Już o tym pisałem: Bóg w ST był godzien czci, bo nie kazał ludziom składać ofiary z samych siebie. Abraham postąpił słusznie, ale to było dawno temu, w czasach gdy poziom etyczny ludzkości był jeszcze bardzo niski. I już nigdy więcej nie kazał żadnemu człowiekowi ponieść śmierci za innego. W islamie podobnie.
Akurat tutaj muszę dać sprostowanie, bo rzeczywiście wziąłem pod uwagę tylko ŚJ. Chodzi mi więc o to, że jeśli Jezus nie jest Bogiem, ale złożył za nas ofiarę, dzięki której mamy nowe życie, jest On godzien boskiej czci. I bodajże badacze Pisma Świętego i chrześcijanie dnia sobotniego tak nauczają: że Jezus nie jest bogiem, ale należy Go czcić. Natomiast u ŚJ jest tak, że choć Jezus złożył ofiarę, to żadnej czci nie doznaje. Co najwyżej mamy o tym pamiętać - stąd Pamiątka - ale cała cześć idzie dla Jehowy. Przynajmniej tak to odbieram - Jezus tyle dla nas zrobił, a tak mało czci doznaje.
Niemniej jednak Bóg w wersji trynitarnej jeszcze bardziej kocha ludzi niż Bóg jednoosobowy (gdy Jezus jest tylko człowiekiem czy archaniołem; w tej sytuacji monarchianizm jest już lepszy). Bo przecież napisano w Piśmie Świętym: "Nikt nie ma większej miłości niż ten, kto oddaje życie za przyjaciół swoich". A więc jeśli Jezus nie jest Bogiem, to wynikałoby z tego, że kocha nas bardziej niż Bóg. No bo przecież Jezus umarł za swoich przyjaciół, a Bóg nie. Czy naprawdę twierdzisz, że Jezus kocha nas bardziej niż Bóg? Bo dla mnie jest oczywiste, że Jezus okazał najwyższy wymiar miłości właśnie dlatego, że jest Bogiem.
Pozdrawiam
PS.: A Boga jednoosobowego czciłbym, gdyby nie kazał żadnej innej istocie umierać za nas. Bo wtedy czciłbym tamtą istotę bardziej niż Boga. Dlatego mógłbym na przykład przyjąć islam - tam Bóg jest jednoosobowy i nikt za nikogo nie musiał umierać. Doprawdy jak ktoś uwierzy, że to sam Bóg za niego umarł, to trudno mu potem zaakceptować, że to nie Bóg, tylko jakiś archanioł. Trudno uwierzyć w mniej kochającego Boga.
Miedziana cyna, żelazny sód, wanadowy skand, berylowy tantal, kadmowy molibden...