Ja również spotkałem się z barbarzyństwem skierowanym w stronę książek. Neofici często pozbywali się Bogu ducha winnej literatury, zamieniając ją w punktach skupu makulatury na papier toaletowy

. A poza tym, ci bardziej "oświeceni", którzy mieli nawet na półkach "Naszą szkapę" czy "Janka Muzykanta", nie wyrażali się inaczej o książkach jak z przekąsem, ironią albo drwiną. Często wynikało to po prostu z ich wtórnego analfabetyzmu. Ze "świeckich" książek na ogół niewiele potrafili już pojąć, mając spaczone umysły straszakową papką.
Przypomniała mi się wesoła historia. Gdy byłem w klasie maturalnej, powoli odchodziłem od organizacji. W zasadzie jedną nogą byłem już za burtą. Pewnego dnia jechałem do szkoły kolejką SKM (takie trójmiejskie "metro") i czytałem "Szewców" Witkacego w ramach przygotowań maturalnych. Kto czytał, ten wie, jaka to trudna lektura... I oczywiście miałem pecha, że przysiadł się do mnie w kolejce braciszek ze zobru (niewiele starszy ode mnie, ale strasznie nawiedzony). Rozmowa była mniej więcej taka:
- No cześć, a co tam czytasz?
- "Szewców"
- A o czym to? Fajne?
- Taaa, o szewcach - powiedziałem z przekąsem, bo nie chciało mi się gadać. Myślałem, że braciszek da mi spokój, ale on się jeszcze bardziej nakręcił.
- No popatrz... A ten pisarz to jakiś znany?
- Bardzo znany, nawet i na świecie...
- Co ty nie powiesz... To żeby być znanym to trzeba napisać książkę o szewcach... Do góry nogami przewala się ten świat...
- Taaa...
- Ale wiesz, mi by było szkoda czasu na takie drunowate książki...
- Muszę czytać, bo to lektura...
- Lektura... Znaczy: masz zadane? No patrz: to jednak mają rację bracia, że nie każą do szkoły chodzić, jak tam takie głupoty zadają. Książki o szewcach...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"