Skocz do zawartości


Zdjęcie

Moje małżeństwo legło w gruzach po części i do końca przez Swiadków J


  • Please log in to reply
36 replies to this topic

#21 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-09-07, godz. 16:04

Siedź i milcz. Jak skończą gadać to zabierz głos i wypunktuj. To moja rada. I nie atakuj żony, a przynajmniej się postaraj.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#22 Marek_ka

Marek_ka

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 31 Postów

Napisano 2008-10-20, godz. 11:56

a ja sdam poprosilbym na Twoim miejscu o rozmowe dwoch miejscowych starszych a potem na tej rozmowie przedstawil co mnie boli. jesli chcesz ratowac malzenstwo powiedz im to . jesli przy tym nie chcesz byc Swiadkiem tez powiedz. jesli nie masz zamiaru przeszkadzac zonie byc swiadkiem powiedz. powiedz ze masz znajomych swiadkow a nawet przyjaciol.... popros o pomoc i o wysluchanie was obojga przez starszych podczas wspolnej rozmowy. jestes otwarty na wszystko bo wiezi rodzinne sa i dla ciebie wazne jak i dla swiadkow a im przeciez nie zalezy na opinii rozwalaczy rodzin wiec chyba beda skonni pomoc....
troche podbierz i pod wlos..... zobaczys co z tego wyjdzie. jesli nic to przynajmniej ktos bedzie widzial ze probowales a nie ze jestes ten jedynie zly.....
pozdrawiam

To bardzo dobry pomysł! Ponieważ nie jesteś ŚJ to starsi sami do ciebie nie przyjdą ale jak poprosisz o wizytę to przedstawisz co cię boli. Jeśli to zrobisz to starsi udzielą rad nad czym powinna pracować twoja żona i ty aby wasze małżeństwo było szczęśliwe i trwałe bo przecież to sobie ślubowaliście. Tylko głupki zachęcają do wojny. Jak się idzie na wojnę to straty muszą być i w ludziach i w sprzęcie. A skąd wiesz ile cię to będzie kosztowało? Pieniądze to akurat najmniejszy koszt.
Z tego co piszesz to poważnie zachwiana jest twoja rola głowy rodziny. Może to być wina twoja lub twojej żony a dokładniej gdzieś po środku ze wskazaniem przewagi. Starsi na pewno cię wysłuchają i udzielą rad co zrobić by poprawić wasze stosunki. Jeśli wina leży po stronie żony to na pewno starsi udzielą jej rad. Gdyby się okazało że twoja żona nie chce się stosować do rad z Biblii to będzie napominana przez zbór.

#23 horses

horses

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 7 Postów

Napisano 2008-11-23, godz. 20:41

No cóż... nie było mnie 5 tygodni w kraju. W tym czasie nic specjalnego się nie zjawiło, czyli starsi nic niezrobili. Ponoć nie mieli czasu. Przypominam, że przed wyjazdem poruszyłem ten temat z jednym z nich. No cóż, wygląda na to, aby rodzina była cała będę musiał się w pewnym sensie poświęcić i w ten sposób rozwiązać problem. Dzieci nie zostawię. Z czasem wiara sama przyjdzie, a to trzeba czuć. Dotychczasowego życia napewno nie zostawię i nie mam zamiaru zmieniać się aż o 360 stopni. No i mam nadzieję, że problem się rozwiąże. Dziękuję wszystkim za szczere rady tu na forum. Z czasem dopiszę jeszcze coś...

#24 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-11-24, godz. 13:35

No cóż, wygląda na to, aby rodzina była cała będę musiał się w pewnym sensie poświęcić i w ten sposób rozwiązać problem. Dzieci nie zostawię. Z czasem wiara sama przyjdzie, a to trzeba czuć.


Witaj Horses na forum- Twój post jakos mi umknał - jest z sierpnia,ale temat palacy...
przeczytałam, szczerze współczuje- powiele pewnie wiele wypowiedzi, ale ... nie Ty jeden, takich rozbitków w imię przenajświetszej jest więcej,ale to pewnie zadne pocieszenie.
Sytuacja jest trudna, ale najbardziej zaniepokoiły mnie Twoje słowa które zacytowąłm powyżej...

Czy to oznacza ze zamierzasz sie poświęcic dla dobra dzieci i zostac SJ?
Czy zamierzasz udawac zainteresowanie naukami SJ?

Nie wiem czy dobrze odczytaąłm Twoja wypowiedź,ale powiem Ci jedno. Poczytaj forum, wielu z nas to próbowało. NIE DA SIĘ! po prostu sie nie da- chcesz byc blisko dzieci, to zrozumiąłe. Ale jak sam napisałes-"trzeba to czuc." Aty tego nie czujesz- i ciesz sie z tego- wielu z nas "to czuło" i tym zyło. Otrząsamy sie z traumy latami i ladujemy u psychiatry. A ty chcesz tam wleźć dobrowolnie???Nie czując bedziesz zaprzeczał swoim uczuciom, działał wbrew sobie,a to sie zawsze mści. Juz dokucza Ci serce, a jesli zaczniesz działac w taki sposób doznasz rozstroju nerwowego, depresja gotowa i psychika Ci siadzie.
Twoja zona i córka chca byc SJ,ok- ich decyzja. Junior pewnie tez zostanie wciągniety - nie dziwota. Matka jest całym światem dla niego, ale to nie znaczy ze Ty masz sie skłądac w ofierze! .
Wiem ze dobrze radzic,ze to długa., żmudna i mozolna praca... ale innej rady nie ma. na siłe nic nie zrobisz.
Twoja córka ma dopiero 14 lat, wiec to jeszcze grzeczna dziewczynka, na razie organizacja jawi jeej sie jak zbawienie, raj i rozkosz-dysonanse zaczna sie później. Tam sa tylko nakazy i zakazy! z czasem zaczyna to ciazyc, zwłaszcza młodej dziewczynie, która powinna sie wyszalec-pierwsza szalencza i slepa miłośc do SJ mija i wtedy Ty masz byc obok- masz zachecac do zabawy, utrzymywania kontaktów z rowieśnikami, zachecac do zdobycia wykształcenia , studiów, do samorozwoju(to naturalna potrzeba młodego człowieka- tam to wszystko jest zakazane, choć nie wprost). Pokazać ze poza SJ tez jest normalne zycie, wartosciowi ludzie i cele . Tylko zebyś mógł to zrobic- musisz byc w dobrej kondycji psychicznej ... inaczej sam bedziesz wymagał pomocy!
Poza tym trzeba sie zaangazowac w życie rodzinne, nie byc podnózkiem i wycieraczką by cos ugrac- nei o to chodzi!, egzekwowac swoje prawa, ale tez i wywiazywac sie ze swoich obowiazków. Starac sie osiagnac normalność, jestescie dorośli z zoną... w koncu coś Was kiedys łaczyło. To bedzie trudne bo raczej zona i córka - chyba tez, skłonne do współpracy nie bedą. Ale ze swej strony musisz byc w porzadku, no i masz Juniora- zajmowania sie nim chyba nikt Ci nie zabroni- potrzeba tylko checi- zona go bedzie ciagnac na zebrania a Ty do zoo czy do kina!
Nie zazdroszczę Ci sytuacji....ale wiem jak to działa. Byłam tam wiec, wiem - wiem jak bym darła w swoja strone przenajśiętszej gdybym miała niewerzącego męża... Niby nie rozbijają rodzin, ale zycie sobie...
Zycze duzo zdrowia psychicznego, cierpliwosci i konsekwencji w działaniu - mimo braku rezultatów. One napewno przyjdą tylko po upływie pewnego czasu.

P.S.Sugeruje równiez rozmowę z psychologiem, z naciskiem na tematyke funkcjonowanie w sektach i psychomanipulacji.Musisz podpierac sie z każdej strony- a taka rozmowa z kompetentną osoba potrafi wiele zdziałac. Psycholog powinien byc dostepny w kazdym wiekszym miescie przy kryzysowych centrach pomocy rodzinie- bezpłatnie.
No i odezwij sie jeszcze...

Użytkownik Abriella edytował ten post 2008-11-24, godz. 13:42


#25 horses

horses

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 7 Postów

Napisano 2008-11-26, godz. 10:40

Może przesadziłem z tym poświęcaniem, ale miałem czas na myślenie jak byłem za granicą, i stwierdziłem, że to też po części moja wina. Więc postanowiłem to zostawić tak jak jest, i zobaczymy jak sytuacja się rozwinie.Co prawda, jak zarazie się uspokoiło i wygląda na to, że ktoś tu zrozumiał małe, co nie, co:-) po długich rozmowach. CDN

#26 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-11-26, godz. 10:42

Ufff!!!! :rolleyes: już sie bałam,że chcesz sobie zafundowac atrakcje WTS-u!

Użytkownik Abriella edytował ten post 2008-11-26, godz. 12:54


#27 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2008-11-29, godz. 18:35

Doskonale rozumiem trudną sytuację, Horses. Wiem co to znaczy mieć przestrzegającą prawa Bożego i żyjącą według zasad biblijnych żonę - Świadka Jehowy. Wiem co to znaczy męczyć się z kimś takim. Godnym uwagi jest fakt, że zarówno moja ex jak i ja byliśmy oboje w małżeństwie Świadkami Jehowy a mimo to nie układało się - w większości z jej winy. Ex żona była po prostu nie do zniesienia, miałem podobne niemiłe przeżycia jak ty. Starsi w zasadzie nie reagowali na moje zgłoszenia dotyczące złego postępowania żony. Na szczęście miałem odwagę zakończyć to wspaniałe zgodne z wolą Boga małżeństwo wbrew temu co nakazywali starsi zboru. Nie chciałem już dłużej męczyć się i jednocześnie wysłuchiwać jaka z nas wspaniała i dopasowana para. Gdybym miał ponownie zawrzeć związek małżeński to już raczej nie z kobietą z Organizacji, chyba że ta kobieta byłaby wzięta "ze świata" i miała w sobie choć trochę niezależnego i logicznego myślenia, byłaby w miarę dobrą gospodynią i uczuciową kobietą. Wiem, że nie należy wszystkich kobiet z Organizacji mierzyć tą samą miarą. Jednak w wielu przypadkach może się okazać, że mając żonę ŚJ często trudno jest znaleźć wspólny język. Jestem teraz z kobietą która jest katoliczką. Jesteśmy oboje ze sobą szczęśliwi. Starsi są po prostu wściekli, widząc nasze szczęście. Wygląda to iście żenująco - oni mają grobowe miny a my jesteśmy prawie zawsze uśmiechnięci :) Bo starsi chcieliby żebym był nieszczęśliwy, spełniać ich wymagania i utrzymywać chory związek nie mający przyszłości. Oni tak już mają - gdy ktoś jest nieszczęśliwy oni się cieszą a gdy jest szczęśliwy to się smucą. Ale to ich problem a nie mój.

Decyzja co z tym zrobisz należy do ciebie. Są jeszcze dzieci. Ja dzieci (na szczęście) z tą kobietą nie miałem. Niemniej jednak warto sobie zadać pytania czy warto oraz w imię czego. W oczach większości ŚJ i tak będziesz naznaczony jako "mąż ze świata który sprzeciwia się swej żonie". A potem zadadzą twej żonie w wywiadzie na zgromadzeniu pytanie jak ona sobie z tym radzi. Odpowie że to dzięki pomocy Boga i kochających braci. I będzie dalej czyściutka jak łza przed braćmi.

Użytkownik ble edytował ten post 2008-11-29, godz. 18:43


#28 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-11-29, godz. 21:52

Doskonale rozumiem trudną sytuację, Horses. Wiem co to znaczy mieć przestrzegającą prawa Bożego i żyjącą według zasad biblijnych żonę - Świadka Jehowy. Wiem co to znaczy męczyć się z kimś takim. Godnym uwagi jest fakt, że zarówno moja ex jak i ja byliśmy oboje w małżeństwie Świadkami Jehowy a mimo to nie układało się - w większości z jej winy.


Oznacza to więc, że już jesteście po rozwodzie. Jeszcze raz: jeśli to nie tajemnica, to czy można wiedzieć, o czyjej winie orzekł sąd? Czy może było bez orzekania o winie?

#29 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-11-29, godz. 23:10

Może przesadziłem z tym poświęcaniem, ale miałem czas na myślenie jak byłem za granicą, i stwierdziłem, że to też po części moja wina.


W takich sytuacjach z winą często jest tak jak z prawdą - zazwyczaj leży pośrodku ;)

#30 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2008-11-30, godz. 21:18

Oznacza to więc, że już jesteście po rozwodzie. Jeszcze raz: jeśli to nie tajemnica, to czy można wiedzieć, o czyjej winie orzekł sąd? Czy może było bez orzekania o winie?

a czy to ma znaczenie?
czy to pozwoli oceni Horsesa?
albo jego żonę?

#31 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-11-30, godz. 21:27

a czy to ma znaczenie?
czy to pozwoli oceni Horsesa?
albo jego żonę?


Post, który zacytowałaś, kierowałam do Ble, a nie do Horsesa.

#32 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2008-12-03, godz. 16:54

Oznacza to więc, że już jesteście po rozwodzie. Jeszcze raz: jeśli to nie tajemnica, to czy można wiedzieć, o czyjej winie orzekł sąd? Czy może było bez orzekania o winie?


Bez orzekania o winie.

#33 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-12-03, godz. 18:34

Bez orzekania o winie.


No, to już nieważne jak było.

Najważniejsze, że jeśli partnerce, z którą jesteś teraz, będziesz chciał poświęcić czas, to raczej nie na krytykę ani na studium biblijne. Lepiej zabierz ją gdzieś, gdzie oboje miło spędzicie czas: do kina, teatru, restauracji ... ;)

Rozumiem, że starsi udzielają rad, że najważniejsze jest studium biblijne i rozmowa. No, może rozmowa faktycznie jest ważna, ale jeśli tylko polega na uświadamianiu błędów, to faktycznie można się lekko zdenerwować ;)

To już naprawdę lepiej spędzić ten czas we dwoje w jakimś miłym miejscu ... ;)

Każdy człowiek chce być kochany i doceniany, a ciągła krytyka to raczej nie jest coś, co wzmacnia uczucia ... ;)

#34 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2008-12-04, godz. 19:09

Oczywiście że poświęcamy sobie czas.

Rozmowa w związku jest ważna, ale powinna być prowadzona w odpowiedni sposób, na spokojnie i bez nadmiernych emocji. O błędach też należy sobie mówić ale delikatnie. Sęk w tym, że nie jest dobrze jeśli w związku jedna osoba zaczyna za przeproszeniem drzeć paszczę gdy druga strona chce normalnie z nią porozmawiać o błędach i wspólnie te problemy rozwiązywać. Po kilku takich sytuacjach można wręcz zacząć podejrzewać, że ta osoba jest niereformowalna albo po prostu brak jej szacunku do partnera.

Inna sprawa, że gdy partnerzy do siebie pasują to rzadko kiedy zdarza się między nimi konieczność rozmawiania o swoich błędach, tym bardziej jeśli to są błędy w miarę błahe. A jeśli już wyjdzie taka rozmowa to jest OK bo z normalnym człowiekiem i kochającym da się normalnie porozmawiać. Wiem coś o tym :)

#35 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2008-12-04, godz. 20:05

Po kilku takich sytuacjach można wręcz zacząć podejrzewać, że ta osoba jest niereformowalna albo po prostu brak jej szacunku do partnera.


No, chyba nie ma nic gorszego niż trafić na swej ścieżce życiowej na niereformowalne osoby. Nie tylko w związkach - konieczność stykania się z takimi osobami na co dzień choćby w miejscu pracy to prawdziwa udręka ;)

#36 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2008-12-04, godz. 20:41

No, chyba nie ma nic gorszego niż trafić na swej ścieżce życiowej na niereformowalne osoby. Nie tylko w związkach - konieczność stykania się z takimi osobami na co dzień choćby w miejscu pracy to prawdziwa udręka ;)


Zgadza się. Ale nie odchodźmy od tematu. Horses, co tam u ciebie?

#37 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-12-05, godz. 11:18

No własnie, jak się rozwija sytuacja?

[quote name='ble' date='2008-11-29 19:35' post='107077']
... gdy ktoś jest nieszczęśliwy oni się cieszą a gdy jest szczęśliwy to się smucą.
[/quote/]

Widze ze nie tylko ja mam takie odczucia... i gdzie tu miłosc do owieczek???? pewnie jak sie nie beda żarli w domu, nie beda sie kłócic to bedzie sielanka, cudna atmosferka i wołami ich nie wyciagnie do głoszenia. A tak jak siekierę mozna powiesic w domu, bo taka gęsta atmosfera, to każdy pretekst jest dobry, by z niego wyjść.... choćby i głoszenie :rolleyes:
Ot i mimochodem mamy zwięzłą analizę przyczyn udziału Sj w głoszeniu :lol:

Użytkownik Abriella edytował ten post 2008-12-05, godz. 11:18





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych