wiecie co, ja ateistka chyba odnalazłam Boga.....w sobie
#1
Napisano 2007-02-14, godz. 20:55
pewne rzeczy poukladaly sie w mojej głowie w jedną całość, modlitwy które wypowiadamy docierają właśnie do naszej pod i nad świadomości, które kierując w odpowiedni sposób naszym życiem przynoszą oczekiwany skutek........
Mój Bóg nie osądza, nie karze, nie doświadcza przez cierpienie, nie czyni zła. Mój Bóg jest doskonały, pełen miłości i dobroci. Żadna religia nie ma takiego Boga. Więc nie mogę wyznawać żadnej innej religii poza swoją, poza religią mojego serca, mojej duszy. Może to jest moja wąska droga?
#2
Napisano 2007-02-27, godz. 12:04
i wydaje mi się, że Bóg jest we mnie, i w każdym z nas. Moja nadświadomośc jest moim Bogiem, dlatego tak ważne jest poznanie siebie, może poznając siebie poznajemy Boga?
nie mogę wyznawać żadnej innej religii poza swoją, poza religią mojego serca, mojej duszy. Może to jest moja wąska droga?
Właśnie tak!
Tylko religie jednoosobowe mają sens, są indywidualną drogą.
Wobec Boga miłość. Nie jakieś tam posłuszeństwo, strach, czczenie. Wystarczy miłość.
Cała reszta religii dla mas to pasienie egregorów.
Aloha!
#3
Napisano 2007-02-27, godz. 12:18
#4
Napisano 2007-02-27, godz. 12:35
Mądre słowa.. Ważne by nasze czyny były z czystego serca, i miały swe poparcie w biblii
A dlaczego muszą mieć poparcie w Biblii?
#5
Napisano 2007-02-27, godz. 12:35
I mam nadzieję, że słowa "Moja nadświadomośc jest moim Bogiem" to tylko przenośnia, bo uważanie siebie samego za Boga to choroba psychiczna.
#6
Napisano 2007-02-27, godz. 12:39
Eeeee tam. Łatwa religia. Nie stawia wymagań, nie rodzi pytań, wszystko z górki i cacy. Jeżeli brak w niej cierpienia, to znaczy, że opisuje tylko połowę naszej rzeczywistości.
I mam nadzieję, że słowa "Moja nadświadomośc jest moim Bogiem" to tylko przenośnia, bo uważanie siebie samego za Boga to choroba psychiczna.
Stawia wymagania: życia zgodnie ze sobą. Czyli do każdej sytuacji podchodzić uważnie. A nie wedle rozdzielnika zakazów i nakazów.
Przywiązanie do cierpienia jest poważnym zaburzeniem psychicznym. Cierpienie niczemu nie służy.
Dlaczego szczęścia nie uważa się za rzeczywistośc, tylko własnie cierpienie?
A co do Boga w sobie - jesteśmy Dziećmi Bożymi. Mamy w sobie cząstkę Boga.
Taką ... na naszą miarę.
#7
Napisano 2007-02-27, godz. 13:31
Bzdura.Cierpienie niczemu nie służy.
Nie insynuuj.Dlaczego szczęścia nie uważa się za rzeczywistośc, tylko własnie cierpienie?
To prawda. Mamy w sobie cząstkę Boga, a nie Bóg jest cząstką nas.A co do Boga w sobie - jesteśmy Dziećmi Bożymi. Mamy w sobie cząstkę Boga.
#8
Napisano 2007-02-27, godz. 18:26
no zgodzę się z Tobą, że od normy nadodbiegam )))) Cierpieniem było dojście do tej wiedzy, którą posiadłam, to nie przenośnia Boga jako Boga zewnętrznego nie ma! Nie może być, bo gdyby był i miał moc i był miłością..... to świat wyglądałby inaczej, dojście do tego stanu , który odczuwam, zajęlo mi dużodużo czasu, dużo czytałam, myslałam rozważałam, uważam, że jak najbardziej Ewangelia ma rację, ale ci co ją pisali, znali prawdę czyli że każdy ma Boga w sobie, ale ludzie nie byli gotowi na przyjęcie takiej wiadomości, więc musieli go zobrazować jako Boga zewnętrznego! ALe cala reszta się zgadza, poprzez żarliwe modlitwy docierasz do swojej pod i nad świadomości, kiedy Twoja nadświadomość UWIERZY w coś, według tego ci się dzieje, Czyli WIARA czyni CUDA! Dla naszej nadświadomości nie ma rzeczy niemożliwych, poprzez modlitwy, medytacje i wizualizacje można osiągnąć wszystko ......... Jestem na początkowym etapie, będę Was informować na bieżącoEeeee tam. Łatwa religia. Nie stawia wymagań, nie rodzi pytań, wszystko z górki i cacy. Jeżeli brak w niej cierpienia, to znaczy, że opisuje tylko połowę naszej rzeczywistości.
I mam nadzieję, że słowa "Moja nadświadomośc jest moim Bogiem" to tylko przenośnia, bo uważanie siebie samego za Boga to choroba psychiczna.
#9
Napisano 2007-02-27, godz. 18:30
Qwerty...Dla naszej nadświadomości nie ma rzeczy niemożliwych, poprzez modlitwy, medytacje i wizualizacje można osiągnąć wszystko
Przeczytaj te Ewangelie jeszcze raz, a moze dojdziesz do wniosku, ze jednak nie tak mysleli ci, ktorzy je spisywali.
"tak bowiem nadswiadomosc umilowala swiadomosc ze pod-nadswiadomosc swoja dala..."? TO NIE TAK
jestem katoliczka
#10
Napisano 2007-02-27, godz. 18:41
brawo za czujnosc , ej nie bierz dosłownie, ewangelia była dla ciemnego ludu, jakos musieli do nich dotrzecQwerty...
Przeczytaj te Ewangelie jeszcze raz, a moze dojdziesz do wniosku, ze jednak nie tak mysleli ci, ktorzy je spisywali.
"tak bowiem nadswiadomosc umilowala swiadomosc ze pod-nadswiadomosc swoja dala..."? TO NIE TAK
Użytkownik qwerty edytował ten post 2007-02-27, godz. 18:42
#11
Napisano 2007-02-27, godz. 22:14
Religia, która zaczyna się od kłamstwa, to g**no, nie religia. Pamiętaj o przysłowiu, że najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo.uważam, że jak najbardziej Ewangelia ma rację, ale ci co ją pisali, znali prawdę czyli że każdy ma Boga w sobie, ale ludzie nie byli gotowi na przyjęcie takiej wiadomości, więc musieli go zobrazować jako Boga zewnętrznego!
Gratuluję awansu na Boga, Qwerty. Mam nadzieję, że jeszcze nie ogłosiłaś przykazania "nie będziesz wystawiał na próbę Qwerty, Boga swego". Jeżeli nie ogłosiłaś, to zrób dla mnie jakiś cud. Cokolwiek, np. niech jutro pojawi się tęcza. Wiara czyni cuda, więc jeżeli w to uwierzysz, to tak się stanie.WIARA czyni CUDA! Dla naszej nadświadomości nie ma rzeczy niemożliwych
Przekonuję się tylko, że to prawda, co mówią psychologowie, że człowiek ma wewnętrzną potrzebę Boga. Nie da się w nic nie wierzyć. Jak człowiek nie wierzy w "normalnego" Boga, to wybiera sobie zastępczy obiekt uwielbienia, człowieka, jakiś przedmiot albo... siebie.
#12
Napisano 2007-02-28, godz. 19:34
Moim skromnym zdaniem, pod względem emocjonalnym Qwerty idzie w poprawnym kierunku (mimo że wyrażając słowami niewiarę w "zewnętrznego Boga" narusza pierwsze przykazanie).
Myślę, że drogą do wyzwolenia z pęt organizacji jest odrzucenie pojęcia "boga-psychopaty" i zastąpienie go Bogiem Miłości, a ten ma na celu nasze dobro i nie działa na naszą krzywdę.
Ja etap negowania istnienia "pogańskiego" bądź "psychopatycznego" bożka, wymyślonego przez Ciało Kierownicze, którego (moim zdaniem bluźnierczo) ŚJ nazywają "Bogiem Jehową", mam już za sobą.
Być może, qwerty też kiedyś uwierzy w chrześcijańskiego Boga, a może nie... trudno powiedzieć...
Ale wyzbycie się strachu to dobry kierunek...
#13
Napisano 2007-02-28, godz. 19:43
teraz juz zostalo jej tylko uwierzyc w ogniste pielko i meki piekielne tego milosciwego chrzescijanskiego boga. potem, uznac czystosc i swiatobliwosc dzialania inkwizycji oraz slusznosc blogoslawienia armii. nastepnie powinna poczekac na to az ktorys ksiadz zgwalci jej dziecko wtedy juz poczuje boga w sobie.niech mi to nie będzie poczytane za bezbożność ani za herezję, a osoby które przeczytają poniższą wypowiedź proszone są o nieczepianie się słówek ale o wniknięcie w sens mojej wypowiedzi...
Moim skromnym zdaniem, pod względem emocjonalnym Qwerty idzie w poprawnym kierunku (mimo że wyrażając słowami niewiarę w "zewnętrznego Boga" narusza pierwsze przykazanie).
Myślę, że drogą do wyzwolenia z pęt organizacji jest odrzucenie pojęcia "boga-psychopaty" i zastąpienie go Bogiem Miłości, a ten ma na celu nasze dobro i nie działa na naszą krzywdę.
Ja etap negowania istnienia "pogańskiego" bądź "psychopatycznego" bożka, wymyślonego przez Ciało Kierownicze, którego (moim zdaniem bluźnierczo) ŚJ nazywają "Bogiem Jehową", mam już za sobą.
Być może, qwerty też kiedyś uwierzy w chrześcijańskiego Boga, a może nie... trudno powiedzieć...
Ale wyzbycie się strachu to dobry kierunek...
mam nadzieje ze nikt nie zrozumie mojej wypowiedzi zle i nie bedzie sie czepial slow, tylko wniknie w sens mojej wypowiedzi.
powodzenia ( w wyzwalaniu sie z ped kryminalnego watykanu i obdzierajacych czyt. ostrzygajacych z ostatniej zlotowki swych owiec ksiezy)
#14
Napisano 2007-02-28, godz. 20:00
#15
Napisano 2007-02-28, godz. 20:07
No..... szatan tez kusił Jezusa i chciał od niego cudu..... No właśnie jak ma potrzebę wewnętrzną Boga, no musi mieć skoro każdy ma cząstkę Boga w sobie, swoją cząstkęswojego własnego Boga, tylko trzeba go odkryć!Gratuluję awansu na Boga, Qwerty. Mam nadzieję, że jeszcze nie ogłosiłaś przykazania "nie będziesz wystawiał na próbę Qwerty, Boga swego". Jeżeli nie ogłosiłaś, to zrób dla mnie jakiś cud. Cokolwiek, np. niech jutro pojawi się tęcza. Wiara czyni cuda, więc jeżeli w to uwierzysz, to tak się stanie.
Przekonuję się tylko, że to prawda, co mówią psychologowie, że człowiek ma wewnętrzną potrzebę Boga. Nie da się w nic nie wierzyć. Jak człowiek nie wierzy w "normalnego" Boga, to wybiera sobie zastępczy obiekt uwielbienia, człowieka, jakiś przedmiot albo... siebie.
#16
Napisano 2007-02-28, godz. 20:13
Mimo pewnej złośliwości którą daje się wyczuć w Twoim poście, wskazałes na istotny szczegół o którym myślałem...
Można zamienić strach przed armagedonem na strach przed piekłem (albo strach przed "czymś tam", czego uczy nowo poznawana religia). I zamienić jedną fobię na drugą. Zamiast kilkunastoosobowego ciała kierowniczego znaleźć sobie inne, np. jednoosobowe. l tu jest niebezpieczeństwo.
Dlatego przed nawróceniem na chrześcijaństwo trzeba skończyć ze strażnicowym pogaństwem.
A to, na razie idzie qwerty dość dobrze.
#17
Napisano 2007-02-28, godz. 20:15
nie, no swietnie jej idzie. na razie zostal wierzaca ateistka czy raczej uznala sie za boga.... tylko nie zapomnijcie jej pochwalicNo właśnie, Hubercie...
Mimo pewnej złośliwości którą daje się wyczuć w Twoim poście, wskazałes na istotny szczegół o którym myślałem...
Można zamienić strach przed armagedonem na strach przed piekłem (albo strach przed "czymś tam", czego uczy nowo poznawana religia). I zamienić jedną fobię na drugą. Zamiast kilkunastoosobowego ciała kierowniczego znaleźć sobie inne, np. jednoosobowe. l tu jest niebezpieczeństwo.
Dlatego przed nawróceniem na chrześcijaństwo trzeba skończyć ze strażnicowym pogaństwem.
A to, na razie idzie qwerty dość dobrze.
#18
Napisano 2007-02-28, godz. 20:22
wiesz co hubert, kocham cie, kocham caly swiat I to jest najważniejsze! dobrze mi z tymnie, no swietnie jej idzie. na razie zostal wierzaca ateistka czy raczej uznala sie za boga.... tylko nie zapomnijcie jej pochwalic
#19
Napisano 2007-02-28, godz. 20:28
uprawiać seks oralny z połykiem, a w przerwach między jedną rozpustą a drugą wychwalać organizację ŚJ?
Zanim odpowiesz na to pytanie, zauważ, że jest ono retoryczne...
#20
Napisano 2007-02-28, godz. 20:32
tez cie kocham!!!! co nie znaczy ze bede podzielal wszystkie twoje poglady. moge starac sie zrozumiec ale nie musze. Tylko i wylacznie z czystej sympatii dla wszystkich ludzi bez wzgledu na ich wybory, orientacje, religie itp. wyrazam sie szczerze. nie oczekuje tez ze ktos bedzie mnie traktowal inaczej. gdyby tak bylo nie byloby mnie tu juz od dawna. durniejszych swirow jak tu nie spotkalem a wsrod nich zarazem tylku ciekawych ludzi, ktorzy (a nie napisze, ktorzy konkretnie) maja podobne do moich przemyslenia o Biblii i organizacji. przeto zostajewiesz co hubert, kocham cie, kocham caly swiat I to jest najważniejsze! dobrze mi z tym
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych