Świadkowie Jehowy mają swoje Sale Królestwa
Kazimierz Radzajewski
Nic do nich nie mamy, ale niech w drogę nam nie wchodzą – mówią sąsiedzi Sal Królestwa Świadków Jehowy w centrum Ełku.
Pierwszym był kolejarz Henryk Rogiński. Przyjechał w 1947 r. z żoną, a w Szybie już była jego siostra Abel. To prekursorzy Świadków Jehowy w stolicy Mazur. Teraz jest ich 350, mają trzy zbory i swoją własne miejsce do spotkań i analizowania Biblii.
W sobotę związek wyznaniowy ełczan cieszył się z otwarcia nowej siedziby. To okazały gmach z dwoma salami dla zborów przy ul. Piłsudskiego, w samym środku dużego osiedla Północ I.
Pracowici, ale tracą przez nagabywanie
Budowa trwała ponad rok, a jej koszt to ok. miliona złotych.
– Poszło sprawnie, choć to bagnisty teren. Trzeba było posadowić budynek na 27 studniach. Do pracy zjechali nasi wolontariusze z całej Polski. Mamy swoją Salę Królestwa, bo przez ostatnie 22 lat korzystaliśmy tylko z użyczonych pomieszczeń przy ul. Rzemieślniczej. Nasza siła to trzy zbory. Na Mazurach jest nas już 1400 – mówi Mariusz Semenowicz, rzecznik prasowy Świadków Jehowy na Mazurach.
Ełczanie z sąsiedztwa są pełni podziwu dla ich determinacji, pracowitości, dyscypliny i kultury.
– Są nadzwyczaj grzeczni, a budowa szła błyskawicznie. Imponuje mi ich poczucie porządku i ład w tym co robią – komentuje widok z okna Jan Wiśniewski. – Tracą tylko przez ustawiczne nagabywanie – dodaje.
Podobnego zdania jest Jan Karwiak. W jego bloku mieszka małżeństwo, które jest wyznawcami Jehowy.
– Ależ to było tempo! 20 murarzy w dwa dni całą ścianę zbudowało. Nic do nich nie mam, ale w drogę niech mi nie wchodzą – mówi ełczanin.
Zaciekawienie budzi zaś status materialny tego związku wyznaniowego.
Bogactwo to mit, choć są wśród nich bogaci
– Tylko ktoś wstąpi do nich i już widać poprawę sytuacji materialnej. Chyba tak kupują ludzkie dusze, a to nie jest w porządku – twierdzi pani Ewa z ul. Piłsudskiego.
– To studiowanie Biblii wprowadza porządek w myśleniu. Czystość, porządek, pracowitość, a w skutkach także nowy wizerunek człowieka. Status materialny wzrasta, choćby za przyczyną rzucenia palenia tytoniu, porzucenia alkoholu. Tak, udaje się nam z dobrym skutkiem wyciągać ludzi z patologicznych sytuacji – tłumaczy tajemnicę bogactwa Mariusz Semenowicz.
Paweł Krakowiak i Krzysztof Wądołowski są aktywnymi krzewicielami Biblii od kilku lat.
– Przyjąłem chrzest 9 lat temu, a w kanonach utwierdzili mnie moi rodzice – mówi pan Paweł. – Rodzice niczego nie narzucają. Wszystko zaczyna się od rozumienia Biblii – dodaje jego towarzysz Krzysztof.
W trzech zborach ełckich Świadków Jehowy są mieszczanie, rolnicy, biznesmeni. Wyznawcy spotykają się w swoich Salach Królestwa codziennie.
--
źródło
Świadkowie Jehowy mają nowe miejsce spotkań
2010-10-18 09:25:20
W sobotę oficjalnie oddano do użytku kompleks Sal Królestwa Świadków Jehowy. Dwa razy w tygodniu spotykać się tam będzie około 300 osób, zarówno Świadków Jehowy, jak i ich sympatyków.
Do tej pory, od ponad 20 lat, wyznawcy tej religii spotykali się w użyczonym budynku przy ulicy Rzemieślniczej. Świadkowie działkę w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 4 w Ełku kupili w 2004 roku od Wojskowej Agencji Mieszkaniowej. Budowa ruszyła w marcu 2009 roku. Jednopiętrowy budynek architektonicznie zbliżony jest do ełckiego Urzędu Marszałkowskiego. Mieszczą się tam dwie sale wykładowe, biblioteka, zaplecze socjalno-techniczne oraz mieszkanie gospodarza sali.
— Sala Królestwa to miejsce cotygodniowych spotkań Świadków Jehowy, podczas których studiują Pismo Święte i uczą się trzymać w życiu podanych tam rad oraz szkolą się do skutecznego głoszenia orędzia biblijnego podczas osobistych rozmów z ludźmi — mówi Mariusz Semenowicz, rzecznik prasowy Świadków Jehowy na Warmii i Mazurach. — Zebrania są ogólnie dostępne. Na żadnym z nich nie przeprowadza się zbiorek pieniężnych, a wstęp jest bezpłatny.
Pieniądze na zakup działki, jak również budowę, pochodziły z dobrowolnych datków Świadków i ich sympatyków. Większość prac, z wyjątkiem pewnych usług, m.in. przyłączenia budynku do mediów publicznych, wykonywali wolontariusze. Żaden z nich, w tym np. kierownik budowy, nie pobrał żadnego wynagrodzenia. Ochotnicy wszystkie prace wykonali społecznie.
— Wolontariusze poświęcali swój prywatny czas, większość prac wykonywana była w systemie weekendowym — dodaje rzecznik. — Chcielibyśmy podziękować mieszkańcom okolicznych bloków za to, że kilkanaście miesięcy znosili uciążliwości związane z pracami budowlanymi. Zapewniamy, że eksploatacja obiektu nie będzie dla mieszkańców uciążliwa.
Anna Turowska
[email protected]
--
źródło
pod tekstem zdjęcia