
Zajrzałem na te forum parę razy w wakacje i od tamtego momentu raczej go nie przeglądałem, no może sporadycznie.
Na wstępie chciałbym Wam wszystkim gorąco podziękować za waszą tutejszą działalność, bowiem dzięki Wam, jak mniemam, będę mógł już niebawem zacząć nowe, PRAWDZIWE życie duchowe. Ach, jaka radość mnie ogarnia jak o tym pomyśle. Ale do rzeczy.

O ile się nie mylę, forum te ma już co najmniej cztery lata. Bez wątpienia długi to okres czasu. Przez te 4 lata udało Wam się zgromadzić "miliardy" argumentów świadczących przeciw słuszności nauk ŚJ. Zakwestionowaliście już chyba WSZYSTKIE aspekty tej religii nie pozostawiając złudzeń, że może ona być religią prawdziwą. Zatem wiemy już co jest "be" i czego należy unikać jak ognia. Wiemy czego się wystrzegać i co prowadzi jedynie do zniewolenia umysłu. Ale nie o tym chciałbym porozmawiać, bowiem to jest już wiadome wszem i wobec, dlatego nie ma sensu wałkować tego tematu po raz kolejny.
Zawitałem tutaj w określonym celu. Otóż chciałbym porozmawiać o wynikach Waszych czteroletnich dysput, badań, kontemplacji, tysięcy postów (na koncie niektórych użytkowników), nieprzespanych nocy (jak ktoś ma kilka tysięcy postów, to musi "żyć" tym forum) i "przepychanek" słownych. Mianowicie, chciałbym wiedzieć co ustaliliście, a kolokwialnie mówiąc, co jest "cacy", w porównaniu do ŚJ, którzy są jak już nadmieniłem "be", ponieważ jestem niemal przekonany, że spędzacie tutaj większośc Waszego czasu w celu ustalenia tej prawdy, a nie "opluwaniu" wszystkiego co ma związek z ŚJ. Nie widzę innej przyczyny w przesiadywania tu dniami i nocami.

- doskonałą
- nie skalaną, ŻADNYMI "brudami" w przeszłości (czyli czystą jak łza od momentu powstania, aż do teraz)
- taką, na którą nie można powiedzieć złego słowa
- odpowiadającą na wszystkie pytania egzystencjalne
- nie zawierającą ŻADNYCH sprzeczności w swoich naukach, nawet najmniejszych
- pozwalającą prowadzić szczęśliwe i godne życie
Teraz już wiecie za co te podziekowania. Co prawda podziękowałem z góry, ale wg mnie za 4 lata solidnej pracy się należy. No to tyle mojego. Teraz słucham Was. Która religia jest prawdziwa, do którego Kościoła (bądź i nie) mam się udać i co mam zrobić aby uzyskać zbawienie? Oświećcie mnie prosze. Może Mormoni? Hmmm. Ale dobra, już nic nie mówię, bo to Wy w tym "siedzicie" i na pewno wiecie lepiej niż ja. Po co mam strzelać.

Jak sugerował kiedyś jeden z użytkowników "otwieram umysł" i czekam na tytułową recepte na szczęście. Ale jestem podekscytowany.
