Skocz do zawartości


Zdjęcie

Powiedzcie czy dobrze myślę...


  • Please log in to reply
44 replies to this topic

#1 fox

fox

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 15 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 08:59

Witam, kiedyś już byłam na tym forum ale wiele się działo i jeszcze więcej pozmieniało od tamtego czasu. Długo byłam z chłopakiem który był świadkiem ale rozpadło się z winy świadków rzecz jasna, bo nam było ze sobą wręcz cukierkowo... W między czasie wpadłam w depresję, do dziś chodzę do psychologa, ten epizod narobił okropnego bałaganu w moim życiu na zawsze pozostawiając bolesną ranę (może kiedyś bliznę?). Ale dlaczego napisałam? Bo chciałam się upewnić o pewnej rzeczy, bądź jeśli źle myślę to proszę o wyprowadzenie mnie z błędnego myślenia. Pierw opiszę sytuację, a następnie powiem gdzie leży problem. Oto i ona:
Mój chłopak tydzień przed zerwaniem jak do niego przyjechałam bardzo się ucieszył na mój widok, niósł mnie na rękach, cały czas się uśmiechał, co chwilę parkował samochód na poboczu, a jak się pytałam po co to mówił "żeby nacieszyć się Twoim widokiem" i przytulał mnie. Co chwilę powtarzał że mnie kocha itd. Za kilka dni przyjechał do mnie smutny, jakoś ten czas nam zleciał i pojechał do domu. Potem znów przyjechał w takim samym nastroju, nie przytulał, nie mówił, że kocha. Pytam się co się stało. A on mi odpowiada, że jego uczucie przygasło. Musi mieć czas do namysłu, chce przeanalizować nasz związek i podjąć decyzję. Ja w płacz, bo uwierzyłam, że po ponad 2 latach takiego mega zakochania z obu stron nagle mogło coś przygasnąć. Pojechałam do domu. Dziś mija miesiąc jak milczymy. Wiem, że on już nie napisze i wiem też, że nic nie przygasło...
Jakieś dwa miesiące temu miałam rozmowę z jego mamą. Powiedziała mi, że nasz związek się rozpadnie jeśli nie zostanę świadkiem, powiedziała też że jestm nieodpowiednią osobą dla jej syna, że on powinien mieć dziewczynę z organizacji itp. Nasłuchałam się od niej mnóstwo przykrych rzeczy. On jak mu o tym powiedziałam przytulił mnie i powiedział "Nie martw się przecież są mieszane małżeństwa". Jego mama zadzwoniła też do moich rodziców i naopowiadała im kłamstw na mój temat. Ale wybaczyłam jej to. A dziś wiem, że nasze rozstanie nie było decyzją ani moją ani jego.
I teraz pytam się Was Kochani, czy dobrze myślę? Czy to świadkowie zburzyli nasz świat? Powiedzcie co oni mogli mu na mnie nagadać, kto to zrobił? Mama czy starszy zboru też mógł w to ingerować? Mój chłopak od długiego czasu nie chodził na niedzielne zebrania, oni mu mogli tego zabronić czy sam tak zadecydował? Jestem załamana, nie ma słów które opisałyby tn ból. Czuję tak ogromny żal i nie potrafię zahamować łez które teraz płyną mi z oczu...

#2 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2008-08-07, godz. 09:07

Nic nikomu zabronic nie moga, jesli ktos ma twarda osobowosc i umie sie postawic. Za mieszane zwiazki sie juz dzis nie wyklucza, wiec i to nie moglo wchodzic w gre. Natomiast mogli wywierac silna presje na niego samego i jego rodzicow, a i rodzice na niego. Jesli Jego ojciec jest starszym, to moglby stracic tzw. "przywilej", czyli te funkcje ze wzgledu na zwiazek syna, ale to juz zalezy od zboru ew. nadzorcy obwodu.
To moje zdanie.
Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#3 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 09:34

Młody człowiek, który jakiś czas spędził w organizacji, nauczył się na pewne rzeczy patrzeć nie swoimi oczyma, ale przez pryzmat poglądów osób z organizacji. Gdzieś w podświadomości Twój ukochany ma ukryte, że organizacja ma rację i już. Z jego postępowania widać, że on Cię bardzo kocha i chce z Tobą być, ale silna więź z organizacją nie pozwala mu na podjęcie kroku w Twoim kierunku. To nie jego wina. ŚJ po prostu wywierają silny wpływ na osobowość swoich członków.

Wiem, że miłość pokona wszystkie zachamowania i tego się trzymaj...

Pozdrawiam i bardzo współczuję

#4 fox

fox

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 15 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 09:50

On od urodzenia żył i wychowywał się w rodzinie świadków...

#5 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 10:00

Nie załamuj się. Są ludzie, którzy byli bardzo znanymi świadkami "na przywileju" i odchodzili z organizacji. Organizacją nie kieruje Bóg, co zwiększa szansę, że pociągnięty szczerym uczuciem do wyjątkowej kobiety, wyjdzie stamtąd i więcej nie wróci...

#6 fox

fox

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 15 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 10:09

Ale jak teraz się do niego odezwać? Wiem, że on się nie odezwie pierwszy. Coś się zmieniło, pękło. Też myślałam, że szczere uczucie wytrzyma wszystko ale dziś już takiej pewności nie mam. Przez ten czas jaki z nim byłam zauważyłam, że on jest strasznie związany z mamą. Tato mieszka i pracuje za granicą, rzadko ich odwiedza. A mama jest bardzo apodyktyczna, nie lubi mnie i na pewno zrobi (jeśli już nie zrobiła) wszystko, żeby nasze uczucie umarło śmiercią naturalną. Hmmm... to trudna sytuacja, chciałabym zawalczyć ale nie wiem jak się za to zabrać...

#7 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-08-07, godz. 10:17

Miłość, o której tu mowa to sprawa tymczasowa.
Dołączona grafika

#8 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 10:19

Miłość, o której tu mowa to sprawa tymczasowa.


Ja wolę pokrzepiać tą dziewczynę, a z takimi słowami to poczekaj, bo wcale nie jesteś pewien, jak ta historia się skończy. Ona cierpi i potrzebuje otuchy, a nie zniechęcających wypowiedzi. Proszę, nie przygnębiaj jej.

#9 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-08-07, godz. 10:24

. Organizacją nie kieruje Bóg,

Już to widzę jak na swoim "podwórku" akceptujesz tego typu mezalians.
Dołączona grafika

#10 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 10:27

Już to widzę jak na swoim "podwórku" akceptujesz tego typu mezalians.


Nie jestem na jej podwórku i ty z pewnością też nie jesteś.

#11 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-08-07, godz. 10:29

Ja wolę pokrzepiać tą dziewczynę, a z takimi słowami to poczekaj, bo wcale nie jesteś pewien, jak ta historia się skończy. Ona cierpi i potrzebuje otuchy, a nie zniechęcających wypowiedzi. Proszę, nie przygnębiaj jej.

Przestań wykorzystywać forum o ŚJ do kreowania wizerunku poczciwego chrześcijanina, bo to samo spotyka ludzi po stronie wyznawców Jezusa.
Dołączona grafika

#12 fox

fox

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 15 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 10:30

No tak, miłość można odrzucić, próbować o niej zapomnieć ale jeśli jest prawdziwa to zawsze będzie dawała po cichu o sobie znać.
W dodatku to była pierwsza miłość, on miał 22 lata jak zaczęliśmy być razem. Przede mną nigdy nikogo nie miał. Pierwszy raz ze mną przeżył pocałunek, bliskość, ciepło i to wszystko co w miłości dzieje się z dwojgiem ludzi. Mamy mnóstwo wsólnych cudownych wspomnień. A to jak się ze sobą dogadywaliśmy to po prostu... bajka. Bo zawsze i we wszystkim się zgadzaliśmy. Było idealnie. Wiem, że czytając to wielu pomyśli sobie "albo idealistka albo niedojrzała kobietka" ale ja na prawdę jeszcze w życiu tak nie kochałam i ta miłość zrobiła ze mnie naiwną i pełną nadziei osobę.
Idę teraz do pracy, później do psychologa. Odpiszę wieczorem lub jutro.
Dziękuję za Wasze odpowiedzi

#13 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2008-08-07, godz. 12:27

fox masz racje, matka ŚJ chce zniszczyć Wasze uczucie i posunie się do każdej podłości by osiągnąć cel. Znam po sąsiedzku przypadek matki która namieszała w życiu swojej córce, pomimo tego że kandydat na zięcia był SJ... tutaj nie ma nawet tego, więc tym bardziej można spodziewać się najgorszego po ew. teściowej... W tej dziedzinie, sumienie ŚJ nigdy nie powstrzyma ich od uczynienia krzywdy drugiemu człowiekowi...

Jeżeli jednak miłość chłopaka do ciebie jest wystarczająco silna, może przetrwać nawet takie trudności...

#14 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-08-07, godz. 13:34

tez stawiam bardiej na matke niz na cokolwiek innego
[font=Tahoma]

#15 pojawiamsieiznikam

pojawiamsieiznikam

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 264 Postów

Napisano 2008-08-07, godz. 14:22

Przykro mi słyszeć o kolejnej takiej sytuacji. Znam podobne przypadki, i za każdym razem myślę sobie o ileż świat był by piękniejszy bez organizacji SJ.

Napisze kilka moich spostrzeżeń. Fox musisz wiedzieć że dzieci wychowywane w rodzinach SJ są dosyć uległe - zwłaszcza rodzicom. Dlaczego? Otóż każdy bunt (co jest rzeczą normalną u nastolatków) jest silnie piętnowany przez rodziców którzy utożsamiają sprzeciw z buntem przeciw przykazaniom Bożym (czytaj przykazaniom organizacji SJ). Ponieważ nikt nie chce sprzeciwiać się Bogu, wiec automatycznie słabnie motywacja sprzeciwu przeciw rodzicom - a więc stawiania na swoim. Co w dorosłym życiu procentuje brakiem silnej woli.
Jeśli jego matka (oraz inni współwyznawcy) mówi mu "musisz mieć dziewczynę która służy Bogu", to on w domyśle słyszy "musisz mieć dziewczynę z organizacji".
Starsi przyjdą do niego i przeczytają mu z pisma świętego "pobierajcie się tylko w Panu", on zrozumie "pobierajcie się tylko w organizacji".

Jeśli będziecie razem on - SJ ty - nieSJ to sumienie będzie go męczyć że nie posłuchał tej rady. Na każdym zebraniu będzie słyszał o tym ze osoby nie należące do organizacji Watchtower Incorporation zginą niebawem (wtedy myśli o Tobie), będzie wciągał w tą sektę Ciebie i wasze dzieci. Być może nie powie tego otwarcie, ale będzie go to gnębić cały czas (i z pewnością gnębi go to w tej chwili).

Sednem sprawy jest utożsamianie Boga z organizacją SJ. Mówiąc krótko twój chłopak dostał się pod wpływ sekty.
Czytam poprzednie posty i nie widzę w nich ani entuzjazmu, ani jakiejś konkretnej rady. Moje zdanie jest takie:
Dziewczyno walcz o niego! Nie pozwól żeby dziadkowie z brooklynu do reszty go zniewolili. Otwórz Pismo Święte, poczytaj na temat doktryn SJ (na zachęte powiem ci że 90% doktryn SJ jest fałszywe), powiedz mu że wierzysz w Boga (pod warunkiem że wierzysz w Boga). Uświadom swojemu chłopakowi iż SJ nie są religią prawdziwą i że organizacja SJ z Bogiem ma tyle wspólnego co ryba z rowerem. Będzie cię to kosztowało wiele pracy, ale myślę że warto. Albo twój chłopak zrozumie, postawi na swoim i będziecie razem co być może spowoduje że matka go wywali z domu (nie ma się czym martwić, prędzej czy później i tak od matki się musi wyprowadzić), albo twój chłopak nie zrozumie i dalej będzie mieszkać z matką, popadnie w depresje i zostanie starym kawalerem (co u SJ jest modne (czyt. zdarza się często)), a ty będziesz się zadręczać myślami.
Na zakończenie powtórzę jeszcze raz, Dziewczyno walcz o niego!
Powodzenia i będę się o was modlic.

#16 zamknietywsobie

zamknietywsobie

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 91 Postów
  • Lokalizacja:obywatel swiata

Napisano 2008-08-07, godz. 14:55

Bardzo Tobie współczuje,bo sam byłem w podobnej sytuacji.


Jednak jedyne co moge zrobic powtorzyc za innymi : WALCZ i w zadnym wypadku nie poddawaj sie.


To,ze nie jestes siotra nie przekresla Ciebie jako dobrej zony.
Roznica polega tylko na tym,ze nie chodzisz zebrania.
Wiedz tez,ze siostry sa w wielu przypadkach niewiele warte.
(sam znam przyklad z mojego zboru dwoch puszczalskich latawic, ktore oczywiscie wrocily do zboru,ozenily,wyjechaly do innych miast )


Jesli nie zawalczysz teraz pozniej moze byc za pozno,bo juz mamusia postara mu sie o wartosciowa chrzescijanke.
"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")

#17 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-08-07, godz. 14:56

fox, wyślij mu eske, że tak go kochasz że postarasz się zostac swiadkiem.
No i jakieś tam starania mozesz wykazac :) Tylko nie obiecuj ze na pewno zostaniesz
nie potrafiłam uwierzyć.......

#18 zamknietywsobie

zamknietywsobie

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 91 Postów
  • Lokalizacja:obywatel swiata

Napisano 2008-08-07, godz. 15:01

fox, wyślij mu eske, że tak go kochasz że postarasz się zostac swiadkiem.
No i jakieś tam starania mozesz wykazac :) Tylko nie obiecuj ze na pewno zostaniesz


Nie zostawaj dla niego siostra przypadkiem,bo to bedzie tragedia.
Mowie z wlasnego doswiadczenia.
"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")

#19 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-08-07, godz. 15:06

Wiedz tez,ze siostry sa w wielu przypadkach niewiele warte.
(sam znam przyklad z mojego zboru dwoch puszczalskich latawic, ktore oczywiscie wrocily do zboru,ozenily,wyjechaly do innych miast )


Przystopuj trochę. Nie ty określasz ile kto jest wart....

#20 zamknietywsobie

zamknietywsobie

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 91 Postów
  • Lokalizacja:obywatel swiata

Napisano 2008-08-07, godz. 15:14

Przystopuj trochę. Nie ty określasz ile kto jest wart....


Masz racje. To tylko moja,prywatna opinia na temat pewnych osob.


Chcialem tylko powiedziec,ze zwiazanie sie z kims z Organizacji nie jest gwarantem szczescia.
"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych