Użytkownik szperacz napisał wczoraj: "Tragiczne jest to, że zawiodła jedyna prawdziwa religia. Wobec tego co teraz zrobić? Gdzie iść jeśli wszędzie fałsz?"
Skłoniło mnie to zdanie do napisania nowego wątku.
Pokłosiem mojej bytności w Organizacji świadków Jehowy, jest fakt, że zatraciłem wiarę w Boga w powszechnym znaczeniu. Jawi mi się On teraz jako bliżej nieokreślona siła twórcza raczej nie świadoma swojego dzieła. Takie wielkie E=mc2
I nie chodzi o to, że stałem się ateistą - nie neguję istnienia Boga ani nie prowadzę dysput w tym temacie - po prostu nie odczuwam już potrzeby zagłębiania się w tą problematykę. Nie zastanawiam się kim jest Bóg, jaka jest istota Trójcy, kto jest "klasą Elizeusza", dokąd zmierzamy itp. Zauważyłem, że takie rozważania nie są dla mnie istotnym czynnikiem bycia szczęśliwym. Nie jestem ani ateistą ani wierzącym. Bóg w moim życiu rozmył się jak poranna mgła w słoneczny dzień. Czy to dobrze? Nie wiem - ocenę pozostawiam Wam.
Tak więc kim teraz jestem? Jestem samotnym żeglarzem...Tomciem Paluchem w łupinie orzecha...obserwatorem czasu i życia...wolnym człowiekiem...
A ty? Kim teraz jesteś? dokąd wędrujesz?...
Pozdrawiam ciepło
Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-04-02, godz. 08:54