Skocz do zawartości


Zdjęcie

Unikanie "odstępców"


  • Please log in to reply
51 replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2005-01-08, godz. 13:10

przedruk z Bethel Ministries Newsletter, styczeń/luty 1987

SIMON MÓWI . . .
Unikaj własną rodzinę


autorzy: Joe i Helen Ortega oraz Randy Watters

"Simon mówi" to gra, w którą zwykle bawią się dzieci; jest to coś w rodzaju naśladowania lidera. Jednakże czasami - kiedy grają w nią dorośli - ma poważne konsekwencje. Ten artykuł mówi o takich właśnie konsekwencjach, które można zaobserwować u Świadków Jehowy.

Nie tak dawno temu w tym Biuletynie [Bethel Ministries Newsletter] poruszano już temat wykluczenia, więc prosimy o wyrozumiałość, jeśli pojawią się tutaj pewne powtórzenia. Być może po przeczytaniu listów, jakie nadeszły po ukazaniu się wcześniejszego materiału zrozumiesz potrzebę ukazania się kolejnego artykułu. Są czasami dni kiedy trudno powstrzymać łzy czytając te listy i dostrzegając płynący z nich ból i cierpienie, którymi doświadczanych jest tak wiele osób opuszczających Strażnicę.

Jak wiadomo, Świadków Jehowy spokrewnionych z kimś takim zachęca się do traktowania go gorzej niż obcego. Wyrzutek ma być unikany jak gdyby nie istniał, a postępowanie wobec niego jest pozbawione ludzkiej uprzejmości i współczucia. Dla osób nie związanych ze Strażnicą takie traktowanie jest szokujące. Mało tego, jest to coś całkowicie odmiennego od zalecenia, jakie Jezus nakazał przestrzegać swoim uczniom. On powiedział, będziemy rozpoznawać ich po miłości (1 Jana 13:35).

Poniżej podajemy przykład traktowania jakie spotkało pewnego mężczyznę, który zrezygnował z przynależności do Towarzystwa Strażnica kiedy zrozumiał, że nie ma ono "prawdy". Jego żona rozwiodła się z nim po opuszczeniu przez niego TS. Miał on poważny wypadek samochodowy i spędził wiele tygodni w szpitalu z powodu rozległych obrażeń. Pisze on:

Moja była żona nie pozwoliła dzieciom zadzwonić, by się dowiedziały jak się miewam czy nawet wysłały mi pocztówkę. Nikt ze Świadków Jehowy nigdy nie przyszedł ani nie napisał listu, żeby się przekonać co się ze mną dzieje. Zostałem jednakże pobłogosławiony pewnymi dobrymi chrześcijańskimi przyjaciółmi, którzy do mnie dzwonili i odwiedzali w szpitalu.

Inny list pochodzi od pewnej pani, która nie była nigdy Świadkiem Jehowy. Jej córka została Świadkiem. "Zbrodnia" tej pani polegała na byciu chrześcijanką i uczęszczaniu do chrześcijańskiego kościoła. Napisała takie oto łamiące serce słowa: "Przestała mnie odwiedzać i nie przyprowadzała też do mnie wnuków. Proszę mi powiedzieć co mogę zrobić?"

W jeszcze innym liście czytamy: "Po moim wykluczeniu cała moja rodzina nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie mogę widywać się z córką lub z jej dziećmi. To trwa już 5 lat".

Pewien mężczyzna z Florydy pisze: "Mam cztery córki i nie widziałem ich już trzy lata. One są Świadkami Jehowy". Młoda kobieta z Chicago napisała niedawno:

Niezwykle trudno jest moim dzieciom zrozumieć dlaczego nie mogą iść na pogrzeb swojej babci. Ona zmarła jako Świadek Jehowy i cała rodzina jest Świadkami. Powiedziałam im, że nie możemy iść ponieważ zostałam wykluczona. Ale one naprawdę tego nie pojmują.

Dlaczego ta tak zwana Biblijna organizacja ma tak niebiblijne i bezlitosne zasady rozrywające więzi rodzinne? Zastanówmy się raz jeszcze nad ich wyjaśnieniami opartymi na różnych wydaniach czasopisma Strażnica. Już w roku 1963 oznajmili:

Prócz tego wykluczenie ze społeczności jest dla wszystkich w zborze ostrzegawczym przykładem, na którym mogą poznać przykre następstwa nieposzanowania praw Jehowy. Paweł powiedział: „Grzeszników napominaj wobec wszystkich, aby inni się lękali.” — 1 Tym. 5:20. (The Watchtower z 1 lipca 1963, s.411 [Strażnica nr7 z 1964])

Chociaż wykluczanie nie okazujących skruchy rażących grzeszników jest biblijnie uzasadnione (1 Kor. 5:13), to TS wyłącza każdego, kto nie zgadza się z najdrobniejszym elementem polityki lub nauczania Strażnicy; z tego powodu przez wielu postrzegani są jako sekta. Bycie wykluczonym przez starszych z ramienia Strażnicy (nawet za pomniejsze doktrynalne zagadnienia) oznacza bycie całkowicie odciętym od dobrych stosunków także z Bogiem:

Odłączenie od organizacji oznacza wielkie nieszczęście. Wykluczenie z społeczności oznacza oddzielenie zarówno od widzialnej organizacji Bożej na ziemi, jak również od Jehowy i Jego życzliwości. Wykluczenie ze społeczności, którego zbór dokonuje, potwierdza tylko to, co się już odbyło w niebie. Widzialni słudzy Boży [starsi] przez to zarządzenie pokazują, że uznają to, co uczynił Jehowa z nieba. (kursywa dodana)

Jeśli ktoś jest wykluczony ze społeczności, jest on odłączony od zboru. Zbór nie ma z nim nic wspólnego. Członkowie zboru nie podają jemu ręki jako oznaki społeczności. Nie mówią mu nawet „dzień dobry” lub „do widzenia”. (The Watchtower z 1 lipca 1963, s.411,412 [Strażnica nr7 z 1964])

[Członkowie zboru] nie prowadzą z nimi ładnych rozmów; w żaden sposób nie zwracają na nich uwagi. Jeżeli osoba, którą wykluczono ze społeczności, próbuje rozmawiać z innymi osobami ze zboru, powinny one po prostu pozostawić ją i odejść. W ten sposób dana osoba odczuje powagę swego grzechu. (...) Osoba, którą wykluczono ze społeczności, uczyni dobrze, gdy zaraz sama zwróci uwagę takiemu niepoinformowanemu, że rozmowa nie byłaby na miejscu. (The Watchtower z 1 lipca 1963, s.413 [Strażnica nr7 z 1964], kursywa dodana)

A co z więzami krwi? The Watchtower z 15 lipca 1963 roku odpowiada na to pytanie szczegółowo. Rozpatrzono tam więzy rodzinne osób nie mieszkających pod jednym dachem oraz rodziny żyjące wspólnie. Położono nacisk, że jeśli nie mieszka się wspólnie w tym samym domu, można się z taką osobą kontaktować wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne. Zwróćmy uwagę na ich słowa. W artykule "Odpowiedzialność rodzinna i utrzymywanie w czystości wielbienia Jehowy", odniesiono się do krewnych nie mieszkających w jednym domu:

A jak się zachować, jeśli ktoś wydalony ze zboru Bożego złoży nieoczekiwaną wizytę u swego oddanego Bogu krewnego? Co powinien chrześcijanin w tym wypadku zrobić? Jeśli to jest pierwsza wizyta, to oddany Bogu chrześcijanin - gdy mu na to pozwala jego sumienie - może tym razem okazać wykluczonemu zwykłą uprzejmość, jaką się okazuje wobec członków rodziny. Ale nie musi tego zrobić. Jeśli już jednak taką uprzejmość okazuje, to powinien dać winowajcy do zrozumienia, że takie odwiedziny nie mogą wejść w zwyczaj. (...) Ekskomunikowany krewny powinien więc zrozumieć, że teraz nie jest tak mile widziany, jak przedtem, gdy jego postępowanie wobec Jehowy było właściwe. (The Watchtower z 15 lipca 1963, ss.443,444 [Strażnica nr14 z 1964])

Następnie The Watchtower nawiązuje do traktowania wykluczonego małżonka, który mieszka pod tym samym dachem:

Jeśli jednak ekskumunikowany mąż obstaje przy tym, że będzie mówić modlitwę przy posiłkach, to oddani Bogu członkowie rodziny nie mówią do tego „amen”. Również nie powinni tworzyć kręgu, podając sobie przy tym ręce, jak to jest niekiedy w zwyczaju. Takie postępowanie byłoby przejawem społeczności duchowej. Mogą jednak skłonić głowy i sami zwrócić się do Jehowy z cichą modlitwą. (The Watchtower z 15 lipca 1963, s.446 [Strażnica nr14 z 1964])

Ale uwaga! Czyżby "nowe światło" od Jehowy? Dziesięć lat później Bóg jak gdyby zmienił swój stosunek i zasady wobec wyłączonych ze społeczności i zadecydował okazywać im więcej miłości i miłosierdzia. Zwróćmy uwagę na artykuł ze Strażnicy z 1 sierpnia 1974 zatytułowany "Maintaining a Balanced View Toward the Disfellowshiped One":

Starsi po zborach, a także poszczególni ich członkowie, powinni się więc wystrzegać przybierania postawy zbliżonej do tej, którą zalecali pewni żydowscy autorzy rabiniczni w stosunku do pogan, traktując ich jak prawdziwych wrogów. (The Watchtower z 1 sierpnia 1974, s.467 [Strażnica nr22 z 1974])

Właściwe jest nienawidzenie zła, którego dopusciła się wykluczona osoba, nie byłoby dobre nienawidzenie tej osoby ani traktowanie jej w nieludzki sposób. (The Watchtower z 1 sierpnia 1974, s.467)

...nie "łączenie się towarzysko" z daną osobą albo traktowanie kogoś takiego jak "człowieka z narodów" nie powinno powstrzymywać nas od bycia grzecznymi, uprzejmymi, liczenia się z innymi i okazywania ludzkich odruchów. (ibid., s.468)

Jednakże nawet podczas tego okresu liberalizacji praktykowane było unikanie (w formie powstrzymywania się od okazywania takiej osobie ciepłych uczuć):

...Jak zatem rodzice mogą wprowadzać w życie nakaz o karceniu swoich dzieci w zgodzie ze Słowem Bozym, gdy jedno z ich dzieci jest wykluczone? Nadal mogą uzywać Słowa Bożego lub innych publikacji omawiających Biblię w szkoleniu syna lub córki, ale wtedy posługują się nimi w celu korygowania, jednak nie mają oni z nim takich dobrych duchowy więzi jak to się dzieje w przypadku innych dzieci. Jak to robić, rodzice zadecydują sami. Nie ma potrzeby okazywać wtedy nieuprzejmości, ale nie ma miedzy nimi a wykluczonym synem czy córką takich samych chwalebnych więzi duchowych, jakie przyznają innym. (ibid., s.470; kursywa dodana)

Mozna sobie jedynie wyobrażać, jak to "specjalne traktowanie" wpływało na takie nieszczęsliwe dziecko.

Simon mówi . . . "Usztywnij stanowisko".

Czytanie wypowiedzi o byciu "uprzejmym i okazywaniu ludzkich odruchów" brzmi jakby Bóg się rozmyślił i zaczął odczuwać litość i współczucie wobec błądzących. Ale - co smutne - nie było to trwałe. Jehowa, według Towarzystwa Strażnica, powrócił do "starego światła" jako "nowego światła". I znowu przyniosło ono wyłączonym niemiłosierną, niewspółczującą nienawiść. The Watchtower z 1 stycznia 1983 oskarżyła każdego, kto został wykluczony (bez względu na powód) o posiadanie "naprawdę złego serca" albo obstawanie przy niegodziwym postępowaniu:

Aby wykazać, że jeśli ktoś mimo wszystko został wykluczony, to musiał w tym czasie mieć naprawdę złe serce i zdecydowanie obstawać przy postępowaniu przynoszącym ujmę Bogu. Apostoł piotr wyraził się, że stan takiego człowieka jest gorszy niż wtedy, gdy jeszcze nie był chrześcijaninem; jest jak 'świnia, która została umyta, lecz wróciła do tarzania się w błocie'. (The Watchtower z 1 stycznia 1983 na s.30 [Strażnica nr8 z 1984, s.27])

Z pewną niechęcią The Watchtower przyznaje że ludzie są ludźmi. Dalej piszą tak:

Niekiedy wszakże zwykłe ludzkie uczucia i przywiązanie do najbliższych mogą oddziaływać tak silnie, że gdy w grę wchodzi członek rodziny, utrudniają w dużej mierze postępowanie zgodne z decyzją dotyczącą wykluczenia. (The Watchtower z 1 stycznia 1983 na s.31 [Strażnica nr8 z 1984, s.27])

W dalszej części ostro zaatakowano na przykładzie pary, w której jedna osoba została wykluczona. Gdy jakiś Świadek chciałby odwiedzić taką parę, musi zachować ostrożność, gdyż...

...człowiek pozbawiony łączności ze zborem najpewniej dostarczył dowodów na to, że nie zalicza się do kategorii ludzi, z którymi pragniemy przestawać. (...) Można udać się z taką wizytą pod spodziewaną nieobecność wykluczonego. (The Watchtower z 1 stycznia 1983 na s.31 [Strażnica nr8 z 1984, s.28])

Chociaż Świadkowie Jehowy woleliby sądzić, że wykluczeni dopuścili się rażącego grzechu za który słusznie według Biblii zasłużyli na wykluczenie (1 Kor. 5:13; 2 Jana 9-11), to prawda jest taka, że wielu wykluczonych po prostu nie zgadzało się z jakimiś szczególnymi naukami organizacji. Raymong Franz, były członek Ciała Kierowniczego Strażnicy w Nowym Jorku napisał:

Znam wielu ludzi, których postępowanie jasno dowodzi tej troski [o prawdę], a których napiętnowano jako "odstępców", "antychrystów", "narzędzia Szatana". W bardzo wielu przypadkach jedyną podstawą do takiego potępienia było to, że w szczerości swojego sumienia nie zgadzali się ze wszystkimi naukami lub praktykami organizacji. (Kryzys sumienia, Atlanta: Commentary Press, 1983, s. 32)

Franz pisze następnie o wykluczonych:

Jak musi się czuć matka, która widziała jak córeczka wychodzi z jej ciała, która opiekowała się tym niemowlęciem, troszczyła się o nie w chorobie, która uczyła nastolatkę przez lata dojrzewania, dzieliła z nią jej problemy, odczuwała jej rozczarowania i smutki jak gdyby były jej własne, wylewała razem z nią swoje łzy - jak musi czuć się taka matka, której córka, teraz już dorosła, odrzuca ją i to tylko dlatego, że jej matka okazuje wierność swojemu sumieniu oraz Bogu?

Jak musi czuć się ojciec lub matka wiedząc, że ich syn albo córka chcą zawrzeć małżeństwo, i mówi się im - z tych samych powodów - że 'byłoby lepiej, aby nie pojawiali się na ślubie', albo wiedząc, że ich córka urodziła dziecko, a mówi się im, że nie powinni przychodzić zobaczyć wnuka?

To nie są wymysły. Dokładnie takie rzeczy mają miejsce w przypadku wielu rodziców, którzy byli związani ze Świadkami Jehowy.
(Kryzys sumienia, Atlanta: Commentary Press, 1983, s. 33)

Aktualnie Świadkom nie tylko nie wolno rozmawiać z każdym, kto opuścił organizację, ale mają ich unikać jak zarazy. Ci, którzy na własnym przykładzie doznali takiego zachowania mogliby dodać, że ŚJ unikają zwykle nawet nawiązania kontaktu wzrokowego z takimi osobami, a czasami mogą nawet wyprowadzić się z sąsiedztwa. Wszystko to jest częścią nastawienia, którym muszą "karać" człowieka, który odszedł, a kara te jest niemal zawsze natury psychologicznej.

Tym, którzy postanowili się odłączyć automatycznie przypisuje się złe pobudki i niegodziwe grzechy. Zwróćmy uwagę na sposób, w jaki Strażnica wyraża swój stosunek wobec takich "niegodziwców":

Zdarza się też niekiedy, że ktoś spośród Świadków Jehowy sam postanawia porzucić drogę prawdy, podobnie jak to opisano w Ewangelii według Jana 6:66. Nieraz nawet zawiadamia oficjalnie o tej decyzji, gdy tylko komitet w związku z jego grzesznym postępowaniem zaczyna podejmować odpowiednie kroki. (...) W takim wypadku starsi nie potrzebują kontynuować dochodzenia. (The Watchtower z 1 lipca 1984, s.31 [Strażnica nr18 z 1985, s.28]; kursywa dodana)

Zasugerowano, że ma on "grzeszne skłonności", i z tego powodu chce odejść, albo - co bardziej prawdopodobne - już jest uwikłany w jakiś grzech.

Simon mówi . . . "Zamknij oczy"

The Watchtower z 15 grudnia 1984, s.19 [Strażnica nr7 z 1985, s.9] dodatkowo usiłuje powstrzymać Świadków przed dowiedzeniem się zbyt wiele:

Zostaliśmy z góry ostrzeżeni, że wyłonią się odstępcy albo osoby, które po prostu lubią, żeby im łechtano uszy. Rady takie, jak choćby z Listu 2 Jana 9-11, 1 do Koryntian 5:11-13 oraz 2 do Tymoteusza 3:5, wykluczają możliwość utrzymywania kontaktów z ludźmi, którzy odwracają się od prawdy. Nie powinniśmy kupować ani czytać ich pism.

Było oczywiste, że zbyt wiele osób wciąż kwestionowało Strażnicę, czytając literaturę odkrywającą jej przeszłość lub rozmawiając z wykluczonymi krewnymi. Z tego powodu w The Watchtower z 15 lipca 1985 roku [Strażnica nr13 z 1986, ss.26-28], Ciało Kierownicze zastosowało nakaz z 2 Jana 10 (przeciwko antychrystom) do tych, którzy sami się odłączyli. Nie pojawiła się żadna wzmianka o kontekście tego wersetu (wiersz 7 mówi nam, że są to ci, którzy zaprzeczają, iż Chrystus przyszedł w ciele). Niemniej jednak, kara skierowana przeciwko prawdziwym odstępczym nauczycielom, została teraz przypisana KAŻDEMU, kto sam się odłączył. Artykuł nie precyzuje tylko jak to całkowite unikanie ma być stosowane w wypadku krewnych mieszkających z kimś takim w jednym domu czy nie. Cytując ze swojej własnej książki Aid w nawiązaniu do "odstępców" powiedzieli:

Ludzie tego pokroju, rozmyślnie porzucający zbór chrześcijański, wchodzą odtąd w skład 'antychrysta' (1 Jana 2:18,19)

Osoba, która świadomie i oficjalnie odłączyła się od zboru odpowiada temu opisowi.
(Aid To Bible Understanding, s.31)

Co "Simon" powie kolejnym razem?

Biorąc pod uwagę wiele toczących się obecnie rozpraw sądowych w różnych częsciach Stanów Zjednoczonych i Kanady, trudno jest dokładnie powiedzieć co wydarzy się w ciągu następnych kilku lat. Najbardziej prawdopodobne jest to, że TS będzie dalej wzmacniało swoje twarde stanowisko przeciwko jakiemukolwiek komunikowaniu się z wykluczonymi przyjaciółmi bądź krewnymi. Powód jest prosty: Świadek może zostać zachęcony do zbadania historii i tajemnic organizacji Strażnicy, i na tej podstawie ponownie rozważyć swoją wierność wobec założonej w Nowym Jorku organizacji. Ponieważ obiektywna analiza organizacji Strażnicy w rzeczywistości zawsze prowadzi Świadka do odejścia, Ciało Kierownicze będzie chciało temu zapobiec bez względu na koszty. Tracąc swoich zwolenników utracą swoją władzę. Zatem jeśli "Simon" znowu coś "powie", kto mu podskoczy?
Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#2 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-11, godz. 07:10

Kurcze, jeszcze trochę i mnie tak beda traktować. Moi kochani przyjaciele gdy mnie zobacza przejda na druga strone ulicy, nawet cześć nie powiedzą ani sie nie usmiechną. Będą patrzeć z politowaniem na moje upadłe ciało i upadłą duszę. Najgorsze jest jednak to że będa święcie przekonani że postepuja słusznie.
Ma

#3 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-01-12, godz. 19:14

no własnie....... mnie czeka to już za chwileczkę.... własnie po 13 latach udawania i kłamania powiem prawdę...... i nie będę mieć już rodziny....... i to najbardziej boli.......... :(
nie potrafiłam uwierzyć.......

#4 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-13, godz. 07:01

Moja rodzina jest ze mną. Nawet ta co zostaje jeszcze w zborze.Mam dużo szczęścia. Bardzo ci współczuję.
Ma

#5 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2005-01-13, godz. 23:57

Teraz tylko wypadałoby się zastanowić jacy to byli przyjaciele...
Bo jeśli przyjaźń i więzy rodzinne opierają się tylko i wyłącznie na wspólnym czytaniu Strażnicy to chyba coś było nie tak w tym wszystkim.
Na Zachodzie od lat istnieją prężne grupy wspierania się po odejściu od Organizacji i myslę, że u nas też powoli zaczyna powstawać sprzyjający klimat do wzajemnego wspierania się.
Dla mnie przed i po odejściu najważniejszą kwestią nie było to, że ŚJ uznali mnie za odstępcę, tylko czy za takiego uważa mnie BÓG.
To prawda, że to bardzo boli kiedy ludzie z którymi znamy się kilkanaście czy kilkadziesiąt lat nagle traktują nas jak trędowatych, unikają i udają że nas nie znają.
WTS straszy ŚJ: "No i gdzie odejdziecie? Gdzie są ci wszyscy 'odstępcy'?"
Na jednej z witryn ex-ŚJ napisano: "Tu jesteśmy, i mamy się całkiem nieźle".
Najważniejsze to nie popadać w rozgoryczenie i nie porzucić wiary w Boga, a On wyprostuje nasze scieżki.

Pzdr.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#6 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2005-01-20, godz. 08:37

No własnie się stało :)
opowiedziałam rodzinie o swoich odczuciach i o tym, że kłamałam i udawałam bo nie chciałam stracić rodziny....... no i ......... jakby to powiedzieć ........ nie byli wstanie chyba tego zaakceptować ....... gdzies między wierszami wyczytałam, że gdybym dalej udawała chyba byliby szczesliwsi, niż znając prawdę........ Myślę, że bardzo walczyli ze sobą, musieli wybrać między posłuszeństwem Bogu a uczuciem do dziecka........ Z Bogiem nie wygram :) Tylko czy mówimy o tym samym Bogu, który niby jest miłością? MIŁOŚCIĄ ?????? Dlaczego muszę zapłacić taka cenę za życie według własnego sumienia?
Nie mam najlepszego nastroju, placzę 5 dzień....... a reklamacji nie ma gdzie złożyć.......
pozdrawiam all
nie potrafiłam uwierzyć.......

#7 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-20, godz. 09:53

Nie płacz Gwerty.Napisz do mnie, pogadamy trochę, może usmiechniesz sie.
Ma

#8 Lila

Lila

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 55 Postów

Napisano 2005-01-24, godz. 09:57

Tylko czy mówimy o tym samym Bogu, który niby jest miłością? MIŁOŚCIĄ ?????? Dlaczego muszę zapłacić taka cenę za życie według własnego sumienia?
Nie mam najlepszego nastroju, placzę 5 dzień....... a reklamacji nie ma gdzie złożyć.......
pozdrawiam all

Kochana Gwerty,


Po wykluczeniu ze szczesliwego grona SJ, mozna sie zalamac to fakt, zwlaszcza jesli na odchodne poczestuja cie slowami, ze jak strace wszystkich 'przyjaciol' to jeszcze do nich wroce, a poki co jestem grzesznica, na ktora nie warto nawet spojrzec, ktora jak sie widzi przed soba na chodniku, to sie przechodz na druga strone... duzo by jeszcze pisac ...

wiesz co ci powiem ? - to nie sa prawdziwi przyjaciele.

Bog jest miloscia, pamietasz z biblii jak wszyscy lzyli Marie Magdalene ?
- tylko jeden z tamtejszych ludzi - Jezus okazal jej milosc i przyjazn. To jest prawdziwy przyjaciel, bo on dal jej otuche i wiare w to, ze moze sie zmienic i ze jest ktos kto o nia sie troszczy i komu na niej zalezy.

To co mi pomaga, to slowa z biblii, ze Jezus przyszedl na swiat nie do medrcow, nie do zdrowych, tylko do chorych,bo tylko chorzy potrzebuja lekarza. W swietle SJ jestem chora ... teraz jestem wolna i czuje wolnosc mojej duszy. Sama odpowiedz sobie na pytanie, jakie masz zaslugi w tym jesli pozdrawiasz tylko swych braci, jakie masz zaslugi w tym jesli milujesz swoich braci ?

Dla mnie ogromnym pocieszeniem w tych trudnych chwilach sa slowa z Mateusza 5
44-47 - to slowa, ktore pobudzily mnie do refleksji.

Spotkalam teraz chrzescijan, ktorzy byc moze nie afiszuja sie imieniem bozym, ale nie odwracaja glowy ze wstretem przed ludzmi, ktorzy nie sa w organizacji SJ, ktorzy sa biedni i chorzy ... to jest ten rodzaj milosci do blizniego, ktory pokazal kiedys Jezus, ale wielu go za to krytykowalo


pozdrawiam cie bardzo serdecznie.

p.s

byc moze twoje kontakty z rodzina nie sa teraz dobre, ale jednej rzeczy nie zmienisz ani ty, ani oni - sa nadal twoja rodzina, twoi rodzice i bracia i siostry sa nimi nadal i nigdy nie przestana nimi byc. Moze potrzebuja czasu, aby dojrzec do tego, ze cokolwiek by sie nie dzialo ty zawsze bylas, jestes i bedziesz ich corka. Ty zrob dla nich co mozesz najlepszego - nadal ich kochaj i modl sie za nich.

#9 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-27, godz. 18:28

No i mam jak to tam sie nazywa Komitet Sadowniczy czy jakos tam inaczej. Zadzwonili i poinformowali mnie o tym i jeszcze że zwołali ten komitet żeby mi pomóc. Ja mowię jak sie chce komus pomóc to się pomaga a nie zwołuje sąd. Brat który do mnie dzwonił powiedział że ma swiadków i oni beda i zebym sie stawiła i udowodniła swoja niewinność. Ja że to sąd ma mi udowodnić moją wine a nie ja swoją niewinność, ze tak w kazdym sądzie ludzkim nawet jest i jeszcze ze oskarzony ma przynajmniej obrońcę a tu nawet bronic sie nie mam prawa bo wszyscy przeciwko mnie. Nie pojechałam, zadzwonili dlaczego sie nie stawiłam więc powiedziałam że nie mam zamiaru się stawiać na zaden komitet, bo nie będę brała udziału w takiej farsie a oni to nie farsa to sąd boży, zwołany po to by mi pomóc. Powiedziałam im żeby sobie mnie wykluczali jak sobie chcą na swoja własną odpowiedzialność, nie będę brała w tym udziału, bo jak zadałam pytania to nawet nikt nie próbował mi je wyjaśnić, tylko najwyzej cos mi tam ktos ze straznicy przeczytał, którą przecież moge sama przeczytać a nie próbował zgłebic temat,żeby dać mi wyczerpującą odpowiedź. Więc niech sobie wykluczaja sami będa za to odpowiadać przed Bogiem. I jeszcze że wiedzą że czytam różne odstępcze książki a ja że jestem wolnym człowiekiem i nikt nie bedzie mi dyktował co mam czytać, wszystko mi wolno czytać. A oni ze to nie prawda, nie wszystko mi wolno czytać. Śmieszne to bardzo.
Ma

#10 Lila

Lila

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 55 Postów

Napisano 2005-01-28, godz. 08:46

Witaj Ma,


Nie jestes pierwsza i jedyna, ktora kochani Bracia postawili przed 'bozym sadem' :D
To sie nazywa pomoc, najpierw Brat dzwoni i mowi, zeby przyjsc bo chca mi pomoc i odpowiedziec na wszystkie moje pytania, czlowiek przychodzi w dobrej wierze, ze nareszcie ktos mi odpowie, a potem nic. Zero odpowiedzi na podstawie biblii, po prostu cie wykluczaja. :blink: a podobno, kto pyta nie bladzi .... :o

Co tu duzo mowic, zauwazylam i nie ja jedyna, ze kto w zborze zadaje duzo pytan i sprawdza zgodnie z pouczeniem biblii kazdego dnia jak sie rzeczy maja jest uznawany jako niebezpieczny czlowiek -odstepca. W czasie studium biblii jak zadalam jakies trudne pytanie, to moja siostra prowadzaca robila mi dluga przerwe w studium jakies dwa tygodnie, abym zapomniala o pytaniu i tak sie jakos toczylo... A przeciez ja dobrze pamietam, jak siostra prowadzaca (o lagodnym imieniu Basia) mowila, ze trzeba upewniac sie co jest w biblii ... no wiec ja sie upewnialam, upewnialam i tak wyfrunelam ze scislego grona siostr i braci. Dobrze, ze nie weszlam w to glebiej. Bardzo dobrze, ze modlilam sie, aby nie byc odstepca. Bog nade mna czuwa, to pewne. Poza tym uwazam, ze prawda sama z siebie nie potrzebuje naciaganych dat i argumentow, bo wtedy to juz nie jest prawda.

#11 krzysiek

krzysiek

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 26 Postów

Napisano 2005-01-28, godz. 11:27

Prosił bym bardzo o wyjaśnienie terminu “moja siostra prowadząca”.
Z góry dziękuję.

#12 Lila

Lila

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 55 Postów

Napisano 2005-01-28, godz. 11:50

Prosił bym bardzo o wyjaśnienie terminu “moja siostra prowadząca”.
Z góry dziękuję.

Bardzo prosze :

'moja siostra prowadzaca',

to po prostu siostra, ktora prowadzila ze mna studium biblijne, czytala kolejne akapity z ksiazki 'Wiedza, ktora prowadzi do zycia wiecznego', a potem czytala pytania do akapitu zamieszczone w tej ksiazce.

#13 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-29, godz. 13:11

Postanowiłam,że nie dam się wykluczyć i napiszę list. Będzie to list o odlaczeniu. Przekonał mnie do tego mój przyjaciel, którego bardzo cenie i którego wypowiedzi były przyczyną, że zaczęłam szukać odpowiedzi na wiele pytań, które mnie od dawna nurtowały. Dzięki ci przyjacielu za to że pomogłeś mi się wyrwać z niewoli tej pseudo organizacji bozej i teraz za rady dotyczące formalnego rozwiązania mojej przynalezności do tej sekty.
Ma

#14 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano 2005-01-29, godz. 15:30

Cztery ciekawe przykłady:

„Teraz tylko wypadałoby się zastanowić jacy to byli przyjaciele...”

„No własnie się stało…”

„Nie płacz...”

„wiesz co ci powiem ? - to nie sa prawdziwi przyjaciele.”


Typowe pranie mózgu. Na ‘młode’ umysły na pewno to zadziała, nie wątpię.

#15 Ma

Ma

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 417 Postów

Napisano 2005-01-29, godz. 17:16

[COLOR=red]Cztery ciekawe przykłady:

„Teraz tylko wypadałoby się zastanowić jacy to byli przyjaciele...”

„No własnie się stało…”

„Nie płacz...”

„wiesz co ci powiem ? - to nie sa prawdziwi przyjaciele.”

Typowe pranie mózgu. Na ‘młode’ umysły na pewno to zadziała, nie wątpię.



Yogiii odwracasz kota ogonem, nie zauważyłeś? To wy robicie pranie móżgu i młodym i troche starszym, wszyskim, którzy wpadna w wasze łapy.
Ma

#16 norbi29

norbi29

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 128 Postów

Napisano 2005-01-30, godz. 17:38

MA:
Zeby pokazac, ze naprawde staram sie byc obiektywny postanowilem napisac. Tak naprawde, STRASZNIE mi przykro, ze obie (i nie tylko wy) przezywacie takie rzeczy. Mysle, ze skoro je przezywacie, a tresc twojej telefonicznej rozmowy ze starszym, swiadczy, ze nie mialas neutralnych emocji, tylko mocna ja przezylas i ze powinna byc udzielona ci prawdziwa pomoc.
Przyznaje, ze tego pozostawienia bylych SJ samym sobie - nie rozumiem. Oczywiscie nie chodzi mi o opinie Wasze, raczej liczylbym, ze SJ (ci z gory ;) ) wzieli by sie obrony tego stanowiska.
Pisze to bo uwazam, ze naprawde trudno ocenic co kryje sie w sercu czlowieka. I niezaleznie, czy bedziecie Sj czy nie - naprawde mi przykro z powodu Waszych rozterk. Masz wspalniala rodzine MA, jesli potrafi byc rozsadna i dalej czujesz ich milosc. Choc uwazam, z drugiej strony, ze nikogo nie mozna zmusic by walczyl z sumieniem, chyba Wy dwie najlepiej to rozumiecie.
[Tym bardzie wlasnie, nota bene, denerwuje mnie na tym forum uogolnianie SJ i chamskie teksty, ale mniejsza o tym.]
Mysle, ze SJ powinni pomyslec nad systemem pomocy wobec bylych SJ, wiekszym niz dotychczasowe zalozenia corocznego odwiedzania, ktore i tak nie dzialaja.
Jeszcze raz mi przykro. "Nie bijcie" jednak swoich bylych braci - to nie po Chrystusowemu. MAT.24:48,49
Obłudniku!
Najpierw wyjmij belkę z własnego oka, a wtedy będziesz wyraźnie widział, jak wyjąć słomkę, która jest w oku twego brata. Łuk. 6:42

#17 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano 2005-01-30, godz. 17:57

> Yogiii odwracasz kota ogonem, nie zauważyłeś?

Nie, po prostu nie robię tego co Ty.

> To wy robicie pranie móżgu

Co to znaczy "Wy"? Co to znaczy "Robimy"? Znasz mnie, wiesz kim jestem i co robię? Wątpię... ale osąd i generalizacja już na samym początku.

"i młodym i troche starszym, wszyskim, którzy wpadna w wasze łapy."

Wyczuwam sporo emocji w tym zdaniu.

hm...

Powiedz mi, co robisz wypisując takie rzeczy na forum?

#18 grzesiek32

grzesiek32

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 184 Postów

Napisano 2005-01-30, godz. 21:24

Cztery ciekawe przykłady:

„Teraz tylko wypadałoby się zastanowić jacy to byli przyjaciele...”


Nie czepiaj się! To prawdziwi przyjaciele nie byli, skoro nie potrafią uszanować woli tej osoby, która postępowała z tym, co jej sumienie nakazywało. Nie są to przyjaciele, tylko prześladowcy w białych rękawiczkach, którzy odsuwają się od tego, kto ośmielił się myśleć inaczej niż oni i inaczej niż nakazuje im ktoś trzeci.


„No własnie się stało…”


Jej wolny wybór.

„Nie płacz...”


Potrafisz nawet skrytykować słowa pocieszenia. Strata bliskich osób nie jest zbyt wesołą sprawą. Osoba ta postąpiła zgodnie ze swoim sumieniem, stwierdziła, że dalsze trwanie w organizacji byłoby obłudą z jej strony wobec siebie, innych i wobec Boga.

„wiesz co ci powiem ? - to nie sa prawdziwi przyjaciele.”


Patrz wyżej.


Typowe pranie mózgu. Na ‘młode’ umysły na pewno to zadziała, nie wątpię.


Nie porównuj to ze strażnicowym praniem mózgu, w którym każe się wierzyć we wszystko to, co podadzą co do najmniejszego szczegółu, a samodzielne myślenie raczej nie wskazane. Jak ktoś ma jakieś wątpliwości i zadaje trudne pytania, to paszoł won.
Serwis monoteistyczny - trynitarny:
trinitarians.info, apologetyka.info

#19 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:Łódź

Napisano 2005-01-31, godz. 15:51

>> Osoba ta postąpiła zgodnie ze swoim sumieniem, stwierdziła, że dalsze trwanie w organizacji byłoby obłudą z jej strony wobec siebie, innych i wobec Boga.


Napisałbym że cały Twój wywód był moim zdaniem „praniem mózgu”. Ale żeby to nie brzmiało tak negatywnie, napiszę że ani Ty ani ja… nie mamy zielonego pojęcia o tym co ta osoba przeżyła i jaka jest prawda.

#20 Lila

Lila

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 55 Postów

Napisano 2005-01-31, godz. 16:26

Cztery ciekawe przykłady:

„Teraz tylko wypadałoby się zastanowić jacy to byli przyjaciele...”

„No własnie się stało…”

„Nie płacz...”

„wiesz co ci powiem ? - to nie sa prawdziwi przyjaciele.”


Typowe pranie mózgu. Na ‘młode’ umysły na pewno to zadziała, nie wątpię.

Halo Yogiii,


Nie sprowadzaj problemu do kwestii przynaleznosci do jakiegos wyznania, ktore stosuje pranie mozgu. Zdaje sie, ze nie zauwazasz jednej rzeczy :

- zle sie dzieje w organizacji kiedy nie pozwala sie czlonkom wyznania stawiac pytan, a nawet nie udziela im sie odpowiedzi, tylko pokazuje sie takiemu komus drzwi


To bardzo nieladnie, gdyz czlowiek ma badz co badz duze zaufanie do organizacji do ktorej nalezy. Wszyscy bracia tak ladnie mowia o tym, ze w razie problemow, watpliwosci nalezy sie do nich osobiscie zwracac, a oni zawsze pomoga.

Wielokrotnie mowiono mi, ze kto pyta ten nie bladzi. Kiedy w cos mocno wierzysz
i nagle znajdujesz cos, co 100 % jest nazwijmy to lagodnie mocno podejrzane, to na pewno musisz o to co znalazles, zapytac.

Okazuje sie, ze w wielu religijnych ugrupowaniach (nie pisze specjalnie w jakich, bo mnie posadzisz, ty albo kto inny o stronniczosc i szkalowanie, ale mysle, ze wszyscy na tym forum i tak wiemy o jakie ugrupowanie chodzi) pomimo, iz zacheca sie wspolwyznawcow do codziennego i rzetelnego badania swojej wiary, ze juz nie wspomne o badaniu biblii, jest to po prostu zabronione, nie oficjalnie, ale bardzo subtelnie.

Nie wolno miec watpliwosci, choc czlowiek jest zawsze tylko czlowiekiem i predzej czy pozniej pojawi sie jakas watpliwosc. Czego nie unikneli rowniez apostolowie. Jezus za to, ze stawiali mu roznorakie pytania nie wyrzucal ich, lecz jak wspanialy nauczyciel korygowal ich, umacnial.

Wlasnie, tego mi po prostu odmowiono - umocnienia. Za to bardzo wyraznie pokazano drzwi i zatrzasnieto bez jakiejkolwiek odpowiedzi. To najbardziej boli. Za moimi plecami wszyscy dotychczasowi 'przyjaciele', kochani bracia i siostry mowia jaka to jestem niedobra, zapominajac, ze 5 minut temu chwalili mnie i dawali innym za przyklad.

To Yogiii jest najsmutniejsze i prowadzi do znacznie glebszych watpliwosci i pytan.

A skoro wspominasz o praniu mozgu ... ciekawe dlaczego nie wolno czlonkom organizacji myslec inyczej niz stoi w Straznicy, choc to biblia jest zrodlem prawdy, zycia i wiedzy. Powiedziano w niej, ze zrozumienie biblii zostaje ludziom zakryte, tak dlugo az bedzie ku temu czas ... Poki co zostaje nadzieja, wiara i milosc, ale te trzy przymioty wielu organizacjom, a wlasciwie ludziom, bo to ludzie tworza organizacje, sa dalekie, choc glosno o nich mowia ... jak brzeczace czynele...

To jest smutne, slowa pocieszenia nie stanowia prania mozgu, jak usilujesz wmowic, to pokazuje, ze ty naprawde masz serce i umysl nieczuly na krzywdy swoich braci i siostr i ze masz na oczach klapki biedny czlowieku. Z tego powodu mi cie bardzo zal.

pozdrawiam




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych