Skutki uboczne
#1
Napisano 2006-09-01, godz. 14:20
#2
Napisano 2006-09-01, godz. 17:01
Moja Droga ABC nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem
Wychowałam się od urodzenia u ŚJ i od początku tak właśnie się czułam.
Z początku to jeszcze się nie dawało tak we znaki bo człowiek był dzieciakiem i robił wszystko co mu powiedzą. Dopiero z chwilą dorastania przychodzi taki moment, że pewne wydarzenia wymagają pewnych określonych zachowań i podejmowania decyzji.
Dziwne a nawet śmieszne jest to, że z trudem przychodzi podejmowanie nawet tych najmniejszych decyzji, a na dodatek kiedy się już je podejmie to i tak ma się poczucie winy, że może jednak powinnismy wybrać inaczej. Tłem naszych zachowań i kontaktów międzyludzkich jest mieszanka wybuchowa: lęku i poczucia winy. Wszystko jest automatycznie filtrowane czy zgadza się z zasadami Bożymi ( czyt. Organizacji ) czy nie. Ponieważ nikt nie jest doskonały a zasady są surowe i dotyczą wszystkich dziedzin życia trudno ich nie łamać. I nawet najmniejsze uchybienie może wywołać w nas wielkie poczucie winy a co za tym idzie wieczne niezadowolenie z siebie.
Ja czułam się najgorzej kiedy w towarzystwie trwała rozmowa, każdy się wypowiadał co na dany temat myśli a ja zawsze bałam się coś powiedzieć gdyż wydawało mi że coś palnę i się pograżę w obecności wszystkich. Czasami to były naprawdę stresujące sytuacje. Traciłam przez to w szkole, u znajomych i w ogóle w życiu. Wydawałam się spokojna i niedostępna. A gdybym była po prostu sobą.......
Moje nastawienie do życia zmieniło się za sprawą pewnej osoby, której bedę za to wdzieczna do końca życia.
Teraz czuję się wolna i głośno wyrażam swoje opinie. To bardzo przyjemne uczucie, że kontroluje się swoje życie.
Masz rację, że teraz wydaje się to komiczne ale też bardzo przykre bo pokazuje jaką władzę nad umysłami posiada miłościwa Organizacja.......
Pozdrawiam
jak odłączyć te kabelki, żeby później nie bolało???
#3
Napisano 2006-09-01, godz. 18:40
Pozostały za to w mojej psychice inne ślady, o których nie chce mi się opowiadać tu i teraz. To dobry temat na opowieść w bardziej kameralnych warunkach. Mam jednak nadzieję, że i to uda mi się zaleczyć.
Pozdrawiam
Urodzony "w prawdzie"
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#4
Napisano 2006-09-01, godz. 20:02
Jeżeli jest coś pozytywnego, co zawdzięczam byciu ŚJ to przede wszystkim umiejętność bycia innym, przekucia inności w swój atut, nie poddania się naczelnej zasadzie kierującej polskim społeczeństwem: nie wychylać się.
#5
Napisano 2006-09-04, godz. 09:14
Ja nie pisze, ze sie ¨z tego nie wyleczylam¨. Wiem, ze mozna. Idzie mi coraz lepiej. Nie mniej jednak uznalam to za zjawisko godne uwagi i kilku zdan. Swiadomosc, ze nie jest to ulomnosc charakteru tylk wplywu jakiegos czynnika pokrzepia i dodaje pewnosci siebie.
#6
Napisano 2006-09-04, godz. 10:10
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#7
Napisano 2006-09-05, godz. 07:40
#8
Napisano 2006-09-05, godz. 08:01
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#9
Napisano 2006-09-05, godz. 09:17
Ten problem może dotyczyć dużej liczby ex-ów. Powód? Organizacja ogranicza i zawęża myślenie. Człowiek, który wyjdzie poza jej mury, może czuć się zagubiony. To słynny frommowski mechanizm "ucieczki od wolności", w którym niewola "Strażnicy" jawi się jako bołogostan.
I potem często kończy się to na jeden z dwóch skrajnych sposobów:
- 1. Delikwent znajduje sobie nowego duchowego guru, który będzie go prowadził na pasku.
- 2. Dochodzi do wniosku rodem z Dostojewskiego: jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno.
Sztuką jest nauczyć się odpowiedzialności za swoje życie przed sobą samym i własnym sumieniem, a nie starszymi albo rabinackimi przepisami. Ale się udaje
#10
Napisano 2006-09-05, godz. 09:44
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#11
Napisano 2006-09-05, godz. 11:08
BTW.: Sugerujesz, ze z nas poza organizacja to takie troche lamagi zyciowe?
Użytkownik ABC... edytował ten post 2006-09-05, godz. 11:09
#12
Napisano 2006-09-05, godz. 11:46
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#13
Napisano 2006-09-06, godz. 06:35
#14
Napisano 2006-09-06, godz. 07:03
Nie mam, bo generalnie... nie lubię e-booków . Ale jestem niemal pewnien, że można to ściągnąć z sieci.A masz moze w formie e-booka?
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#15
Napisano 2006-09-06, godz. 07:18
' date='2006-09-05 10:17' post='34362']
I potem często kończy się to na jeden z dwóch skrajnych sposobów:
- 1. Delikwent znajduje sobie nowego duchowego guru, który będzie go prowadził na pasku.
- 2. Dochodzi do wniosku rodem z Dostojewskiego: jeśli Boga nie ma, to wszystko wolno.
Sztuką jest nauczyć się odpowiedzialności za swoje życie przed sobą samym i własnym sumieniem, a nie starszymi albo rabinackimi przepisami. Ale się udaje
Czy ktos slyszal takie powiedzenie:
"Jesli spotkasz Budde to go zabij"?
Oto wlasnie chodzi, aby stanac na wlasne duchowe nogi, a nie podazac slepo za innymi.
#16
Napisano 2006-09-06, godz. 10:26
Nie mam, bo generalnie... nie lubię e-booków . Ale jestem niemal pewnien, że można to ściągnąć z sieci.
Szukam, szukam i... nic. :/ chyba trudno dostepna. Ale jeszcze poszukam. Ale jak ktos znajdzie/ma to bedze wdzieczna za podeslanie.
#17
Napisano 2006-10-21, godz. 19:37
Ja miałem też trochę podobnie. Choć nie dokońca. Jakoś bardzo zamknąłem się na ludzi, straciłem poczucie własnej wartości, uleciała ze mnie chęć spotykania się ludźmi. Unikam ich do tej pory. Strasznie nie lubię, jak przychodzę na jakieś zebranie do jakiegoś kościoła, a ktoś do mnie zagaduje, nie daj Boże pochwali. Odrazu się chowam i uciekam w głąb siebie. Ale i tak robię postępy. Z początku byłem taki nieśmiały, że nawet przez Internet nie miałem odwagi zagadać. Przed napisaniem pierwszego posta tutaj na forum to dosłownie trzęsły mi się ręce. A w głowie miałem takie mało dowartościujące myśli: "I tak na pewno mi nikt nie odpisze, na pewno mnie wszyscy zlekceważą". To jest dopiero pożoga.Zaczelam bac sie podejmowania decyzji i udzielania w dyskusjach gdzie musialabym cokolwiek argumentowac.
O pisaniu na gg też nie było mowy, ale i do tego się przełamałem. I też te głupie myśli typu: "I teraz się wyda, jakim jestem nieudolnym rozmówcą", albo "Teraz to wszyscy będą wiedzieć, ile błędów robię".
Pożoga do potęgi.
Ale i z tym się przełamałem. Pewnie jeszcze trochę i zacznę z kimś rozmawiać przez telefon, a później pewnie przyjdzie pora na spotkanie w realu.
Ha! Ha! Nie wnikam w szczegóły, ale w Organizacji dałem się nieźle zaszczuć. Nic dziwnego, jak niemalże na każdym kroku się słyszy, jakim małym, marnym jest się człowiekiem.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#18
Napisano 2006-10-21, godz. 21:16
Bóg kocha mnie
Takiego jakim jestem
I cieszy się
Każdym dobrym gestem.
Alleluja,
Boża miłość mnie rozpiera.
#19
Napisano 2006-10-22, godz. 06:47
Ja myślę, że pobyt w organizacji przede wszystkim pomógł mi w przełamaniu tremy przy wystąpieniach publicznych, minusy )))) a może własnie ich nie ma, byc może własnie samo uwolnienie umysłu to jeden wielki plus ))))) Lepiej miec wolny umysł nawet z bliznami, niż zniewolony
pozdrawiam all
#20
Napisano 2006-10-22, godz. 07:55
Czesiek myślę, że warto. Zdecydowanie lepsze takie myślenie, niż ciągłe życie w strachu przed Bogiem. Tylko, że to nie zawsze jest takie łatwe. Czasami potrzeba na taką przemianę i ufność czasu.Może niekiedy warto sobie zaśpiewać:
Bóg kocha mnie
Takiego jakim jestem
I cieszy się
Każdym dobrym gestem.
Alleluja,
Boża miłość mnie rozpiera.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych