Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kwestia krwi a decyzje w małżeństwach mieszanych wyznaniowo


  • Please log in to reply
27 replies to this topic

Ankieta: Zakaz transfuzji a decyzje w małżeństwach mieszanych wyznaniowo.

Opis sytuacji: Dziecko uległo wypadkowi i trzeba przeprowadzić transfuzję. Ojciec (ŚJ) jest nieobecny, więc matka (nie-ŚJ) wyraża zgodę na podanie krwi. Kobieta nie konsultuje tej decyzji z mężem, bo zna jego poglądy w tej kwestii i chce uniknąć problemów, które mógłby spowodować jego sprzeciw. Co sądzisz o postępowaniu matki?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.

Opis sytuacji: Nastolatka chora na nowotwór nie wyraża zgody na konieczną w jej przypadku transfuzję krwi. Chce zostać uznana za dojrzałą nieletnią, by móc podjąć w tej sprawie samodzielną decyzję. Matka (gorliwa ŚJ) wspiera te starania córki. Ojciec (nie-ŚJ) jest przeciwny i doprowadza do sądowego nakazu kontynuacji leczenia i zastosowania transfuzji. Co sądzisz o postępowaniu ojca?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.

Jak w kontekście małżeństw mieszanych wyznaniowo oceniasz poziom problematyczności zakazu transfuzji?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2007-10-14, godz. 23:17

Mamy dwa przypadki:


Przypadek I.

Dziecko uległo wypadkowi i trzeba przeprowadzić transfuzję. Ojciec (ŚJ) jest nieobecny, więc matka (nie-ŚJ) wyraża zgodę na podanie krwi. Kobieta nie konsultuje tej decyzji z mężem, bo zna jego poglądy w tej kwestii i chce uniknąć problemów, które mógłby spowodować jego sprzeciw.


Przypadek II.

Nastolatka chora na nowotwór nie wyraża zgody na konieczną w jej przypadku transfuzję krwi. Chce zostać uznana za dojrzałą nieletnią, by móc podjąć w tej sprawie samodzielną decyzję. Matka (gorliwa ŚJ) wspiera te starania córki. Ojciec (nie-ŚJ) jest przeciwny i doprowadza do sądowego nakazu kontynuacji leczenia i zastosowania transfuzji.


Ankieta dołączona do tematu pozwoli określić naszą ocenę postępowania opisanych rodziców.
Napiszcie, co o tym sądzicie.
.jb

#2 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-15, godz. 08:38

wiem, że tylko wybitne jednostki wsród sj odmawiały transfuzji, większość i tak po cichu wyrażała zgodę byleby nie wyszło to na światło dzienne, dlatego CK wprowadziło tkzwane komitety, które "nie odchodza" od łóżka i pilnują aby czasem chory nie zwatpił......i się nie ugiął......... uważam , że to powinna być każdego osobista sprawa. Tym bardziej, że widzimy zakaz nie ma tak twardych podstaw jak twierdzi ck.........
nie potrafiłam uwierzyć.......

#3 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-10-15, godz. 09:54

wiem, że tylko wybitne jednostki wsród sj odmawiały transfuzji, większość i tak po cichu wyrażała zgodę byleby nie wyszło to na światło dzienne, dlatego CK wprowadziło tkzwane komitety, które "nie odchodza" od łóżka i pilnują aby czasem chory nie zwatpił......i się nie ugiął......... uważam , że to powinna być każdego osobista sprawa. Tym bardziej, że widzimy zakaz nie ma tak twardych podstaw jak twierdzi ck.........

Co ma w takiej sytuacji robic maz lub zona nie SJ (nie powiem niewierzacy to tak jak bym powiedziala ,zeSJ tylko w cos wierza) siedziec w kuleczku z komitetem i patrzyc jak mu sie ukochana osoba wykancza a sepy wokol czekaja aby dzielo sie dokonalo no przeciez to zywa paranoja, koszmar !!Jestem za decyzja ojca nie po to dajemy komus zycie zeby je w glupi sposob stracic i jeszcze sie przyczynic aby nieswiadome przeciez dziecko ,ktore w zyciu jeszcze nic nie zaznalo ,dokonywalo wyborow ktore je przerastaja na tym etapie zycia. Kwerty pisze wybitni SJ ,wybitni w czym w slepym fanatyzmie!!!

#4 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-15, godz. 17:33

nie rozumiem o czym mowicie... bylem kilka lat w KLS-sie i pierwszym pytaniem , ktore zadawalem bylo jaka decyzje podejmuje pacjent.... nigdy nie nalegalem, zawsze wspieralem ...jakie sepy???? Querty zcalym szacunkiem jaki mam dla ciebie.... nie znasz tematu, po prostu.
liza co ty wiesz???????
naturalnie ze sa to strasznie trodne decyzje i ze z takiego wezelka nielatwo wyjsc np. parze malzenskiej , ktora ma chore dziecko. dla mnie do zaakceptowania byloby rozwiazanie gdy rodzic SJ wstrzymuje sie od glosu i udziela pelnomocnictw rodzicowi, ktory nie jest SJ.
ale zycie jest zyciem i co jest do zaakceptowania dla mnie nie musi byc do zaakceptowania dla innych
[font=Tahoma]

#5 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2007-10-15, godz. 17:44

Hubert, to ,że ty byłeś taki nie oznacza ,że inni członkowie KłS zachowywali się dokładnie tak jak ty. Poza tym wybacz, ale z perspektywy nie Swiadka samo pojawinie się "członeczków" było już oczywistą presją. Poza tym, wybacz ale po twoich opowiesciach i po tym co zrobiłeś, jakoś ci nie wierzę....
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#6 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-15, godz. 18:23

Hubert, to ,że ty byłeś taki nie oznacza ,że inni członkowie KłS zachowywali się dokładnie tak jak ty. Poza tym wybacz, ale z perspektywy nie Swiadka samo pojawinie się "członeczków" było już oczywistą presją. Poza tym, wybacz ale po twoich opowiesciach i po tym co zrobiłeś, jakoś ci nie wierzę....

co zrobilem i jakie opowiesci masz na mysli??
[font=Tahoma]

#7 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-10-16, godz. 10:10

Hubert, to ,że ty byłeś taki nie oznacza ,że inni członkowie KłS zachowywali się dokładnie tak jak ty. Poza tym wybacz, ale z perspektywy nie Swiadka samo pojawinie się "członeczków" było już oczywistą presją. Poza tym, wybacz ale po twoich opowiesciach i po tym co zrobiłeś, jakoś ci nie wierzę....

Czy moglbys mi opisac jak to sie odbywa ,to pojawienie sie tego komitetu i w jakich sytuacjach, wedlug prawa to wspolmazonek w takich sytuacjach ma najwiecej do powiedzenia , przeciez nie wpuszcza sie do ciezko chorego osob spoza bliskiej rodziny itp ?

#8 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-10-16, godz. 16:58

Czy moglbys mi opisac jak to sie odbywa ,to pojawienie sie tego komitetu i w jakich sytuacjach, wedlug prawa to wspolmazonek w takich sytuacjach ma najwiecej do powiedzenia , przeciez nie wpuszcza sie do ciezko chorego osob spoza bliskiej rodziny itp ?


według prawa współmałżonek, lecz na korytarzu stoją panowie w czerni i jak Hubert wspomniał "nigdy nie nalegalem, zawsze wspieralem " a decyzja zgodnie z wyszkolonym (przez strażnicę) sumieniem należy do rodziny.
pozdrawiam Andrzej

#9 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-18, godz. 16:20

decyzja zawsze nalezy w przypadku rodzicow do rodzicow w przypadku wspolmalzonka... malzonka lub malzonki, , jesli chodzi o kogos starszego to np. do doroslych dzieci... ale tylko jesli pacjent dorosly jest nieprzytomny. jesli jest przytomny decyzja zawsze nalezy do niego.
jak pojawia sie KLS w szpitalu. np . jesli ktos planuje operacje idzie do nadzorcow i mowi ze chcialby miec lacznosc zKLs w szpitalu starsi podaja jego dane do KLS w obwodzie i ktos z KLs odwiedza go, jesli pacjent szuka lekarza lub osrodka , ktory przeproadzi operacje bez krwi to KLS posredniczy w tym przy pomocy sluzby informacji o szpitalach w Nadarzynie. wszystko dzieje sie na wczesniejsze zyczenie pacjenta lub rodzicow nieletniego pacjenta. Ja np. teraz ma operacje i nie zwracam sie o pomoc wogole bo bedzie to niegrozna dla zycia operacja i lekarze uszanuja moze zyczenia.
istnieja tez grupy odwiedzania chorych .. sa to bracia lub siostry, ktorzy na zyczenie pacjenta odwiedza go , pogadaja, pomoga, cokolwiek... nie nawiazuja kontaktu z lekarzami bo to rola KLs-u jesli taki dziala na zyczenie pacjenta.
ja oczywiscie nie moge zagwarantowac ze w jakims konkretnym przypadku brat z KLs wystraszonemu pacjentowi nie powiedzial ze jak przyjmie krew to go wyklucza... nikt nie moze dac gwarancji ze taka sytuacnia miala lub nie miala miejsce... moge jedynie powiedziec ze dla mnie to niewyobrazalne , dla mnie jako bylego czlonka KLS-u
[font=Tahoma]

#10 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-10-18, godz. 18:02

powiadasz, decyzja należy w przypadku rodziny do rodziców.
Kilka lat temu syn wyprowadził sie na swoje. Po jego wyprowadzce znalazłem oświadczenie dla służby zdrowia w razie wypadku, powiadomić .... , Nie było tam wpisane imię rodziców ani brata. Było natomiast podane nazwisko starszego i jeszcze jedno któregoś z braci śJ. Kto jest odpowiedzialny za takie postępowanie, nie jest to manipulowanie przez organizację i nie są to sekciarskie metody. Jak ma się czuć rodzic który wychowuje dziecko a organizacja każe zrywać więzy, nie jest to organizacja destrukcyjna? Jak pojawia sie KLS w szpitalu to nie jest nacisk na członka organizacji?
pozdrawiam Andrzej

#11 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2007-10-19, godz. 01:27

dla mnie do zaakceptowania byloby rozwiazanie gdy rodzic SJ wstrzymuje sie od glosu i udziela pelnomocnictw rodzicowi, ktory nie jest SJ. ale zycie jest zyciem i co jest do zaakceptowania dla mnie nie musi byc do zaakceptowania dla innych

To dobre rozwiązanie. Problem w tym, że to raczej mało prawdopodobne, by świadek Jehowy chciał z niego skorzystać. Bo jeżeli dla kogoś przyjęcie krwi jest złem, poważnym wykroczeniem przeciw nakazowi Bożemu, to trudno oczekiwać, że będzie chciał zrezygnować ze swoich praw jako rodzic i będzie się przyglądał, jak współmałżonek wyraża zgodę na transfuzję u ich wspólnego dziecka. Czy taka sytuacja będzie dla świadka Jehowy do przyjęcia? Mam wrażenie, że wielu świadkom takie rozwiązanie jednak ulgi nie przyniesie - nie zdołają przekonać do niego swojego (wyszkolonego na zakazie) sumienia.
.jb

#12 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-20, godz. 20:37

powiadasz, decyzja należy w przypadku rodziny do rodziców.
Kilka lat temu syn wyprowadził sie na swoje. Po jego wyprowadzce znalazłem oświadczenie dla służby zdrowia w razie wypadku, powiadomić .... , Nie było tam wpisane imię rodziców ani brata. Było natomiast podane nazwisko starszego i jeszcze jedno któregoś z braci śJ. Kto jest odpowiedzialny za takie postępowanie, nie jest to manipulowanie przez organizację i nie są to sekciarskie metody. Jak ma się czuć rodzic który wychowuje dziecko a organizacja każe zrywać więzy, nie jest to organizacja destrukcyjna? Jak pojawia sie KLS w szpitalu to nie jest nacisk na członka organizacji?

rodzice w przypadku maloletniego.. jesli dziecko jest dorosle moze decydowac samo lub upowaznic do decydowania za niego kogo chce, np. rodzicow
[font=Tahoma]

#13 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-10-21, godz. 18:59

rodzice w przypadku maloletniego.. jesli dziecko jest dorosle moze decydowac samo lub upowaznic do decydowania za niego kogo chce, np. rodzicow


oczywiście może samo decydować zgodnie z sumieniem wyszkolonym przez strażnicę.

"kogo chce, np. rodzicow" któży są śJ a jeśli nie to starszy i nie powiadamiać rodziny o wypadku, bo KŁS wie lepiej. Piękne nauki strażnicy.
pozdrawiam Andrzej

#14 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-10-22, godz. 08:35

oczywiście może samo decydować zgodnie z sumieniem wyszkolonym przez strażnicę.

"kogo chce, np. rodzicow" któży są śJ a jeśli nie to starszy i nie powiadamiać rodziny o wypadku, bo KŁS wie lepiej. Piękne nauki strażnicy.

And wspolczuje Ci z calego serca , ja tez widze te deklaracje o nie przyjmowaniu krwi i wierz mi serce sie sciska widzac na nich jakiegos obcego czlowieka a nie Twoje ,ktory bedzie decydowal na prosbe bliskiej mi osoby o jego zyciu i smierci itp, tylko ja z czasem nauczylam sie patrzec na to z dystansem "bo nie mam wyboru", staram sie byc dobra dlatego czlowieka jak tylko moge a jezeli w chwili ciezkiej On wybierze lub za niego wybiora naprzyklad odmowienie transfuzji z ryzykiem smierci itp ,to ja to oczywiscie uszanuje ten wybor, tylko nie wiem czy po takim przezyciu jezeli wszystko zakonczy sie dobrze bede miala jeszcze sily i odwage zyc z takim czlowiekiem!!!, w Twoim przypadku chodzi o Twoje dziecko , modl sie za nie zeby do takiej sytuacji nie doszlo i modl sie za siebie zebys nie musial tego doswiadczac !!!!

#15 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-10-22, godz. 19:02

oczywiście może samo decydować zgodnie z sumieniem wyszkolonym przez strażnicę."kogo chce, np. rodzicow" któży są śJ a jeśli nie to starszy i nie powiadamiać rodziny o wypadku, bo KŁS wie lepiej. Piękne nauki strażnicy.

a to juz sobie dopowiedziales..... jesli ktos ze SJ mysli sobie...hmmm... nie chce krwi a wiem ze jesli upowaznie moja matke, ktora mnie kocha nad zycie (ja zreszta ja tez) to ona w chwili zagrozenia nakaze podac mi krew, to ja juz lepiej pogadam z ktoryms z braci, ktory by sie zgodzil bym go naniosl na moje oswiadczenie . tak to wyglada w praktyce. w szpitalach jak dobrze wiecie a moze nocka mnie skoryguje i tak nanosi sie na izbie przyjec najblizsza rodzine lub kogo powiadomic a szpital powiadamia i tych z upowaznienia i najblizsza rodzine.to co probujecie tu imputowac swiadczy raczej o zlej woli niz o znajomosci faktowLizo, nawet nie wisz jak dobrze rozumiem Twoja sytuacje.... nie moge napisac dlaczego ale dobrze to rozumiem. napisalas co czujesz i to wybitnie szczerze. a teraz odwroc sytucje i postaw sie w pozycje swego faceta. On mysli byc moze tak:kocham ja calym swoim jestestwem, dziele z nia wszystko, mysli, wspomnienia, dzieci, majatek, przyszlosc. ona dala mi najpiekniejsze chwile zycia. Tak wdzieczyn jestem memu bogu za nia ze kazdej nocy wspominam ja w modlitwach z ta nadzieje ze bedzie kiedys podzielac moja wiare. ale jesli nie to nic miedzy nami nie zmienia. dzis musze wstawic w moje nowe oswiadczenie czyjes nazwisko, nazwisko osoby, ktora uszanuje moje zdanie i moja wiare i wole w sytuacji kiedy ja nie bede tego mogl zrobic. tak bardzo chcialbym zeby m mogl wstawic tu Lize, bo ona jest mi najblizsza.wiem jednak ze jej miloscdo mnie jest tak silna ze w sytuacji zagrozenia zycia ,zezwoli na transfuzje. rozumiem ja, bo to taki trodny wybor. i wiem ze to milosc. ale kocham tez boga i jego prawo, Lizo wybacz mi ale nie moge narazic siebie i ciebie tez na takie decyzje. wierze jednak ze do konca ( kiedykolwiek to bedzie) bedziesz przymnie tak jak ja przy tobie. kocham cie.i tu Twoj maz wstawia nazwisko nadzorcy zboru....... nie tylko ty masz uczucia, i nie tylko ty go kochasz on kocha tez ciebie....
[font=Tahoma]

#16 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-10-22, godz. 19:42

Hubert, krew mnie zalała.

tyle na dzisiaj.
pozdrawiam Andrzej

#17 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2007-10-22, godz. 21:20

ale kocham tez boga i jego prawo

A gdzie ów Bóg zawarł w swoim prawie zakaz ratowania życia?
Dołączona grafika

#18 Nilrem0

Nilrem0

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 454 Postów
  • Lokalizacja:KIELCE

Napisano 2007-10-22, godz. 22:45


... wcielając się w osobę ŚJ, który szczerze wierzy w to że Bóg wymaga od niego raczej śmierci i tym samym zostawienia, na własne życzenie, rodziny samej sobie niż przyjęcia transfuzji i jeśli jest przekonany o tym że współmałżonek zgodzi się na przeprowadzenie transfuzji - wydaje mi się, że w takiej sytuacji powinno się zrozumieć, iż wybór domniemanego ŚJ padnie na osobę "obcą", która to w jego przekonaniu pozwoli mu postąpić zgodnie z nakazem Bożym.

Możnaby to przedstawić na głupkowatym przykładzie :

mężczyzna - odpowiednik ŚJ
żona - odpowiednik Nie ŚJ
obcy mężczyzna - odpowiednik starszego, innego ŚJ itp...

Wyobraźmy sobie że pewne małżeństwo siedzi w samochodzie na światłach, gdy nagle od strony kierowcy (męża) podbiega młody mężczyzna i zadaje cios nożem kierowcy , w wyniku czego mężczyzna zaczyna tracić przytomność oraz dużo krwi i musi się natychmiast dostać do szpitala, nie mając nawet czasu aby czekać na karetkę. Mężczyzna świadomy tego że żona nie ma pojęcia jak prowadzić samochód, wyobraźmy sobie że wręcz totalny gamoń z niej, nie potrafi nawet odpalić silnika, a mężczyzna jest już w takim stanie że świadomy jest tego iż nie będzie w stanie jej instruować aż do szpitala. W tej sytuacji woła pierwszego z brzegu kierowcę siedzącego obok w samochodzie i prosi aby go zawiózł do szpitala.

Poza całym debilizmem sytuacji można zauważyć podobieństwa : w obu sytuacjach mężczyzna(ŚJ) kocha swoją żonę (nie SJ), jednakże w sytuacji w jakiej się aktualnie znajduje nie może na niej polegać i jest zmuszony zaufać komuś obcemu, kto "zna się lepiej".

---------------------------
Wyklucza to oczywiście sytuację w której ŚJ dogadałby sie ze swoją żoną nie ŚJ, na temat tego aby ta nie zgadzała się na transfuzję w razie konieczności.

Ja osobiście nie zgodziłbym się na odmowę gdyby taka konieczność zaszła i uważam że nie mógłbym mieć pretensji o to do współmałżonki o to że chce kogoś poza mną na takowym upoważnieniu. (tzn. miałbym pretensje, kłóciłbym się itp... jednak musiałbym to zrozumieć i uszanować, z prostej przyczymy, a mianowicie z powodu tego że z jej perspektywy to jest sprawa jej życia wiecznego. JEdyne co by mi pozostało do wałkować do końca życia i starać się przekonać ją że to nie tego oczekuje Bóg).
---------------------------

Jest jeszcze jedna dosyć boląca sprawa.

Sytuacja taka powoduje : ból, wyraz braku zaufania, w pewnym stopniu dystansowanie się od partnera ( z którym to niby mieli stać się jednym ciałem), lęk i nie wiem co jeszcze... Czemu ?

- nie dlatego że się nie kochają
- nie dlatego że sobie nie ufają
- nie dlatego że ktoś w związku jest oszustem, kłamcą
- nie dlatego że współmałżonek jest "zły"
- nie dlatego że współmałżonek życzy ci źle, przecież wręcz przeciwnie
..... itp .....

Można powiedzieć że takie są efekty Bożego prawa jeśli nie są oparte na właściwym zrozumieniu Bożej łaski.

Wszystko to jednak prowadzi do tego że Dobry człowiek czyni zło.
To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.

#19 Nikita25

Nikita25

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 722 Postów

Napisano 2007-10-22, godz. 22:54

Zagłosowałam i przyznaję, że temat jest dość delikatny i jednocześnie trudny. Sporo racji przyznaję Lizie i zgadzam się z wieloma jej pogladami ale Andrzej też ma solidne argumenty, które do mnie przemawiają. Hubercie Twoje przekonania też szanuję.

Dla mnie osobiście kwestia transfuzji krwi w małżeństawach mieszanych to bardzo poważna sprawa. Nie spotkałam się nigdzie z faktem, gdzie Bóg zabrania ratowania życia poprzez transfuzję jeśli jest ona absolutnie konieczna dlatego tak bardzo szokują mnie wieści o umierających dzieciach z powodu jej braku gdyż rodzice są ŚJ. To już jest jakiś fanatyzm. Bóg kocha wszystkich ludzi i i sądzę, że nie pozwoliłby nikomu umrzeć jeśłi istnieje dla niego jakaś pomoc. Współczuję wszystkim, którzy kiedykolwiek stali przed wyborem; transfuzja czyli życie bliskiej osoby lub śmierć. Dla mnie to jest jak niedorzeczność.

Użytkownik Nikita25 edytował ten post 2007-10-22, godz. 22:56


#20 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-10-23, godz. 10:24

Hubert, krew mnie zalała.

tyle na dzisiaj.

Mnie krew nie zala :) , And kazdy kocha jak umie czasami nazywa miloscia cos co z nia nic nie ma wspolnego , staram sie rozumiec wypowiedz Huberta i jego sposob rozumowania wiadomo ,ze jego logika jest jak to mowia dla mnie jak z "nie z tego swiata" ale cenie jego wypowiedz z dwoch powodow , za szczerosc i pierwszy raz mnie nie obrazil jak mu sie to zazwyczaj zdarza, rzeczywiscie temat jest trudny i problem tez , Bog mojej bliskiej osoby nie nakazal mu pobierac krwi nawet gdy to jest jego ostatnia mozliwoscia przezycia , bo jezeli to zrobi to jego Bog sie obrazi i ten biedak nie bedzie mogl zyc wiecznie tutaj na tej ziemi , co to juz ludzie nie wymysla ze strachu przed smiercia itp,coz ja na to moge , ja kocham zycie teraz w tym momencie i jezeli moge je ratowac to czemu nie , przeciez nie jestem sama na tej ziemi i mam kogo kochac dla kogo zyc i dzielic z kims to i tak krotkie zycie o ktore nie prosilam , jednak sa ludzie ktorzy bardziej cenia to ewentualne przyszle zycie niz te ktoreje otacza ich wokolo a na to juz nie ma lekarstwa :o




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych