Tak, to trafna uwaga Też czasem myślałam skąd je mają,tym bardziej,że w owych czasach internet ani tym bardziej zakupy w sieci nie były popularne,ani chyba nawet większości ludziom dostępne.
Takie okładki sam woziłem z Krakowa a dokładniej z Nowej Huty około 18 lat temu. No i ładnie oprawiali Biblie w skórę. Moja tysiąclatka do dzisiaj dzięki temu jest jak nowa.
Bez netu też da się żyć.
Nie kupowałem raczej nigdy na takich straganach, wyjątkiem były w Poznaniu rok temu. Idąc na zgromadzenie cos potrzebowałem chyba etui na plakietkę i kupiłem.
Nie lubię jak inni próbują wykorzystywać znajomości albo "pokrewieństwo" religijne do zarobkowania.
Wolę wziąć nowy śpiewnik z magazynku a pieniądze dać do skrzynki niż kupować okładkę. Ale to tylko moje osobiste zdanie.
Niektóre rzeczy oczywiście że się przydają, sam przywoziłem kiedyś bracią okładki na Strażnicę, fajna sprawa.