Jak wierzyć dalej WTS-owi, wiedząc o wpadce 1975?
#41
Napisano 2009-06-11, godz. 10:12
Każdy chciałby wiedzieć, jak długo jeszcze potrwa obecny system i kiedy wola Boża będzie się w pełni działa na ziemi, tak jak się dzieje w niebie. Jezus wyjaśnił, że „dobra nowina o Królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi (...) a wtedy nadejdzie koniec”. Według greckiego tekstu biblijnego Jezus użył w tym miejscu słowa telos, czyli „koniec”, co należy odróżniać od pojęcia synteleia, czyli od „zakończenia” systemu rzeczy, od okresu żniwa, w którym teraz żyjemy (Porównaj z Mateusza 24:14, 3, 6, NW). Jak blisko końca obecnego powaśnionego systemu rzeczy się właściwie znajdujemy, tego nie da się stwierdzić, bo nawet Jezus powiedział w czasie swej ziemskiej służby, że nie zna dnia ani godziny (Mat. 24:36). Niemniej chronologia biblijna wskazuje, iż Adam został stworzony jesienią roku 4026 p.n.e., co na rok 1975 n.e. wyznacza chwilę, w której upłynie 6000 lat dziejów ludzkich, po czym czeka nas 1000 lat panowania Królestwa Chrystusa. Dlatego bez względu na dokładną datę końca tego systemu jest rzeczą jasną, że pozostało niewiele czasu, bo do końca 6000 lat historii człowieka brakuje jeszcze tylko około pięciu lat (1 Kor. 7:29). Okoliczność ta potwierdza zarazem nasze zrozumienie słów Jezusa, iż pokolenie, które żyło w roku 1914, w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej, nie przeminie, aż nadejdzie koniec. Zatem ludziom miłującym sprawiedliwość pozostało już niezbyt wiele czasu na to, by dowieść Bogu, że chcieliby w Jego „arce” znaleźć schronienie i zaznać błogosławieństw nowego porządku rzeczy. — Mat. 24:34-42.
#42
Napisano 2009-06-11, godz. 10:13
Skąd właściwie CK wzięło 1915 i 1975?
Z wyliczanek.
Rok 1914/1915 wziął się z tego, że wyliczono "siedem czasów" z proroctwa Daniela na 2520 lat począwszy od roku 607 pne, i na tej podstawie wysnuto wniosek, że po tym okresie (czyli w 1914 lub zaraz po nim) nastąpi Armagedon.
Z kolei rok 1975 wziął się z tego, że starano się zbadać chronologię biblijną i obliczono, że w 1975 upłynie 6000 lat od stworzenia człowieka. A ponieważ Millenium Jezusa miało trwać dokładnie 1000 lat, zatem wynik jest oczywisty - w 1975 musi nastąpić koniec świata, żeby Jezus panował swoje równe tysiąc lat.
To tak w maksymalnym skrócie
A member of AJWRB group
#43
Napisano 2009-06-11, godz. 15:24
strasznica z 1970:
(1 Kor. 7:29).[/u] Okoliczność ta potwierdza zarazem nasze zrozumienie słów Jezusa, iż pokolenie, które żyło w roku 1914, w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej, nie przeminie, aż nadejdzie koniec. Zatem ludziom miłującym sprawiedliwość pozostało już niezbyt wiele czasu na to, by dowieść Bogu, że chcieliby w Jego ?arce? znaleźć schronienie i zaznać błogosławieństw nowego porządku rzeczy. ? Mat. 24:34-42.
to też już nieaktualne, już zmienione. najpierw było że musieli rozumiec co się działo w roku 1914, czyli miec min, parę lat, a potem zmieniono (pamiętam nowe wydanie książki ży wiecznie), że mogli się nawet tylko urodzic w roku 1914....a ja, jak poznawałam prawdę, to żyłam tą "datą" ...i niech niewolnik nie pier****i, że przecież nie podaje żadnej daty .....tu nie chodzi przcież o podawanie konkretnego dnia, miesiąca i roku! tu chodzi o podawanie takich włanie przesłanek......wierzyłam, że będę pokoleniem, które się nie zestarzeje, i przyjdzie armagedon, no bo ile mogą życ ci co widzieli rok 1914????? a oni wg. wykładni niewolnika mieli zobaczyc przecież mieli przejśc żywo przez armagedon....
Użytkownik novanna edytował ten post 2009-06-11, godz. 15:25
#44
Napisano 2009-06-12, godz. 16:58
Muszę przyznać, że ta wizja rychłego armagedonu we mnie też mocno siedziała. Pamiętam, jak jakiś czas po wykluczeniu nastąpiły ataki terrorystyczne m.in. na WTC. Zastanawiałam się, co to za wydarzenie, co będzie z moimi dziećmi itd... Oglądałam wszystkie relacje, a widok nowojorskich ulic bardzo przypominał ilustracje z publikacji WTS... To było okropne uczucieGłosiciele jakoś uporali się z rokiem 1975......
Ale do dziś nie potrafią się uporać z przekonaniem że to już długo nie potrwa, że to już musi się wreszcie skończyć, że to dalej już tak trwać nie może.
Są to cytaty mojej rodziny, które często słyszę.
Więc ich psychika zrozumiała wpadkę roku 1975, ale Armagedonu wyczekują każdego dnia, każdego dnia wierzą, że to może ich ostatni dzień w tym złym świecie.
Często zastanawiam się, czy to im pomaga czy szkodzi. Bo z jednej strony żyją złudną nadzieją i pożyją nią do swojej śmierci, może jest im łatwiej znosić przeciwności losu? Ale gdyby zdali sobie sprawę z tego że wierzą w mrzonkę, może lepiej spożytkowali by swoją bytność podczas swojego życia?
W tej chwili odmawiając sobie wszystkich przyjemności, bo przecież na to będzie czas po armagedonie, umartwiają się....... Nie potrafią planować i realizować przyszłościowo. Ich "inwestycje" są, a właściwie ich nie ma, bo żyją z dnia na dzień...... przecież Armagedon tuż tuż.......
#45
Napisano 2009-06-23, godz. 12:39
Masz może gdzieś numer Strażnicy, w której było to opublikowane?strasznica z 1970:
Każdy chciałby wiedzieć, jak długo jeszcze potrwa obecny system i kiedy wola Boża będzie się w pełni działa na ziemi, tak jak się dzieje w niebie. Jezus wyjaśnił, że „dobra nowina o Królestwie będzie głoszona po całej zamieszkanej ziemi (...) a wtedy nadejdzie koniec”. Według greckiego tekstu biblijnego Jezus użył w tym miejscu słowa telos, czyli „koniec”, co należy odróżniać od pojęcia synteleia, czyli od „zakończenia” systemu rzeczy, od okresu żniwa, w którym teraz żyjemy (Porównaj z Mateusza 24:14, 3, 6, NW). Jak blisko końca obecnego powaśnionego systemu rzeczy się właściwie znajdujemy, tego nie da się stwierdzić, bo nawet Jezus powiedział w czasie swej ziemskiej służby, że nie zna dnia ani godziny (Mat. 24:36). Niemniej chronologia biblijna wskazuje, iż Adam został stworzony jesienią roku 4026 p.n.e., co na rok 1975 n.e. wyznacza chwilę, w której upłynie 6000 lat dziejów ludzkich, po czym czeka nas 1000 lat panowania Królestwa Chrystusa. Dlatego bez względu na dokładną datę końca tego systemu jest rzeczą jasną, że pozostało niewiele czasu, bo do końca 6000 lat historii człowieka brakuje jeszcze tylko około pięciu lat (1 Kor. 7:29). Okoliczność ta potwierdza zarazem nasze zrozumienie słów Jezusa, iż pokolenie, które żyło w roku 1914, w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej, nie przeminie, aż nadejdzie koniec. Zatem ludziom miłującym sprawiedliwość pozostało już niezbyt wiele czasu na to, by dowieść Bogu, że chcieliby w Jego „arce” znaleźć schronienie i zaznać błogosławieństw nowego porządku rzeczy. — Mat. 24:34-42.
"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"
#46
Napisano 2009-06-23, godz. 12:42
Masz może gdzieś numer Strażnicy, w której było to opublikowane?
Watchtower z 1 maja 1970, s.273 (Strażnica nr23 z 1970, s.10)
A member of AJWRB group
#47
Napisano 2009-06-30, godz. 22:04
Teraz najwyraźniej również i te "prywatne spekulacje" doczekały się swojej obrony. Poniżej kilka słów o tym.A mnie zawsze fascynowało (nawet u siebie samego), jak mozna tak się dać otumanić propagandzie o Armagedonach: że to prywatne spekulacje były, że ktoś coś na wyrost powiedział, że wynikło oddolne niezrozumienie słów niewolnika...
Na forum JWD uczestnik tegorocznego kongresu w USA podzielił się z taką oto interpretacją wygłoszoną przy okazji aż dwóch kongresowych przemówień: tego, że niektórzy ŚJ w przeszłości podejmowali mylne poglądy w kwestii dat, nie należy traktować jako złe, lecz jest to coś dobrego i nie jest to dowodem, że ŚJ byli w błędzie, a przeciwnie – w ten sposób ŚJ okazali się wyczekującymi i czujnymi (czyli tak, jak nakazał Jezus).
Czyżby jakiś nowy trend w polityce Organizacji?
#48
Napisano 2009-07-01, godz. 07:14
Teraz najwyraźniej również i te "prywatne spekulacje" doczekały się swojej obrony. Poniżej kilka słów o tym.
Na forum JWD uczestnik tegorocznego kongresu w USA podzielił się z taką oto interpretacją wygłoszoną przy okazji aż dwóch kongresowych przemówień: tego, że niektórzy ŚJ w przeszłości podejmowali mylne poglądy w kwestii dat, nie należy traktować jako złe, lecz jest to coś dobrego i nie jest to dowodem, że ŚJ byli w błędzie, a przeciwnie – w ten sposób ŚJ okazali się wyczekującymi i czujnymi (czyli tak, jak nakazał Jezus).
Czyżby jakiś nowy trend w polityce Organizacji?
Zawsze tak mówili.Takie wyjaśnienie mi kiedyś wystarczało. Nie ma to jak umiejętnie przekuć porażkę w sukces...Można w skrócie powiedzieć, że liczą się dobre intencje, a że piekło nie istnieje- więc nie ma co się przejmować - czym zostało "wybrukowane"
Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-07-01, godz. 07:18
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#49
Napisano 2009-10-05, godz. 11:48
Zapowiedziano konkretną datę roczną 1975, nastał 1976, nastał 2009 a obecny świat istnieje nadal.
Wniosek prosty: cialo kierownicze ŚJ "dało ciała" z tą datą. Oszukali swoje owieczki. Są fałszywymi prorokami.
Owszem, ten prosty wniosek zaakceptowało ok. 600.000 z 2.600.000 głosicieli. A co z resztą?
Jak oni to sobie tłumaczą? najczęściej można usłyszeć o "lojalności wobec Jehowy", o tym że chrzest jest "oddaniem sie Jehowie a nie ludziom" (BTW teza prawie heretycka jak na WTS), itp.
Ale spotkałem sie także z ciekawszymi przypadkami psychologicznymi.
Siostra Halina ze zboru w Karpaczu, obecnie babcia po 80-tce, ochrzczona 1955, odczuwa osobistą satysfakcję z tego, że "od początku" wątpiła w 1975 jako konkretną datę, wspomina że pytała o to nadzorcę podróżującego cytując mu słowa Jezusa że nikt nie zna dnia ani godziny i że otrzymała wtedy odpowiedź "dnia ani godziny owszem, ale rok tak". Okazało się że miała rację i faktycznie armagedon w 1975 nie nadszedł. Jednocześnie widać u niej tzw. "wyparcie" problemu. Ona nie chce pamiętać, że wszyscy czekali 1975, uczepiła sie jednego jedynego cytatu, w którym F.Franz studził oczekiwania 1975 i na tej podstawie "udowodniła sama sobie" że WTS rzekomo nigdy nie nauczał, że napewno w 1975 nastanie Armegedon. I to jej wystarcza. Co ciekawe, świadectwo Haliny nie jest spójne z relacją innych osob. Jej rowieśniczka twierdzi, że Halina zachęcala ją do szybkiego chrztu argumentując bliskość 1975, a sama Halina zaprzecza stanowczo jakoby taka rozmowa miała miejsce. Co ciekawe, obie wyglądają na prawdomówne. Każda z nich ma "swoją prawdę". Wg mnie, Halina wcale nie kłamie z premedytacją, ona po prostu wyparła ze świadomości to, co niewygodne. I sama wierzy w to co mówi.
Czy przypadek Haliny jest wyjątkiem czy regułą?
Mam znajomych pośród ŚJ,którzy rozumieją to w ten sposób,iż głosiciele źle zrozumieli przesłanie od starszych o roku 1975. W tymże roku miało upłynąć 6000 lat od stworzenia Adama,chyba że ich sam źle zrozumiałem, bo trzeba wziąć tę poprawkę,że zanim ŚJ odpowie na pytanie,może upłynąć wiele czasu,albowiem mam z nimi do czynienia(w sensie dialogu)już od długiego czasu.
Osobiście uważam,że w Chrześcijaństwie nie chodzi o daty,ale o dążenie do świętości w Chrystusie. mediator
#50
Napisano 2011-09-16, godz. 09:27
Rolls Royce Power Steering Gear Box
#51
Napisano 2011-09-17, godz. 18:48
Jak wierzyć dalej KK, wiedząc o jego aktywnym udziale np. w wojnach 1914 i 1939 ?
#52
Napisano 2011-09-17, godz. 19:30
Użytkownik and edytował ten post 2011-09-17, godz. 19:30
#53
Napisano 2011-09-18, godz. 18:28
#54
Napisano 2011-09-18, godz. 18:54
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych