Napisano 2008-07-22, godz. 09:25
Juz jakis czas temu zauwazylem,ze cala przynaleznosc do Organizacji jest oparta na wywolywaniu odpowiednich emocji.
Nie potrafilem tego nazwac na poczatku ,teraz wiem, sa to po prostu techiniki manipulacyjne, ktore sa fascynujace.
Uwazam,ze ksiazki Aronson Elliota i Cialdiniego powinny byc obowiazkowa lektura kazdego ,kto odchodzi z Organizacji,bo pozwalaja lepiej zrozumiec w czym tak nprawde tkwiles/as.
Najbardziej rzucajaca mi sie w oczy jest przynaleznosc do grupy(temat wielokrotnie poruszany)
Dostrzeglem w pewnym momencie ,ze wielu z mlodych braci prawdopodobnie nie byloby w zborze ,gdyby nie znajomi.
Użytkownik zamknietywsobie edytował ten post 2008-07-22, godz. 09:26
"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")