Skocz do zawartości


Zdjęcie

Napisano do nas...


  • Please log in to reply
No replies to this topic

#1 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2004-12-02, godz. 23:49

Poniższy list pochodzi z witryny H2O i był kierowany do nas:

Od Carol: Moja osobista tragedia. Mój syn zmarł w wieku 15 lat.

Mój kochany syn, wtedy 13-letni, zachorował na dość rzadki mięsak, który umiejscowił się pomiędzy jego kręgosłupem a jelitami. Po wstępnych zabiegach chirurgicznych, w trakcie których chirurg zapewnił mnie, że nie będzie użyta żadna krew - i faktycznie nie była - zadecydowano o podjęciu chemioterapii. Jak wynika z doświadczeń większości pacjentów leczonych w ten sposób, obraz krwi ulega sporemu pogorszeniu. Niekiedy można obejść się bez przetoczenia krwi. Nasz syn nie miał tyle szczęścia.

Chemioterapia była tak ostra, że jego szpik kostny nie był w stanie wytwarzać nowej krwi, by zastąpić martwe krwinki. Od początku jego stan był bardzo zły, gdyż naczynia włosowate zatrzymywały krew nie przepuszczając jej do otaczających tkanek, a na dodatek wystąpiły zaburzenia czynnika krzepnięcia jak też czerwonych i białych krwinek. Lekarze powiedzieli, że jeśli w szybkim czasie nie zostanie podana krew, możliwe jest, że on umrze w przeciągu dnia.

Mój mąż nie jest Świadkiem. Znał życzenie mojego syna, jak również moje. Po przedyskutowaniu z nami kwestii krwi powiedział, że nie poświęci życia swojego syna z powodu czegoś, co on uważa za niewłaściwą interpretację Biblii (on opuścił wcześniej Strażnicę właśnie z powodu nie zgadzania się z tym). Podpisał zgodę na transfuzję krwi i mój syn niedługo potem wrócił do zdrowia. Oczywiście rak był zbyt poważny i dwa lata później zmarł.

W rezultacie tego moje poglądy na krew uległy złagodzeniu. Chociaż nie zgodziłabym się na nią wobec siebie, to myślę, że decyzje o stosowaniu krwi powinny być pozostawione każdej rodzinie. Widok mojego syna umierającego na moich oczach dał mi sposobność pojąć, że nie zawsze wszystko w Biblii jest czarne i białe. Czasami ma wiele odcieni szarości. Mój mąż zdjął ze mnie ciężar kwestii krwi. Dzięki lekarzom dającymi mu krew utrzymującą go przy życiu był z nami przez dwa kolejne cenne lata. Czy mój mąż zrobił źle? Nigdy go nie potępiłam, a w sercu dziękuje mu, gdyż dał mi syna jeszcze na krótki czas zanim on odszedł.

Myślę, że Ciało Kierownicze powinno raz jeszcze przestudiować Pismo Święte w tej sprawie. W świetle tego, co jest obecnie dopuszczane, nie jestem zbyt pewna, czy może to całkowite odrzucanie krwi nie jest właśnie czymś niewłaściwym.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych