Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak wierzyć dalej WTS-owi, wiedząc o wpadce 1975?


  • Please log in to reply
53 replies to this topic

#1 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-05-21, godz. 02:03

Zapowiedziano konkretną datę roczną 1975, nastał 1976, nastał 2009 a obecny świat istnieje nadal.

Wniosek prosty: cialo kierownicze ŚJ "dało ciała" z tą datą. Oszukali swoje owieczki. Są fałszywymi prorokami.

Owszem, ten prosty wniosek zaakceptowało ok. 600.000 z 2.600.000 głosicieli. A co z resztą?

Jak oni to sobie tłumaczą? najczęściej można usłyszeć o "lojalności wobec Jehowy", o tym że chrzest jest "oddaniem sie Jehowie a nie ludziom" (BTW teza prawie heretycka jak na WTS), itp.

Ale spotkałem sie także z ciekawszymi przypadkami psychologicznymi.

Siostra Halina ze zboru w Karpaczu, obecnie babcia po 80-tce, ochrzczona 1955, odczuwa osobistą satysfakcję z tego, że "od początku" wątpiła w 1975 jako konkretną datę, wspomina że pytała o to nadzorcę podróżującego cytując mu słowa Jezusa że nikt nie zna dnia ani godziny i że otrzymała wtedy odpowiedź "dnia ani godziny owszem, ale rok tak". Okazało się że miała rację i faktycznie armagedon w 1975 nie nadszedł. Jednocześnie widać u niej tzw. "wyparcie" problemu. Ona nie chce pamiętać, że wszyscy czekali 1975, uczepiła sie jednego jedynego cytatu, w którym F.Franz studził oczekiwania 1975 i na tej podstawie "udowodniła sama sobie" że WTS rzekomo nigdy nie nauczał, że napewno w 1975 nastanie Armegedon. I to jej wystarcza. Co ciekawe, świadectwo Haliny nie jest spójne z relacją innych osob. Jej rowieśniczka twierdzi, że Halina zachęcala ją do szybkiego chrztu argumentując bliskość 1975, a sama Halina zaprzecza stanowczo jakoby taka rozmowa miała miejsce. Co ciekawe, obie wyglądają na prawdomówne. Każda z nich ma "swoją prawdę". Wg mnie, Halina wcale nie kłamie z premedytacją, ona po prostu wyparła ze świadomości to, co niewygodne. I sama wierzy w to co mówi.

Czy przypadek Haliny jest wyjątkiem czy regułą?

#2 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-05-21, godz. 07:53

Są to proste reguły psychologiczne które dotyczą kazdego człowieka.
Fajnie opisuje to Caldini w "Wywieranie wpływu na ludzi".
Podaje tam bardzo podobny przykład sekty, która wierzyła że dnia x roku y o godzinie 12 przyleci ufo i ich zabierze..... Ufo nie przyleciało , więc jak rozsądaek nakazuje powinni się rozejść i przestać wierzyć swojemu ciału kierowniczemu :)
Ale nasza psychika działa tak, że jak Ktoś zaangażuje się w jakieś dzieło, projekt, to chce myśleć że jego zaangażowanie nie poszło na marne, więc umysł uwierzy w najbardziej bzdurne wytłumaczenie, aby tylko nie stwierdzić logicznie, że angażownanie się w to , poświęcanie swojego czasu, życia było bez sensu.

Przykłady? W książce Caldiniego jest ich sporo, głównie handlowe, bo książka jest dla handlowców :)

Mi osobiście zawsze przychodzą na mysl przykłady z życia. Kiedy zdradzana żona "czuje" że coś jest nie tak, ale uwierzy w każdą bajkę męża aby tylko nie pojąc logicznie, że zmarnowała życie nie z tym człowiekiem.
Kiedy członek rodziny uwikłany w nałóg, za każdym razem obiecuje poprawę, ststystyka i logika mowi że jej nie będzie, ale jak my bardzo chcemy wierzyć, że jednak się poprawi :)

Nasza psychika broni nas przed WSTRZĄSAMI, które muszą zmienić nasze życie!
nie potrafiłam uwierzyć.......

#3 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-05-21, godz. 08:40

Są to proste reguły psychologiczne które dotyczą kazdego człowieka.
Ale nasza psychika działa tak, że jak Ktoś zaangażuje się w jakieś dzieło, projekt, to chce myśleć że jego zaangażowanie nie poszło na marne, więc umysł uwierzy w najbardziej bzdurne wytłumaczenie, aby tylko nie stwierdzić logicznie, że angażownanie się w to , poświęcanie swojego czasu, życia było bez sensu.


Mi osobiście zawsze przychodzą na mysl przykłady z życia. Kiedy zdradzana żona "czuje" że coś jest nie tak, ale uwierzy w każdą bajkę męża aby tylko nie pojąc logicznie, że zmarnowała życie nie z tym człowiekiem.
Kiedy członek rodziny uwikłany w nałóg, za każdym razem obiecuje poprawę, ststystyka i logika mowi że jej nie będzie, ale jak my bardzo chcemy wierzyć, że jednak się poprawi :)

Nasza psychika broni nas przed WSTRZĄSAMI, które muszą zmienić nasze życie!


tak. Bardzo trafne. I zadziwiające,jak wiele ludzi, my sami czasami wkręcamy sobie coś, bo dzieki temu możemy "przeżyć".
i nie mam na myśli samej religiii.

#4 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-05-21, godz. 08:48

Mi osobiście zawsze przychodzą na mysl przykłady z życia. Kiedy zdradzana żona "czuje" że coś jest nie tak, ale uwierzy w każdą bajkę męża aby tylko nie pojąc logicznie, że zmarnowała życie nie z tym człowiekiem.
Kiedy członek rodziny uwikłany w nałóg, za każdym razem obiecuje poprawę, ststystyka i logika mowi że jej nie będzie, ale jak my bardzo chcemy wierzyć, że jednak się poprawi :)

Nasza psychika broni nas przed WSTRZĄSAMI, które muszą zmienić nasze życie!


Gratuluję! Nie da się tego ująć lepiej!
Znam osoby, które rezygnowały z mieszkań przed 1975 rokiem i wycofywały wkład z książeczki mieszkaniowej, choć wcześniej latami na tą szansę czekały. Są nadal śJ.
Moim zdaniem, fałszywa świadomość, że to jest ta jedyna Organizacja, arka, poza którą nie ma zbawienia, jest najsilniejszym czynnikiem trzymającym ludzi wbrew logice w kupie. Nawet jeżeli niektóre osoby zdają sobie sprawę z tego, że Organizacja zawodzi, to nie widzą dla siebie alternatywy. Poza tym niektórzy lubują się w próbach jak masochiści i twierdzą, że każdy kto służy Bogu z właściwych pobudek, ten nie odejdzie, choćby nie wiem co.

Chociaż sam doszedłem do wielu wniosków i byłem bardzo krytycznie nastawiony do organizacji, to jednak gdy czytałem "Kryzys Sumienia"- wiele razy ciskałem książką po ścianach. Nie mogłem znieść prawdy. Ukrywałem przed bliskimi przyjaciółmi książkę, "by nie zrujnować im wiary"!!! Gdy przeczytałem ją do końca, przez jakiś czas powtarzałem sobie, że ta książka wzmocniła moją wiarę w Organizację!!! Niedorzeczne? Owszem- ale tak wygląda klasyczne wyparcie.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#5 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-05-21, godz. 08:54

Jednocześnie widać u niej tzw. "wyparcie" problemu. Ona nie chce pamiętać, że wszyscy czekali 1975, uczepiła sie jednego ... Co ciekawe, obie wyglądają na prawdomówne. Każda z nich ma "swoją prawdę". Wg mnie, Halina wcale nie kłamie z premedytacją, ona po prostu wyparła ze świadomości to, co niewygodne. I sama wierzy w to co mówi.

Czy przypadek Haliny jest wyjątkiem czy regułą?

nie jest to wyjątek. Mój ojciec. Poznał prawdę ok 68 roku. Studiował biblię jak opętany. Szybko zdobywał przywilej za przywilejem.
A dziś on mówi, że nie było żadnej wzmianki w strażnicach, ani nie podawano w wykładach o tym ,że rok 1975 ma być rokiem zakończenia systemu rzeczy. Uczepił się wyjaśnienia, które pojawiło się później, że rok 1975 był podawany przez niewolnika jako rok jubileuszowy 6000 lat od pojawienia się Adama, a przecież po 6 000 lat miał się rozpocząć Odpoczynek jehowy....stąd wielu braci dedukowało, że musi się rozpocząc Królestwo boże już na ziemi od tego roku, ale on ani niewolnik wogóle czegoś takiego nie mówili wprost. Przecież 6000 lat Jehowa liczyć mógł od pojawienia się Ewy, a nie wiemy kiedy Ewa pojawiła się na ziemi..."

sorry , trochę przestawiłam to pogmatwanie, ale takie jest tłumaczenie mojego Ojca....nie wiem co mówił przed rokiem 1975, bo niestety dopiero, co pojawiłam się na swiecie, ale wiem, ze kiedyś babcia mi powiedziała, że w początku lat 70 tych to bracia studiowali do późnych godzin nocnych, badali pismo, czytali , analizowali, głosili i wierzyli bardzo w bardzo bliski koniec sytemu....pamietam, że mówiła że wszyscy wtedy mówili : to tylko kilka lat, musimy wytrzymać.
Ja to bym dzis nazwała, że to było takie powszechne podjaranie.

Użytkownik novanna edytował ten post 2009-05-21, godz. 08:55


#6 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-05-21, godz. 09:21

Gratuluję! Nie da się tego ująć lepiej!
Znam osoby, które rezygnowały z mieszkań przed 1975 rokiem i wycofywały wkład z książeczki mieszkaniowej, choć wcześniej latami na tą szansę czekały. Są nadal śJ.

też takich opowieści znam dużo....wytłumaczenie że niewolnik nie jest nieomylny jest takim kłamstwem, które pozwala dalej żyć w świecie iluzjii.

Chociaż sam doszedłem do wielu wniosków i byłem bardzo krytycznie nastawiony do organizacji, to jednak gdy czytałem "Kryzys Sumienia"- wiele razy ciskałem książką po ścianach. Nie mogłem znieść prawdy. Ukrywałem przed bliskimi przyjaciółmi książkę, "by nie zrujnować im wiary"!!! Gdy przeczytałem ją do końca, przez jakiś czas powtarzałem sobie, że ta książka wzmocniła moją wiarę w Organizację!!! Niedorzeczne? Owszem- ale tak wygląda klasyczne wyparcie.

ja po przeczytaniu stwierdziłam, że jest pewnie przesadzona jak wiele książek odstępców, ale zastanowiło mnie to, że autor nie był podany do Sądu o oszczerstwo np. albo o sianie kłamstw.
Tylko, czy jakikolwiek człowiek piszacy o Organizacji św. jehowy trochę przesadzone informacje ( a są takie , sa ) był przez Towarzystwo podawany do Sądu? Znacie takie przypadki? bo ja nie znam....

#7 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2009-05-21, godz. 09:21

Gratuluję! Nie da się tego ująć lepiej!
Znam osoby, które rezygnowały z mieszkań przed 1975 rokiem i wycofywały wkład z książeczki mieszkaniowej, choć wcześniej latami na tą szansę czekały. Są nadal śJ.


też takich opowieści znam dużo....wytłumaczenie że niewolnik nie jest nieomylny i potrafi sie do tego przyznać, nie tak jak papież który jest uważany za nieomylnego jest takim słodkim kłamstwem, które pozwala dalej żyć w świecie iluzjii, jak cytowanej żonie bajki zdradzającego ją męża

Chociaż sam doszedłem do wielu wniosków i byłem bardzo krytycznie nastawiony do organizacji, to jednak gdy czytałem "Kryzys Sumienia"- wiele razy ciskałem książką po ścianach. Nie mogłem znieść prawdy. Ukrywałem przed bliskimi przyjaciółmi książkę, "by nie zrujnować im wiary"!!! Gdy przeczytałem ją do końca, przez jakiś czas powtarzałem sobie, że ta książka wzmocniła moją wiarę w Organizację!!! Niedorzeczne? Owszem- ale tak wygląda klasyczne wyparcie.


ja po przeczytaniu stwierdziłam, że jest pewnie przesadzona jak wiele książek odstępców, ale zastanowiło mnie to, że autor nie był podany do Sądu o oszczerstwo np. albo o sianie kłamstw.
Tylko, czy jakikolwiek człowiek piszacy o Organizacji św. jehowy trochę przesadzone informacje ( a są takie , sa ) był przez Towarzystwo podawany do Sądu? Znacie takie przypadki? bo ja nie znam....

Użytkownik novanna edytował ten post 2009-05-21, godz. 09:24


#8 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-05-21, godz. 09:54

S. Hassan rowniez w swojej ksiazce o psychomanipulacji porusza ta kwestię. Temat dotyczyl roznych sekt, miedzy innymi moona, podal sposoby przelewania winy na wyznawcow, cos sie dzieje lub nie, cos przychodzi lub nie, spelnia lub niespelnia wedlug zarzadzajacych albo z przyczyn nadgorliwosci, albo slabej wiary członków. Jakby nie patrzac, zawsze jestes winny:)

Jak czytalem, ze wyciagnalem niewlasciwe wnioski analizujac dlugosc zycia pokolenia do 1995 roku, ze naleze do niektorych braci, ktorzy posuneli sie za daleko w spekulacji, czulem sie dziwnie, tym bardziej, ze naprawde glosilem z ogromnym przekonaniem to czego mnie uczono. Pamietam z jakim zdziwieniem patrzylem na tych, do ktorych nie docieral obrazek z ksiazki "Zyc wiecznie..." pokazujacy jak szybko od 1914 roku starzeja sie ci ktorzy pamietaja te datę. Dla mnie bylo to tak racjonalne, rzeczywiste, matematyczne, ze nie umialem pojac jak nie mozna tego zrozumiec i uznac za prawde. Stad moja reakcja, czyli zdziwenie, a pozniej konsternacja, gdy nagle urwalo sie to co stanowilo dla mnie "naukowy" pomost miedzy wiarą i rzeczywistoscią, w której zylem. Konsternacja przerodzila sie w wątpliwość.

"Potknąłeś się o naukę ludzką", jak niektorzy mi mowili, zdaje sobie sprawe, ze mowili tak po to abym to ja czul sie winny, ale o tym wiem, wiec sie nie czuje ani winny, ani specjalnie rozgoryczony, uznalem, ze kazdy dorasta duchowo, mentalnie na swoj sposob i nie musze sie tym przejmowac, bo to nie ja wymyslam w tym dziwacznym swiecie sposoby przyblizania konca tegoz, ja nie ingeruje w Boze plany i nie mowie co on ma zrobic i do czego jest zobowiazany.

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2009-05-21, godz. 09:56

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#9 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-05-21, godz. 12:21

Zapowiedziano konkretną datę roczną 1975, nastał 1976, nastał 2009 a obecny świat istnieje nadal.

Wniosek prosty: cialo kierownicze ŚJ "dało ciała" z tą datą. Oszukali swoje owieczki. Są fałszywymi prorokami.

Owszem, ten prosty wniosek zaakceptowało ok. 600.000 z 2.600.000 głosicieli. A co z resztą?

Jak oni to sobie tłumaczą? najczęściej można usłyszeć o "lojalności wobec Jehowy", o tym że chrzest jest "oddaniem sie Jehowie a nie ludziom" (BTW teza prawie heretycka jak na WTS), itp.

Ale spotkałem sie także z ciekawszymi przypadkami psychologicznymi.

Siostra Halina ze zboru w Karpaczu, obecnie babcia po 80-tce, ochrzczona 1955, odczuwa osobistą satysfakcję z tego, że "od początku" wątpiła w 1975 jako konkretną datę, wspomina że pytała o to nadzorcę podróżującego cytując mu słowa Jezusa że nikt nie zna dnia ani godziny i że otrzymała wtedy odpowiedź "dnia ani godziny owszem, ale rok tak". Okazało się że miała rację i faktycznie armagedon w 1975 nie nadszedł. Jednocześnie widać u niej tzw. "wyparcie" problemu. Ona nie chce pamiętać, że wszyscy czekali 1975, uczepiła sie jednego jedynego cytatu, w którym F.Franz studził oczekiwania 1975 i na tej podstawie "udowodniła sama sobie" że WTS rzekomo nigdy nie nauczał, że napewno w 1975 nastanie Armegedon. I to jej wystarcza. Co ciekawe, świadectwo Haliny nie jest spójne z relacją innych osob. Jej rowieśniczka twierdzi, że Halina zachęcala ją do szybkiego chrztu argumentując bliskość 1975, a sama Halina zaprzecza stanowczo jakoby taka rozmowa miała miejsce. Co ciekawe, obie wyglądają na prawdomówne. Każda z nich ma "swoją prawdę". Wg mnie, Halina wcale nie kłamie z premedytacją, ona po prostu wyparła ze świadomości to, co niewygodne. I sama wierzy w to co mówi.

Czy przypadek Haliny jest wyjątkiem czy regułą?

Jest klinicznym przypadkiem. Bez mechanizmu wyparcia religia śJ nie byłaby w stanie zaistnieć. Inne religie też, ale to uwaga na marginesie.
[db]

#10 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2009-05-21, godz. 12:28

Chudy Drabie :rolleyes: miałem identycznie. Moja była dziewczyna prawie w to uwierzyła, dzisiaj jak ją spotkam to przeproszę :rolleyes:
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#11 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-05-21, godz. 12:28

Głosiciele jakoś uporali się z rokiem 1975......
Ale do dziś nie potrafią się uporać z przekonaniem że to już długo nie potrwa, że to już musi się wreszcie skończyć, że to dalej już tak trwać nie może.
Są to cytaty mojej rodziny, które często słyszę.
Więc ich psychika zrozumiała wpadkę roku 1975, ale Armagedonu wyczekują każdego dnia, każdego dnia wierzą, że to może ich ostatni dzień w tym złym świecie.

Często zastanawiam się, czy to im pomaga czy szkodzi. Bo z jednej strony żyją złudną nadzieją i pożyją nią do swojej śmierci, może jest im łatwiej znosić przeciwności losu? Ale gdyby zdali sobie sprawę z tego że wierzą w mrzonkę, może lepiej spożytkowali by swoją bytność podczas swojego życia?
W tej chwili odmawiając sobie wszystkich przyjemności, bo przecież na to będzie czas po armagedonie, umartwiają się....... Nie potrafią planować i realizować przyszłościowo. Ich "inwestycje" są, a właściwie ich nie ma, bo żyją z dnia na dzień...... przecież Armagedon tuż tuż.......
nie potrafiłam uwierzyć.......

#12 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2009-05-21, godz. 12:36

Uczepił się wyjaśnienia, które pojawiło się później, że rok 1975 był podawany przez niewolnika jako rok jubileuszowy 6000 lat od pojawienia się Adama, a przecież po 6 000 lat miał się rozpocząć Odpoczynek jehowy....stąd wielu braci dedukowało, że musi się rozpocząc Królestwo boże już na ziemi od tego roku, ale on ani niewolnik wogóle czegoś takiego nie mówili wprost. Przecież 6000 lat Jehowa liczyć mógł od pojawienia się Ewy, a nie wiemy kiedy Ewa pojawiła się na ziemi..."

Pamiętam to wytłumaczenie. Że w 1975 minęło 6000 lat od stworzenia Adama, a Armagiedon będzie 6000 lat od momentu wygnania z raju. Więc teraz to już niewiele pozostało…
[db]

#13 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-05-21, godz. 13:27

Siostra Halina ze zboru w Karpaczu, obecnie babcia po 80-tce, ochrzczona 1955, odczuwa osobistą satysfakcję z tego, że "od początku" wątpiła w 1975 jako konkretną datę, wspomina że pytała o to nadzorcę podróżującego cytując mu słowa Jezusa że nikt nie zna dnia ani godziny i że otrzymała wtedy odpowiedź "dnia ani godziny owszem, ale rok tak". Okazało się że miała rację i faktycznie armagedon w 1975 nie nadszedł. Jednocześnie widać u niej tzw. "wyparcie" problemu. Ona nie chce pamiętać, że wszyscy czekali 1975, uczepiła sie jednego jedynego cytatu, w którym F.Franz studził oczekiwania 1975 i na tej podstawie "udowodniła sama sobie" że WTS rzekomo nigdy nie nauczał, że napewno w 1975 nastanie Armegedon. I to jej wystarcza. Co ciekawe, świadectwo Haliny nie jest spójne z relacją innych osob. Jej rowieśniczka twierdzi, że Halina zachęcala ją do szybkiego chrztu argumentując bliskość 1975, a sama Halina zaprzecza stanowczo jakoby taka rozmowa miała miejsce. Co ciekawe, obie wyglądają na prawdomówne. Każda z nich ma "swoją prawdę". Wg mnie, Halina wcale nie kłamie z premedytacją, ona po prostu wyparła ze świadomości to, co niewygodne. I sama wierzy w to co mówi.

Czy przypadek Haliny jest wyjątkiem czy regułą?

Z relacji moich rodziców wiem, że wielu świadków z niecierpliwością czekało na rok 1975. Myślę, że większość śJ spodziewała się przełomu- armagedonu. Niektórzy swoją głową ręczyli wypełnienie się przepowiedni niewolnika wiernego i rozumnego. Jedna z sióstr w służbie polowej głosiła oficjalnie nadejście Dnia Jehowy właśnie w tym niefortunnym 1975 roku. Mówiła, że da sobie odciąć rękę, jeśli nie nadejdzie armagedon. Sądzę, że nie były to przypadki odosobnione.
Czy moi rodzice wierzyli w tę przepowiednię? Chyba nie do końca. Wierzyli przede wszystkim Słowu Bożemu, że "o dniu ani godzinie nikt nie wie", skoro nie wie Syn Boży , więc nie zna jej też niewolnik. Mieli małe dzieci (m.in. mnie) więc spodziewany armagedon nie był im rękę, ale chyba brali pod uwagę i taką możliwość. Jak przyjdzie to będzie, ale nie przyszedł i wydaje mi się, że odetchnęli.
Szukałam kiedyś materiału, w jaki w sposób Strażnica podawała informacje o zbliżającym się roku 1975. Nie spotkałam się, aby mówiła otwarcie o nadejściu armagedonu w 1975r., raczej sugestywnie naprowadzała na takie myślenie. Niby w roku 1975 miało dojść do przełomu, ale były to wypowiedzi asekuracyjne i dwuznaczne. Nietrudno było się z nich wycofać, albo winą za niewłaściwe zrozumienie obarczyć szaraków.
Myślę też, że przypadek Haliny nie był wyjątkiem. Atmosfera w zborze śJ była mocno wyczekująca roku 1975. Kiedy okazało się, że były to niestety płonne nadzieje, trzeba było się "jakoś" odnaleźć w nowej sytuacji. Wielu wtedy odeszło od organizacji. Ci co zostali lojalni, przyjęli wytłumaczenie niewolnika wiernego i rozumnego: WTS nigdy nie nauczał, że na pewno w 1975 nadejdzie armagedon.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#14 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-05-21, godz. 16:48

w przypadku Haliny najbardziej dziwi mnie jednoczesne występowanie dwóch przeciwstawnych tez "lojalność jest cnotą" oraz "sceptycyzm jest cnotą". Halina jest dumna, że wątpiła w nauczanie nadzorców obowodu "zamianowanych pfzez Jehowę", a jednocześnie jest dumna że nie odeszła od organizacji. Jak psychologia wyjaśnia istnienie takiego paradoksu?

#15 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-05-21, godz. 17:29

w przypadku Haliny najbardziej dziwi mnie jednoczesne występowanie dwóch przeciwstawnych tez "lojalność jest cnotą" oraz "sceptycyzm jest cnotą". Halina jest dumna, że wątpiła w nauczanie nadzorców obowodu "zamianowanych pfzez Jehowę", a jednocześnie jest dumna że nie odeszła od organizacji. Jak psychologia wyjaśnia istnienie takiego paradoksu?

Nie wierzę aby ta pani Halina głośno wypowiadała swoje wątpliwości. Za takie wątpliwości był komitet sądowniczy i takie osoby jesli trwały w swoich wstpliwościach, wylatywały z "organizacji". Znam osobę, która w tamtym okresie miała ten wątpliwy przywilej brać udział w takim KS-ie wykluczającym pewną starszą osobę poddającą w wątpliwość datę 1975 roku.
Czesiek

#16 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-05-21, godz. 17:39

Halina deklaruje ciche wątpliwości z ktorymi sie nie obnosiła. największy stopień expresji to zadanie pytania nadzorcy wysłuchanie odpowiedzi i powstrzymanie sie od negatywnego komentarza.

#17 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-05-21, godz. 17:42

Często zastanawiam się, czy to im pomaga czy szkodzi. Bo z jednej strony żyją złudną nadzieją i pożyją nią do swojej śmierci, może jest im łatwiej znosić przeciwności losu? Ale gdyby zdali sobie sprawę z tego że wierzą w mrzonkę, może lepiej spożytkowali by swoją bytność podczas swojego życia?
W tej chwili odmawiając sobie wszystkich przyjemności, bo przecież na to będzie czas po armagedonie, umartwiają się....... Nie potrafią planować i realizować przyszłościowo. Ich "inwestycje" są, a właściwie ich nie ma, bo żyją z dnia na dzień...... przecież Armagedon tuż tuż.......


Ja też, gdy pomyślę o drogich mi osobach, to aż nie mogę przeboleć, że ktoś marnuje swój cenny czas. Gdy podliczam za i przeciw, zawsze wychodzi mi grubo na minusie dla tych, którzy pozostają w organizacji.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#18 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-05-21, godz. 17:43

Halina deklaruje ciche wątpliwości z ktorymi sie nie obnosiła. największy stopień expresji to zadanie pytania nadzorcy wysłuchanie odpowiedzi i powstrzymanie sie od negatywnego komentarza.

Pewnie wiele osób miało takie wątpliwości, jedni przyjmowali wyjaśnienie i zaczynali wierzyć w to, że koniec systemu będzie w 1975 roku, a inni wiedząc, że może ich spotkać KS po prostu dalej milczeli
Czesiek

#19 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-05-21, godz. 17:48

tak, Czesławie, wiem, że tak właśnie było. Dziwi mnie jednak, jak można jednocześnie szczycić sie wytrwaniem w wierze oraz szczycić się wytrwaniem w wątpliwościach? To tak jakby ktoś w jednym zdaniu chwalił sie że jest super kieszonkowcem i umie wyjąć portfel z kieszeni ofiary tak że ona tego nie zauważy, a w drugim dodawałby że jest super uczciwy i znaleziony portfel oddaje właścicielowi i nie chce znaleźnego.

#20 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-05-21, godz. 17:53

tak, Czesławie, wiem, że tak właśnie było. Dziwi mnie jednak, jak można jednocześnie szczycić sie wytrwaniem w wierze oraz szczycić się wytrwaniem w wątpliwościach? To tak jakby ktoś w jednym zdaniu chwalił sie że jest super kieszonkowcem i umie wyjąć portfel z kieszeni ofiary tak że ona tego nie zauważy, a w drugim dodawałby że jest super uczciwy i znaleziony portfel oddaje właścicielowi i nie chce znaleźnego.

Kiepski przykład. Znalezione to nie ukradzione, więc wzięcie (lub przyznanie się do wzięcia) znalezionego portfela może być uwłaczające godności super kieszonkowca.
A tak na serio, to nie nadążysz za psychiką starszych osób.
Czy pani Halina to ta osoba siedząca przy szlaku do Świątyni Wang?
Czesiek




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych