To jakaś mantra?
Tak hifi, ja też troszkę JackaP nie rozumiem, ale nic to.
JakcuP,
idąc – myślę – Twoim tropem:
„W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga. Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości.”
Na gruncie przekładu NŚ domyślam się, że chodzi o mniej więcej takie zrozumienie:
ktoś, kto odczuwa strach, bojaźń - nie potrafi do końca miłować. Ktoś, kto posiada prawdziwą, doskonałą miłość, nie boi się, nie odczuwa przed niczym strachu, czy to przed karą, udręką, przed szatanem, ogólnie przed niczym i nikim. (Chyba tylko sam Bóg, który jest doskonałą Miłością, a my co najwyżej się do Niego zbliżamy w takim postępowaniu). A bojaźń powściąga go od tego, czyli powoduje, że jednak nie ma tej miłosci. (Nie ma tu bełkotu??? Mam nadzieję, że nie.)
I własnie w przekładzie NŚ trochę brakuje mi dopowiedzenia (abym mógł lepiej złapać sens, którego po prostu nie widzę lub jestem ograniczony). Mogłoby być tak:
„W miłości nie ma bojaźni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powściąga [miłość]”.
Powściągnąć to np. zatrzymać/powstrzymać kogoś od jakiegoś czynu. Innymi słowy:
„doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń (powoduje?) powstrzymuje od okazywania miłości?” Itp. Itd.
I w duchu PNŚ:
„doskonała miłość precz odrzuca bojaźń, ponieważ bojaźń powoduje 'odcięcie/odrzucenie precz' (od) miłości.”
Czy o to chodzi? Nie wiem.
Cóż to może być bardzo ciekawe, inspirujące ...
Pozdrawiam ciepło
Sylwan