Skocz do zawartości


Zdjęcie

przyjaźń z ŚJ


  • Please log in to reply
25 replies to this topic

#1 Kathrine88

Kathrine88

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 1 Postów

Napisano 2009-04-08, godz. 22:29

Przyjaźniłam się ze ŚJ ok. 3 lata, zawsze świetnie się dogadywałyśmy i lubiłyśmy spędzać razem dużo czasu, a przynajmniej tak mi się wydawało. Ona była jeszcze wtedy bardziej liberalna; dawała się namówić na świętowanie rodzin, chodziła na imprezy, spotykała się z światusami itd. Natomiast odkąd wróciła z obozu zorganizowanego przez jej zbór, jej zachowanie zaczęło się bardzo zmieniać; zrobiła się bardziej zasanicza, zamyślona, jak się spotykałyśmy to miałam wrażenie, że jest jakby nieobecna momentami. W końcu przestała się w ogóle odzywać, a kiedy zapytałam o co chodzi, to stwierdziła, że nie chce i nie powinna się ze mną przyjaźnić, że nie mamy wspólnych celów, bo ja nie chcę się podobać Bogu, a dla niej najważniejsze są sprawy Królestwa. Kiedy chciałam z nią porozmawiać, to stwierdziła, że chcę jej dokopać i że nie chce tego słuchać. Stwierdziła, że nigdy tak naprawdę nie była ze mną szczera, bo i tak bym nie zrozumiała, a teraz, kiedy znalazła prawdziwych przyjaciół- współwyznawców jest naprawdę szczęśliwa i tu nasze drogi się rozchodzą. Nie ukrywam, że był to dla mnie szok, bo nic nie wskazywało na tak diametralną zmianę, wydaje mi się to zupełnie nielogiczne i zastanawiam się co się za tym kryje. Czy możliwe jest, żeby ktoś jej podsunął ten pomysł, żeby zerwała ze mną kontakt (jej mama, która także jest ŚJ- zresztą jak cała rodzina, nie przepadała za mną, podejrzewam, że uważała, że mam na nią zły wpływ) czy jest tak jak mówi, że dojrzała w końcu do tej decyzji i świadomie nie chce się ze mną przyjaźnić. Ostatni raz jak z nią rozmawiałam, to mialam wrażenie, ze rozmawiam z osobą obłąkaną- nic nie dała sobie przetłumaczyć. Nie wiem teraz co mam zrobić, czy rzeczywiście przekreślić te 3 lata znajomości, czy starać się jeszcze raz z nia porozmawiać, na spokojnie, bo może to wcale nie była jej świadoma decyzja. Co myślicie?

#2 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-04-09, godz. 07:06

Istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ona sama szamota sie wewnetrznie jeszcze bardziej niz Ty. A jesli tak jest i Twoja teza odnosnie podsuniecia tego pomyslu przez osobe trzecia jest zasadna (bo tez jest to niewykluczone), to im wczesniej zadzialasz tym lepiej, pozniej to juz bedzie zbyt zakleszczona w małych zwinnych szponkach organizacji.


A jesli sama doszła do takich wnioskow, to ja polecam jedynie psychologa.

#3 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-04-09, godz. 10:42

Istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ona sama szamota sie wewnetrznie jeszcze bardziej niz Ty. A jesli tak jest i Twoja teza odnosnie podsuniecia tego pomyslu przez osobe trzecia jest zasadna (bo tez jest to niewykluczone), to im wczesniej zadzialasz tym lepiej, pozniej to juz bedzie zbyt zakleszczona w małych zwinnych szponkach organizacji.


A jesli sama doszła do takich wnioskow, to ja polecam jedynie psychologa.



rhundz,jej to potrzeba psychiatry,bo juz tak ją zindoktrynowali i wyprali z własnej osobowosci,ze zachowuje sie jak sekciarski automat.Kolezanka juz jej tu nie pomoze,szkoda dziewczyny :angry:
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#4 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2009-04-09, godz. 11:13

Spokojnie, minie jakiś czas, wszystko może wrócić do normy. To cos co możemy nazwać: "efektem kongresowym". Po obozie, kongresie, wizycie nadzorcy, wielu SJ dostaje takiego ataku sekciarskiego zachowania, by potem wrócić do normy. Wiele razy to obserwowałem i z boku to doskonale widać. Pompują sie jak baloniki, a potem powietrze z nich uchodzi. Głowa do góry, z twoją kumpelą może byc podobnie.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#5 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-04-09, godz. 11:52

Może ale nie musi. Dla niektórych taki jeden obóz (jak myślę chodzi o "ośrodek pionierski") w życiu był punktem zwrotnym i potem już całe życie pozostają szajbnięci. Zależy od tego, czy sama będzie się nakręcać i dobrze "karmić duchowo", czyli robić sobie samemu przepierkę mózgu. Współczuję. Takie życie w amoku może trwać krótko, albo latami. Czas pokaże jak będzie. Kathrine- Ty niewiele możesz zrobić. Jeżeli będziesz ją za bardzo nagabywać, może pomyśleć, że to szatańska próba i jeszcze bardziej się zamknie na Ciebie.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#6 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-04-09, godz. 12:18

Ale dopoki dopoty nie zamyka sie na swiat na 144.000 spustów w 607 wieżach za 1925 górami bez mozliwosci wyjscia, to zawsze mozna JAKOS do rozsadku przemowic.

Artur tez ma sporo racji, z takim czyms i ja sie spotykalem i spotykam nadal w sumie, jak jednego dnia od pewnej SJ slysze jedynie dlaczego moj kosciol to taki i taki i siaki i w ogole, dlaczego ja atakuje i co to i jak to,


a niecale 24h pozniej slysze bardzo mile i cieple slowa powitania, taka zmiana z roweru bez koła na samolot.


hyeh....
najbardziej obawiam sie ze moze Tobie kolezanka powiedziec 'abo ty albo oni'

#7 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2009-04-09, godz. 12:44

Spokojnie, minie jakiś czas, wszystko może wrócić do normy. To cos co możemy nazwać: "efektem kongresowym". Po obozie, kongresie, wizycie nadzorcy, wielu SJ dostaje takiego ataku sekciarskiego zachowania, by potem wrócić do normy. Wiele razy to obserwowałem i z boku to doskonale widać. Pompują sie jak baloniki, a potem powietrze z nich uchodzi. Głowa do góry, z twoją kumpelą może byc podobnie.



Ten opis doskonale pasuje do stanow maniakalno-depresyjnych. Nic mnie nie dziwi taka ilosc osob z zaburzeniami w zborach.
Umbre Summum

#8 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-04-09, godz. 13:17

Ale dopoki dopoty nie zamyka sie na swiat na 144.000 spustów w 607 wieżach za 1925 górami bez mozliwosci wyjscia, to zawsze mozna JAKOS do rozsadku przemowic.

Artur tez ma sporo racji, z takim czyms i ja sie spotykalem i spotykam nadal w sumie, jak jednego dnia od pewnej SJ slysze jedynie dlaczego moj kosciol to taki i taki i siaki i w ogole, dlaczego ja atakuje i co to i jak to,


a niecale 24h pozniej slysze bardzo mile i cieple slowa powitania, taka zmiana z roweru bez koła na samolot.


hyeh....
najbardziej obawiam sie ze moze Tobie kolezanka powiedziec 'abo ty albo oni'

Najlepiej wiedzą EXowie B) Podałem Katherine wersję hardcorową, którą doświadczyłem na sobie.

Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-04-09, godz. 13:19


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#9 wwwiola

wwwiola

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 138 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:Sosnowiec

Napisano 2009-08-25, godz. 15:44

Pewnie nic nowego - poza własnym doświadczeniem - nie wniosę, ale czuję potrzebę podzielenia się swoimi dzisiejszymi przeżyciami. Od kilku lat pracuję z dziewczyną, która jest śJ. Wspólna praca zbliżyła nas na tyle, że naszą relację do niedawna można było nazwać przyjaźnią. Właściwie to kontakt z nią zainspirował mnie do poznawania organizacji, do której należy - tak więc, właściwie dlatego trafiłam na to forum. Muszę przyznać, że często byłam zaskoczona różnymi wypowiedziami osób, które twierdziły, że przyjaźń śJ z osobą z "zewnątrz" to właściwie niewykonalne. Dziś przekonałam się, ze to prawda. Moja znajoma od dłuższego czasu robiła różne podchody, aż w końcu otwarcie zaproponowała mi studium biblijne. Odmówiłam, powiedziałam też szczerze, że nie mam zamiaru zostać śJ, że w najmniejszym stopniu nie jestem tym zainteresowana. "Przyjaciółka" powiedzmy, że przyjęła to. Powiedziała, że co jakiś czas będzie jednak ponawiała propozycję, bo to dla niej ważne. Potem wyjechała na tygodniowy urlop do swoich prawdziwych przyjaciół świadków Jehowy (Dołączona grafika nie mogę powstrzymać tego sarkazmu), gdzie jak podejrzewam przeszła porządne pranie mózgu. Dokładnie tak samo jak przyjaciółka Kathrine88 wróciła milcząca, zamyślona, nieobecna - niby życzliwa, ale na kilometr wyczuwałam od niej nienaturalny dystans. Dziś zaatakowała mnie -dosłownie. Była bardzo rozemocjonowana, stwierdziła, że kontakt ze mną jest dla niej szkodliwy (nie ukrywałam nigdy, że czytam to ohydnie odstępcze i na wskroś zepsute forum - jednocześnie nigdy z własnej inicjatywy nie podejmowałam żadnych dyskusji doktrynalnych, ani nie próbowałam jej "nawracać" - w związku z tym nie bardzo rozumiem, gdzie tkwi to niebezpieczeństwo...) W każdym razie nasz kontakt od dziś ma mieć wymiar czysto zawodowy. Banalna historia, a przykro mi jak cholera. Nie chciałam jej oszukiwać, udawać zainteresowaną i przemycać "trudne" pytania podczas studium biblijnego, bo paradoksalnie myslałam, że byłoby to nieuczciwe.
Zastanawiam się też jak będzie wyglądał ten "czysto zawodowy wymiar" naszej relacji...
nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych

#10 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-08-25, godz. 16:53

współczuję ci Wwwiolu, że tak zawiodłaś się na tej osobie, którą uważałaś za przyjaciółkę.

A jak ci zaproponje znowu studium "biblijne" to po prostu podziękuj jej i możesz wtedy podziękować jej za to, iż pokazała tobie na czym w praktyce polega świadkowska miłość bliźniego.
Czesiek

#11 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-08-25, godz. 16:54

Moja znajoma od dłuższego czasu robiła różne podchody, aż w końcu otwarcie zaproponowała mi studium biblijne. Odmówiłam, powiedziałam też szczerze, że nie mam zamiaru zostać śJ, że w najmniejszym stopniu nie jestem tym zainteresowana. "Przyjaciółka" powiedzmy, że przyjęła to. Powiedziała, że co jakiś czas będzie jednak ponawiała propozycję, bo to dla niej ważne. Potem wyjechała na tygodniowy urlop do swoich prawdziwych przyjaciół świadków Jehowy (Dołączona grafika nie mogę powstrzymać tego sarkazmu), gdzie jak podejrzewam przeszła porządne pranie mózgu. Dokładnie tak samo jak przyjaciółka Kathrine88 wróciła milcząca, zamyślona, nieobecna - niby życzliwa, ale na kilometr wyczuwałam od niej nienaturalny dystans. Dziś zaatakowała mnie -dosłownie. Była bardzo rozemocjonowana, stwierdziła, że kontakt ze mną jest dla niej szkodliwy (nie ukrywałam nigdy, że czytam to ohydnie odstępcze i na wskroś zepsute forum - jednocześnie nigdy z własnej inicjatywy nie podejmowałam żadnych dyskusji doktrynalnych, ani nie próbowałam jej "nawracać" - w związku z tym nie bardzo rozumiem, gdzie tkwi to niebezpieczeństwo...)

A cóż to za tygodniowy urlop spędzony z prawdziwymi chwalcami Jehowy? Podejrzewam, że chodzi o kurs dla pionierów stałych. No bo z ośrodków pionierskich to raczej nie wraca się w minorowych nastrojach. Jeśli Twoja " przyjaciółka" istotnie należy do elity zborowego zaangażowania w służbę kaznodziejską, czyli pełnoczasowo zajmuje się przekazywaniem/nagabywaniem/ ludziom wiedzy WTS-owskiej o Królestwie Bożym, to powinnaś się spodziewać takiego rozwiązania Waszej znajomości. Dla pionierów czas wartościowo spędzony to czas przeznaczony na działalnoścć głoszenia i pozyskiwania nowych członków Organizacji. Szkoda go marnotrawić na małoobiecujące kontakty ze świecką koleżanką. Przykre to ale prawdziwe. :(
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#12 wwwiola

wwwiola

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 138 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:Sosnowiec

Napisano 2009-08-25, godz. 17:09

A jak ci zaproponje znowu studium "biblijne" to po prostu podziękuj jej i możesz wtedy podziękować jej za to, iż pokazała tobie na czym w praktyce polega świadkowska miłość bliźniego.


Nie sądzę, żeby proponowała. Z drugiej strony świadkowska miłość bliźniego chyba nie obejmuje nie-świadków...Dołączona grafika

Ida, ona nie jest pionierem, ale rzeczywiście jest bardzo zaangażowana.
A na urlopie była rzeczywistym, spędzała czas z przyjaciółką, która jest śJ. Jej przyjaciółka z kolei jest jakby jej "moralnym mentorem", takie odnoszę i odnosiłam wrażenie.
Rzeczywiście wypowiedzi mojej przyjaciółki wskazują na to, że masz rację: Szkoda marnotrawić czasu na małoobiecujące kontakty ze świecką koleżanką.
Kurcze, że też można być aż tak zmanipulowanym.
nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych

#13 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2009-08-25, godz. 18:27

wwwiola ale Ty swojego podejścia do niej nie zmieniaj bo chyba ono właśnie tak jak to opisałaś na nią podziałało choć w tej materii 'świadków' nic nie robiłaś. A jak sama się wycofa przy takich "argumentach" to jej strata, widocznie nie warta Twej osoby...
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#14 wwwiola

wwwiola

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 138 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:Sosnowiec

Napisano 2009-08-25, godz. 18:44

wwwiola ale Ty swojego podejścia do niej nie zmieniaj bo chyba ono właśnie tak jak to opisałaś na nią podziałało choć w tej materii 'świadków' nic nie robiłaś. A jak sama się wycofa przy takich "argumentach" to jej strata, widocznie nie warta Twej osoby...



Myślę, że nie zmienię, choć będzie mi trudno. Jutro spotkamy się w pracy, a oprócz tego że jest mi przykro, to jestem na nią zła. Jedyne co trochę mi pomaga, to myślenie, że ona nie jest świadoma tego co robi.
nasza wolność ma bowiem moc dokonywania wyborów nieodwracalnych

#15 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-10-15, godz. 18:03

„Strażnica” z 15 października 2009 bardzo wymownie o fundamentach prawdziwej przyjaźni i rozwiązywaniu problemów w relacjach z przyjaciółmi:


Podstawą najtrwalszych przyjaźni jest miłość Jehowy. Król Salomon napisał: „Gdyby ktoś był w stanie przemóc jednego, dwaj razem mogą mu się przeciwstawić. A sznura potrójnego nie da się szybko przerwać” (Kazn. 4:12). Jeżeli trzecim elementem tego symbolicznego sznura jest Jehowa, to taka przyjaźń przetrwa wszelkie trudności.

Co prawda osoby, które nie kochają Jehowy, także mogą zawierać przyjaźnie dające im satysfakcję. Ale kiedy ludzi zbliża miłość do Boga, tworzy się między nimi nierozerwalna więź. Nawet w razie nieporozumień prawdziwi przyjaciele odnoszą się do siebie tak, jak życzy sobie tego Jehowa. Gdy przeciwnicy Boży próbują wywołać podziały, odkrywają, że więzów chrześcijańskiej przyjaźni nie sposób rozerwać. Jak wynika z historii, słudzy Jehowy wolą ponieść śmierć, niż zdradzić współwyznawców (odczytaj 1 Jana 3:16).

Bez wątpienia więc najbardziej satysfakcjonujące przyjaźnie możemy zawrzeć z ludźmi kochającymi Jehowę. Zastanów się nad więzią, jaka łączyła Rut i Noemi. Jest to jeden z najwspanialszych przykładów przyjaźni opisanych w Słowie Bożym. Dlaczego była ona tak trwała? Odpowiedź kryje się w słowach Rut skierowanych do Noemi: „Twój lud będzie moim ludem, a twój Bóg – moim Bogiem. (...) Niech mi Jehowa to uczyni i do tego doda, jeśli cokolwiek innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie” (Rut 1:16, 17). Rut i Noemi głęboko kochały Boga i pozwoliły, by ta miłość wpływała na ich wzajemne relacje. W rezultacie obie zaznały błogosławieństw od Jehowy.

(...)

Przykład Rut i Noemi pokazuje, że prawdziwe przyjaźnie nie są kwestią przypadku. Ich podstawą jest miłość do Jehowy.

(...)

Kiedy trzeba zakończyć przyjaźń

Gdy człowiek studiujący Biblię zaczyna dokonywać w swym życiu zmian, staje nieraz przed sporym wyzwaniem. Zapewne do tej pory przyjaźnił się z ludźmi, którzy nie kierują się biblijnymi zasadami moralnymi, i często spędzał z nimi czas. Teraz jednak rozumie, że ich zachowanie mogłoby wywierać na niego zły wpływ i że powinien ograniczyć te kontakty (1 Kor. 15:33). Ale mogą go wtedy dręczyć obawy, czy taka zmiana nie będzie wyrazem nielojalności.

Jeśli poznajesz Biblię i stoisz przed takim dylematem, pamiętaj, iż prawdziwi przyjaciele ucieszą się z tego, że starasz się ulepszyć swoje życie. Mogą nawet zechcieć dołączyć do ciebie w poznawaniu Jehowy. Natomiast fałszywi przyjaciele będą ‘mówić o tobie obelżywie’, gdyż ‘nie biegniesz z nimi do tego samego dołu rozwiązłości’ (1 Piotra 4:3, 4). To właśnie oni okazują się wówczas nielojalni wobec ciebie, a nie na odwrót.

Gdy dawni przyjaciele niekochający Boga odwracają się od kogoś, kto się interesuje prawdą biblijną, powstałą pustkę mogą wypełnić członkowie zboru (Gal. 6:10).

(...)

A jak postąpić, gdy przyjaciel będący współwyznawcą postanawia odwrócić się od Jehowy, co niekiedy prowadzi do wykluczenia ze zboru? Takie sytuacje bywają bardzo bolesne. Pewna chrześcijanka tak opisuje swoją reakcję na wiadomość, że jej przyjaciółka przestała służyć Jehowie: „Poczułam się, jakby coś we mnie umarło. Myślałam, że mocno stała w prawdzie, ale tak nie było. Zastanawiałam się, czy służyła Jehowie tylko po to, by sprawić przyjemność rodzinie. Potem zaczęłam analizować, czy ja służę Jehowie z właściwych pobudek”. Jak sobie poradziła wspomniana siostra? „Przerzuciłam moje brzemię na Jehowę” – wyjaśnia. „Jestem zdecydowana pokazać Mu, że kocham Go za to, jaki jest, a nie jedynie za to, że zapewnia mi przyjaciół w swojej organizacji”.

Nie możemy się łudzić, że pozostaniemy przyjaciółmi Boga, jeśli utrzymujemy zażyłe kontakty z osobami, które wolą być przyjaciółmi świata. Uczeń Jakub napisał: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Kto więc chce być przyjacielem świata, czyni siebie nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Swojej miłości do Jehowy dowodzimy wtedy, gdy ufamy, że jeśli tylko dochowamy Mu lojalności, On pomoże nam uporać się ze stratą przyjaciela (odczytaj Psalm 18:25). Cytowana wcześniej siostra podsumowuje: „Zrozumiałam, że nie można nikogo zmusić do pokochania Jehowy lub nas. Ta decyzja należy do danej osoby”.

(...)

Dobry przyjaciel nie tylko przyjmuje mądre rady, lecz także ich udziela. Oczywiście musi umieć ocenić, czy w danej sytuacji nie należy raczej zająć się „swoimi sprawami” (1 Tes. 4:11). Powinniśmy też pamiętać, że każdy z nas „sam za siebie zda sprawę Bogu” (Rzym. 14:12). Ale gdy zachodzi potrzeba, kochający przyjaciel życzliwie przypomni swemu towarzyszowi o zasadach Jehowy (1 Kor. 7:39). Co na przykład zrobisz, jeśli dostrzeżesz, że twój przyjaciel będący w stanie wolnym zaczyna się angażować emocjonalnie w związek z osobą spoza zboru? Czy z obawy przed utratą przyjaźni powstrzymasz się od wyrażenia swych zastrzeżeń? A jak postąpisz, jeśli zignoruje on twoją radę? Czy jako dobry przyjaciel, zwrócisz się o pomoc do życzliwych pasterzy, by pomogli temu, kto postawił fałszywy krok? Takie działanie wymaga odwagi. Ale przyjaźni zbudowanej na miłości do Jehowy nic trwale nie zaszkodzi.

--
źródło: „Strażnica” z 15 października 2009, „Pielęgnowanie przyjaźni w świecie wyzutym z miłości” (fragmenty)


.jb

#16 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-10-15, godz. 19:01

„Strażnica” z 15 października 2009 bardzo wymownie o fundamentach prawdziwej przyjaźni i rozwiązywaniu problemów w relacjach z przyjaciółmi:

Jeśli poznajesz Biblię i stoisz przed takim dylematem, pamiętaj, iż prawdziwi przyjaciele ucieszą się z tego, że starasz się ulepszyć swoje życie. Mogą nawet zechcieć dołączyć do ciebie w poznawaniu Jehowy. Natomiast fałszywi przyjaciele będą ‘mówić o tobie obelżywie’, gdyż ‘nie biegniesz z nimi do tego samego dołu rozwiązłości’ (1 Piotra 4:3, 4). To właśnie oni okazują się wówczas nielojalni wobec ciebie, a nie na odwrót.

Czyli są tylko dwa warianty, Ci którzy uciesza się z tego, że "Bóg ci rozum odebrał", i będą cię w tym szaleństwie popierać, są ok. Reszta, to szumowina z "dołu rozwiązłości"...

Pozdrawiam cieplutko

"z dołu rozwiązłości" Dosia

#17 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-12-07, godz. 20:43

Widzę, że nawet w śpiewniku „Śpiewajmy Jehowie” znajdziemy stosowne fragmenty podkreślające wartość przyjaźni z członkami zboru:


„Tu, w zborze, szczerych przyjaciół krąg;
do siebie tęsknią tak i lgną.”


„Kto prawdę zna, zbiera jej plon:
wielki ma krąg
szczerych przyjaciół”


„Przyjaźń wierna łączy nas dziś,
wciąż nam dodaje nowych sił.
Jak miło z braćmi razem być
tam, gdzie Jehowy duch.”


„Kto traci przyjaciół czy bliskich, czy dom,
niech ufa, że widzi to Jah.
Po stokroć On daje i braci,i sióstr,
a w raju żyć wiecznie nam da.”


„Lojalni pasterze dopomóc nam chcą,
by wiarę płomienną miał zbór.
I każdy przyjaciół prawdziwych tu ma,
co niosą pociechę w czas prób.”


„Tu, wśród życzliwych nam przyjaciół,
tak często dobre słowo brzmi.
O jakże miło żyć w jedności,
wszak mamy wspólny, zbożny cel!”

.jb

#18 easypadcx

easypadcx

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 245 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-12-08, godz. 18:06

jesli chodzi o kursy pionierkie to jak dzis zywo mam w pamieci jak jedna siostra po powrocie z kursu powiedziala ze : " dopiero teraz poznalam prawde"..... a ja sie jej zapytalem: " a przed kursem to tylko same klamstwa przestudiowalas i glosilas?"


ja prorok jakis cy co?

#19 Nik

Nik

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 154 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Dolny Śląsk

Napisano 2010-10-21, godz. 19:03

Nie wiem jak to się stało, ale mam znajome małżeństwo z pośród świadków. Po okresie krótkiego podchodzenia, uznaliśmy, żę w sprawach wiary nie dogadamy się i nie będziemy tych tematów poruszać. Od tej pory jest całkiem fajnie, znamy się dobrych dziesięć lat. To bardzo mili ludzie i jak na świadków trochę nietypowi. Pan domu chętnie pije ze mną piwko i griluje, częstujemy się od czasu do czasu nalewkami, obaj próbujemy z róznymi owocami. Nasze żony często wymieniają przepisy kulinarne. Ich syn przyjaźni się z moim. Może to jacyś nietypowi świadkowie (mimo wszystko innych za bardzo nie znam).

#20 caius

caius

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 888 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-10-24, godz. 08:51

Przyjaźń u świadków jest warunkowa tak jak warunkowa jest miłośc,bo w myśl zasady :" jeżeli nie jesteś znami,to jesteś przeciwko nam".
Casus i punkt zwrotny zaczyna się wtedy kiedy nasz umysł jest już dobrze podatny na tzw. Syndrom Strażnicy,efekt duchowego placebo,a zarazem poczucie pompatyczności i protekcjonalizmu.
Przyjaźń na początku rozwija skrzydła u takich osób,potrafią się wzbijac w górę pięknych uczuc,ale efekt termiczny towarzystwa strażnica,przypomina świadkowi,że to był sztuczny wosk przyjaźni i ta przyjaźn spada twardo na ziemię i zabija uczucia. :(
Indyferentyzm świadków pogłębia się za każdym razem kiedy przyjmują nowe dawki dopalaczy strażnicy i są zahipnotyzowani ułudą tego placeba,i dramat przechodzi do aktu III - wykluczenia,ostracyzm i rzeź niewinniątek z braku transfuzji.!! :(



Ta hermetycznośc i patologicznośc tej enklawy organizacji daje poczucie bezpieczeństwa,a przyjaźń rozumiana i widziana przez skrzywiony obraz i pryzmat CK WTS,zabija zdrowy rozsądek i ... Boga,tworząc boga okrutnego w makdonaldyzacji brudnych korporacyjnych interesów.

Użytkownik caius edytował ten post 2010-10-24, godz. 09:59

"Przez świat idę w szlachetnych celach,ale gubię kompas życia i nie wiem dokąd zmierzam,będąc w matni ... sensualnej" - caius


VIS ET HONOR ... ET AMOR


//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych