Wersety w Biblii o szansie?
#1
Napisano 2007-07-16, godz. 19:19
#2
Napisano 2007-07-16, godz. 20:12
#3
Napisano 2007-07-16, godz. 20:31
#4
Napisano 2007-07-16, godz. 21:17
#5
Napisano 2007-07-17, godz. 06:43
średnio w odniesieniu do przeciętnej świadkówny szanse są niewielkie, jednakże jeśli jest to osoba niepraktykująca (np. nie chodząca od domu do domu) i na dodatek dwudziestokilkuletnia (czyli spragniona zamążpójścia ale nie budząca zainteresowania kawalerów ze zboru) szansa mogłaby znacząco wzrosnąć.
Oprócz spraw religii świadkówna, jak każda kobieta, kieruje się Twoim wyglądem w ocenie czy warto się z Tobą wiązać. Jeśli poprawnie zgadłem że Twój nick nawiązuje do "misiowatej" sylwetki (nadwagi) to jesteś w sytuacji podobnej do mnie, ponad 100kg "misia": większość kobiet (niezależnie od wyznawanej religii) może być nie zainteresowana Twoją osobą, ale na szczęście istnieją wyjątki, istnieją kobiety które (podobnie do malarza Rubensa zainteresowanego wyłącznie kobietami z nadwagą) wolą mężczyzn przy kości.
#6
Napisano 2007-07-17, godz. 16:53
A co z tekstem "kto bez grzechu, niechaj pierwszy rzuci kamień"? W końcu cudzołożnica dostała szansę, a mnie się zaraz skreśla jako potencjalnego adoratora.
To jakaś paranoja, no bo czyż nie ważne jakim się jest człowiekiem, a nie w co się wierzy, tym bardziej, że tak naprawdę wierzymy w jednego Boga, tylko w nieco inny sposób?
Z tego co mówisz... mam niewielkie szanse, aby ona przestała mnie tak trzymać na dystans i pozwoliła zbliżyć się do siebie, bo jest praktykująca, aczkolwiek po 30-stce, no tylko... nie wiem jak to jest z zainteresowaniem okazywanym jej przez kawalerów ze zboru Bo to że ona się nimi nie interesuje, wcale nie oznacza, iż oni nie interesują się nią
Dlaczego nie może być tak zwyczajnie? Dlaczego nie możemy chodzić na spacery, do kina... po prostu żeby się zbliżyć i aby się przekonała czy mogłaby mnie pokochać i czy byłbym odpowiednim mężem? Każdą moją próbę tylko kwituje słowami... no wiesz... spacer owszem, ale to by była randka...
Może mi ktoś wyjaśnić co złego jest w randce, bo jakoś tego pojąć nie mogę?
Dlatego szukam jakiegoś wersetu, którym przekonałbym ją, aby dała szansę tej miłości pomimo iż jestem innowiercą.
Cóż... chuderlak nie jestem, to fakt, ale z tego co wiem, to akurat mój wygląd nie ma dla niej znaczenia, tzn. nie przeszkadza jej że kawał ze mnie miśka
#7
Napisano 2007-07-17, godz. 20:02
Dlaczego nie może być tak zwyczajnie? Dlaczego nie możemy chodzić na spacery, do kina... po prostu żeby się zbliżyć i aby się przekonała czy mogłaby mnie pokochać i czy byłbym odpowiednim mężem? Każdą moją próbę tylko kwituje słowami... no wiesz... spacer owszem, ale to by była randka...
Może mi ktoś wyjaśnić co złego jest w randce, bo jakoś tego pojąć nie mogę?
Dlatego szukam jakiegoś wersetu, którym przekonałbym ją, aby dała szansę tej miłości pomimo iż jestem innowiercą.
Bo to jest Poje...y świat. Innego wytłumaczenie nie znam.
#8
Napisano 2007-07-17, godz. 21:11
1Kor 7:12-14 bt (12) Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! (13) Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! (14) Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez "brata". W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte.
Czy o to chodzi?
#9
Napisano 2007-07-17, godz. 21:40
niby randki nie są same w sobie potępione ale uchodzą za niebezpieczeństwo niemoralności seksualnej, a randka ze światusem to podwyższone ryzyko...
wiem, że to absurd, przytaczam tylko typowy dla ŚJ schemat myślowy...
#10
Napisano 2007-07-18, godz. 14:41
Czy o to chodzi?
Dzięki, nareszcie coś, co nie całkiem mnie skreśla
jeśli kobieta mówi "ale to byłaby randka" to żaden werset nie pomoże...
niby randki nie są same w sobie potępione ale uchodzą za niebezpieczeństwo niemoralności seksualnej, a randka ze światusem to podwyższone ryzyko...
wiem, że to absurd, przytaczam tylko typowy dla ŚJ schemat myślowy...
Fakt, to absurdalne. Przecież takie rozumowanie stawia mnie na równi niemal ze zwierzakiem, który nie potrafi zapanować nad swoim popędem i myśli jedynie jakby tu dziewczynę wykorzystać. A przecież mam poważne zamiary i ona o tym wie.
#11
Napisano 2007-07-18, godz. 15:23
wiem, że krew się burzy, jak się to czyta, ale ten schemat myślowy wpajany jest już maleńkim dziewczynkom ("mój zbiór") potem nastolatkom ("młodzi pytają") i powtarzany np. na niedzielnych wykładach.
#12
Napisano 2007-07-18, godz. 17:17
#13
Napisano 2007-07-18, godz. 17:24
Jeśli zrozumiesz, że wg ŚJ-wy wszyscy z poza organizacji umrą w Armagedonie bo nie należą do organizacji Bożej tylko - tak czy inaczej - do szatańskiej, to czego się dziwić?
Ja jestem wychowany w tej religii od dziecka i powiem Ci, że na pewnym etapie indoktrynacji Twoja wybranka nie podejmie decyzji o wspólnym życiu nawet w obliczu ogromnej miłości czy namiętnych uczuć. Może się nawet posunąć krok w Twoją stronę, może spróbować okazać Ci uczucia w jakiś sposób, a równolegle z tym będą jej towarzyszyły wyrzucty sumienia i poczucie winy za to, że podświadomie jest przekonana o tym, że źle robi.
Jeśli wiedzą o tym dylemacie starsi z Jej zboru, to napewno Ci nie pomogą - zapewniam. Zrobią wszystko, żeby zerwała z Tobą wszelkie kontakty - chyba, że sam zostaniesz Świadkiem Jehowy. Ale uwierz mi - to najgorsze z możliwych rozwiązań.
Najgorsze jest to, że ona i osoby które jej doradzają nie chcą źle. Oni są przekonani, że są posłuszni Bogu, a tak naprawdę robią tak jak im staruszkowie z CK powiedzą.
#14
Napisano 2007-07-18, godz. 17:39
Niestety w podanym przypadku nigdzie nie znajdziecie (chyba że się mylę) wersetu który by zachęcał lub zezwalał na małżeństwo z innowiercą. Już w Izraelu było prawo aby nie brać sobie za żonę lub mężą osoby z innego narodu.
W przypadku Puchatka-tego typu małżeństwa to najczęściej małżeństwa z rozsądku. I jeżeli masz zamiar pobrać się z tą osobą to pozostają ci tylko inne argumenty - niebiblijne.
A tak na zakończenie. Ja osobiście z różnych względów odradzam takie związki.
#15
Napisano 2007-07-18, godz. 19:26
Po drugie – takich rzeczy nie powinno się omawiać z obcymi ludźmi na Internecie. Raz że nie znamy Ciebie osobiście, dwa że nasze rady przyjmiesz po prostu jak od obcych ludzi których znasz jedynie z pisania na forum.
Po trzecie – „Daremne jest szukanie wersetów albo objaśnianie tych którymi ŚJ są pouczani do unikania nie-ŚJ”. A czy aby Sebastian sam nie był katolem? To przecież takie sprawy w przypadku np. klecha który się zakochał w kobiecie są sprawami, jak myślę, troszeczkę skomplikowanymi. Twoja tutaj krytyka dotycząca wytycznych wśród Świadków Jehowy jest trochę nie na miejscu z racji że sam wierzysz w system bazujący na nakazach i zasadach które niejeden by zakwestionował (myślę że jeszcze bardziej surowych czasem niż u samych Świadków Jehowy).
Po czwarte – Oni wiedzą lepiej od Ciebie = i Ty wiesz lepiej od „nich”
Po piąte – wolna wola, wolny wybór.
Użytkownik yogiii edytował ten post 2007-07-18, godz. 19:27
#16
Napisano 2007-07-18, godz. 19:43
jestem katolikiem i wiem, że kandydat na księdza podejmuje decyzję o stanie bezżennym świadomie, bo idzie na studia w wieku 19 lat gdy wie już co nieco o własnym popędzie seksualnym, a ślub czystości składa w wieku ok. 24 lat gdy jest w pełni świadomy, jak silny jest popęd seksualny i gdy jest w pełni rozwinięty psychicznie i emocjonalnie, więc wie równiez, jak trudno jest żyć bez towarzystwa kobiety (tzn. wie, że uciążliwości nie dot. tylko braku seksu, ale przede wszystkim sfery emocjonalno-uczuciowej).
co więcej, nie znam co prawda szczegółów (NIE jestem księdzem, więc ten temat mnie nie dotyczy), ale jestem poinformowany że jest możliwe zrzucenie sutanny i zawarcie prawdziwego, sakramentalnego małżeństwa.
Nie rozumiem treści "po czwarte" i wydaje mi się ona wewnętrznie sprzeczna.
wracając do tematu, wiem że katolik może poślubić nie tylko katoliczkę, ale chrześćijankę, pogankę, a nawet osobę niewierzącą.
#17
Napisano 2007-07-19, godz. 05:51
Użytkownik yogiii edytował ten post 2007-07-19, godz. 05:58
#18
Napisano 2007-07-19, godz. 17:05
Po drugie - nie jestem zwierzęciem, które nie potrafi zapanować nad swoim popędem i jest nim otumanione, gdy patrzy na płeć przeciwną.
Po trzecie - co jest złego w przyjmowaniu porad od obcych? Osoby postronne mają bardziej zdystansowane podejście do problemu.
Po czwarte - katolicy bardziej liberalnie podchodzą do związków mieszanych wyznaniowo.
Po piąte - czy wyznanie ma aż takie znaczenie, gdy światopogląd i zasady moralne są identyczne?
Po szóste - dyskryminacja jest obrzydliwa. Nawet prawnie jest zabroniona dyskryminacja ze względu na wyznanie. A ja czuję się dyskryminowany przez ŚJ w kwestii miłosnej.
#19
Napisano 2007-07-20, godz. 06:37
12 Innym zaś mówię ja, nie Pan: Jeżeli jakiś brat ma niewierzącą żonę, a ona zgadza się z nim mieszkać, niech jej nie opuszcza; 13 także kobieta, która ma niewierzącego męża, a on zgadza się z nią mieszkać, niech nie opuszcza męża. 14 Gdyż niewierzący mąż jest uświęcony ze względu na żonę, a niewierząca żona jest uświęcona ze względu na brata; w przeciwnym razie wasze dzieci byłyby przecież nieczyste, lecz teraz są święte. 15 Ale jeśli niewierzący odchodzi, niech odejdzie; w takich okolicznościach brat lub siostra nie są niewolniczo związani, a Bóg powołał was do pokoju. 16 Bo skąd wiesz, żono, czy nie wybawisz męża? Albo skąd wiesz, mężu, czy nie wybawisz żony?
msle ze szczegolnie Cie Puchatku zainteresuje werset 16...
Lantis nie ten przeklad dla niej
#20
Napisano 2007-07-20, godz. 08:54
Ale to nie ma absolutnie znaczenia, raz że się nie znamy – nic o mnie nie wiesz i ja o Tobie nic nie wiem – a dwa, to bardziej skomplikowane niż sytuacja z dzieckiem przy sklepie z zabawkami – mama mówi „nie kupię” i mama już jest „be”. Jeśli ona w coś wierzy to albo sobie odpuści ze względu na Ciebie albo oboje będziecie się krzywdzić.
>> Po drugie - nie jestem zwierzęciem, które nie potrafi zapanować nad swoim popędem i jest nim otumanione, gdy patrzy na płeć przeciwną.
To tylko słowa.
>> Po trzecie - co jest złego w przyjmowaniu porad od obcych? Osoby postronne mają bardziej zdystansowane podejście do problemu.
W takich sytuacjach, jak najbardziej tak. Teraz to moja opinia może Ci się albo przypodobać albo mi niestety nie przyklaśniesz… nikt tutaj nie zna Ciebie ani Twoich okoliczności, a rzeczywistość pozostanie rzeczywistością bez względu na fakt czy ktoś tu ładnie przedstawi Ci wielką epopeję argumentów czy nie.
>> Po czwarte - katolicy bardziej liberalnie podchodzą do związków mieszanych wyznaniowo.
Więc powinieneś się dowiedzieć czy jest jeszcze jakaś religia która może jeszcze bardziej będzie liberalna wobec Twoich przekonań.
>> Po piąte - czy wyznanie ma aż takie znaczenie, gdy światopogląd i zasady moralne są identyczne?
Światopogląd i zasady moralne bazują na wyznaniu. Ponownie, to tyko słowa a życie jest bardziej skomplikowane.
>> Po szóste - dyskryminacja jest obrzydliwa. Nawet prawnie jest zabroniona dyskryminacja ze względu na wyznanie. A ja czuję się dyskryminowany przez ŚJ w kwestii miłosnej.
Dyskryminacja? Przez wszystkich Świadków Jehowy? By the way, jakbym się dowiedział że chłopak mojej córki obmawia moją rodzinę i sprawy miłosne na jakimś forum to uznałbym że poważnym kandydatem to dla niej za bardzo nie jest. Więc może jednak byłbyś dyskryminowany
A tak na poważnie, wierz mi, tutaj niczego się nie dowiesz poza radami od ludzi którzy mają swoje życie i własne doświadczenia a to raczej do niczego Ci się nie przyda. Ważne jest to co otacza nas w życiu codziennym i jakie mamy intencje wobec drugich.
Użytkownik yogiii edytował ten post 2007-07-20, godz. 08:56
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych