Osobiście rozróżniam trzy rodzaje samobójstw:
- popełnianych niejako w afekcie, w wyniku załamania nerwowego, silnego strachu, zdenerwowania, nagłej ucieczki od problemu. W takich przypadkach serce mi krwawi, że nikt nie zdążył na czas z pomocną dłonią.
- jako końcowy etap wypalenia serotoniny, czyli klinicznej depresji. Tutaj oczywistą sprawą jest podjęcie leczenia.
- i wreszcie ostatni rodzaj, który najbardziej mnie intryguje: jako świadomą, przemyślaną alternatywę dla sytuacji bez wyjścia, czy bezsensu trwania ( Ernest Hemingway ). W takich przypadkach oddaje hołd milczeniem i szacunkiem.
Czy ktoś z Was przybliży mi oficjalne stanowisko WTS-u w tej materii? Czy takie w ogóle istnieje?
I może nieco szerzej:
A jakie posiadacie osobiste przemyślenia na ten temat? Czy to dla Was temat tabu? czy dopuszczacie taką alternatywę? czy to zbrodnia na własnej osobie? grzech? odwaga? tchórzostwo? czy po prostu jedna z dróg wyjścia?
Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-12-07, godz. 23:14