nie wiem czy powinienem pisać w tym właśnie dziale, ale pytanie pytanie dotyczy jednego z trojga...
może nie jestem rozpisujacym się urzytkownikiem tego forum, ale jestem jego stałym bywalcem jako Ja lub jako gośc... aczkolwiek to nie jego istnienie mnie tu przyprowadziło.
jestem swieżo po dzisiejszej straznicy (15.02.2008) i nawet się dzisiaj zgłosiłem. pierwszy raz od jakis sześciu miesięcy... chyba nie wytrzymałem...
pytanie

po wysluchaniu kilku odpowiedzi dokładnie "trafijajacych w cel", czyli tenże akapit, czułem, że ktoś to musi w końcu powiedzieć. przy akapicie 10-tym nikt słowem nie wspomniał o odnośniku do strażnicy z 01.11.1995, wiec wróciłem do tego wskazujac, ze do tamtego okres czasu jednak próbowano obliczac długosć trwania pokolenia biorac pod uwagę psalm 90:10 i jak czas pokazuje jest to jednak okres dłuższy... (na sali dawno nie było takiej ciszy podczas dawania komentarza. wręcz słyszałem, jak bracia sie nachylają w moją stronę z rzędu za mną a ja sam słyszałem jak drży mi głos). "czas pokazuje, że to jednak okres dłuższy..." licząc od 1914. tyle że ja już nie uważam ten rok za znaczący tyle dla mnie co dla TS. dochodzi do tego, że mówię czasem wbrew swemu sumnienu dla nie gorszenia innych.
takie mówienie prawdy przykrywając to co sie tak naprawdę się myśli "prawdą" TS-u juz mnie męczy. wczoraj jeden z braci w "trosce o moje zdrowie duchowe" powiedział mi, że w zborze sie o mnie rozmawia. no cóż... aż się boję spojżeć na horyzont, bo jeszcze ujżę "trzech wspaniałych". tylko, że jeśli przyjda i następnie pójdą, to zostanę prawie sam. jestem aktualnie na bardzo popularnej wysepce w polskojezycznej grupie przy zborze angielskim. żona (pionierka na full etat) dołączy do mnie dopiero ok. września. chyba tylko mój upór by pojechać sprawił, że była ze mna na spotkaniu z Franzem w Poznaniu. była raczej na zasadzie by nie zostawić mnie bez opieki. dzięki temu i jego pierwszej ksiązce odnosi sie do mnie z wiekszym zrozumieniem. ( dlatego "prawie sam"). zaskoczyła mnie mnie troche podnosząc głos na tym spotkaniu...
"Jedna z uczestniczek sesji pytań i odpowiedzi zapytała, z którymi naukami Świadków Raymond Franz się zgadza, a z którymi się nie zgadza" - to własnie jej pytanie.
(Relacja z wizyty Raymonda Franza w Poznaniu) relacja poznań
ja mam ich dużo wiecej i choć tego typu witryny czy ksiażki są pomocne w szukaniu odpowiedzi to czuję, że nie siegłem jeszcze ich dna. gdy kopiesz głębiej zaczynasz być bardziej swiadomy. chyba każdemu "świadomemu" w "jedynej słusznej" przychodzi czas na pytanie : gdzie jest moja granica? (choć można byc świadomym również w innych wyznaniach). Franz odpowiadając na moje pytanie chyba ją trochę przesunął uspokajając mnie. choc spokojniejszy, to czuje, że i tak coś dusze w sobie, rozdwajam sam siebie.
zatem powstaje pytanie: na ile przeginam myśląc jedno - mówiąc drugie, by nie gorszyć.
mateusza 11:31,32 NW
"31 Dlatego wam mówię: Wszelkiego rodzaju grzech i bluźnierstwo będą ludziom przebaczone, ale bluźnierstwo przeciw duchowi nie będzie przebaczone. 32 Na przykład kto by mówił słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie mu przebaczone; ale kto by mówił przeciwko duchowi świętemu, temu nigdy nie będzie przebaczone — ani w tym systemie rzeczy, ani w przyszłym"
tak mi przyszło to pytanie do glowy właśnie dzisiaj i dopiero zacznę w odpowiedź wnikać głębiej. jednak wierząc w to, że na to forum zaglądają nieprzypadkowe osoby, na takie też przemyślenia liczę...
hubert684.
poprostu hubert. poswieciłem Ci kedyś moje całe dwa dni rozmyślając na na temat twojego pytania. nagroda wydaje mi się sądząc po twoich postach, że jedziemy na podobnym wózku.
co myslisz odnosnie mojego pytania i co o tym wogóle myslicie?
pozdrawiam cieplutko (równiez Dosie, kilka ciekawych postow).
p.s. sorki za literówki, ale ustaw sobie klawiatórę na angielską a następnie kombinuj by być gramatycznym po polsku...