Skocz do zawartości


Zdjęcie

Moje stanowisko dotyczące krwi...


  • Please log in to reply
23 replies to this topic

#1 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-02, godz. 13:12

Tak czytam i czytam te wasze posty i mam wrażenie ze coś jest nie tak. Z jednej strony to dobrze jest ze sie mówi o tym, ze ŚJ nie przyjmują krwi i ze coś nie tak, ze stanowiska sie zmieniają, tzn ze na chwile obecna można przyjmować jakieś frakcje gdy sumienie nam na to pozwala. Ale z drugiej strony nie róbmy z ludzi bawołów, przecież medycyna ewoluuje rozwija sie itd, wiec zrozumiałe jest ze z czasem nawet "ciało kierownicze" dopuści jakąś nowinke i pozwoli ją swoim "szarym nosicielom torebek" stosowć i coś takiego. Moim zdaniem trzeba pietnować to ze rodzice decydują za swoje dzieci i mają prawo brać za to odpowiedzialność, co innego kiedy dziecko ma <10 lat wtedy nic nie rozumie i pod wpływem strachu bedzie sie godzić na wole rodziców. Ale jeśli ma 15-16 lat to co wtedy? Niby do 18 jest pod kontrolą rodziców, ale z drugiej strony to już potrafi poważnie postrzegac swiat i związane z tym zakazem konsekwencje... Patrząc z innego punktu, mozna powiedzieć jak wierzy to jego sprawa, bądzmy tolerancyjni, w końcu krytykujemy to co dla kogoś ma sens i nadaje ton jego życiu... Inna sprawa... Ja nie chciałbym transfuzji krwi, nawet za cene wlasnego życia. Nie jestem światkiem, ale krwi nie chce. Nie wyobrażam sobie życia z krwią innego człowieka, zgadzam sie na cokolwiek innego, co z punktu lekarza ma sens, ale nie na całą krew. Zastanawiam sie teraz co bedzie jak bede nie przytomny, do tej pory miałem zaświadczenie i sprawa załatwiona. A teraz? Ma ktoś jakiś pomysł?
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE

#2 Voldemort

Voldemort

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 544 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-02, godz. 14:20

No i dobrz ze tak pojmujesz swoje stanowisko, "nie chce nie biore i wiem ze moge umrzec",
ale wyobraz sobie ze wiele SJ nie chce umierac i szuka odpowiedzi na pytanie co mozna a czego nie, w publikacjach swojej wiary
a tym raz jedno raz drugie
przy czym przestrzeganie tych sprzecznych ze soba informacji wiaze sie nie tylko z kwestia - umieram bo chce i lubie :),
ale z gorsza - przezyje bo zastosowalem sie do rad np. Straznicy i nie lubie umierac, ale mnie wyklucza czyli umre duchowo :o)

#3 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-02, godz. 15:38

I po raz kolejny przy okazji takich rozważań wypływa na wierzch jeden wielki BEZSENS tego kuriozalnego zakazu wymyślonego przez garstkę samozwańców–szaleńców :angry: . Szkoda, że historia tego idiotyzmu usiana jest autentycznymi ofiarami.

Dla mnie sprawa jest ewidentna — dla każdego chrześcijanina jedną z nadrzędnych wartości powinno być życie. Jeśli ktoś woli nadinterpretować Pismo i igrać z życiem nie jest godny, żeby nazywać się chrześcijaninem.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#4 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-02, godz. 15:51

hej dawno mnie nie było :)
więc ja myślę, ze jesli chodzi o dorosłych,to niech sobie robią co chca, chca to niech umieraja chca to niech zyją ( a nawet lekarze mówia że jak pacjent bardzo chce zyć to medycyna jest bezsilna :) ) Ale co do dzieci..... to nie mozna pozwolic aby dziecko umierało bo rodzice coś tam......... powinniśmy wprowadzic takie prawo, że dzieci sa nietykalne zarówno fizycznie jak i psychicznie przez nikogo i nie wolno dzieci indoktrynować w żadnej wierze ...... ale dotyczyło by to także KRK, a to wydaje się nie do przeskoczenia ( mam na mysli to że chrzcimy niemowlaczki a one później i tak nie praktykują ale naciski rodzinne w sprawach sakramentów i tak dalej.... ) pozdro
nie potrafiłam uwierzyć.......

#5 2Tm 4,3-4

2Tm 4,3-4

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów

Napisano 2006-01-02, godz. 20:17

moja ciocia zmarła przez ten zakaz transfuzji.. gdyby "nowe swiatło" było wcześniej to być może by żyła.. :(


dawidus_koszlin co do Toich lęków przed obecnością cudzej krwi...
porozmawiaj z ludźmi którzy mieli przeprowadzaną transfuzję krwi, czy to jakoś ich zmieniło, czy transfuzja miała wpływ na ich psychike, duszę, wierzenia..

czy ktoś z tu obecnych miał transfuzję??
ciekawam wniosków..
"Nikt nie jest tak ślepy jak ten, który nie chce widzieć."

#6 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2006-01-03, godz. 08:44

Ja nie chciałbym transfuzji krwi, nawet za cene wlasnego życia. Nie jestem światkiem, ale krwi nie chce. Nie wyobrażam sobie życia z krwią innego człowieka, zgadzam sie na cokolwiek innego, co z punktu lekarza ma sens, ale nie na całą krew.

Czy w takim razie zgodziłbyś się na przeszczep np. nerki gdyby to miało uratować Ci życie?

#7 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-03, godz. 21:40

DO MAC"A
Nie wiem... nie jestem w stanie tak powiedzieć czy byłbym w stanie to zaakceptować, czy psychicznie nie odrzuciłbym tego przeszczepu....
Mam nadzieje ze nigdy tego nie sprawdze... myśle na tym... ale odpowiedzi jeszcze nie znam...
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE

#8 Dementor

Dementor

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 473 Postów

Napisano 2006-01-03, godz. 23:23

Dawidus - masz takie stanowisko jak ja - a wynika to z tego że oboje "urodzilismy i wychowywalismy w prawdzie" - i mamy na tyle skutecznie wyprane mózgi że jest dla nas rzeczą absolutnie niedopuszczalną i niepojętą możliwość przetoczenia nam krwi i nie wynika to z żadnego racjonalnego uzasadnienia a z tego gdzie spędziliśmy ogromną część życia. Myślę że teraz oboje możemy się zarzekać - ale w sytuacji naprawdę krańcowej i ostatecznej... podjęlibyśmy decyzję przedlużającą życie - tak myślę. Aczkolwiek nigdy w takiej sytuacji nie byłem i obym nie był by musieć o tym decydować i tego doświadczać.
destination: ..::SALSERO::..

#9 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2006-01-04, godz. 06:30

czy ktoś z tu obecnych miał transfuzję??
ciekawam wniosków..

Moja siostra miała przetaczaną krew tuż po urodzeniu. Rodzice mieli konflikt serologiczny. Ja urodziłam sie zdrowa, moja siostra juz wymagała transfuzji. Ani przez jedną minutę życia nie stanowilo to dla niej problemu.

Ale tak jak pisze Dementor, wynika to z wychowania w okreslonej grupie religijnej ....


Pozdr;

#10 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2006-01-04, godz. 07:30

Nie wiem... nie jestem w stanie tak powiedzieć czy byłbym w stanie to zaakceptować, czy psychicznie nie odrzuciłbym tego przeszczepu....
Mam nadzieje ze nigdy tego nie sprawdze... myśle na tym... ale odpowiedzi jeszcze nie znam...

Zapytałam się o przeszczep ponieważ kiedyś ŚJ też nie pozwalali ale teraz już można. Jak widać ta kwestia nie wywołała u Ciebie kategorycznego sprzeciwu. Gdyby ... to może.... Ale krew absolutnie nie. Przy czym wg mnie nie ma jakiegoś rzeczowego uzasadnienia tylko: nie bo nie. Pozostaje jeszcze pytanie jak Twoje decyzje wpłyną na bliskie osoby (zakładając oczywiście, że nie są one ŚJ). I nie mam tu tylko na myśli Twojej ewentualnej śmierci w wyniku niezgody na transfuzję u siebie, ale też stosunek do ewentualnej transfuzji dziecka. Patrząc z własnego doświadczenia wiem, że jest to duży problem dla matki, która nie jest ŚJ, a ktora nagle staje przed dylematem czy mąż zgodzi się, czy się nie zgodzi. Tylko nie zawsze jest czas, żeby to można było przemyśleć, bo decyję trzeba podjąć już. A jeżeli ojciec dziecka podejmie decyzję na nie to jak wtedy będzie wyglądć dalsze życie jego i jego rodziny.
Wydaje mi się, że są to kwestie do rozważenia teraz, gdy nie trzeba spieszyć się z decyzją i oby nigdy nie trzeba było stanąć przed takim dylematem.
Podrawiam

#11 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-04, godz. 14:59

Do MAK'A
Jak moge ograniczyć ewentualnemu dziecku możliwość ratowania życia, poprzez odmowe krwi czy jej składników? W innym poście w tej grupie wyraźnie sie temu sprzeciwiam, wiec to nie tak jak mówisz. Co do uzasadnienia... jak można uzasadnić taką rzecz, moze tym ze to moja osobista przemyślana decyzja ze nie chce miec krwi innego człowieka w sobie, nie wiem czy to tak trudno zrozumieć. Jak mówiłem co do przeszczepu organu to nie wiem... jeszcze nie wiem... ale moze kiedyś to przetrawie. To moja osobista decyzja... i nie tłumaczyłbym jej jakimś "wypraniem mózgu". Nie mozna tego sprowadzić do słów: "nie chce krwi bo... bedą mnie swedziały plecy", prawda ze zbyt prozaiczne? zeby nie powiedzieć głupie. Kazdy ma w końcu swoje życie i przeżyje je jak chce, nie chce decydować za kogoś.
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE

#12 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-04, godz. 15:40

Ja mam pytanie: "Jak długo obca krew pozostaje w organizmie człowieka?" Ja słyszałem, że dobę, ale nie wiem czy to prawda.

pzdr. :D

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#13 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-04, godz. 16:54

A co to ma znaczenie... Nie rozumiem tego posta... to nie szklanka czystej... ze wywietrzeje...
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE

#14 Zuza

Zuza

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 133 Postów

Napisano 2006-01-04, godz. 17:04

Nie rozumiem tego posta... to nie szklanka czystej... ze wywietrzeje...


Komórki krwi, tak jak każde inne, obumierają po jakimś czasie i są zastępowane przez nowe produkowane w organizmie. Stąd logiczny wniosek, że po pewnym czasie cała przetoczona krew zostanie zastąpiona własną. Zapewne gdzieś można się dowiedzieć ile wynosi średni i maksymalny czas życia takiej komórki.

#15 Sebastian Andryszczak 0501346907

Sebastian Andryszczak 0501346907

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 589 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-01-04, godz. 17:05

Czy transfuzja miała wpływ na czyjeś wierzenia? Ciekawe pytanie...

Duszy to zapewne nikomu nikt nie przeszczepił, ale może mieć miejsce zjawisko odwrotne. Czyjeś wierzenia (lub ich brak) mogą owocować transfuzją.
Założmy, że ktoś z konformizmu (aby uniknąć prześladowań religijnych) chodzi na zebrania, na których ziewa, pracowicie podpiera kolejną futrynę, przy której ktoś inny wydaje świadectwo, od czasu do czasu nawet jakiś traktat do skrzynki wrzuci... Nie wierzy w religię ŚJ, ale ją praktykuje z przymusu, obawiajac się teokratycznej inkwizycji, zeznań przed komisją śledczą i wyrzucenia z domu na śnieg przez miłującą bliźnich i miłującą Jehowę, pobożną rodzinkę. Załóżmy, że ktoś jest takim ŚJ z przymusu.

Dopóki chodziło o marnowanie czasu na zebraniach i od domu do domu, mógł godzić się na udawanie. Ale życia za czyjeś majaczenia, taki "przymusowy ŚJ" oddawać nie będzie. Czasami taki akt "niebiblijnego" postępku (za jaki uchodzi transfuzja) może coś w człowieku przełamać. Powie sobie: "dość, nie będę przepraszać za to, że chcę żyć, koniec wchodzenia z zabłoconymi gumiakami w moje życie"

I wtedy transfucja coś zmieni w życiu i w poglądach jednostki.
A z zewnątrz będzie to wyglądało, jakby mu ktoś przeszczepił rogatą duszę, przesiąkniętą wątpliwościami.
Byłem świadkiem Jehowy, ale poznałem prawdę (katolicyzm). Służę Jehowie, w łączności z jedyną Organizacją Bożą, tzn. Kościołem Kat.,

jest dla mnie oczywiste, że to, co jest oczywiste dla jednych, nie musi być oczywiste dla drugich.

#16 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-04, godz. 19:33

Ja mam pytanie: "Jak długo obca krew pozostaje w organizmie człowieka?" Ja słyszałem, że dobę, ale nie wiem czy to prawda.

pzdr. :D

To zależy od podanych jednostek krwi. Przy standardowej transfuzji (1–2 jednostek) zmiana jest niemal nieodczuwalna dla ustroju człowieka, który się regeneruje (patrz post Zuzy). Możliwość interakcji z obcym czynnikiem, który mógłby wniknąć poprzez transfuzję, zależy również od systemu immunologicznego (odpornościowego) jednostki. Jednak przy podaniu niewielkiej ilości krwi szansa na działania niepożądane jest niewielka.

Zgadzam się z przedmówcami, że to raczej kwestia mentalności. Też się długo z tego leczyłem. DZiś myślę, że jestem wyleczony :) . Gdyby - nie daj Boże - zaszła konieczność podania krwi mojej córce, nie wahałbym się ani sekundy.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#17 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-04, godz. 23:52

Zuza & brat jaracz
dziękuję za odpowiedź.

pzdr. :P

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#18 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2006-01-05, godz. 10:54

Komórki krwi, tak jak każde inne, obumierają po jakimś czasie i są zastępowane przez nowe produkowane w organizmie. Stąd logiczny wniosek, że po pewnym czasie cała przetoczona krew zostanie zastąpiona własną. Zapewne gdzieś można się dowiedzieć ile wynosi średni i maksymalny czas życia takiej komórki.

Prawidłowy czas życia krwinki czerwonej wynosi 120 +/- 15 dni. Po tym okresie ulega ona niszczeniu i rozpadowi na skutek procesów starzenia się.
Troszkę inaczej jest z krwinkami białymi - granulocyty przeżywają w krwiobiegu 6-12 godzin, ale już monocyty i makrofagi mogą żyć kilka miesięcy czy nawet lat.
Natomiast czas życia płytek krwi wynosi 8-10 dni.

Nie jest to jednak szytwna norma, gdyż mozna posłużyć się przykładem wymiany komórek krwi pomiedzy matką a płodem. Pewne doświadczenia ujawniły, że krwinki płodu mogą krążyć w krwiobiegu matki przez dłuższy okres czasu. W jednym przypadku krwinki płodu odnaleziono aż 27 lat po urodzeniu dziecka.

Więcej tu:
http://www.ajwrb.org...c/crumbles.html

Pzdr.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#19 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-01-05, godz. 16:07

Więcej tu:
http://www.ajwrb.org...c/crumbles.html

Pzdr.

Dzięki Liberal.

pzdr. B)

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#20 DAWIDUS_KOSZALIN

DAWIDUS_KOSZALIN

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:KOSZALIN

Napisano 2006-01-09, godz. 08:54

Ale co to ma za znaczenie ile żyją komórki krwi podawane człowiekowi w czasie transfuzji? Dla mnie mogą żyć i 20 sekund... najważniejsze dla mnie jest to ze ktoś mi je wprowadził bez mojej zgody, wchodząc w płaszczu OP-1 i gumiakach we mnie... pod pozorem tego ze pompuje mi krew bo jest tania i nie ma nic innego pod ręką... a ze krew jak lewatywa nie zaszkodzi a moze pomoże to mozna ją podawać na prawo i lewo... Rozumiem brakuje mi krwinek czerwonych, ktoś to sie na tym zna podaje mi bo mi tego rzeczywiście potrzeba... Co do podawania krwi w taki sposób... to w szpitalu najbliższym mojemu miastu rodzinnemu w Drawsku Pomorskim w taki sposób podawali krew. Jak byłem z Ojcem i pytaliśmy dlaczego dziadkowi podano krew (nie SJ :D, śp. niestety:( )... bo nie zaszkodzi... ale czy pomoże to już tego nie wie... Jakiś konował ma mi krew pompować? O nie! :angry:
STWORZONY PRZEZ BOGA... UKSZTAŁTOWANY PRZEZ MOTYWACJE
PRAGNIENIE MOTYWACJA I STAWIANIE SOBIE CELÓW... WSZYSTKO TO RODZI SIE W UMYŚLE




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych