przyjaźń z ŚJ
#1
Napisano 2009-04-08, godz. 22:29
#2
Napisano 2009-04-09, godz. 07:06
A jesli sama doszła do takich wnioskow, to ja polecam jedynie psychologa.
#3
Napisano 2009-04-09, godz. 10:42
Istnieje duze prawdopodobienstwo, ze ona sama szamota sie wewnetrznie jeszcze bardziej niz Ty. A jesli tak jest i Twoja teza odnosnie podsuniecia tego pomyslu przez osobe trzecia jest zasadna (bo tez jest to niewykluczone), to im wczesniej zadzialasz tym lepiej, pozniej to juz bedzie zbyt zakleszczona w małych zwinnych szponkach organizacji.
A jesli sama doszła do takich wnioskow, to ja polecam jedynie psychologa.
rhundz,jej to potrzeba psychiatry,bo juz tak ją zindoktrynowali i wyprali z własnej osobowosci,ze zachowuje sie jak sekciarski automat.Kolezanka juz jej tu nie pomoze,szkoda dziewczyny
#4
Napisano 2009-04-09, godz. 11:13
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#5
Napisano 2009-04-09, godz. 11:52
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#6
Napisano 2009-04-09, godz. 12:18
Artur tez ma sporo racji, z takim czyms i ja sie spotykalem i spotykam nadal w sumie, jak jednego dnia od pewnej SJ slysze jedynie dlaczego moj kosciol to taki i taki i siaki i w ogole, dlaczego ja atakuje i co to i jak to,
a niecale 24h pozniej slysze bardzo mile i cieple slowa powitania, taka zmiana z roweru bez koła na samolot.
hyeh....
najbardziej obawiam sie ze moze Tobie kolezanka powiedziec 'abo ty albo oni'
#7
Napisano 2009-04-09, godz. 12:44
Spokojnie, minie jakiś czas, wszystko może wrócić do normy. To cos co możemy nazwać: "efektem kongresowym". Po obozie, kongresie, wizycie nadzorcy, wielu SJ dostaje takiego ataku sekciarskiego zachowania, by potem wrócić do normy. Wiele razy to obserwowałem i z boku to doskonale widać. Pompują sie jak baloniki, a potem powietrze z nich uchodzi. Głowa do góry, z twoją kumpelą może byc podobnie.
Ten opis doskonale pasuje do stanow maniakalno-depresyjnych. Nic mnie nie dziwi taka ilosc osob z zaburzeniami w zborach.
#8
Napisano 2009-04-09, godz. 13:17
Najlepiej wiedzą EXowie Podałem Katherine wersję hardcorową, którą doświadczyłem na sobie.Ale dopoki dopoty nie zamyka sie na swiat na 144.000 spustów w 607 wieżach za 1925 górami bez mozliwosci wyjscia, to zawsze mozna JAKOS do rozsadku przemowic.
Artur tez ma sporo racji, z takim czyms i ja sie spotykalem i spotykam nadal w sumie, jak jednego dnia od pewnej SJ slysze jedynie dlaczego moj kosciol to taki i taki i siaki i w ogole, dlaczego ja atakuje i co to i jak to,
a niecale 24h pozniej slysze bardzo mile i cieple slowa powitania, taka zmiana z roweru bez koła na samolot.
hyeh....
najbardziej obawiam sie ze moze Tobie kolezanka powiedziec 'abo ty albo oni'
Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-04-09, godz. 13:19
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#9
Napisano 2009-08-25, godz. 15:44
Zastanawiam się też jak będzie wyglądał ten "czysto zawodowy wymiar" naszej relacji...
#10
Napisano 2009-08-25, godz. 16:53
A jak ci zaproponje znowu studium "biblijne" to po prostu podziękuj jej i możesz wtedy podziękować jej za to, iż pokazała tobie na czym w praktyce polega świadkowska miłość bliźniego.
#11
Napisano 2009-08-25, godz. 16:54
A cóż to za tygodniowy urlop spędzony z prawdziwymi chwalcami Jehowy? Podejrzewam, że chodzi o kurs dla pionierów stałych. No bo z ośrodków pionierskich to raczej nie wraca się w minorowych nastrojach. Jeśli Twoja " przyjaciółka" istotnie należy do elity zborowego zaangażowania w służbę kaznodziejską, czyli pełnoczasowo zajmuje się przekazywaniem/nagabywaniem/ ludziom wiedzy WTS-owskiej o Królestwie Bożym, to powinnaś się spodziewać takiego rozwiązania Waszej znajomości. Dla pionierów czas wartościowo spędzony to czas przeznaczony na działalnoścć głoszenia i pozyskiwania nowych członków Organizacji. Szkoda go marnotrawić na małoobiecujące kontakty ze świecką koleżanką. Przykre to ale prawdziwe.Moja znajoma od dłuższego czasu robiła różne podchody, aż w końcu otwarcie zaproponowała mi studium biblijne. Odmówiłam, powiedziałam też szczerze, że nie mam zamiaru zostać śJ, że w najmniejszym stopniu nie jestem tym zainteresowana. "Przyjaciółka" powiedzmy, że przyjęła to. Powiedziała, że co jakiś czas będzie jednak ponawiała propozycję, bo to dla niej ważne. Potem wyjechała na tygodniowy urlop do swoich prawdziwych przyjaciół świadków Jehowy ( nie mogę powstrzymać tego sarkazmu), gdzie jak podejrzewam przeszła porządne pranie mózgu. Dokładnie tak samo jak przyjaciółka Kathrine88 wróciła milcząca, zamyślona, nieobecna - niby życzliwa, ale na kilometr wyczuwałam od niej nienaturalny dystans. Dziś zaatakowała mnie -dosłownie. Była bardzo rozemocjonowana, stwierdziła, że kontakt ze mną jest dla niej szkodliwy (nie ukrywałam nigdy, że czytam to ohydnie odstępcze i na wskroś zepsute forum - jednocześnie nigdy z własnej inicjatywy nie podejmowałam żadnych dyskusji doktrynalnych, ani nie próbowałam jej "nawracać" - w związku z tym nie bardzo rozumiem, gdzie tkwi to niebezpieczeństwo...)
#12
Napisano 2009-08-25, godz. 17:09
A jak ci zaproponje znowu studium "biblijne" to po prostu podziękuj jej i możesz wtedy podziękować jej za to, iż pokazała tobie na czym w praktyce polega świadkowska miłość bliźniego.
Nie sądzę, żeby proponowała. Z drugiej strony świadkowska miłość bliźniego chyba nie obejmuje nie-świadków...
Ida, ona nie jest pionierem, ale rzeczywiście jest bardzo zaangażowana.
A na urlopie była rzeczywistym, spędzała czas z przyjaciółką, która jest śJ. Jej przyjaciółka z kolei jest jakby jej "moralnym mentorem", takie odnoszę i odnosiłam wrażenie.
Rzeczywiście wypowiedzi mojej przyjaciółki wskazują na to, że masz rację: Szkoda marnotrawić czasu na małoobiecujące kontakty ze świecką koleżanką.
Kurcze, że też można być aż tak zmanipulowanym.
#13
Napisano 2009-08-25, godz. 18:27
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#14
Napisano 2009-08-25, godz. 18:44
wwwiola ale Ty swojego podejścia do niej nie zmieniaj bo chyba ono właśnie tak jak to opisałaś na nią podziałało choć w tej materii 'świadków' nic nie robiłaś. A jak sama się wycofa przy takich "argumentach" to jej strata, widocznie nie warta Twej osoby...
Myślę, że nie zmienię, choć będzie mi trudno. Jutro spotkamy się w pracy, a oprócz tego że jest mi przykro, to jestem na nią zła. Jedyne co trochę mi pomaga, to myślenie, że ona nie jest świadoma tego co robi.
#15
Napisano 2009-10-15, godz. 18:03
Podstawą najtrwalszych przyjaźni jest miłość Jehowy. Król Salomon napisał: „Gdyby ktoś był w stanie przemóc jednego, dwaj razem mogą mu się przeciwstawić. A sznura potrójnego nie da się szybko przerwać” (Kazn. 4:12). Jeżeli trzecim elementem tego symbolicznego sznura jest Jehowa, to taka przyjaźń przetrwa wszelkie trudności.
Co prawda osoby, które nie kochają Jehowy, także mogą zawierać przyjaźnie dające im satysfakcję. Ale kiedy ludzi zbliża miłość do Boga, tworzy się między nimi nierozerwalna więź. Nawet w razie nieporozumień prawdziwi przyjaciele odnoszą się do siebie tak, jak życzy sobie tego Jehowa. Gdy przeciwnicy Boży próbują wywołać podziały, odkrywają, że więzów chrześcijańskiej przyjaźni nie sposób rozerwać. Jak wynika z historii, słudzy Jehowy wolą ponieść śmierć, niż zdradzić współwyznawców (odczytaj 1 Jana 3:16).
Bez wątpienia więc najbardziej satysfakcjonujące przyjaźnie możemy zawrzeć z ludźmi kochającymi Jehowę. Zastanów się nad więzią, jaka łączyła Rut i Noemi. Jest to jeden z najwspanialszych przykładów przyjaźni opisanych w Słowie Bożym. Dlaczego była ona tak trwała? Odpowiedź kryje się w słowach Rut skierowanych do Noemi: „Twój lud będzie moim ludem, a twój Bóg – moim Bogiem. (...) Niech mi Jehowa to uczyni i do tego doda, jeśli cokolwiek innego niż śmierć oddzieli mnie od ciebie” (Rut 1:16, 17). Rut i Noemi głęboko kochały Boga i pozwoliły, by ta miłość wpływała na ich wzajemne relacje. W rezultacie obie zaznały błogosławieństw od Jehowy.
(...)
Przykład Rut i Noemi pokazuje, że prawdziwe przyjaźnie nie są kwestią przypadku. Ich podstawą jest miłość do Jehowy.
(...)Kiedy trzeba zakończyć przyjaźń
Gdy człowiek studiujący Biblię zaczyna dokonywać w swym życiu zmian, staje nieraz przed sporym wyzwaniem. Zapewne do tej pory przyjaźnił się z ludźmi, którzy nie kierują się biblijnymi zasadami moralnymi, i często spędzał z nimi czas. Teraz jednak rozumie, że ich zachowanie mogłoby wywierać na niego zły wpływ i że powinien ograniczyć te kontakty (1 Kor. 15:33). Ale mogą go wtedy dręczyć obawy, czy taka zmiana nie będzie wyrazem nielojalności.
Jeśli poznajesz Biblię i stoisz przed takim dylematem, pamiętaj, iż prawdziwi przyjaciele ucieszą się z tego, że starasz się ulepszyć swoje życie. Mogą nawet zechcieć dołączyć do ciebie w poznawaniu Jehowy. Natomiast fałszywi przyjaciele będą ‘mówić o tobie obelżywie’, gdyż ‘nie biegniesz z nimi do tego samego dołu rozwiązłości’ (1 Piotra 4:3, 4). To właśnie oni okazują się wówczas nielojalni wobec ciebie, a nie na odwrót.
Gdy dawni przyjaciele niekochający Boga odwracają się od kogoś, kto się interesuje prawdą biblijną, powstałą pustkę mogą wypełnić członkowie zboru (Gal. 6:10).
(...)
A jak postąpić, gdy przyjaciel będący współwyznawcą postanawia odwrócić się od Jehowy, co niekiedy prowadzi do wykluczenia ze zboru? Takie sytuacje bywają bardzo bolesne. Pewna chrześcijanka tak opisuje swoją reakcję na wiadomość, że jej przyjaciółka przestała służyć Jehowie: „Poczułam się, jakby coś we mnie umarło. Myślałam, że mocno stała w prawdzie, ale tak nie było. Zastanawiałam się, czy służyła Jehowie tylko po to, by sprawić przyjemność rodzinie. Potem zaczęłam analizować, czy ja służę Jehowie z właściwych pobudek”. Jak sobie poradziła wspomniana siostra? „Przerzuciłam moje brzemię na Jehowę” – wyjaśnia. „Jestem zdecydowana pokazać Mu, że kocham Go za to, jaki jest, a nie jedynie za to, że zapewnia mi przyjaciół w swojej organizacji”.
Nie możemy się łudzić, że pozostaniemy przyjaciółmi Boga, jeśli utrzymujemy zażyłe kontakty z osobami, które wolą być przyjaciółmi świata. Uczeń Jakub napisał: „Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Kto więc chce być przyjacielem świata, czyni siebie nieprzyjacielem Boga” (Jak. 4:4). Swojej miłości do Jehowy dowodzimy wtedy, gdy ufamy, że jeśli tylko dochowamy Mu lojalności, On pomoże nam uporać się ze stratą przyjaciela (odczytaj Psalm 18:25). Cytowana wcześniej siostra podsumowuje: „Zrozumiałam, że nie można nikogo zmusić do pokochania Jehowy lub nas. Ta decyzja należy do danej osoby”.
(...)
Dobry przyjaciel nie tylko przyjmuje mądre rady, lecz także ich udziela. Oczywiście musi umieć ocenić, czy w danej sytuacji nie należy raczej zająć się „swoimi sprawami” (1 Tes. 4:11). Powinniśmy też pamiętać, że każdy z nas „sam za siebie zda sprawę Bogu” (Rzym. 14:12). Ale gdy zachodzi potrzeba, kochający przyjaciel życzliwie przypomni swemu towarzyszowi o zasadach Jehowy (1 Kor. 7:39). Co na przykład zrobisz, jeśli dostrzeżesz, że twój przyjaciel będący w stanie wolnym zaczyna się angażować emocjonalnie w związek z osobą spoza zboru? Czy z obawy przed utratą przyjaźni powstrzymasz się od wyrażenia swych zastrzeżeń? A jak postąpisz, jeśli zignoruje on twoją radę? Czy jako dobry przyjaciel, zwrócisz się o pomoc do życzliwych pasterzy, by pomogli temu, kto postawił fałszywy krok? Takie działanie wymaga odwagi. Ale przyjaźni zbudowanej na miłości do Jehowy nic trwale nie zaszkodzi.
--
źródło: „Strażnica” z 15 października 2009, „Pielęgnowanie przyjaźni w świecie wyzutym z miłości” (fragmenty)
#16
Napisano 2009-10-15, godz. 19:01
„Strażnica” z 15 października 2009 bardzo wymownie o fundamentach prawdziwej przyjaźni i rozwiązywaniu problemów w relacjach z przyjaciółmi:
Czyli są tylko dwa warianty, Ci którzy uciesza się z tego, że "Bóg ci rozum odebrał", i będą cię w tym szaleństwie popierać, są ok. Reszta, to szumowina z "dołu rozwiązłości"...Jeśli poznajesz Biblię i stoisz przed takim dylematem, pamiętaj, iż prawdziwi przyjaciele ucieszą się z tego, że starasz się ulepszyć swoje życie. Mogą nawet zechcieć dołączyć do ciebie w poznawaniu Jehowy. Natomiast fałszywi przyjaciele będą ‘mówić o tobie obelżywie’, gdyż ‘nie biegniesz z nimi do tego samego dołu rozwiązłości’ (1 Piotra 4:3, 4). To właśnie oni okazują się wówczas nielojalni wobec ciebie, a nie na odwrót.
Pozdrawiam cieplutko
"z dołu rozwiązłości" Dosia
#17
Napisano 2009-12-07, godz. 20:43
„Tu, w zborze, szczerych przyjaciół krąg;
do siebie tęsknią tak i lgną.”
„Kto prawdę zna, zbiera jej plon:
wielki ma krąg
szczerych przyjaciół”
„Przyjaźń wierna łączy nas dziś,
wciąż nam dodaje nowych sił.
Jak miło z braćmi razem być
tam, gdzie Jehowy duch.”
„Kto traci przyjaciół czy bliskich, czy dom,
niech ufa, że widzi to Jah.
Po stokroć On daje i braci,i sióstr,
a w raju żyć wiecznie nam da.”
„Lojalni pasterze dopomóc nam chcą,
by wiarę płomienną miał zbór.
I każdy przyjaciół prawdziwych tu ma,
co niosą pociechę w czas prób.”
„Tu, wśród życzliwych nam przyjaciół,
tak często dobre słowo brzmi.
O jakże miło żyć w jedności,
wszak mamy wspólny, zbożny cel!”
#18
Napisano 2009-12-08, godz. 18:06
ja prorok jakis cy co?
#19
Napisano 2010-10-21, godz. 19:03
#20
Napisano 2010-10-24, godz. 08:51
Casus i punkt zwrotny zaczyna się wtedy kiedy nasz umysł jest już dobrze podatny na tzw. Syndrom Strażnicy,efekt duchowego placebo,a zarazem poczucie pompatyczności i protekcjonalizmu.
Przyjaźń na początku rozwija skrzydła u takich osób,potrafią się wzbijac w górę pięknych uczuc,ale efekt termiczny towarzystwa strażnica,przypomina świadkowi,że to był sztuczny wosk przyjaźni i ta przyjaźn spada twardo na ziemię i zabija uczucia.
Indyferentyzm świadków pogłębia się za każdym razem kiedy przyjmują nowe dawki dopalaczy strażnicy i są zahipnotyzowani ułudą tego placeba,i dramat przechodzi do aktu III - wykluczenia,ostracyzm i rzeź niewinniątek z braku transfuzji.!!
Ta hermetycznośc i patologicznośc tej enklawy organizacji daje poczucie bezpieczeństwa,a przyjaźń rozumiana i widziana przez skrzywiony obraz i pryzmat CK WTS,zabija zdrowy rozsądek i ... Boga,tworząc boga okrutnego w makdonaldyzacji brudnych korporacyjnych interesów.
Użytkownik caius edytował ten post 2010-10-24, godz. 09:59
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych