Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Dzień w Złotym Wieku"


  • Please log in to reply
14 replies to this topic

#1 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2007-12-04, godz. 23:19


Dzień w Złotym Wieku


Wschodzące słońce ozłaca wzgórza. Promienie jego padają do okien wygodnych, przyjemnych mieszkań i budzą ludzi do radosnej pracy i do dążenia do doskonałości i osiągnięcia wiecznego życia na Ziemi. Poranne pieśni dziękczynne mieszają się z chórem skrzydlatych śpiewaków, co i w dniach niedoli nie zapominali chwalić swego Stwórcy.

Wiecznozielone drzewa i urodzajne winnice otaczają nowo wybudowany dom Władysława, ojca Krystyny, którego wielu z nas znało, gdy pochylony i siwowłosy szedł przez wieś. Właśnie wychodzi z domu. Lecz cóż się z nim stało? Prosty i okazały prawą ręką odgarnia czarny, bujny włos z czoła, a ciemne oczy w zamyśleniu zwraca ku niebu. Sen to, czy jawa? — — Nie, to nie sen. To rzeczywistość. Ziemia zdobi się coraz pięknej, przeobrażając się w prawdziwy raj. Z obfitości serca usta Władysława mówią; „O Boże, pełen dobroci i miłosierdzia — pragnę służyć Ci na wieki!”

Z domu słychać dźwięki muzyki. Urodziwy młodzieniec, grający na fortepianie, to brat Krystyny. Dźwięczne akordy wylatują przez otwarte okna i giną hen śród łąk i pól. „Zaśpiewajmy pieśń ku czci naszego wielkiego Stwórcy”, powiada Marja, matka Krystyny. Jakaż i ona zmieniona! Ona jest znów zwinną pomocnicą Władysława. Jakiem szczęściem było dla niej wychowywanie syna, którego jako małe dziecię musiała złożyć do grobu i którego otrzymała napowrót w tym samym wieku. Radość, jaką odczuwała z powodu jego wyzwolenia z niewoli śmierci, była dla niej zarazem pociechą, bo córki jej nie wróciły na Ziemię. Nadzieja ich ziściła się. One osiągnęły cel swojej wiary. One utwierdziły przy końcu minionego Wieku Ewangelji swoje powołanie i wybranie na członków ciała Chrystusowego i przebywają teraz w sferach niebiańskich wraz z Chrystusem, którego jeszcze podczas życia na Ziemi mimo oporu ich otoczenia nade wszystko miłowały. Jakże cieszą się obecnie rodzice i brat, że dwie osoby z ich domu zostały godne tej wielkiej chwały.

„Chwalże duszo króla nieba” — — — Jak pięknie brzmi śpiew ojca i syna. Marja wtóruje im dźwięcznym głosem. Pod koniec pieśni w oczach szczęśliwej trójki nader wyraźnie odzwierciedlają się uczucia, napełniające ich serca. Władysław, modli się głośno, dziękując Bogu za otrzymane błogosławieństwa, poczem zasiadają do stołu, by spożyć śniadanie. — „Czy Leo już dostał jedzenie?” pyta Władysław. — „Jerzy już go nakarmił, odpowiada Marja.

Jak? Leo? Czy to jest pies? O nie, jest to wielki kot — jest to lew. W pierwszych stuleciach królestwa Chrystusowego posiadanie takiego oswojonego zwierza jest jeszcze rzadkością. Władysław znalazł go w czasie wielkiego ucisku oniemal konającego z głodu. Niezawodnie zbiegł on z jakiegoś spustoszonego cyrku lub zoologicznego ogrodu. Podczas okropnego uciśnienia, które zakończyło Wiek Ewangelji, wzrosła miłość Władysława do ludzi i zwierząt. Odkąd Bóg stał się jego „ucieczką w dniu utrapienia”, odtąd on przestał się bać. Dlatego nie ominął też zgłodniałego lwa, który nań spoglądał błagającym wzrokiem, a zaczął dzielić, się z nim swoim chlebem i przynosić mu świeżej wody. Wkrótce zwierz ten biegał za nim jak biedna psina, nie myśląc wcale o drapiestwie. Z wielkiej wdzięczności stał się on wiernym towarzyszem swego zbawcy.

Gdy Marja powróciła do życia, a po niej syn ich Jerzy, lew przywiązał się też do nich. Obecnie wiele osób, znających go, z nim się pieści.

W kwiecistej dolinie przy jasnym, szemrzącym strumyku pasą się krowy, owce i kozy. Podczas wydoju Leo cierpliwie czeka na swoją porcję świeżego mleka. Zwierzęta tego stada znają go już dawno, W dzieciństwie Jerzy biegał często z lwem, swoim towarzyszem zabaw, po kwiecistej dolinie i przystrajał mu grzywę kwiatami. W niewymownem szczęściu patrzała na nich Marja, podczas gdy Władysław uprawiał rolę.

Dziś Władysław i Jerzy wybierają się do Juljana, który niedaleko stawia dom. Obaj pomagają mu budować. Juljan mieszkał dotąd w domu swoich dzieci, których szczere modły o zmartwychwzbudzenie rodziców Bóg wysłuchał. Teraz Juljan chętnieby uścisnął swoich rodziców i dlatego przygotowuje dla nich mieszkanie. Pod budowę domu dano mu miejsce na wzgórku z widokiem na rzekę. W pracy tej pomagają mu jego synowie i wnuki oraz jego przyjaciel Władysław ze swoim synem. Już dawno temu, kiedy Ziemia była jeszcze doliną śmierci, Władysław i Juljan zawarli przyjaźń. Jakie serdeczne jest przywitanie ich. Niezadługo dom będzie gotowy, a wtedy Juljan sadzić będzie drzewa, krzewy i kwiaty, a przeważnie takie, jakie niegdyś rodzice jego pielęgnowali w swoim ogródku. Na stoku góry zamierza Juljan nasadzić winnicę, której nie zniszczy już żaden owad.

Po czterech godzinach pilnej pracy dzień roboczy skończył się i Władysław z Jerzym wracają do domu. Marja tymczasem pracowała w gospodarstwie domowem i przygotowała obiad. Teraz siedzi przed domem pod rozłożystą lipą i przysłuchuje się ziębie, która jak dawniej wesoło wyśpiewuje. Dawniej — — — o, jak dobrze, że „pierwsze rzeczy” minęły i że Chrystus, wielki król Ziemi wszystko czyni „nowem”. Lecz czy dziś nie maluje się smutek na twarzy Marji? Ona myśli o Jerzym. Musiała rozstać się z swojemi córkami Jadwigą i Krystyną, a teraz Jerzy zamierza opuścić dom rodzicielski na dłuższy czas. On pragnie uczynić zadość wezwaniu książąt królestwa Bożego i brać udział w dziele restytucji synów Chama w Afryce. Praca ta uzupełni jego braki w doświadczeniu złego, ponieważ był umarł jako dziecię i nie poznał wiele zła. Z planem Bożym zaznajomił się już dokładnie, a od ojca i jego przyjaciół nauczył się sztuki budowania domów. Przeto chyba będzie zdolny do niesienia pomocy swoim bliźnim. „Lecz czego ja się troszczę”, myśli Marja i zaczyna nucić pieśń: „Tobie wszystko Jezu drogi...” Władysław i Jerzy właśnie powracają i śpiewają razem z nią.

Po obiedzie i godzinnym wypoczynku Jerzy dosiada konia i udaje się do swego przyjaciela w celu omówienia wspólnej podróży. Aż do zachodu słońca siedzi Jerzy z nim i jego żoną pod wysokiemi dębami, otaczającemi ich domostwo. Potem przyjaciele podają sobie ręce, jakby ślubując społem służyć wielkiemu królowi Ziemi, chociażby nawet musieli ponieść ofiary. Albowiem tylko ci, którzy w czasie naprawienia wszystkich rzeczy służyli braciom Pańskim i swoim, osiągną jako owce dobrego pasterza wieczne dziedzictwo ludzkiej szczęśliwości na zupełnie ukończonej Ziemi. Wówczas wszelkie stworzenie na wieki wieków chwalić będzie wielkiego Jehowę.

Krystyna.



--
źródło: "Złoty Wiek" — nr 10, 1925 r.


.jb

#2 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2007-12-05, godz. 09:12

JB - wielkie dzięki. Ostatnio sobie uświadomiłem, że mnóstwo Świadków Jehowy trwa przy organizacji, bo trzyma ich tam właśnie ta wizja ziemskiego raju. Nie chcieliby go stracić, więc na wszelki wypadek wolą nie zastanawiać się nad absurdalnymi doktrynami czy wpadkami organizacji. Oni po prostu chcą żyć wiecznie w raju na ziemi, mieć swój domek z ogródkiem, mnóstwo przyjaciół, codzienny kosz z owocami i oswojonego lwa. A wydaje się, że przynależność do organizacji im to zapewnia, a zanegowanie nauczania organizacji Bożej to niestety ryzyko eksmisji z tego domku z ogródkiem.

#3 Terebint

Terebint

    Taoista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4710 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-12-05, godz. 09:30

oswojonego lwa.

:D Ja też chciałem i do tej pory chcę. :D

"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc


#4 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-12-05, godz. 11:07

jak w każdej porządnej firmie uprawiającej marketing bezpośredni. Aby mieć dobrych handlowców, musza ONI MIEĆ WIZJE przyszłości, w Amway na przykład, handlowcy mają pouwieszane chałpy z basenami po całej chacie, niby że do tego dażą :) No a sj mają swój RAJ na ziemi. Bez motywacji nie byłoby pracy.......... Zauważyłam jeszcze, że człowiek im starszy, tym bardziej chce wierzyć że to zycie tutaj to nie koniec i nawraca się na stare lata aby czasem gdyby jednak, coś go nie ominęło :) Dlatego tak dewocieje się na starosc :)
nie potrafiłam uwierzyć.......

#5 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2007-12-05, godz. 20:03

Ciekawa ta wizja. Już tyle lat temu bracia mieli wyobraźnię.

Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#6 Jerry

Jerry

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 87 Postów
  • Lokalizacja:Somerset UK

Napisano 2007-12-05, godz. 21:32

Ciekawa ta wizja. Już tyle lat temu bracia mieli wyobraźnię.

Ciebie tam nie bedzie-bierzesz czynny udzial na forum odstepczym. :rolleyes:

Użytkownik Jerry edytował ten post 2007-12-05, godz. 21:34


#7 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2007-12-06, godz. 06:17

Wyrzuć z siebie złość i nienawiść co cię zaslepia i napisz coś z sensem brachu.

Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#8 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2007-12-06, godz. 08:18

„Lecz czego ja się troszczę”, myśli Marja i zaczyna nucić pieśń: „Tobie wszystko Jezu drogi...” Władysław i Jerzy właśnie powracają i śpiewają razem z nią.


Dołączona grafika

#9 Matuzalem

Matuzalem

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 803 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-12-06, godz. 09:07

Witaj qwerty :)

jak w każdej porządnej firmie uprawiającej marketing bezpośredni. Aby mieć dobrych handlowców, musza ONI MIEĆ WIZJE przyszłości


Czy pierwsi chrześcijanie byli "firmą uprawiającą marketing bezpośredni"? Apostoł Paweł pisał: "jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie" (Filipian 3:13,14).

Amway? ;)

#10 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2007-12-06, godz. 09:22

Nie, zapewnienie ,ze nagrodą jest pobyt w niebie.

I nie powołuj się na Pawła, Matuzalem bo on gazetek nie wciskał, sprawozdań nie składał ani nie zmuszał do ich składania, nic nie mówił o roku 1914 ani o transfuzji krwi, ani o dwóch klasach zbawionych ani o wykształceniu itd itp.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#11 Matuzalem

Matuzalem

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 803 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-12-06, godz. 09:30

I nie powołuj się na Pawła, Matuzalem bo on gazetek nie wciskał, sprawozdań nie składał ani nie zmuszał do ich składania, nic nie mówił o roku 1914 ani o transfuzji krwi, ani o dwóch klasach zbawionych ani o wykształceniu itd itp.


Arture, nie zmieniaj tematu. Rozmawiałem o tym, czy "wizualizacja celu", posiadanie wizji przyszłości jest praktyką godną chrześcijan. Nie rozmydlajmy więc tematu zaczynając rozmawiać o gazetkach, sprawozdaniach czy roku 1914. O tym można sobie popisać w osobnym wątku.

#12 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2007-12-06, godz. 09:35

Nie ma w tym nic złęgo w posiadania wizji przyszłosci. Tylko wizja Biblijna przyszłości i zgodna z nią wizja głoszona przez chrześciajn ma się do wizji WtS jak religia do komuznizmu.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#13 Matuzalem

Matuzalem

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 803 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-12-06, godz. 10:08

No i świetnie.

Więc na zarzut qwerty:

Aby mieć dobrych handlowców, musza ONI MIEĆ WIZJE przyszłości


odpowiedziałbym tak samo jak Artur Schwacher:

Nie ma w tym nic złęgo w posiadania wizji przyszłosci.


Oczywiście zgodziłbym się też z Arturem, że ta chrześcijańska wizja przyszłości musi być zgodna z wizją przyszłości przedstawioną w Biblii. Ale to już inny temat.

Użytkownik Matuzalem edytował ten post 2007-12-06, godz. 10:09


#14 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-01-13, godz. 00:50

Władysław znalazł go w czasie wielkiego ucisku oniemal konającego z głodu. Niezawodnie zbiegł on z jakiegoś spustoszonego cyrku lub zoologicznego ogrodu. (...) Odkąd Bóg stał się jego "ucieczką w dniu utrapienia", odtąd on przestał się bać. Dlatego nie ominął też zgłodniałego lwa, który nań spoglądał błagającym wzrokiem, a zaczął dzielić, się z nim swoim chlebem i przynosić mu świeżej wody. Wkrótce zwierz ten biegał za nim jak biedna psina, nie myśląc wcale o drapiestwie. Z wielkiej wdzięczności stał się on wiernym towarzyszem swego zbawcy.


Poniższy obraz wydał mi się odpowiednią ilustracją dla tej historii:

Dołączona grafika

"My Lion", Seth Michael Forman
.jb

#15 miedziana_cyna

miedziana_cyna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 273 Postów

Napisano 2008-01-16, godz. 10:03

Ach, oni tam ciągle śpiewają! Tak nagle i spontanicznie, jak w musicalu.

Pozdrawiam :)
Miedziana cyna, żelazny sód, wanadowy skand, berylowy tantal, kadmowy molibden...




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych