Skocz do zawarto¶ci


Zdjêcie

STUDIUM ze ¦wiadkami Jehowy


  • Please log in to reply
3 replies to this topic

#1 Truck

Truck

    Początkujący (1-50)

  • Cz³onkowie
  • Pip
  • 15 Postów
  • Lokalizacja:¦l±sk

Napisano 2004-04-12, godz. 20:25

Witam wszystkich !

Jak wiadomo, ¦wiadkowie Jehowy z lud¼mi zainteresowanymi prowadz± tzw. studium biblijne czy tez studium ksi±¿ki, ró¿nie jest to nazywane i interpretowane. Nie chodzi mi jednak teraz o to, czy powinno siê to nazywaæ studium Biblii czy t¿ studium ksi±¿ki, jednak chodzi mi o sam fakt prowadzenia owego studium.
Nawi±zuj± siê tutaj pytania:

Czy po tak przeprowadzonym Studium zainteresowany jest ju¿ tak 'omotany', ¿e si³± rzeczy przystêpuje do chrztu i zostaje ¦wiadkiem Jehowy ?

Czy ¦wiadkowie Jeohwy pos³uguj± siê podczas pozyskiwania nowych cz³onków technikami psychomanipulacyjnymi, a je¶li tak, to jakimi ?

Czy kto¶ z Was uczestniczy³ czynnie w Studium i w nastêpstwie nie zosta³ ¦wiadkiem Jehowy ?

Prosi³bym Was o szczere odpowiedzi i z góry dziêkujê.

Pozdrawiam !

#2 panter

panter

    Forumowicz (51-500)

  • Cz³onkowie
  • PipPip
  • 111 Postów
  • Gadu-Gadu:6115856
  • P³eæ:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2004-04-13, godz. 11:28

W¶ród ¦wiadków Jehowy istnieje takie nieformalne okre¶lenie na osoby, z którymi s± prowadzone od jakiego¶ czasu studia biblijne typu "wieczny student czy zainteresowany", a maj± na celu okre¶laæ raczej s³aby postêp tej osoby w przyjmowaniu wiedzy biblijnej (zazwyczaj odnosi siê to raczej do informacji jakie Towarzystwo Stra¿nica klasyfikuje za wiedzê biblijn±).
Juz samo to, zdradza fakt, i¿ samo studium (w ró¿nej postaci) nie jest w stanie "zniewoliæ umys³owo" potencjalnego zainteresowanego, zw³ascza je¶li posiada on jako tak± wiedzê biblijn±, lub wyskszta³ci³ w sobie mocn± osobowo¶æ w obronie swojego stanowiska lub przekonañ na takie zapatrywania religijne.
Nie przesadza³by równie¿ z okre¶leniami "omotany" czy temu podobnych, a które by sugerowa³y jakie¶ szczególne niebezpieczeñstwo wynikaj±ce z tego rodzaju kontaktów, czy nawet wspólnego dyskutowania o Biblii i sprawach wiary.
Osobi¶cie prowadzi³em kiedy¶ parê takich studiów (lub podejmowa³em takie starania), aby zapoznawaæ osoby na moim terenie z orêdziem biblijnym (zgodnie z zaleceniami WTS i w opaciu o wszystkie dostêpne poddrêczniki i publikacje) i nie uda³o mi siê nikogo "zniewoliæ" czy "omotaæ" by zosta³ ¦wiadkiem Jehowy w taki sposób jak to odmalowujesz.
Wiele osób wycofa³o siê z takich studiów ró¿nie motywuj±c swoja decyzjê podaj±c swoje argumenty wprost lub nie, ale nikomu nic nie zosta³o narzucone na si³ê, lub dziêki jakim¶ mniej czy bardziej subtelnym technnikom psychomanipulacyjnym.
Je¶li kto¶ zostawa³ ¦J to zazwyczaj by³a to ¶wiadoma decyzja (oczywi¶cie pobudki i motywy takiego kroku u wielu osób mog± byæ nieco oddmienne - dopuszczam tak¿e mozliwo¶æ nawet pewnego rodzaju nieszczero¶ci takiego kroku) wynikaj±ca z mocnego przekonania, ¿e to musi byæ PRAWDA!, lub chcenia takiego my¶lenia, i¿ to co poznajê musi byæ PRAWD¡ skoro zawiod³em(am) siê w poprzedniej religii.

Oczywi¶cie inn± spraw± jest atmosfera jaka wytwarza siê wokó³ takiego studium, stosunku prowadz±cych ¦J wobec zaimneresowanego - emocjonalnego nacisku jaki mo¿e byæ wywierany nawet w sposób nie¶wiadomy - wszak jest to "owca Jehowy" i czasami nadmierna nadopiekuñczo¶æ i zainteresowanie drug± osob± mo¿e wrêcz wygl±daæ karykaturaklnie (dla obserwatorów z zwen±trz), ale równie¿ jest to sprawa jednostkowa i nie uogólni³bmy tego, dla ka¿dego przypadku takiego studium.
Nie da siê równie¿ pomin±æ i zlekcewa¿yæ zbli¿enia emocjonalnego pomiêdzy obiema stronami, pewnego rodzaju przyja¿ni czy zaprzyja¿nienia, które szczególnie jest mi³e dla osób które z ró¿nych wzgledów cierpi± na brak takich kontaktów, co równie¿ mo¿e mieæ (ale niekoniecznie za ka¿dym razem) wp³yw na fakt prowadzenia takiego studium i po¿niejszych tego skutków.
Ciekawy jestem odczuæ i opini w tym temacie moich wspó³braci (¦J)
"Cz³owiek broni b³êdów, które kocha." Seneka Starszy

Panter

#3 yogiii

yogiii

    Domownik forum (501-1000)

  • Cz³onkowie
  • PipPipPip
  • 536 Postów
  • Lokalizacja:£ód¼

Napisano 2004-04-16, godz. 10:15

Ze mn± te¿ prowadzono studium, wiêc pomy¶la³em, ¿e i ja móg³bym zabraæ g³os w sprawie. Znam ¦wiadków Jehowy, którzy potrafi± siê ze mn± spotkaæ na ulicy i zaraz po przywitaniu zapytuj±: „a kiedy przyjdziesz na zebranko?”. Znam te¿ i takich, którzy wprost siê pytali: „Nie chcesz ju¿ s³u¿yæ Jehowie?” albo „Tzn. ¿e nie kochasz ju¿ Boga, tak?”. Wprawdzie, dzi¶ jest to ju¿ sprawa ma³o aktualna i nie s± to mi³e relacje. My¶lê, ¿e sprawy duchowe i relacja Bóg-Ja to rzeczy osobiste, zbyt osobiste by wysuwaæ pust± krytykê w stosunku do innych, nawet je¶li kto¶ ma dobre intencje.

Jednak, jest te¿ i druga strona medalu. Jest jedna osoba na ¶wiecie, któr± znam i która sprawia, ¿e mam zupe³nie odmienny wgl±d w to wszystko. Osobê, która od pierwszych spotkañ do dzi¶ robi na mnie niesamowite wra¿enie. I nawet gdyby mia³aby istnieæ tylko jedna taka osoba, mnie zupe³nie wystarcza.

Bywa na ka¿dym zebraniu [nawet na dodatkowych w wydaniu angielskim], pisze wyk³ady, zg³asza siê, przyprowadza ze sob± czêsto nowych zainteresowanych, prowadzi w³asne studium i przy tym wszystkim jak najbardziej odbiega od stereotypów „my¶lenia” namiêtnie przez was krytykowanego.

Pracowity cz³owiek, przy tym wszystkim ma³o mówi a je¶li ju¿ ma siê odezwaæ to konkretnie i bez dodatkowych pustych zdañ. Nie jestem w stanie przypomnieæ sobie by kogokolwiek krytykowa³. Nie jestem w stanie przypomnieæ sobie zdarzenia, kiedy ta osoba zwróci³a mi w ogóle jak±kolwiek uwagê "s³ownie", a jednak swoim "zachowaniem" zwraca mi j± systematycznie. Nikomu nie rzuci s³ów skargi, jednak swoim sposobem bycia, my¶lenia, kojarzenia faktów – zmusza do bycia lepszym. Tak, ta osoba sprawia ¿e chcê byæ dobrym cz³owiekiem.

Nie jest znowu jakim¶ ortodoksyjnym ‘¶wiêtoszkiem’ z po¶wiat± w tle i chórem „AMENO”. Jednak, bardzo trudno go skrytykowaæ na podstawie samych wypowiedzi. Moja próba argumentacji z nim koñczy siê najczê¶ciej bardzo szybko - zadaje dwa pytania i koñczymy rozmowê. Stra¿nica to dla niego jedynie dodatek, pod którym w ogóle siê nie podpisuje. Jest bardzo skromny i dopiero kiedy trzeba pos³uguje siê swoj± zgromadzon± wiedz±. Zero emocji negatywnych.

Techniki psychomanipulacyjne? U¶miecham siê, byæ mo¿e kto¶ z was mia³ takie do¶wiadczenia, jednak z moich obserwacji wnioskujê zupe³nie inaczej ponad to proste skupianie siê na krytyce samych ludzi. Trzeba byæ trze¼wym umys³owo i nie dawaæ siê omotaæ - a to mo¿e zaj¶æ przeciesz wszêdzie.

Raczej, szczerze przyznam, ¿e nie lubiê gdy ludzie zachowuj± jak podstêpne wê¿e czekaj±ce jedynie na okazjê by wskazaæ palcem: „O ten! Zobaczcie, co powiedzia³!”.

Trzeba skupiæ siê na byciu dobrym, pod ka¿dym wzglêdem.


Pozdrawiam, Pawe³
________________
„Ci, co ¿yj± wed³ug religii Chrystusowej, nie maj± absolutnie nic wspólnego z morderstwami, bitwami i podobnymi” – Historia Ko¶cio³a, Sokrates Scholastyk [380-450]

#4 kasia27

kasia27

    Site Admin

  • Cz³onkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 1 Postów

Napisano 2004-04-29, godz. 09:07

Witam,
Ja studiowa³am ze ¦J od ponad 7 lat i nie jestem ochrzczona. Bardzo emocjonalnie podchodzê do pewnych spraw, niekiedy podczas czytania pewnych fragmentów mia³am ³zy w oczach i wyrzuty sumienia, ¿e ca³y czas siê waham. Odstrasza³o mnie zawsze tyle restrykcji, zakazów, nakazów, pewien re¿im, je¶li chodzi o s³u¿bê Bogu. Nie mog³am siê pogodziæ i nie pogodzi³am sie do tej pory ze stanowiskiem ¦J wobec krwi.
Nie potrafi³am zrozumieæ pewnych rzeczy, pewnych kwestii nie potrafiono mi wyt³umaczyæ, ja jestem taka, ¿e je¶li czego¶ nie pojmujê, nie rozumiem, to mnie nikt do tego nie przekona. Muszê mieæ to czarno na bia³ym.
Druga sprawa: jestem matk±, mam 7-letniego syna, kocham go bardzo i nie s± to bynajmniej "zwyk³e sentymenty". Nie wyobra¿am sobie sytuacji, gdy jego ¿ycie lub ¿ycie mojego mê¿a jest zagro¿one, a ja odmawiam zgody na transfuzjê (mój m±¿ jest ¶wiadkiem, ale tzw. "u¶pionym", kartki z odmow± transfuzji dawno nie nosi). Nie dopuszczê, by moje lub czyje¶ chwiejne pogl±dy zadecydowa³y o ¿yciu lub ¶mierci moich najbli¿szych.
Znajoma, która prowadzi³a ze mn± studium mówi, ¿e dojrzali ¶wiadkowie inaczej rozumuj±, dojrzalej i nad ¿ycie w³asne oraz swoich najbli¿szych przedk³adaj± mi³o¶æ do samego Boga. Chyba nie poradzi³abym sobie sama ze sob± i krzykiem w³asnego sumienia, gdyby przysz³o po latach "nowe ¶wiat³o" odno¶nie krwi, a ja post±pi³abym inaczej.
Wierzê w Boga, ale kocham te¿ swoich mê¿czyzn. Byæ mo¿e nie dojrza³am na tyle, aby inaczej my¶leæ.
Pozdrawiam, Kacha




U¿ytkownicy przegl±daj±cy ten temat: 0

0 u¿ytkowników, 0 go¶ci, 0 anonimowych