żebyście byli wolni od zbytniego zatroskania. Mężczyzna nieżonaty jest zatroskany o sprawy Pana, jak zyskać uznanie Pana. 33 Żonaty zaś jest zatroskany o sprawy świata, jak zyskać uznanie żony, 34 i jest w rozterce. Także kobieta niezamężna oraz dziewica jest zatroskana o sprawy Pana, jak być świętą i na ciele, i na duchu. Zamężna zaś jest zatroskana o sprawy świata, jak zyskać uznanie męża. 35 A mówię to dla waszej osobistej korzyści, nie żeby zarzucić na was pętlę, lecz by was pobudzić do tego, co stosowne i co oznacza stałą gotowość usługiwania Panu bez rozpraszania uwagi.
36 Jeżeli jednak ktoś uważa, że zachowuje się niewłaściwie względem swej dziewiczości, gdy rozkwit młodości przemija, i miałoby się tak stać, to niech czyni, co chce; taki nie grzeszy. Niech zawrą związek małżeński. 37 Ale jeśli ktoś jest ustalony w swym sercu i nie odczuwa koniecznej potrzeby, lecz ma władzę nad swoją wolą i w sercu swym powziął decyzję, że zachowa swą dziewiczość, taki uczyni dobrze. 38 Tak więc również ten, kto swą dziewiczość oddaje w stan małżeński, czyni dobrze, ale kto jej nie odda w stan małżeński, uczyni lepiej.
39 Żona jest związana przez cały czas, dopóki żyje jej mąż. Ale jeśli mąż zapadnie w sen śmierci, wolno jej poślubić, kogo zechce, tylko w Panu. 40 Jest jednak szczęśliwsza, jeśli w takim stanie pozostaje — według mojej opinii. Uważam zaś, że i ja mam ducha Bożego.



#72482 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-05, godz. 07:26 in Zwyczaje Świadków Jehowy

ołtarza? lol

hehe napisałem przez ż... coś mi nie grało lol



#81416 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-12-19, godz. 01:03 in Zwyczaje Świadków Jehowy

Daleko wysunięte wnioski. Jeśli chodzi o partnera to nie mam z tym problemow.



#72487 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-05, godz. 07:36 in Zwyczaje Świadków Jehowy

a zaprzeczysz? moge podac przykłady wersetów z Biblii, że Bóg nie mieszka w żadnej świątyni zbudowanej ludzkimi rękami :)

ponoć była dyskusja o wzięciu ślubu w kościele... zasugerowałem, że jest to niepotrzebne i wręcz nie dobre z punktu widzenia ŚJ. nie jest to jednak z nienawisci czy z demonizacji kościoła katolickiego. poprostu rozwiewam mity :) o szczepiące domózgowej tez mógłbym coś powiedzieć, ale nie byłem nie widziałem, może rzeczywiście co niektórzy mieli terapię interwencyjną, ja takowej nie miałem :)



#81458 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-12-20, godz. 02:46 in Zwyczaje Świadków Jehowy

Daleko wysunięte wnioski. Jeśli chodzi o partnera to nie mam z tym problemow.


Z partnerką tym bardziej. :)

Powiem Ci jednak :hi fi: coś od siebie... Jeśli się czegoś naprawdę pragnie... gdy się to dostaje wcale nie jest tak różowo. Bo to przyziemne - wszystko czego wielu pragnie, szczególnie czego nie może mieć. Gdy to jednak "zdobywasz" okazuje się, że nie jest tak jak to sobie wymarzyłeś i na tym polegają ludzkie pobutki i te serce jakże zdradliwe jest. Lepiej pragnąć to, co Bogu się podoba, bo to zdrowe*.



#72425 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-04, godz. 15:29 in Zwyczaje Świadków Jehowy

być może moderatorka wyodrębni nowy wątek i tam można będzie podyskutować o "demonach które czają się za rogami ołtarza w katolickim kościele" :P

wracając do tematu: świadek Jehowy nawet jeśli werbalnie, słowami, deklaruje brak uprzedzeń, zawsze będzie uważać katolicyzm za sług diabła a nasze obrzędy i modlitwy za balwochwalstwo. Dlatego związek świadka Jehowy z praktykującą katoliczką lub świadkówny z praktykującym katolikiem zawsze będzie narażony na konflikty na tle religijnym.


Praktyczne podejście do tematu o konfliktach.

Byłem w związku z katoliczką to wiem :)

To nie są sługi Diabła :) To są ludzie zaślepieni przez Diabła. Nie znajdują w kościele Boga, bo nie prawdziwego Boga szukają. Gonią za mamoną, chodzą do kościoła bo tak wypada, czy też żeby pokazać się sąsiadom, jeżdzą po pijanemu z maryją kiwającą się nad głową. Ja takich katolików spotkałem w zyciu, nie innych. Może mało widziałem :)


Jak Maria przyszła, a uczniowie jemu o tym oznajmili, odparł, że nie ma matki. Że teraz jesteście braćmi.
Trudno o bardziej obrazujący przykład. Mówił do matki "kobieto", czy w ten sposób ją obrraził? Ależ nie!! Ale też jej nie wychwalał nad niebiosa i się do niej nie modlił!

No tak cytat z Biblii... 3 słowa wzięte z Biblii i powstał paciorek :) Artur może czegoś nie rozumię, ale chyba to jednak Ty nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Dla wyjaśnienia: wezmę cyctat z Bibli "idź precz Szatanie" dołoże kilka zwrotek i będę to powtarzał składając ręce, klękając... a może na grobie przy pochówku też wyrecytuję?

Jezus nigdy nie wywyższał się ponad Ojca, wręcz przeciwnie. Jak to jest powód, żeby jego czcić zamiast Boga (pierwsze przykazanie) to ta logika jest godna zemsty z nieba ;)



#72503 Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy

Napisano przez JacekP on 2007-08-05, godz. 10:37 in Zwyczaje Świadków Jehowy

chcesz nas odizolować Sebastianie? :P:P:P:P:P