Kryzys sumienia
#21
Napisano 2005-05-30, godz. 17:56
Jak cie czytam to mam przed oczyma taki typ: wypisz wymalu brata Hugo z jednego z tutejszych postow , "wracajac z zebrania straszych robil wszystko wiedzaca mine" ale nie mogl powiedziec co wie
Dobre nie...
Ja tez wiem co bedzie w nowych straznicach wiec kloo czytaj uwaznie bo zauwazysz nowe swiatlo ...no chyba ze nie zauwazysz to czytaj mocno bo ono jest bardzo wyrazne:).. itd itd itd...
Pytanie tylko i po co to ?? Czujesz sie dowartosciowany ? czy masz predyspozycje byc takim Jehowickim Nostradamusem
#22
Napisano 2005-06-29, godz. 04:10
#23
Napisano 2005-07-13, godz. 09:59
Z tego powodu można przyjąć, że CK Dezerterzy :-) czyli osoby które odeszły
z CK mogą być ciut bardziej wiarygodne, jeśli potrafią zrezygnować z zysków i przyznać się do popełnianych win, ale daleki jestem od bezkrytycznej postawy.
Ray Franz przyznaje się do współudziału w doprowadzeniu do masakry w Malawi, przyznaje się do dążenia do konsensusu w sprawach, których rozstrzygnięcie narażało na wykluczenie lub olbrzymie komplikacje w życiu osobistym wyznawców. Nie szuka usprawiedliwień, że on chciał dobrze, tylko mu nie wyszło. Dość uczciwie przyznaje się do popełnionych win.
Jednak Ray to taki strażnicowy Chruszczow. Niby zwolennik odwilży, ale sam umazany w krwi po łokcie.
A co do zmian w Strażnicy, nie bądźcie naiwni. Przeakcentowania mogą
służyć nie tyle zniesieniu sprawozdań, co zdopingowaniu do lepszych wyników.
Sam tytuł w STRAŻNICY z 1 czerwca 2005 nr 11 jest przewrotnie sformułowany: "Wybawienie nie tylko dzięki uczynkom, ale dzięki niezasłużonej życzliwości"
Już sam tytuł sugeruje że uczynki są jednym z dwóch warunków koniecznych
Wniosek się narzuca, że jak nie będziesz składać sprawozdań, to Jehowa Bóg będzie zupełnie bezradny i będzie musiał Cię zabić, pomimo swojej życzliwości, nawet tej niezasłużonej.
W artykule widać też sztuczki manipulacyjne, które służą temu aby darmowy kolporter "służył Jehowie" roznosząc druki po domach zamiast słuchać "pustej" mowy "odstępców", którzy "zatruwają" jego umysł marudzeniem, że po co te sprawozdania.
Jeśli ktoś liczy na powolne przeobrażenie ŚJ z sekty apokaliptycznej w wojujący kościół protestancki, który następnie będzie wojować coraz mniej, aż w końcu zacznie dialog ekumeniczny z "babilonem wielkim", rezygnując z "głoszenia", które polega na opluwaniu innych wyznań, to po prostu jest naiwny i się nie doczeka.
tyle moich refleksji
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#24
Napisano 2005-07-13, godz. 10:34
Czy równie aktywnie demaskowałeś wszelkie niedoskonałości KK będąc SJ? Zauważyłam bowiem, żeś inteligenta bestia, ale bardzo zapalczywa. Osobiście uważam, że skoro odnalazłeś swoja drogę to pokaż innym watpiącym SJ jak ją odnaleźć a podejrzewam, że takie ataki tylko powodują niezdrowe emocje i wypłoszenie i tak zdezorientowanych osób.
A odnośnie Franza i jego książki to przeczytałam ją, jest ciekawa choć w zasadzie to faktyczny kryzys wiary wystąpił u niego już gdzieś w połowie jego służby. Pozycja ciekawa i warta polecenia.
#25
Napisano 2005-07-14, godz. 06:59
eheh dobre.A tak swoją drogą to ciekaw jestem ile Raymond Franz zarobił na tej książce. Bo chyba ze trzycieści srebrników to napewno. Jak myślicie?
strasznie duzo w niej faktów. nie koniecznie jestem pewien czy "AUTENTYCZNYCH"
ni ton troche obraznego dziecka,
jesli ktos nie zauważa pozytywow, wyglada to podejżanie.
#26
Napisano 2005-07-15, godz. 14:21
[/QUOTE]A tak swoją drogą to ciekaw jestem ile Raymond Franz zarobił na tej książce. Bo chyba ze trzycieści srebrników to napewno. Jak myślicie?
Olo, chyba nie czytałeś dokładnie książki. Raymond Franz spędził około 40 lat w służbie dla strażnika z Brooklynu. Od samego początku był niezwykle gorliwy; pionier, misjonarz. Całkowite poświęcenie dla organizacji. Nie miał opłacanego ubezpieczenia emerytalnego, jedynie dostawał jałmużne od "braci", tzw. "kieszonkowe".
W wieku około 60 lat, niemalże bez pieniędzy, musiał się odnaleźć w nowej dla siebie rzeczywistości.
Co miał począć jako staruszek? Tak jak Edward Dunlap zacząć tapetować mieszkania?
Myślę, że Raymond Franz ma prawo do pieniędzy za napisanie i wydanie tej książki. Całe życie był oszukiwany, przez "potwora" zwanego "Niewolnikiem". Teraz w końcu przyczynił się do czegoś dobrego. Książka pomaga wielu byłym śJ.
Mi również bardzo pomogła.
Do Teo
Książka w żadnym wypadku nie jest naiwna. Jest napisana językiem prostego człowieka, który chciał oczyścić swoje sumienie i pokazać innym w jaki sposób jest kierowana jedna z najbardziej kontrowersyjnych religii.
Myślę, że Franz wykazał się dużą odwagą, zarówno intelektualną jak i moralną decydując się na wydanie tej książki.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#27
Napisano 2005-07-15, godz. 17:51
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#28
Napisano 2005-07-16, godz. 00:47
Poniekąd się z Tobą zgadzam. Ja sam również napisałbym w innym tonie taką książkę.
A jednak to książka R. Franza wzbudziła we mnie największe zaufanie, ponieważ nie była napisana jednostronnie. W odróżnieniu od takich książek jak Siewcy Kąkolu, czy nawet Byłem świadkiem Jehowy, które są mało przekonujące dla śJ, któremu dopiero co zaczynają w główce świtać pewne zastrzeżenia do organizacji.
Ja sam nie mogę się przekonać do Siewców Kąkolu mimo, że minęło 1,5 roku od czasu mojego wykluczenia. Przede wszystkim ze względu na infantylny język i sposób przedstawiania pewnych sytuacji.
R. F przedstawiał sprawy w sposób obiektywny, próbując czasami zrouzmieć postanowienia towarzycha, co wzbudza zaufanie czytających go śJ. Ton książki jest bardzo spokojny, bez żadnych nerwowych ruchów, czy posunięć. ŚJ są właśnie przyzwyczajeni do takiego spokojnego przedstawiania spraw. Zresztą, nie da się ukryć, że w książce R. F czuć styl strażnicowaty. Nie ma co się oczukiwać. Kilkanaście lat pisania artykułów dla potrzeb strażnika zrobiło swoje.
Pozdrawiam
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#29
Napisano 2005-07-25, godz. 11:46
nigdy nie krytykowałem niedoskonałości, ale zawsze doktrynę i jej skutki,
dot. to zarówno krytyki doktryny KK dawniej, jak i krytyki doktryny ŚJ obecnie
z zastrzeżeniem, że istnieje potrzeba napisania, że ŚJ to zwykli ludzie, grzeszni tam samo jak inni, bo oni tworzą cukierkowy obraz społeczności braterskiej,
obraz nieprawdziwy.
Jeśli takie opisywanie, że oni nie są ani gorsi ani lepsi od nas miałoby być
nazwane krytykowaniem niedoskonałości, to owszem, czynię to i czynić będę.
problem jak pisać o ŚJ ma tylko jedno rozwiązanie: trzeba pisać RÓŻNIE, tzn. każdy autor swoim stylem. Jeden człowiek potrzebuje książki R.Franza, innemu przemówi do rozsądku Polgensek, jeszcze innemu Ken Guindon lub Gunter Pape,
a jeszcze innym: Sebastian Andryszczak (moja sympatia zachęca mnie abym ukończył wreszcie książkowe świadectwo pt. "poznałem prawdę")
jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.
#30
Napisano 2005-07-25, godz. 13:11
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.
Ps. Też mi się coś kołacze po głowie, ale boję się tego wydać. Już i tak SJ publicznie psy na mnie wieszają , choć jeszcze nic nie wydałem na rzeczy. Może jakaś praca zbiorowa? Wiecie, w jedności siła.
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych