Przed Bogiem jako sędzią staną wszyscy ludzie aby odebrać zapłatę za swoje postępowanie. Lecz z podniesionym czołem staną jedynie ci przed Bogiem, którzy teraz w pokorze przyjmą Boże zbawienie ofiarowane ludziom z łaski a dostępne przez wiarę w Jezusa Chrystusa.Czyli wg Ciebie pozostali zostaną skazani zaocznie, bez możliwości wypowiedzenia się przed sędzią? To po co przed bogiem staną sprawiedliwi?
Kim teraz jestem...
#41
Napisano 2008-05-07, godz. 16:14
#42
Napisano 2008-05-07, godz. 17:33
Troje ... Ich Troje, Nas Troje
Całkowicie odrzucam te wszystkie uwarunkowane zbawienia i jestem przekonany, że jest na więcej niż Czworo.
#43
Napisano 2008-05-12, godz. 16:59
Czy jest tu ktoś kto żałuje tego kim teraz jest lub że jest poza organizacją?
#44
Napisano 2008-05-17, godz. 15:00
Osobiście nie żałuję niczego.Bardzo pomieszany ten wątek. Mam w związku z tym pytanie
Czy jest tu ktoś kto żałuje tego kim teraz jest lub że jest poza organizacją?
Żałuję natomiast trochę, że przez wiele lat zachowywałem się jak egoista. Wyrwałem się z Matrixa, cieszyłem sie z wolności umysłu ale niestety nie pomagałem innym
#45
Napisano 2008-05-18, godz. 08:53
Żałuję natomiast trochę, że przez wiele lat zachowywałem się jak egoista. Wyrwałem się z Matrixa, cieszyłem sie z wolności umysłu ale niestety nie pomagałem innym
Piotrek, nie żałuj, tylko do roboty! Mnie już wiele pomogłeś. Jesteś bardzo potrzebny!
#46
Napisano 2008-07-03, godz. 09:44
Oto kim teraz jestem
#48
Napisano 2008-07-11, godz. 12:18
#49
Napisano 2008-07-11, godz. 12:33
#50
Napisano 2008-07-11, godz. 12:58
Dla mnie to było wielkie przeżycie poczuć się wolnym, co nie oznaczało, że się w tej wolności musiałem zatracić. Nie chciałbym już utracić wolności umysłu na rzecz żadnej ideologii.
#51
Napisano 2008-07-11, godz. 13:23
No, ŚJ to Ty juz nie jesteś. Więc na co czekasz? Że ktoś uwolni więzienie i wypuści pojmanych? Po co skoro już sam własnoręcznie zburzyłeś jego mury?Jeszcze się zastanawiam kim teraz jestem? Formalnie jeszcze ŚJ. Jedną nogą już poza OŚJ.
Za to wiem dobrze kim chciałbym być po odejściu.
Widzę siebie jako obywatela świata. Potrafię korzystać z tego co mnie otacza, podejmować decyzje, współpracować z innymi ludźmi bez względu na nazwy, kolory, przynależność. Jestem przekonany, że rozwój ludzkości jest możliwy jedynie dzięki różnorodności a nie poprzez spłaszczanie i ujednolicanie.
A przede wszystkim cieszyć się, cieszyć się życiem i czerpać z niego tyle radości i piękna ile to będzie możliwe! Potem dzielić się tym szczęściem z innymi ludźmi. Niepotrzebny mi żaden rozkazodawca, żaden stwórca czy inny mityczny osobnik. Przekonuję się, że nauka potrafi wyjaśnić coraz więcej zjawisk i jestem przekonany, że ten proces będzie trwał dotąd, dopóki będzie istniała ludzkość. Chciałbym sam też mieć jakiś mały wkład w ten rozwój. Chciałbym wykorzystać szansę jaką otrzymałem od rodziców, którzy powołali mnie do życia. Oczywiście podporządkuję się ogólnie przyjętym zasadom współżycia społecznego. Przecież sam będę odnosił z tego pożytek.
To są plany. Na ile realne - czas pokaże.
#52
Napisano 2008-07-12, godz. 06:50
#53
Napisano 2008-07-14, godz. 12:18
#54
Napisano 2008-07-14, godz. 17:08
#55
Napisano 2008-07-15, godz. 08:45
jakoś tak smutnie mi to zabrzmiało....[quote name='pawdob7'
Witajcie !
Użytkownik szperacz napisał wczoraj: "Tragiczne jest to, że zawiodła jedyna prawdziwa religia. Wobec tego co teraz zrobić? Gdzie iść jeśli wszędzie fałsz?"
Skłoniło mnie to zdanie do napisania nowego wątku.
Pokłosiem mojej bytności w Organizacji świadków Jehowy, jest fakt, że zatraciłem wiarę w Boga w powszechnym znaczeniu. Jawi mi się On teraz jako bliżej nieokreślona siła twórcza raczej nie świadoma swojego dzieła. Takie wielkie E=mc2
I nie chodzi o to, że stałem się ateistą - nie neguję istnienia Boga ani nie prowadzę dysput w tym temacie - po prostu nie odczuwam już potrzeby zagłębiania się w tą problematykę. Nie zastanawiam się kim jest Bóg, jaka jest istota Trójcy, kto jest "klasą Elizeusza", dokąd zmierzamy itp. Zauważyłem, że takie rozważania nie są dla mnie istotnym czynnikiem bycia szczęśliwym. Nie jestem ani ateistą ani wierzącym. Bóg w moim życiu rozmył się jak poranna mgła w słoneczny dzień. Czy to dobrze? Nie wiem - ocenę pozostawiam Wam.
Tak więc kim teraz jestem? Jestem samotnym żeglarzem...Tomciem Paluchem w łupinie orzecha...obserwatorem czasu i życia...wolnym człowiekiem...
A ty? Kim teraz jesteś? dokąd wędrujesz?...
wolnym to się chyba jednak nie uda być w tym wariackim swiecie, ze swoim wariackim ciałem, i wariackimi pragnieniami.....
kim jestem?
powoli kształtuję swój swiatopogląd, kształtuje nowe życie, - i to dosłownie nowe - mam 39 lat, urodziłam się "w prawdzie" i byłam wzorowym swiadkiem do 36 roku życia.
staram się nie zwariować i nie być samotną w moim myśleniu...dlatego jestem na tym forum
nie mam potrzeb duchowych, nawet nie czytam biblii, boję się że jak zacznę ją czytać , będę chciała wrócić....
często jestem smutna i taka pusta....choć na zewnątrz pogodna ( szkoła kamuflarzu przez tyle lat )
ech...chyba dziś mam gorszy dzień....jestem kobietą, rozumiecie.
Użytkownik novanna edytował ten post 2008-07-15, godz. 08:48
#56
Napisano 2008-07-15, godz. 10:55
Czas upływa a refleksyjnych postów na forum przybywa. Dobrze, że jest takie miejsce. Wszystkim nam ( zwłaszcza urodzonym w "jedynej" ) dokucza podobny syndrom. Syndrom ludzi oszukanych, obdartych ze złudzeń. Niby jesteśmy wolni, a jednak czasami ciężej niż wtedy. Brak gotowych recept. Większa odpowiedzialność. No i guzik z życia wiecznego...często jestem smutna i taka pusta....choć na zewnątrz pogodna.
Czasami błąka się we mnie jakiś żal...żal o nie wiem co. Wszystko kiedyś było takie proste, a teraz nie ma odpowiedzi na wiele pytań. Kiedyś zespół Turbo śpiewał: "Dorosłe dzieci mają żal...za kiepski przepis na ten świat"
#57
Napisano 2008-07-15, godz. 16:59
#58
Napisano 2008-07-15, godz. 22:59
Stalas sie taka, po doswiadczeniach z tymi, ktorzy jak mantre powtarzaja slowa: z Jana 17:3.Uważam,że jeśli jest jakiś bóg to człowiek w swojej słabości i tak nie ma szans, aby go poznać i zrozumieć o co mu chodzi. Chyba więc jestem agnostyczką, a czasem nawet ateistką .
Dlaczego ten werset jest taki wazny w nauczaniu SJ?
Użytkownik Epoka edytował ten post 2008-07-15, godz. 22:59
#59
Napisano 2008-07-16, godz. 13:42
Stalas sie taka, po doswiadczeniach z tymi, ktorzy jak mantre powtarzaja slowa: z Jana 17:3.
Dlaczego ten werset jest taki wazny w nauczaniu SJ?
Czy stałam się taka po doświadczeniu bycia ŚJ ? To miało na mnie bardzo duży wpływ, na to kim teraz jestem, ale od zawsze, od kiedy pamiętam miałam względem boga wiele wątpliwości, nikt nie potrafił mi ich rozwiać. Nie znalazłam logicznej i wiarygodnej odpowiedzi ani w Biblii (choć tak mi się przez chwilkę wydawało), Koranie, Bhagawathgicie itd. Co do wersetu z Jana 17:3 to nie odpowiem na Twoje pytanie, ponieważ nie pamiętam co w nim jest, nie mam w domu Biblii i już jej nie czytam.
#60
Napisano 2008-07-16, godz. 17:56
Co do wersetu z Jana 17:3 to nie odpowiem na Twoje pytanie, ponieważ nie pamiętam co w nim jest, nie mam w domu Biblii i już jej nie czytam.
"a to jest życie wieczne, aby poznali ciebie jedynego Boga i tego którego posłałeś jezusa chrystusa" tak mi się wydaje, cytuję z pamięci.
to podstawowy werset biblijny sj. pozwala w trakcie rozmowy udowadniać, że bez poznania Boga, życie wieczne jest niemożliwe
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych