
Hugo - Dojrzały Brat Starszy
#1
Napisano 2003-09-04, godz. 18:26
Hugo Dojrzały wreszcie dopiął swego, ...wreszcie został „Starszym“!
Hugo uczęszczał regularnie na wszystkie zebrania, wygłaszał przemówienia, poświęcał swój czas na służbę kaznodziejską a nawet przez jakiś czas zabierał na zebrania osoby w podeszłym wieku.
Hugo ma troje dzieci i nawet jego żona jest bardzo zdumiona, że ma teraz takiego dojrzałego męża.
Starsi, którzy wybrali swojego współwyznawcę na to stanowisko, oczywiście pod kierownictwem ducha Bożego, widzą teraz szansę oddania mu wielu nielubianych obowiązków.
Hugo może teraz wygłosić wykład, przeprowadzić studium strażnicy i książki a także zbiórki do służby, oraz tak jak już wcześniej, studium rodzinne i studium biblijne z zainteresowanymi.
Wreszcie wolno mu być na spotkaniach starszych w zborze, z okazji kongresu oraz na spotkaniu z nadzorcą obwodu.
Ma się rozumieć, że Hugo teraz ma podstawę do tego, by przychodzić do domu z tajemniczą i wszechwiedzącą miną. Jego wyraz twarzy powodowany jest wieloma poufnymi wiadomościami, których się na tych spotkaniach dowiaduje.
Hugo jednakże nigdy nie przypuszczał, iż starsi na tych spotkaniach, często trwających w nieskończoność, z modlitwą rozpatrują tak ważne tematy jak malowanie płotu przy Sali Królestwa, oznakowanie parkingu, czy też kupno nowego odkurzacza.
Podobnie jak inni starsi, jest tym oburzony, że mimo wielokrotnego napominania, brat Karol Oszczędny w dalszym ciągu do prywatnych zapisków używa odwrotnej strony druków sprawozdania miesięcznego. Starsi poważnie o tym myślą, czy nie zwołać z tego powodu posiedzenia komitetu i nie dać ostrzeżenia nieposłusznemu bratu.
W ten sposób Hugo prowadzi teraz życie wypełnione po brzegi i jest teokratycznie bardzo zaangażowany:
Poniedziałek: studium rodzinne,
Wtorek: studium książki,
Środa: studium biblijne,
Czwartek: służba kaznodziejska (głoszenie od domu do domu),
Piątek: szkoła teokratyczna i zebranie służby
Sobota: służba kaznodziejska (głoszenie od domu do domu),
Niedziela: wykład i studium strażnicy.
I tak ucieka rok za rokiem. Hugo nie dostrzega, że jego żona ma już wszystkiego dosyć, że czuje się przez niego zaniedbana i sobie pracy szuka.
Nie widzi, że jego dzieci bardzo niechętnie poddają się tym cotygodniowym, teokratycznym procedurom.
Hugo nie dostrzega też, że nauki, w jego religijnej społeczności, stale się zmieniają, - no cóż, każda nowa zmiana jest przecież automatycznie prawdą.
Jego poważanie w zborze stale wzrasta, a rodzina ma nawet przywilej gościć nadzorcę obwodu wraz z żoną. Hugo dziwi się jednak, dlaczego jego żona tego nie docenia.
Dzieci przeciwstawiają się regularnie temu wszystkiemu a „pokarm duchowy“ z towarzystwa powoduje u nich mdłości i bóle żołądka.
Hugo jest zrezygnowany, nic już nie pojmuje,.. on przecież tak dobrze chciał.
Podczas urlopu, jego żona, teraz już niezależna finansowo, oświadcza mu nieoczekiwanie, że się z domu wyprowadza. Jego nagłe i gorączkowe dowody miłości wobec niej, nic już nie dają, poczym w niedługim czasie pod ich dom podjeżdża ciężarówka z napisem „PRZEPROWADZKI“.
Starsi rozpoznali teraz, że Hugo w rzeczywistości wcale nie był dobrym starszym, ponieważ przez całe te lata zaniedbywał żonę i jest winnym jej odejścia.
Hugo bardzo to przygnębiło, chce jednak udowodnić starszym i spędza każdą wolną minutę w służbie kaznodziejskiej.
– Do czego potrzebny jest wypoczynek człowiekowi, który nieustannie przecież ma błogosławieństwo od Boga?
Tak pozostawiony przez żonę i starszych, Hugo cierpi na depresję i jest zniechęcony do życia.
Pewnego, jesiennego dnia, odczuwa silne bóle w okolicy serca, poci się nadmiernie i całkowicie się załamuje. Trafia do szpitala.
Podczas rehabilitacji, po raz pierwszy od 20 lat, zaczyna się zastanawiać: „Dlaczego odeszła moja żona..?“ „Dlaczego moje dzieci tak szybko wyprowadziły się z domu...?“, Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Wolny od permanentnego wpływu organizacji, Hugo potrafi wreszcie logicznie myśleć i rozpoznaje, że do tej pory był tylko zwykłą marionetką i że w dużej mierze ma swoją rodzinę na sumieniu. Zbór i organizacja do tej pory miała ciągle pierwszeństwo.
Po powrocie do domu zauważa w zborze niezadowolenie starszych, którzy musieli przecież przejąć jego zadania i obowiązki. Hugo boi się znów tego całego stresu i po prostu odmawia ponownego przyjęcia przywileju.
Powoduje to, że brat Święty rozmawia z Hugo Dojrzałym na temat jego pobytu w sanatorium, i pyta go wprost czy czasami nie znalazł sobie tam jakiejś przyjaciółki, bo w końcu, coś jest nie w porządku z osobą, która tak po prostu odmawia przywilejów teokratycznych.
Hugo energicznie zaprzecza i się denerwuje. Nie chce jednak doprowadzić do kłótni i sprowadza rozmowę na inny temat.
Oznajmia współbratu, że podczas pobytu w sanatorium dużo czytał w Biblii i zastanawiał się dlaczego Towarzystwo Strażnica, n.p. ustaliło, że liczba 144 000 musi być rozumiana dosłownie, podczas gdy całe Objawienie ma ściśle symboliczne znaczenie.
Również dręczy go pytanie, gdzie sie podziewa Armagedon, w końcu głosił ludziom tyle lat, że koniec naprawdę jest już bardzo bliski.
Brat Święty jest skonsternowany, i nie mogąc pojąć dlaczego Hugo tak się przy swoich poglądach upiera, prosi brata Wyniosłego o pomoc. Ten dochodzi natychmiast do wniosku, że Hugo potrzebna jest „duchowa pomoc “.
Starsi, którzy odwiedzili Hugo, przeszli od razu do sedna sprawy. Pytają go, czy nadal bezgranicznie uznaje fakt, iż Organizacja kierowana jest duchem Bożym. Hugo potwierdza to, ale delikatnie zastrzega, że pewnych jej nauk częściowo nie rozumie.
Ponieważ Hugo pragnął gruntownie zbadać tą sprawę, rozmawiał już z niektórymi braćmi o Armagedonie i o tym, że liczbę 144 000 równie dobrze można by rozumieć symbolicznie.
Brat Wyniosły, stuprocentowy Świadek Jehowy, jak o tym usłyszał wpada w złość i zwołuje niezwłocznie komitet sądowniczy. Zarzut: Wątpliwości co do organizacji i rozsiewanie prywatnych poglądów sprzecznych z Biblią.
W czasie komitetu, Hugo nie daje się przekonać, że Towarzystwo Strażnica w tej kwestii jest nieomylne. Starsi nie mają już żadnych wątpliwości, - tacy chwiejni i niestateczni bracia nie nadają się na starszych. Hugo zostaje odebrany przywilej i otrzymuje czas do namysłu.
Również po tym okresie Hugo jest głęboko przekonany, iż nauki Towarzystwa w dalszym ciągu są nie do przyjęcia.
Gdy oznajmia to podczas komitetu sądowniczego, zostaje niezwłocznie pozbawiony społeczności. - Taki kwaśny zaczyn, jak Hugo, jest przecież wielkim niebezpieczeństwem dla wszystkich Świadków Jehowy.
Hugo nic już nie pojmuje, przecież dał Jehowie wszystko co mu tylko było możliwe.
Dopiero po jakimś czasie świta mu w głowie, że wszystko to dał nie Bogu, lecz grupie ludzi, którzy tylko wykorzystali przypowieść Jezusa, aby mogli nazywać się Organizacją Bożą.
Mimo tego, że po wykluczeniu uczęszcza jeszcze na zebrania, zbór daje mu wyraźnie odczuć, iż uważa go za buntownika. Dobrzy przyjaciele, z którymi dotąd miał bliski kontakt, nagle już go nie znają.
Hugo ma już wszystkiego po dziurki w nosie...
Po kilku latach spotykamy Hugo, pełnego zapału i entuzjazmu, to jest ten sam Hugo co kiedyś. Nareszcie ma wolny czas dla siebie, a przede wszystkim zdjął ten ciasny, „duchowy gorset“ i czuje się teraz naprawdę dobrze.
Jego żona wprawdzie wyszła ponownie za mąż, ale za to jego dzieci mają z nim znowu kontakt i regularnie go odwiedzają. Znalazł też nowych przyjaciół, i cieszy się tym, że wreszcie może powiedzieć swoje własne zdanie bez jakichkolwiek konsekwencji.
Jedna myśl nie daje mu jednak spokoju: „Gdybym to tak w dniu, w którym, u moich drzwi stanęli ci na pozór przyjaźni Świadkowie Jehowy, ...po prostu je zamknął.“
Życie Hugo zmieniło się, ale tylko dlatego, że w karierze Świadka Jehowy, niechcący zaczął samodzielnie myśleć.
Niestety Hugo, w twoim przypadku, to już za późno. Jest to jednak przeżycie, które nie każdy musi doświadczyć na sobie. Bądź dla wielu przestrogą!
Raduj się w swoim życiu z każdego dnia, i strzeż się, żebyś nigdy więcej nie wpadł w sidła organizacji, która to dla swoich korzyści, zdolna jest niejednego nawet obedrzeć ze skóry!
PS: Niestety na całym świecie, jest wielu takich Hugo...
------------------------------------------------------------------------------------
Post ten znalazłem na jednym z obcojęzycznych forum i pozwoliłem sobie go tutaj zamieścić.
---------------------------------------------------------------------------------
"Wśród SJ, wszyscy mówią o "prawdzie", ale nikt jej nie może (do końca) powiedzieć..."
"Żeby do zródła dotrzeć, trzeba pod prąd popłynać."
"Kto choć raz zajrzał za kulisy, ten już dłużej nie zadowoli się fasadą."
"Z kłamstw, w które uwierzymy, stają się prawdy, z którymi żyjemy."
"Nikt nie jest tak ślepy jak ten, który nie chce widzieć."
"W każdej religii są owce i pasterze, ale tylko owce są dojone, strzyżone i zarzynane, pasterze nie..."
#2
Napisano 2003-11-30, godz. 15:01
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#3
Napisano 2003-11-30, godz. 18:10
Quote
Co on sobie myślał? I nawet żonę zaniedbywał i dzieci... To jest tylko i wyłącznie jego wina, a nie organizacji.
Powiało "teokratycznym punktem widzenia"... Czy jednak mieści się w nim także teokratyczne wsparcie dla brata wymagającego troski?
Czy może znajdzie się w nim miejsce na chociaż jedną wyciągniętą dłoń, która nie odrzuca, lecz stara się zrozumieć i pomóc w rozwiązaniu problemów człowieka, który niegdyś oddał swoje życie do dyspozycji Organizacji?
Czy Organizacja wymagająca dla siebie lojalności i oddania potrafi tym samym odwzajemnić się swym członkom?
-Obawiam się, że nic na to, niestety, nie wskazuje.
Dalsze wnioski wyciągnijcie sami.
Tak się zastanawiam...
Otaczanie opieką słabych, chorych, czy doznających cierpień jest biblijną wskazówką dla społeczności chrześcijańskich. Jak więc to możliwe, że Organizacja kierowana duchem Bożym ma trudności z przyjęciem tego do wiadomości (że nie wspomnę o aktywnym wcielaniu tego w życie)?
Zagubionym owieczkom już nie wskazuje się drogi, lecz po prostu się je zarzyna. Tak jest o wiele wygodniej i na pewno można zaoszczędzić sporo energii do realizacji własnych, mniej lub bardziej teokratycznych, planów i ambicji... Natomiast to, że tak rozumiane "bycie w prawdzie" rozmija się z prawdą, to nieistotny szczegół...
#4
Napisano 2003-12-01, godz. 16:56
Poniedziałek: studium rodzinne,
Wtorek: studium ksiażki,
Środa: studium biblijne,
Czwartek: służba kaznodziejska,
Piątek: szkoła teokratyczna i zebranie służby,
Sobota: służba kaznodziejska,
Niedziela: wykład i studium strażnicy. "
Po jakimś czasie: "Wolny od permanentnego wpływu organizacji, Hugo potrafi wreszcie logicznie myśleć i rozpoznaje, że do tej pory był tylko zwykłą marionetką i że w dużej mierze ma swoją rodzinę na sumieniu. Zbór i organizacja do tej pory miała ciągle pierwszeństwo.". - dopiero teraz zaczął myśleć.... ciekawe... Czemu wcześniej nie pomyślał o rodzinie? Chyba czytał Biblię, prawda??
"Dopiero po jakimś czasie świta mu w głowie, że wszystko to dał nie Bogu, lecz grupie ludzi, którzy tylko wykorzystali przypowieść Jezusa, aby mogli się nazywać organizacją bożą." - bardzo dziwne, źle mu zaczęło świtać. Powinien był wiedzieć, że służył Bogu (albo pewnie mu się tak tylko zdawało)
"Życie Hugo zmieniło się, ale tylko dlatego, że w karierze Świadka Jehowy, niechcący zaczął samodzielnie myśleć." - a wcześniej nie myślał, tak??
"Raduj się w swoim życiu z każdego dnia, i strzeż się, żebyś nigdy więcej nie wpadł w sidła organizacji, która to dla swoich korzyści, zdolna jest niejednego nawet obedrzeć ze skóry!" - organizacja nie czerpie korzyści dla siebie i na pewno nikogo nie obdziera ze skóry.
Hugo zaczął myśleć za późno...
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#5
Napisano 2003-12-01, godz. 23:00
Quote
Powinien był wiedzieć, że służył Bogu (albo pewnie mu się tak tylko zdawało)
Trafna uwaga. Zdecydowanie tak mu się tylko zdawało.
Stąd też i taka ulga, że udało mu się wreszcie (nie bez wysiłku i kosztów) pozbyć związanych z tym złudzeń.
Quote
"Życie Hugo zmieniło się, ale tylko dlatego, że w karierze Świadka Jehowy, niechcący zaczął samodzielnie myśleć."
- a wcześniej nie myślał, tak??
Konkluzja jest taka, że nie myślał samodzielnie, a nie że nie myślał w ogóle.
Owszem, myślał, ale Jego postrzeganie świata, jak również samego siebie, nie było wynikiem jego czysto osobistych refleksji, czy też swobodnego doboru materiału bazowego, na podstawie którego pojawiały się u niego takie, czy inne, przemyślenia . Przeciwnie -bądąc pod presją otoczenia i sytuacji życiowej, bez szemrania, z ufnością przyjmował poglądy Organizacji, które przedstawiano mu jako jedynie słuszne.
Quote
organizacja nie czerpie korzyści dla siebie i na pewno nikogo nie obdziera ze skóry.
Może i Organizacja nie "obdziera nikogo ze skóry" w dosłownym tych słów rozumieniu (tego by tylko brakowało :shock:).
Nie zmienia to faktu, że WTS ma dochody, które są między innymi efektem nieodpłatnej pracy wielu ludzi, którzy sądzą, że robią coś wyjątkowego dla chwały Królestwa Bożego. W tym właśnie celu, zamiast realizować się zawodowo, czy spędzać czas z rodzinami, tysiące kobiet i mężczyzn wyrusza każdego dnia do służby polowej. Nauczają o Armagedonie, kolportują publikacje Towarzystwa i zdobywają nowych członków -cenną i darmową siłę roboczą. Jeszcze inni obsługują domy Betel, poświęcając najlepsze lata życia, aby z uśmiechem na ustach pracować za darmo w pralni, czy drukarni, czy w innych sekcjach WTS.
Towarzystwo nie szczędzi także swym wyznawcom apeli wzywających do "ochoczego wspierania swym mieniem działalności Towarzystwa" (*), o czym możemy poczytać sobie w listach kierowanych do zborów.
Tak to w wielkim uproszczeniu wygląda.
(*) cytat pochodzi z listu z Nadarzyna
Tylko, czy ci ludzie zdają sobie sprawę, że harują dla wygody organizacyjnych bonzów, którzy w tym czasie rozgrywają mecze tenisowe na dachu nowojorskiego drapacza chmur?
Co się dzieje z tymi ludźmi, kiedy nadchodzi bolesne przebudzenie i okazuje się, że są życiowymi bankrutami, z których zakpiono? Cierpią psychicznie, emocjonalnie, nierzadko także materialnie. A wiecznie bliski koniec "obecnego systemu rzeczy" spóźnia się jak zwykle...
Ciężko jest przyznać się do tego, że padło się ofiarą manipulacji. Dlatego tak liczna rzesza uporczywie trzyma się fałszywej świadomości swojego niezwykłego wkładu w oddawanie czci Jehowie.
O ileż mniejszym obciążeniem jest powiedzieć: "robiłem to dla Jehowy", niż stwierdzić na przykład: "robiłem to, aby członkowie Ciała Kierowniczego mogli zaspokoić swoje ziemskie zachcianki".
I jeszcze wiele można pisać na ten temat...
Korzyści Organizacji są wymierne. Cena, jaką płacą za to jej członkowie jest wysoka.
Quote
Hugo zaczął myśleć za późno...
Lepiej późno, niż wcale.
Uwikłani w sieć różnorakich zależności i towarzyskich układów, świadkowie Jehowy przez lata wrastają w swoje środowisko.
Funkcjonują we własnym światku, pamiętając ciągle o konieczności odrzucania tego, co pochodzi ze świata -z tego prawdziwego, ale i złego świata, do którego już nie chcą należeć.
Organizacja mówi kiedy, co i jak.
Organizacja narzuca schematy -od schematu potrzeb, jakie szeregowy świadek może odczuwać, -do schematu myślenia, poza który nie wolno mu wykraczać.
Uruchamiając przemyślany system nagród i kar, Organizacja z łatwością steruje uczuciami i ambicjami swoich podwładnych.
(Podwładnych -bo to chyba właściwe miano dla ludzi, którzy muszą pilnować wyrabiania normy narzuconej przez Brooklyn...)
Z takiej pajęczyny nie jest łatwo się wyplątać.
Jest więc ogromnym sukcesem, że wspomniany Hugo w końcu odkrył prawo do samodzielnego budowania swojego życia.
#6
Napisano 2003-12-02, godz. 11:51
To jest kłamstwo. A jaką cenę płaci reszta świata? Co kościoły robią za darmo? Jest coś takiego?
Świadkowie Jehowy nie zdzierają z nikogo kasy. Brooklyn niczego nie narzuca, a głosić nakazał Jezus.
Przeczytajcie sobie Ewangelię Mateusza 24:1-14 (a najlepiej cały rozdział).
Głoszenie dobrej nowiny jest jednym ze znaków bliskiego już końca. Świadkowie Jehowy głoszą, bo to jest ich obowiązkiem i nie można powiedzieć, że robią to dla jakiegoś zysku.
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#7
Napisano 2003-12-02, godz. 18:49
Quote
"Korzyści Organizacji są wymierne. Cena, jaką płacą za to jej członkowie jest wysoka."
To jest kłamstwo.
Świadkowie Jehowy nie zdzierają z nikogo kasy.
Najlepszą obroną jest atak -tak można wyczytać z powyższej wypowiedzi.
Mnie osobiście nie interesuje, "co kościoły robią za darmo", bo nie o innych kościołach tutaj rozprawiamy.
To jest nieudana próba odwracania kota ogonem.
Zaprzeczanie faktom na niewiele się zda. Trzeba przedstawić jakieś argumenty. Tobie takowych zabrakło.
WTS wykorzystuje ludzi do produkcji i dystrybucji swoich materiałów.
Oczywiście, dla większości ŚJ jest to nakaz Jehowy.
Jednak ja nakazu akwizycji nigdzie w Biblii nie widzę. Ponadto nie widzę tam ani słowa o niezbędności utrzymywania biurokratycznej machiny, która się z tym wiąże.
Fakt drugi: WTS wysuwa roszczenia finansowe wobec swych członków.
Spójrzmy na sytuacje z polskiego podwórka, takie, jak na przykład sprawa z Funduszem Budowy Sal Królestwa. (*)
Jeszcze inny przykład: konieczność pokrywania kosztów za rozprowadzaną literaturę. Jak nazwać sugerowane starszym zatajanie rzeczywistej wartości publikacji przed szeregowymi członkami zboru? Czyżby strach, że po zapoznaniu się z cennikiem, datki nie będą już odpowiednio wysokie? (**)
Oj, takiego postępowania nie dyktuje zwykła ludzka przyzwoitość, a już na pewno nie zaleca tego Słowo Boże.
(*) -szczegółowe artykuły na ten temat (w tym także kopie listów WTS) znajdziemy na łamach witryny
http://warsaw.com.pl/brooklyn/
Trzeba uwzględnić również (a raczej -przede wszystkim) koszty innego rodzaju.
Świadkowie Jehowy płacą swym zmarnowanym życiem. Tego nie da się niczym zrekompensować.
Hugo, bohater komentowanego przez nas artykułu, jak również wszyscy, którzy dzielą jego los, wiedzą, co to znaczy.
Quote
Brooklyn niczego nie narzuca
WTS narzuca "tylko":
- wzorzec postępowania w zborze i poza nim,
- sposób głoszenia,
- sposób rozumienia prawd biblijnych,
- sposób ubierania się (uniformizacja -zwłaszcza podczas służby polowej).
Jest także autorytetem określającym, co wolno czynić w małżeńskiej alkowie.
To całkiem sporo.
Quote
Głoszenie dobrej nowiny jest jednym ze znaków bliskiego już końca. Świadkowie Jehowy głoszą, bo to jest ich obowiązkiem i nie można powiedzieć, że robią to dla jakiegoś zysku.
Mam jedną uwagę: jeżeli już czytamy, to róbmy to ze zrozumieniem.
Nikt tutaj nie twierdzi, że świadkowie Jehowy głoszą dla materialnych zysków. Nie piszemy wszak o "szarakach", ale o Organizacji i tych, którzy nadzorują jakość tak zwanego "pokarmu na czas słuszny".
Przykre jest żerowanie na ludzkiej naiwności przez dostarczycieli "nowego światła".
Tym bardziej, że to "nowe światło" czyni z Boga oszusta, albo taniego komedianta, który w makabryczny sposób igra z życiem swych wyznawców. Takie refleksje mogą się pojawić. Zwłaszcza mając w pamięci sytuację, gdy setki, czy tysiące umierają, bo rzekomo "Bóg powiedział", że szczepionki są złe, a przeszczepy niedozwolone. A potem nagła zmiana -i oto ten kapryśny Bóg daje ludziom kolejne "nowe światło" .... Cóż to za bzdury?!
Jaki obraz Boga kreuje WTS?
Bóg wszechmogący, ale omylny?
Bóg, który domaga się krwawych ofiar?
Bóg -reflektor, który daje setki "świateł", ale nie daje tych "świateł" właściwego rozumienia?
Podczas gdy obłuda WTS jest sumiennie relacjonowana przez fakty, Ty nadal nie chcesz w to uwierzyć?
Życie z klapkami na oczach to kiepska perspektywa... Nie zazdroszczę tego nikomu.
Towarzystwo brzydzące się wszelką militarną przemocą posiada akcje firmy produkującej silniki do bomb.
Towarzystwo utożsamia ONZ z apokaliptyczną bestią, a jednocześnie kamufluje własne powiązania z tą organizacją.
Czy to są dobre owoce zrodzone z natchnienia duchem Bożym?
Może już czas, aby odłożyć na bok różowe okulary i poważnie o tym pomyśleć?
Quote
Przeczytajcie sobie Ewangelię Mateusza 24:1-14
Słusznie Victory zwraca naszą uwagę na wersety z Ewangelii wg św. Mateusza, które powinny być dla wielu przestrogą:
Quote
Mateusza 24:11, Biblia Warszawska:
"I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu."
#8
Napisano 2003-12-05, godz. 17:52
Ja osobiście nie uważam Świadków Jehowy za fałszywych proroków i nie sądzę, by to określenie jak i określenie „fałszywi nauczyciele” odnosiło się właśnie do nich. Jeśli się mylę, to wyjaśnij mi to, ponieważ Twoja ostatnia odpowiedź niestety mnie nie przekonuje. I o jaką "drogę prawdy" chodzi w wersecie 2 ?
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#9
Napisano 2003-12-05, godz. 19:08
tak przećież stało się z wieloma naukami śJ.
sprawdz sam, porównując sobie co głosiła literatura przed latami na jakiś temat, a co obecnie.
Jeśli tak postępują słudzy Boga, to można stracić wiarę
#10
Napisano 2003-12-05, godz. 19:16
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#11
Napisano 2003-12-05, godz. 20:18
Ze sposobu dzialania Organizacji, wynika dla mnie jedno - probuja wszelkich sposobow by powiekszyc swe szeregi. Strasza przy tym ludzi ze jezeli nie przyjda do "arki" umra, a wiec religia stworzona przez grzesznych ludzi daje zbawienie? Czy to nie jest wybieganie przed Pana?
Pozdrawiam
#12
Napisano 2003-12-05, godz. 22:50
Quote
Dobrze. A co byś powiedział na temat wersetów z 2 Piotra 2:1-3 (akurat dzisiaj czytałam)?
Ja osobiście nie uważam Świadków Jehowy za fałszywych proroków i nie sądzę, by to określenie jak i określenie "fałszywi nauczyciele" odnosiło się właśnie do nich. Jeśli się mylę, to wyjaśnij mi to, ponieważ Twoja ostatnia odpowiedź niestety mnie nie przekonuje. I o jaką "drogę prawdy" chodzi w wersecie 2 ?
Działania WTS są takie, a nie inne -i same się znakomicie komentują.
Wygląda na to, że materiały zebrane na stronach polemizujących z doktryną świadków Jehowy, nie przekonują Cię. Cóż -jest to Twój wybór. Czy jednak wynika to z posiadania poważnych kontrargumentów? -Zechcesz się z nami nimi podzielić?
Jeżeli uważasz, że piszemy tutaj nieprawdę, przedstawiamy rzeczy zmyślone, które nie miały miejsca, to prosimy o jakieś dowody. I to takie dowody, które będą odpowiedzią na dowody już przedstawione przez nas.
Jeżeli dowodów nie masz, to zmuszona będę stwierdzić, że odrzucasz fakty tylko dlatego, że naruszają Twój światopoglądowy spokój. W takiej sytuacji, dojdę do wniosku, że nie radzisz sobie z wątpliwościami, albo też w ogóle nie chcesz się z nimi zmierzyć.
Wspominam tu o tym, bowiem chciałabym zauważyć, że nie sądzić, że WTS to fałszywy prorok, absolutnie nie jest równoznaczne z posiadaniem pewności co do tego.
Dlaczego dla mnie WTS jest fałszywym, samozwańczym prorokiem, nauczycielem nauk pokrętnych i rozmijających się z Prawdą?
Powiedziane jest: "Po ich owocach rozpoznacie ich."
Jest także mowa o tym, że dobre drzewo nie rodzi złych owoców, a złe -dobrych.
Widząc złe owoce Organizacji (określone nauki ŚJ, realizację tych nauk, jak również obłudny do nich stosunek ze strony WTS), która na lewo i prawo podkreśla swe natchnienie duchem Bożym, niestety nie mogę myśleć inaczej, niż myślę w chwili obecnej.
Wyżej piszę o wizerunku Boga, jaki wyłania się z tego, co pokazuje WTS przez ustanowione przez siebie nauczanie. Obraz ten bardzo źle świadczy o tych, którzy go kreują. Co więcej -obraz ten znieważa Boga.
Prawda o Bogu nie może obrażać Jego samego. To ją dyskwalifikuje.
Drogą prawdy jest dla mnie taka droga, która prowadzi dobre owce do Boga, a złe i zagubione owce inspiruje do pragnienia bycia przez Boga odnalezionymi i wybawionymi ze zła, które stało się ich udziałem.
Drogą kłamstwa jest dla mnie droga, która dobre owce czyni złymi, a złe i zagubione owce prowadzi w przepaść jeszcze większego zła i zagubienia, niż to, które już poznały.
#13
Napisano 2003-12-07, godz. 12:50
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#14
Napisano 2003-12-07, godz. 14:35
Na pewno nie jest to Jahwe, bo to, co On każe głosić, zawsze jest prawdą i jest pewne.
Znam takich ludzi, którzy dopiero po latach bycia w organizacji, kiedy zaczęli samodzielnie badać Biblię, odnaleźli Boga i nowe życie w Jezusie Chrystusie, lecz musieli wcześniej zdjąć okulary Strażnicy. Po 35, 40 latach bycia w organizacji, cieszą się z bycia dziećmi Bożymi, z bycia nowonarodzonymi z wody i Ducha.
pozdrawiam i życzę miłej lektury Pisma Świętego
#15
Napisano 2003-12-07, godz. 14:49
Quote
Ja tak naprawdę nie czytałam wszystkich waszych oskarżeń i dowodów...
Wielka szkoda. Można to, niestety, rozpoznać po przygnębiającym braku krytycyzmu.
Sugeruję, aby mimo wszystko przeczytać materiały, o których była mowa.
Quote
...nie znam innej religii podobnej do religii świadków Jehowy (jest taka w ogóle?).
Podobnej do religii świadków Jehowy pod jakim względem?
Zachęcam do przeczytania kilku publikacji omawiających wierzenia ŚJ:
http://www.watchtowe.../podolski.phtml
(książka C. Podolskiego "Największe oszustwa i proroctwa Świadków Jehowy")
http://www.effatha.p.../ks02/index.htm
(E. Bagiński "Siewcy kąkolu")
oraz http://www.watchtowe...bednarski.phtml
(W. Bednarski "Pismo Święte a nauka Świadków Jehowy, innych sekt i wyznań niekatolickich.")
Więcej publikacji można znaleźć na stronie Iszbina:
http://warsaw.com.pl...ne.htm</strong>
Quote
Ostatnio coraz częściej czytam Biblię i nie zamierzam przestać tego robić. Na zebraniach mówi się też, że należy rozmyślać nad tym, co się czyta.
Rozmyślanie nad tym, co się czyta. W porządku. Nie ma niczego złego w intelektualnym rozważaniu treści Pisma Świętego -wręcz przeciwnie.
Rozmyślanie nad Biblią czytaną przez pryzmat tekstów zamieszczanych w "Strażnicy"... To jest już jednak zastanawiające.
Do tego najnowszy pomysł WTS: czytanie "Strażnicy" aktem wielbienia Jehowy... To jest herezja usiłująca zrównać wartość świętej księgi chrześcijaństwa z artykułami drukowanymi w gazetce WTS.
Jeżeli mogę coś zaproponować, to przede wszystkim korzystanie z różnych przekładów Biblii (a nie jedynie z tego zalecanego przez ŚJ), jak również odstąpienie od budowania swojej wiary na autorytecie "Strażnicy" i WTS.
Quote
Wierzę w to co głoszą Świadkowie Jehowy i nic złego w tym nie widzę, ponieważ widzę, że swoje wierzenia opierają na Biblii i kierują się nimi w życiu.
Świadkowie Jehowy kierujący się w życiu swymi wierzeniami...
Liczne przypadki, gdzie poglądy Towarzystwa rozmijają się z jej działaniem zdają się tego nie potwierdzać.
Obawiam się, że sama intencja, by świadkowie Jehowy nie okazali się fałszywymi prorokami, nie jest wystarczająca, aby dokonać tego cudu i zmienić twarz, którą Towarzystwo Strażnica już nam pokazało.
Pozdrawiam,
jb
#16
Napisano 2003-12-07, godz. 19:25
Quote
nie znam innej religii podobnej do religii Świadków Jehowy (jest taka w ogóle?)
oczywiscie ze sa. Roznia sie pewnymi szczegolami (czasami istotnymi) ale wiele nauk jest podobnych, np.:
Stowarzyszenie Wolnych Badaczy Pisma Św. http://www.nastrazy.pl
Świecki Ruch Misyjny "Epifania" http://www.epifania.pl
#17
Napisano 2003-12-09, godz. 19:01
Można sobie u nich zamówić bezpłatnie literaturę i dwumiesięcznik "The Good News". Pewnie ŚJ zaprotestują, że to literatura odstępców, ale ja czytuję to od roku i dostrzegam spore podobieństwo w nauczaniu, a jednoczesnie niezwykłą przystępnośc formy przekazu.
Osobiście polecam.
Oto linki:
www.ucg.org
www.gnmagazine.org
A member of AJWRB group
#18
Napisano 2003-12-13, godz. 10:59
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#19
Napisano 2003-12-24, godz. 12:59
Jeśli chodzi o bliski koniec, to o takim myśleniu można poczytać w 2 Piotra 3:3-10. Poza tym Jehowa ‘uczyni to, w czym ma upodobanie’ (Izajasza 55:11).
"O ileż mniejszym obciążeniem jest powiedzieć: "robiłem to dla Jehowy", niż stwierdzić na przykład: "robiłem to, aby członkowie Ciała Kierowniczego mogli zaspokoić swoje ziemskie zachcianki". "
Galatów 1:10-12
"Organizacja z łatwością steruje uczuciami i ambicjami swoich podwładnych. "
Hebrajczyków 4:12
"Fakt drugi: WTS wysuwa roszczenia finansowe wobec swych członków.
Spójrzmy na sytuacje z polskiego podwórka, takie, jak na przykład sprawa z Funduszem Budowy Sal Królestwa. (*)
Jeszcze inny przykład: konieczność pokrywania kosztów za rozprowadzaną literaturę. Jak nazwać sugerowane starszym zatajanie rzeczywistej wartości publikacji przed szeregowymi członkami zboru ? Czyżby strach, że po zapoznaniu się z cennikiem, datki nie będą już odpowiednio wysokie ? (**) "
Nie czytałam tych listów, ale osobiście widziałam cennik publikacji. Każdy daje datki dobrowolnie.
"Trzeba uwzględnić również (a raczej -przede wszystkim) koszty innego rodzaju.
Świadkowie Jehowy płacą swym zmarnowanym życiem. Tego nie da się niczym zrekompensować.
Hugo, bohater komentowanego przez nas artykułu, jak również wszyscy, którzy dzielą jego los, wiedzą, co to znaczy. "
Mateusza 24:13, Jana 10:27, 28
oraz (1 Jana 5:3, 4), (Mateusza 22:36-40) i (1 Koryntian 6:12)
#20
Napisano 2004-05-15, godz. 20:43

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych