Inaczej mówiąc ci, których Bóg zrodził na nowo, z wody i Ducha, tych, których uświęcił dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa Chrystusa.
Czy to wielki wstyd dla osoby "zrodzonej na nowo z wody i Ducha" przeprosić za pisanie, hm, delikatnie mówiąc, głupot o "linczach" i "samosądach"?
Wcale nie pytam złośliwie. Czy to naprawdę taki wielki wstyd przyznać się do błędu?
Mnie sprawy doktrynalne szczególnie nie interesują. Natomiast to, co zobaczyłam, gdy wreszcie miałam odwagę zaglądnąć do tego wątku, po prostu mnie poraziło. Po podobnym wątku dot. wykluczonej, która zabiła młodego chłopaka (gdzie jeszcze miałam siły coś spokojnie tłumaczyć), tu bałam się już zaglądać. I okazało się, że słusznie.
Więc pytam, czy to taki wstyd przyznać się błędu, choćby za takie teksty:
Co do wieszania takich sprawców "mordów", to ja byłbym jeszcze okrutniejszy. Niech żyje w celi obwieszonej zdjęciami z miejsca wypadku. Plus kamieniołomy lub jakaś inna ciężka praca na rzecz społeczeństwa.
Już nawet nie chodzi o to, że jest to postawa niegodna "chrześcijanina".
Chodzi o to, co napisałam wyżej i co będę tak długo powtarzać, aż wszyscy pojmą:
podstawową "prawdą" jest to, że nie "feruje się wyroków", jeśli sprawę zna się tylko z mediów, nie czytało się ani jednej linijki akt, nie rozmawiało się ze sprawcą ... A po drugie, naprawdę w każdym cywilizowanym kraju obowiązuje zasada, o której wspomniałam wyżej.
Więc jeśli nie stać cię na przeprosiny to chociaż nie kontynuuj off topicu o "świętych zrodzonych z Ducha i wody", ponieważ:
1) jest to właśnie off topic,
2) nawet w społeczności "świętych" zdarzają się grzesznicy (już Ewangelie o tym donoszą), więc tym bardziej nie wierzę w istnienie takiej społeczności dziś, gdzie ich nie ma (a do tego nawiązywała wypowiedź rmx-a),
3) "ferowanie wyroków" na przyszłość zostaw sądom.