Skocz do zawartości


Zdjęcie

Małżeństwo ze Świadkami Jehowy


  • Please log in to reply
42 replies to this topic

#1 Alka

Alka

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2005-10-19, godz. 11:13

Jestem ciekawa czy małżeństwo ze Świadkiem Jehowy ma szanse na przetrwanie. Czy po pewnym czasie osoba, która nie należy do ŚJ, zostanie zdominowana przez tą która do nich należy??
Jestem szczególnie ciekawa opini ludzi, którzy żyją w takim małżeństwie.
Pozdrawiam

#2 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-19, godz. 12:12

Nie żyję w takim małżeństwie, ale obserwowałem wiele takich małżeństw podzielonych religijnie. Najpierw, 13 lat będąc ŚJ, nasłuchałem się wiele o tym, jak nieszczęśliwi są ŚJ żyjący w związku z katolikiem czy katoliczką, który ich nie rozumie. Teraz, będąc katolikiem, to samo słyszę od znanych mi katolików, żyjących w związku ze ŚJ.

Co do "zdominowania", to różnie bywa. Jednak najczęściej strona katolicka ma do wyboru albo zobojętnienie religijne i godzenie się na indoktrynację dzieci albo życie w stanie ciągłej wojny domowej na tle religijnym. Obie ewentualności są przykre.

Można postawić pytanie, dlaczego w tej alternatywie nie wymieniłem trzeciej możliwości, że to ŚJ będzie obojętny i będzie się godził na katolickie wychowanie dzieci.

Przede wszystkim dlatego, że religia nakazuje ŚJ nawrócenie współmałżonka i dzieci.
Co więcej, ŚJ wierzy, że jeśli tego nie zrobi, wtedy Bóg Jehowa w czasie Armagedonu zabije dzieci i współmałżonka. Dlatego ŚJ (we własnym pojęciu) nie ma innego wyjścia, jak tylko robić wszystko, co się da, aby przeciągnąć innych na swoją stronę.

Małżeństwo osób wyznających inne religie, nie ma szans na przetrwanie.

Mogłoby ew. przetrwać małżeństwo INGNORUJĄCE inne religie. Np. mąż nie chodziłby na mszę, a żona nie chodziłaby na Salę Królestwa. Mąż nie słuchałby papieża, a żona nie słuchałaby Ciała Kierowniczego, itd. Wtedy byłaby szansa na zgodę.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#3 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2005-10-19, godz. 12:34

O takich mieszanych związkach oraz o problemach z ich kontynuacją możesz przeczytać w kilku innych wątkach:

Moja Ukochana Jest ŚJ, Wasze rady link

Ślub ŚJ z katolikiem link

Świadkowa, historia pewnej miłostki link

Raczej nie można liczyć na to, że na tle społeczności zboru taki związek zostanie pozostawiony sam sobie i będzie można w nim spokojne funkcjonować czy zachować wyznaniową autonomię.
.jb

#4 Alka

Alka

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2005-10-19, godz. 18:20

A ja żyje w związku ze Świadkiem Jehowy już od 5 lat. Wprawdzie nie zalegalizowaliśmy jeszcze naszego związku, ale mamy taki zamiar. Ja jestem katoliczką i nie wyobrażam sobie że miałabym zmienić wiare. On ogranicza swój udział na zebraniach, chociaż także nie ma zamiaru zrezygnować ze swojej wiary (co mnie strasznie martwi). Ważne jest dla nas, że naprawde się kochamy. Chociaż przeraziło mnie, gdy dowiedziałam sie, że ludzie z jego środowiska zaczną ingerować w nasz związek. Jakim prawem?? A z drugiej strony pocieszam sie faktem, że już 5 lat jesteśmy ze sobą i nikt z jego wiary nie wtrącał się w nasz związek!!!
Pozdrawiam

#5 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-19, godz. 19:00

Jeśli żyjecie bez ślubu, tzn. że Twój ukochany jest nieaktywnym, niepraktykującym ŚJ.
Jeśli oboje żyjecie w związku niezalegalizowanym, zapewne Ty również jesteś niepraktykująca. Wyżej pisałem, że związek osób IGNORUJĄCYCH dwie religie ma o wiele większe szanse od związku osób WYZNAJĄCYCH inne religie.

Jeśli jesteś katoliczką, legalizacja związku cywilnego nic Tobie nie daje, w tym sensie, że wg nauki Kościoła Kat., dalej "żyjesz w grzechu" (na ślub kościelny ŚJ się bowiem nie zgodzi). Oznacza to natomiast zmianę dla Twego partnera (wg nauki ŚJ ślub cywilny jest wystarczający dla uporządkowania stosunków z Bogiem).

Nie wiem, czy tak jest, ale jeśli to Twój partner nalega na legalizację związku, tzn. prawdopodobnie chce znowu głosić (bo teraz traktowany jest jako "rozpustnik" i nie może tego czynić). Oznacza to, że już obecnie, świadkowie Jehowy ze zboru mają na niego większy wpływ niż np. 2-5 lat temu. Z chwilą kiedy jego kontakty ze zborem staną się bardziej intensywne (a legalizacja małżeństwa sprawi, że będzie traktowany, jako "pełnowartościowy" świadek Jehowy, a nie jak "grzesznik"), należy spodziewać się, że osoby ze zboru będą miały coraz większy wpływ na psychikę Twego męża i na funkcjonowanie Waszego związku. Oznacza to, że legalizacja związku będzie zaproszeniem do ingerencji zboru w Waszą prywatność.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#6 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-19, godz. 19:51

ale jakoś mi się coś nie zgadza... przeca jakby się ŚJ z jego zboru dowiedzieli że on żyje z Toba to na mur beton by go wykluczyli... przeca w Tajnym Poradniku "Zważajcie..." jasno stoi że wystarczy że koleś u laski przenocuje a nie jest jej małżonkiem i już jest podstawa do wykluczenia...
destination: ..::SALSERO::..

#7 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-19, godz. 20:24

Brat_Jaracz oraz Iszbin jawnie propagują "odstępstwo" w internecie, a w Gdańsku nawet wielu starszych ostrzega przed Bratem_Jaraczem jako przed wcielonym diabłem, a mimo to, podobno obydwaj do tej pory nie zostali oficjalnie wykluczeni.
Dlaczego o tym wspominam? Chodzi mi o to, że wielu starszych zboru, po prostu lekceważy swoje obowiązki i nie wykonuje tego, czego organizacja oczekuje.

Do tego, trzeba też wziąć pod uwagę, że głosiciele-donosiciele nie wszystko wiedzą.
Jeśli ktoś mieszka z kobietą, ale gdzieś dalej, poza terenem swego zboru, a w zborze pojawia się rzadko, to ktoś się spyta: "co u Ciebie słychać? dlaczego tak rzadko bywasz?" i usłyszy "pracuję zawodowo". Koniec rozmowy. I taki stan może trwać latami.

Kiedy mnie podejrzewano o "zbrodnię" polegającą na "niewierzeniu w niewolnika wiernego i rozumnego", to starsi zboru, którzy mieszkają trzy domy dalej, szli do mnie chyba trzy lata, a jak przyszli, to nic sensownego nie ustalili, bo udawałem durnia i mówiłem na zasadzie "wiem, ale nie powiem". Odeszli, nie podejmując żadnej decyzji. Gdy zmieniłem nastawienie i postanowiłem odejść, odeszłem na własne życzenie. Tyle w sprawie wykluczania (pamiętamy obydwaj, że rozpusta i odstępstwo są równie ciężkimi zbrodniami wg ŚJ).

Natomiast z opowiadania Alki, wiemy tylko tyle, że jej partner jest związany mentalnie i psychicznie ze ŚJ, ale nie wiemy, czy jest aktywnym ŚJ, nieaktywnym ŚJ czy wykluczonym ŚJ, który chce powrócić do zboru i dlatego nalega na ślub cywilny (obstawiam trzecią możliwość, jako najbardziej prawdopodobną).
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#8 Alka

Alka

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2005-10-20, godz. 07:58

Ja i mój chłopak jesteśmy ze sobą, ale nie żyjemy razem. ja mieszkam u siebie, a on u siebie. Może źle się wyraziłąm na początku, po prostu od 5 lat spotykamy się ze sobą. Mój chłopak nie nalega na zalegalizowanie związku, bo wie, że teraz zależy mi na tym by skończyć studia. Potem oczywiście będzie ślub bo obydwoje tego chcemy. Abym ja mogła nadal być w mojej wierze, wieźmiemy ślub w kościele katolickim. Bo takie zawarcie małżeństwa z osobą z innej wiary w kościele katolickim jest możliwe. Ślub cywilny oczywiście też będzie.
Co do tego czy on jest praktykującym ŚJ, to trudno mi powiedzieć. Staramy się nie poruszać tematów związanych z jego religią. Ale z tego co wiem chodzi na spotkania, chociaż mówi mi, że stara się w tym ograniczać. Wiem napewno, że nie chodzi po domach. Myśle, że jest to plus.
Zauważyłam, że nie trzyma sie on tak kurczowo tego co uczą go, w jego wierze. Ale nie chce z niej zrezygnować, bo mówi że lubi chodzić na takie spotkania.
Pisaliście że za spotykanie się z osobą niewierzącą mogą go wylkuczyć ze zboru. To dlaczego tego jeszcze nie zrobili?? Czy coś jest tutaj nie tak??

#9 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-20, godz. 08:35

Brat_Jaracz oraz Iszbin jawnie propagują "odstępstwo" w internecie, a w Gdańsku nawet wielu starszych ostrzega przed Bratem_Jaraczem jako przed wcielonym diabłem, a mimo to, podobno obydwaj do tej pory nie zostali oficjalnie wykluczeni.

Nie wiem, jak to jest z Iszem, ale w moim przypadku podobno liczą, że się jeszcze nawrócę :D . W końcu pochodzę z rodziny o solidnych tradycjach WTS-owskich. A co do ostrzeżeń — potwierdzam, prawda :) .

Alka, wbrew pozorom wykluczenie nie jest takie proste jak się wydaje. Obowiązują konkretne procedury, muszą być świadkowie grzechu (co najmniej 2), należy powołać tzw. komitet sądowniczy, który sądzi nieszczęśnika itp. Sebastian ma rację, że takich grzeszników jak ja ;) czasami wyklucza się zaocznie, bez tych wszystkich ceregieli. Ale zdarza się to nieczęsto.

Pozdrawiam
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#10 Nimril

Nimril

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 157 Postów

Napisano 2005-10-20, godz. 09:12

Alka : zalozmy ze juz uda wam sie zawrzec zwiazek i jakos tam zyc - ok super, ale z czasem pojawia sie moze dzieci i teraz w jakiej wierze je wychowacie ?

#11 Alka

Alka

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 4 Postów

Napisano 2005-10-20, godz. 11:30

Na ten temat już rozmawialiśmy z moim chłopakiem. I doszlismy do tego, że nasze dzieci będą wychowywane w wierze katolickiej. Inaczej nie moglibyśmy wziąść ślubu w kościele katolickim, bo przy takiej uroczystości osoba z innej wiary podpisuje jakiś dokument że dzieci będą wychowywane w wierze katolickiej. Tak mi kiedyś powiedział ksiądz katolicki. Czy to prawda to nie wiem. No ale temat dzieci mamy "obgadany".
Ze strony mojego chłopaka nie obawiam się, że zmieni nagle zdanie i zmusi mnie, i w przyszłości moje dzieci, do tego żebyśmy byli ŚJ. Ale nie jetem pewna reszty jego środowiska. Nie chce żeby ktoś w przyszłości wywierał jakieś presje na nasz zwiazek.

#12 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2005-10-20, godz. 11:53

Abym ja mogła nadal być w mojej wierze, wieźmiemy ślub w kościele katolickim. Bo takie zawarcie małżeństwa z osobą z innej wiary w kościele katolickim jest możliwe. Ślub cywilny oczywiście też będzie.

No i ten ślub w kościele będzie jego ostatnim "wybrykiem" jako ŚJ. Takich rzeczy ukryć się po prostu nie da, a wytyczne sa jednoznaczne:

Zważajcie na samych siebie i na całą trzodę, s.95
Odstępstwo.
Odstępstwo to odsunięcie się, odpadnięcie, zdrada, bunt, rezygnacja; należy do niego nauczanie fałszywych doktryn, popieranie religii fałszywej i obchodzenie jej świąt oraz działalność międzywyznaniowa (...).
Gdyby sie dowiedziano, że ktoś nawiązał kontakt z inną społecznością religijną, należy zbadać tę sprawę, i - jeśli się to potwierdzi - trzeba powołac komitet.
Gdyby ustalono ponad wszelką wątpliwość, że dana osoba przyłączyła się do innej religii i zamierza w niej pozostać, starsi ogłoszą w zborze krótki komunikat, że taki a taki sam się odłączył (w87/8, s.28).


W związku z powyższym nie wróże Twojemu chłopakowi kariery w WTS dłuższej niż do kościelnego ślubu.

Pzdr.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#13 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-20, godz. 17:45

Odnośnie katolickiego ślubu kościelnego ze ŚJ, to jest on prawie niemożliwy.

Ślub taki wymaga zgody biskupa. Biskup musi otrzymać zapewnienie, że nie grozi Ci utrata wiary. W praktyce oznacza to, że dopuszcza sie ślub z człowiekiem niewierzącym lub obojętnym religijnie, ale nie z tzw. heretykiem. ŚJ są uważani za heretyków i to raczej wyklucza zgodę (chyba, że oszukacie biskupa, np. deklarując
że ukochany jest ateistą lub agnostykiem).

Poza tym, ślub kościelny ze ŚJ wymaga od pana młodego czynienia rzeczy zabronionych ŚJ, np. modlitwa wspólna z wyznawcami innej religii, klękanie, znak krzyża i inne sprawy.

Na koniec dodam, że ślub z osobą niewierzącą jest możliwy tylko gdy jest to osoba nieochrzczona po katolicku. Jeśli Twój chłopak jako niemowlę został ochrzczony, a rodzina dopiero potem wstąpiła do sekty, to nigdy nie otrzyma zgody na ślub "w charakterze osoby niewierzącej", bo dalej jest traktowany jako członek Kościoła.

Istnieją też śluby międzywyznaniowe, ale ślub ekumeniczny ze ŚJ jest niemożliwy.

Ktoś może argumentować, że przecież wyznawcy wielu religii biorą ślub z katolikami. Tak, ale oni uważają, że wszyscy chrześcijanie służą Bogu, tylko w nieco inny sposób. Dlatego prawosławny czy ewangelik, biorąc ślub z katoliczką, wierzy, że ksiądz katolicki służy Bogu. ŚJ natomiast wierzy że księża służą diabłu, a cały Kościół Kat. jest narzędziem w ręku szatana. Powstaje pytanie, przed kim taki ŚJ składałby przysięgę? Przed Bogiem? Przed diabłem? Jak on to rozumie?...

Zazwyczaj, jeśli ŚJ godzi się na katolickie wychowanie dzieci, robi to po prostu dlatego, że zobojętniał na sprawy religijne i jest mu absolutnie wszystko jedno, czy będziesz uczyć dzieci pacierza, czy modlitwy muzułmańskiej czy żydowskiej. Przecież z jego punktu widzenia, są to wszystko religie diabelskie (a jedyną prawdziwą jest tylko religia ŚJ).

Na koniec doprecyzuję, za co ŚJ wykluczają. Wykluczają za seks przedmałżeński, a kiedy młodzi mieszkają razem, wtedy starsi zboru domniemują, że młodzi współżyją fizycznie. W skrajnym wypadku, szczególnie fanatyczni i zawzięci starsi, mogliby chłopaka wykluczyć za jednorazowe przenocowanie pod Twoim dachem. Za chodzenie samo na randki ("przytulanie się i trzymanie za ręce") wykluczenia nie ma. Ślub cywilny z nie-ŚJ jest mocno odradzany, ale takie małżeństwo jest tolerowane (do czasu, kiedy presja zboru nie doprowadzi do rozbicia takiego związku). Ślub kościelny jest podstawą do wykluczenia, ale nie dlatego, że ŚJ poślubił nie-ŚJ, ale dlatego, że "wział udział w praktykach religii fałszywej", (za jaką ŚJ uważają katolicyzm).
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#14 titam

titam

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 30 Postów

Napisano 2005-10-20, godz. 19:53

Za chodzenie samo na randki ("przytulanie się i trzymanie za ręce") wykluczenia nie ma.

oj jest, jest... a dokladniej za nie nawrocenie sie z tego zlego postepowania, utrzymywanie 'bliskich' stosunkow z druga osoba mimo rozmow ze strarszymi.

#15 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-20, godz. 21:09

wykluczenie? Aż muszę spytać autorytetów z naszego Ciała Kierowniczego ex-ŚJ :P

Powiedzcie, Bracie_Jaraczu i Liberale, czyżbym przespał jakieś nowe światło?

z tego, co mi wiadomo, randki z osobą ze świata są tępione, a delikwent jest wzywany na dywanik i choćby miał 50 lat musi tłumaczyć się jak szczeniak.
Ale jeśli powie, że się nie zastosuje, to starsi zboru są bezsilni i nie moją wykluczyć za sam fakt randkowania. Taki stan pamiętam z końcówki XX wieku.
Czyżby nowe światło? A może Twój chłopak, titam, ma po prostu pecha i należy
do jakiegoś wyjątkowo fanatycznego zboru?

Z tego, co pamiętam, starsi mogą blefować, bez pokrycia strasząc wykluczeniem, ale nie są w stanie spełnić swojej groźby...

Przypominam sobie paranoiczną sytuację, gdy wezwano mnie na dywanik (miałem chyba 25 lat) i zarzucono mi, że po każdym zebraniu odprowadzam do domu pewną panienkę lat 29. Ona była siostrą, a ja odprowadzałem ją do domu, ok. 20:00-21:00 i nawet nie wchodziłem na pięć minut na kawę. Mimo to strasznie się to nie podobało zborowym dewotkom. Starsi w 6 oczu (ich dwóch na mnie jednego) zaczęli mnie pouczać, że apostoł Paweł nie jadł mięsa, aby kogoś tam nie zgorszyć. Odrzekłem, że mięsa to ja również mogę nie jeść, a w tej sprawie mam czyste sumienie i zakrzyczeć się nie dam, bo Jehowa wie, że jestem w porządku. Ich słowa o "niebezpieczeństwie niemoralności" skwitowałem pytaniem: "a jak wy to sobie wyobrażacie? Idąc przez las położymy się na drodze i na śniegu zaczniemy grzeszyć na 20 stopniowym mrozie? Pogięło was? przecież ja nawet nie wchodzę od niej do domu?" Padło słowo o wykluczeniu. Wyśmiałem ich. Po prostu zaśmiałem im się w twarz i powiedziałem, że chyba się nie wyspali, bo nie ma żadnych powodów. Otworzyli książkę zważajcie i przeczytali pół zdania. Zaprotestowałem, że to jakaś paranoja, przecież tekst jest wyrwany z kontekstu. Nie pozwolili mi wziąć tej książki do ręki. Przeczytali dłuższy fragment (akapit) i usłyszeli, że to jest nie na temat, bo ja wcale u tej siostrzyczki nie nocuję. "Ale bracia się gorszą". Zadelarowałem, że nie zrezygnuję z życia osobistego tyko dlatego, że się komuś coś nie podoba. Znowu werset o niejedzeniu mięsa. Na koniec spytałem tych starszych, czy są w stanie zaprzeczyć, że istnieją w zborze osoby, które pyskują, że oni obydwaj to materialiści, bo mają drogie samochody. "Ale te osoby nie mają racji, bo my się dorobiliśmy pracą własnych rąk i nikomu nic do tego". "No więc sami przyznajecie, że istnieją przypadki, kiedy czyjeś gorszenie się jest bezzasadne i nie wymaga zmiany postępowania ze strony osoby, która jest krytykowana..."

Wtedy nagle zmienili temat, zaczęli mnie chwalić za gorliwą służbę dla Jehowy, a o kwestii gorszenia współwyznawców "randkowaniem" zapomnieli jak ręką odjął...

A może mi dlatego się "upiekło", że Gośka była siostrą?... Cholera wie...
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#16 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-20, godz. 21:41

Sytuacja randki w wersji "light" ;) z osobą ze świata absolutnie nie jest powodem do wykluczenia, natomiast faktyczne powody do osądzenia (wiadomo, jakie ;) ) szalenie trudno udowodnić. Ja nie spotkałem się z przypadkiem komiteciku za samo "kręcenie" ze "światusem/światuską", o ile nie było zbyt intensywne Ostatnio (z 3 m-ce temu) doszło w moim byłym zborze do sytuacji NAPOMNIENIA (ale nie wykluczenia) sistar z powodu zamążpójścia za "światusa". To chyba najlepszy przykład. Oczywiście wcześniej chodzili ze sobą. I co? No właśnie — NIC.

Sytaucją "patologiczną" może być natomiast fakt, że świadek romansuje z odstępcą, który zalicza się przecież do niższej grupy niż "światus" :) . I za to raczej na 100% jest out. Ale to całkiem inna bajka, z innego paragrafu.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#17 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-20, godz. 22:38

jaki sens ma napominanie PO zamążpójściu? :P na czym ma polegać ew. skrucha i zmiana postępowania na lepsze? na obietnicy, że jeśliby została wdową, to drugi raz takiego błędu, jak ślub ze światusem, nie popełni? Bo o ile mi wiadomo, sam związek jest wg nauczania WTS legalny i nie trzeba go zrywać...
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#18 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-10-21, godz. 06:02

jaki sens ma napominanie PO zamążpójściu? :P na czym ma polegać ew. skrucha i zmiana postępowania na lepsze? na obietnicy, że jeśliby została wdową, to drugi raz takiego błędu, jak ślub ze światusem, nie popełni?

To tylko moje przypuszczenia, ale pewnie chodzi o efekt odstraszający. A napomnienie? Pewnie za brak skruchy z powodu tego bezeceństwa :) . Oczywiście takie działanie nie ma najmniejszego sensu, jeśli oceniać je w kategoriach zdrowego rozsądku. Jednak biorąc pod uwagę absurdy WTS, pewnie można by znaleźć w nim sens. Kto wie, może przy kolejnym ślubie nie skończyłoby się na napomnieniu...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#19 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2005-10-21, godz. 08:37

chwila, chwila - Sebastian bo trochę mnie Twoje informacje na temat ceremonii ślubnej przeraziły...

Ja jako osoba wychowana w rodzinie ŚJ od urodzenia, obecnie po za Organizacją (brak chrztu i innych rzeczy) występuję w roli osoby niewierzącej w ceremoni ślubu kościelnego. Napisałeś ze będę musiał robić znak krzyża? Modlić się? Klękać? Przecież skoro jest sie osobą niewierzącą - to dlaczego ma się coś takiego robić? Moi rodzice to już białej gorączki dostają przez sam fakt że będą musieli uczestniczyć w takim wydarzeniu - ale wiecie też jakie ja mam odczucia - i nie zgodzę sie na to by robić mi znaki krzyża, żebym klękał itp.
Może masz Sebastian ciut szczegółowsze info?
destination: ..::SALSERO::..

#20 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2005-10-21, godz. 10:36

Od osoby niewierzącej Kościół Kat. oczekuje przynajmniej:
1) szacunku dla ceremonii, która odbywa się w Kościele
2) złożenia deklaracji, że małżeństwo uważasz za ważne aż do śmierci
3) złożenia obietnicy, że zgadzasz się na katolickie wychowanie dzieci

Zgodnie z nową instrukcją dla proboszczów, opracowaną przez bp. Stanisława Stefanka (który w Episkopacie Polski odpowiada za kwestie rodzinno-małżeńsko-moralne), kandydat na współmałżonka musi zadeklarować poszanowanie NIEROZERWALNOŚCI małżeństwa. Oznacza to zaprzeczenie jednej z fundamentalnych nauk WTS o dopuszczalności rozwodu.

Przypomnę, że wg nauczania Kościoła Kat., małżeństwo jest nierozerwalne, choćby nawet żona w przyszłości uprawała seks z kimś innym na oczach męża i śmiała mu się prosto w twarz, mówiąc, że nie okazuje skruchy.

Wracając do Twojego ślubu, musisz wraz ze swoją laską stawić się osobiście na jednogodzinne (czasami półtorejgodzinne) "przesłuchanie" u proboszcza.

Będziesz musiał okazać dowód osobisty, powiedzieć, czy kiedykolwiek zawierałeś ślub itd. Oprócz tego, co oczywiste (powód zawarcia małżeństwa: kochamy się), trzeba także odpowiedzieć na kilkadziesiąt pytań mniej oczywistych, w tym m.in. na pytanie, czy uznajesz nierozerwalność małżeństwa.

Jeśli odpowiesz "NIE", albo "tak, ALE" wtedy niezależnie od Twojego ale proboszcz MUSI Wam odmówić udzielenia tego sakramentu.

Co do szczegółów nt. nie-żegnania się i nie-klękania, musiałbym spytać proboszcza.

Niestety, nawet proboszcz może nie wiedzieć zbyt wiele, bo po pierwsze, takie uroczystości jak ślub z niewierzącym są rzadkością (w Polsce 98% jest ochrzczone po katolicku i w razie potrzeby solidnie płaci za eksresowe uzupełnienie "braków w dokumentacji", błyskawicznie przyjmując I komunię św. i bierzmowanie).

Kiedy już dochodzi do takiego dziwnego ślubu, zazwyczaj osoba niewierząca kieruje się miłością do żony, a ponieważ w nic nie wierzy, wiec dla niej jest to po prostu taka sobie dziwna, ciemnogrodzka szopka, albo (jeśli ma mniej emocjonalny stosunek do Kościoła), wtedy jest to dla niej po prostu wymyślony przez ludzi obyczaj, który trzeba uszanować.

Chodzi o to, że z reguły nikt z niewierzących nie protestuje przeciwko klękaniu czy żegnaniu się (robi to albo po to, aby nie zrobić żonie wstydu albo z szacunku dla uczuć religijnych innych osób, znajdujących się w świątyni). Z tego powodu, problem do tej pory nie zaistniał, a Kościół Kat. nie wypracował klarownych procedur, co trzeba zrobić, gdy pan młody nie chce się żegnać, klękać, itd. itp.

Ty reprezentujesz dość dziwny przypadek, mianowicie chcesz wziąć ślub kościelny, mimo że wierzysz, iż Kościół Kat. jako całość jest religią fałszywą, Babilonem Wielkim, zasługującym na gniew Boży, a ślubu ma Ci udzielać klecha służący (wg Ciebie) szatanowi, natomiast cała uroczystość NIE będzie (wg Ciebie) zaciaganiem zobowiązań wobec Boga, ale sprawianiem radości diabłu.

W tej sytuacji, (proszę, nie obrażaj sie na mnie, że to napiszę): wszystko co planujecie jest jednym, wielkim idiotyzmem...

W tej sytuacji, proboszcz z parafii Twojej dziewczyny, zrobi wielkie oczy, a potem pisemnie lub telefonicznie zapyta swego biskupa, a ten będzie jeszcze bardziej zdziwiony i prawdopodobnie odmówi zgody na całą imprezę.

Jeśli zależy Ci na katolickim ślubie kościelnym, zacznijmy od kilku postawowych pytań, które Cię nie ominą:

1) czy byłeś kiedykolwiek ochrzczony po katolicku, np. jako niemowlę (a dopiero potem, Twoja rodzina "poznała prawdę")?
2) czy obecnie możesz zadeklarować, że jesteś osobą niewierzącą (agnostyk, ateista) lub obojętną religijnie (wszystko Ci zwisa i powiewa)
3) czy możesz zadeklarować, że jesteś osobą życzliwe usposobioną do Kościoła Kat.?

Aby uzyskać ślub kościelny jako niewierzący, musisz odpowiedzieć 1=nie, 2=tak, 3=tak, inaczej nic nie wskórasz u żadnego ksiedza, choćbyś nawet zapłacił milion nowych złotych. Szczególnie mnie ciekawi, czy jesteś pewien, że nigdy nie ochrzczono Cię jako niemowlaka.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych