Kilkaset lat temu protestanci skrytykowali katolicyzm za tzw. "uczynkowość". Luter twierdził stanowczo, że zbawienie jest niezależne od uczynków i wynika z łaski, stąd należy odrzucić wszelkie próby "kupowania" sobie zbawienia. Zarzuty te podtrzymują dzisiaj świadkowie Jehowy, stawiając podobne zarzuty do tych, które co jakiś czas publikuje Stefan.
A jak na "uczynkowość" zapatruje się WTS?
Wydawałoby się że naucza o "łasce Bożej" (określenie "niezasłużona życzliwość" znaczy w zasadzie to samo co używany przez katolików i protestantów termin: "łaska")... Ale czy napewno?!
Czy straszenie armagedonem wszystkich głosicieli którzy chcieliby zaprzestać zdawania owocu i nauczanie że przeżyją tylko aktywni głosiciele nie jest równoznaczne z tym, że na NIEZASŁUŻONĄ życzliwość Jehowy trzeba sobie ZASŁUŻYĆ głoszeniem?
Użytkownik Sebastian Andryszczak edytował ten post 2007-04-09, godz. 10:51