Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tutaj można przedstawić swoją historię


  • Please log in to reply
240 replies to this topic

#81 non

non

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 58 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2010-05-10, godz. 09:54

A te przytyki to do kogo ???
Odszedłem bez wyrzutów sumienia...kierowało mną czucie...teraz wiem dlaczego...

#82 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-05-10, godz. 15:29

Czasami odnoszę wrażenie, że biorę udział w spotkaniu psychoterapeutycznym grupy byłych śJ. Siedzimy sobie w zamkniętym kregu i wymieniamy doświadczenia z bytności śJ. W sumie chyba dobre skojarzenia, niedalekie od prawdy. Mówienie o bolesnych przeżyciach wyniesionych "dzięki" Organizacji w zacnym gronie osób, którym takie doświadczenia nie są obce, jest jak najbardziej działaniem zalecanym i przynoszących chociaż krótkotrwałą ulgę. Kiedy słucham kolejnych zwierzeń, które do pewnego stopnia dotykają moich świadkowskich przeżyć i zapewne dużej grupy osób czytających to forum, czuję, że nie jestem osamotniona w doświadczeniach i podobnych przemyśleniach. W końcu wszystko o czym piszecie jest mi bliskie.

Zenonie, Twój wniosek: " Jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi jest Jezus, a nie jakiś autoryzowany przedstawiciel", jest też moim na tę chwilę ostatecznym wnioskiem, wyciagniętym pod wpływem długoletnich religijnych poszukiwań. Owszem, odczuwam zbieżność poglądów i podobieństwo doktrynerskie ze sporą grupą chrześcijan różnych denominacji, ale zaistnienie jako pełnoprawny członek tych społeczności to raczej odległa perspektywa.
Szczególnie wzruszający opis bezdusznego potraktowania Twojej teściowej w chwili zmagania się ze śmiertelną chorobą i bolesne zawiedzenie się na "prawdziwej" braterskiej miłości, daje sporo do myślenia. Podobny scenariusz mógł mieć miejsce w mojej rodzinie, ale nasza pragmatyczność i dokładna znajomość metod postępowania z wykluczonymi, skłoniła nas do dalekosiężnych i wytrwałych wysiłków w celu przyłączenia śmiertelnie chorego członka rodziny i zamiast druzgoczącej pustki otrzymalismy wsparcie w trudnych chwilach. Może mieliśmy szczęście do wyrozumiałych i wspólczujących starszych, którzy pewnie na psychologii się nie znali, ale posiadali spore doświadczenie życiowe i posiadali wrażliwe serce. W organizacji są różni ludzie i podobnie wygląda sytuacja w innych chrzescijańskich denominacjach...może w tych innych jest większa otwartość i sczerość. Może też na zbyt wielkie wsparcie ze strony starszych i braci ze zboru nie liczyliśmy i dzięki temu nie zawiedliśmy się na nikim, wręcz przeciwnie dane nam było doznać braterskiego pocieszenia i wytchnienia. Zastosowanie się do świeckiego przysłowia - umiesz liczyć licz na siebie, przynosi sporo pożytku w życiu niejednego śJ i zabezpiecza przed głębokim rozczarowaniem. W końcu na nikim z braci się nie zawiodłam, bo nie za wiele od nich oczekiwałam.
Pozdrawiam serdecznie. :)
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#83 zenon

zenon

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 10 Postów

Napisano 2010-05-19, godz. 22:17

Dziękuję wszystkim za miłe słowa :)

A twoja żona jest ŚJ? Nie ma żadnych problemów?

Nie chodzicie na zebrania. Ciekawe czy i kiedy nadzorca obwodu wspólnie ze starszymi zboru wpadnie w końcu na jakiś ambitny pomysł żeby się pozbyć "nierobów" ze zboru pod pretekstem rozpasania i wyuzdania. Jeśli możesz, dawaj nam znać na bieżąco co się dzieje. Ciekaw jestem czy coś wymyślą.


BLE: Żona tak samo jak ja. Otworzyły jej się oczy. Niestety nie potrafi sobie z tym poradzić. Runął jej cały świat, światopogląd. Zanim mnie poznała była "szczęśliwa". A jak to wszystko poznała z innej strony to do tej pory do siebie nie doszła. Ale z ŚJ nie chce mieć nic do czynienia.

Wyciągnąłem też taki wniosek że jest bardzo duża grupa osób, które są szczęśliwe będąc w danej religii i Uważam że nie powinno im się burzyć światopoglądu ponieważ nie każdy ma psychikę w porządku :)
Większość ludzi lubi jak nie musi sama myśleć :) Lepiej niech ktoś inny myśli i odpowiedzialnośc zrzucić łatwo na kogoś innego np. niewolnika. Zauważyłem że niektórzy wręcz potrzebują być w religii. Bez tego nie potrafią funkcjonować w społęczeństwie. Wydaje się że tego nigdy nie zrozumią. Tak jakby nie pracowały im wszystkie obszary mózgu odpowiedzialne za "pewne" myślenie.

Pomagając w naszym mniemaniu taki osobom, niektórym można zrobić sporą krzywdę. Co o tym myślicie?

Ble: narazie zmienilismy miejsce zamieszkania :) Chcieli wpaść to powiedziałem że jak ma to być sztywna formalna wizyta to mogą się nie pokazywać. I się nie pokazali...

Ciągle dobrze jej życzysz identyfikując ją z Bogiem i jeszcze w większości widzisz własną winę jak organizacji

Non: Każdemu trzeba dobrze życzyć. Równowaga energii musi być. Jeśli się komuś życzy źle to później to do człowieka wraca :)
Nie bez powodu najważniejsza jest miłość.

Piszesz,że udało Ci się nawiązać przyjaźnie poza organizacją, więc pielęgnuj je, bo to bardzo pomaga w odcięciu się od WTS

Tak, i co dziwne nikt tej przyjaźni nie uzależnia od tego czy jestem w religii tylko od tego jakim jestem człowiekiem :) Haha

Szczególnie wzruszający opis bezdusznego potraktowania Twojej teściowej w chwili zmagania się ze śmiertelną chorobą i bolesne zawiedzenie się na "prawdziwej" braterskiej miłości, daje sporo do myślenia.

Ida: Zdaję sobie sprawę że to przypadek, Znam podobne przypadki gdzie ŚJ zachowali się bardzo ładnie. Ale nie potrafię zrozumieć dlaczego noe można mówić i o negatywych przypadkach :)

umiesz liczyć licz na siebie

Może to dane mi się było nauczyć, bo tym do tej pory w tym tkwił.
Co do oczekiwań to tego uczą publikacje, Jak się ma to kodowane od dziecka to nie zawsze się ma na to wpływ.

Użytkownik zenon edytował ten post 2010-05-19, godz. 22:19


#84 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-05-22, godz. 21:48

Wyciągnąłem też taki wniosek że jest bardzo duża grupa osób, które są szczęśliwe będąc w danej religii i Uważam że nie powinno im się burzyć światopoglądu ponieważ nie każdy ma psychikę w porządku :)
Większość ludzi lubi jak nie musi sama myśleć :) Lepiej niech ktoś inny myśli i odpowiedzialnośc zrzucić łatwo na kogoś innego np. niewolnika. Zauważyłem że niektórzy wręcz potrzebują być w religii. Bez tego nie potrafią funkcjonować w społęczeństwie. Wydaje się że tego nigdy nie zrozumią. Tak jakby nie pracowały im wszystkie obszary mózgu odpowiedzialne za "pewne" myślenie.

Pomagając w naszym mniemaniu taki osobom, niektórym można zrobić sporą krzywdę. Co o tym myślicie?


Myślę, że możesz mieć rację. Sama też podchodzę z dystansem do wszelkich akcji uświadamiających śJ i otwierających oczy na ukryte "piękno" Organizacji. A co będę komuś odbierać satysfakcję z odkrywania głębokości, szerokości i wysokości prawd made in Brooklyn. Niech każdy ma szansę bycia odkrywcą. ;)

Na początku, gdy miarka zaufania do Organizacji przekroczyła "stan ostrzegawczy", miałam chęć porozmawiania o swoich religijnych wątpliwościach z niektórymi członkami rodzimego zboru. Zwłaszcza z bratem, z którym pozostawałam w duchowej przyjaźni i zażyłosci organizacyjnej. Zaczęłam trudną rozmowę i w tejże chwili zdałam sobie sprawę, że popełniam być może poważny błąd. Stanęła mi przed oczami cała życiowa przeszłość rozmówcy, prześladowania ze strony rodziny z jakimi zmagał się dla prawdy stawszy się śJ, duchowe rozterki i szczere modlitwy, okresy wzmożonej aktywności i służby dla Boga mimo sprzeciwu rodziny. Zdałam sobie sprawę ze śliskości gruntu, po jakim się poruszam. Może też, jak wiele mogę niechcący zburzyć w sferze religijnej tego człowieka. Bo myślę, że wysłuchałby mnie z uwagą, wrażliwością i wnikliwością. Zresztą nie wiem, może ta rozmowa kiedyś się odbędzie.


Znam podobne przypadki gdzie ŚJ zachowali się bardzo ładnie. Ale nie potrafię zrozumieć dlaczego noe można mówić i o negatywych przypadkach :)


Oczywiście, że można mówić o sprawach, które w sposób szczególny nas dotknęły czy wewnętrznie zdruzgotały. O niebudujących przypadkach okazywanej w zborze śJ pseudomiłości. Nie jestem temu przeciwna. Czasami wygadanie się z tego co nas boli i co jak zadra siedzi w naszym poranionym sercu przynosi chwilową ulgę. Takie przelanie na zgorzkniałe słowa wezbranych, tłumionych myśli i podzielenie się nimi z ludźmi, którym opisywana problematyka nie jest obca, ma wartość kojącą i chyba nawet jest czynnością zalecaną przez terapeutów. Zatem jestem jak najbardziej za wylewaniem swoich żali pod adresem Organizacji, jeżeli ktoś odczuwa taką potrzebę.

Co do oczekiwań to tego uczą publikacje, Jak się ma to kodowane od dziecka to nie zawsze się ma na to wpływ.


No niby ja również byłam objęta programem kodowania od małego pozytywnego stosunku do wszystkiego, co ma związek z Organizacją, ale chyba równolegle doświadczałam otwartej krytyki niekorzystnych zjawisk rozgrywajacych się w zborze śJ. Byłam bacznym obserwatorem nieubarwionego, chrzescijańskiego życia i potrafiłam wyciągać wnioski z czyjejś nauczki. Już dawno zauważyłam, że między naukami strażnicowymi, przepiękną wizerunkowością i zachwytem nad niespotykaną nigdzie indziej miłością, a zborową rzeczywistoscią i codzienną praktyką przeciętnego śJ, rozpościera się olbrzymia przepaść. Odkryłam to zanim zostałam śJ. Wydawało mi się, że podobne tendencje dominują w większości chrześcijańskich denominacji...więc w sumie co za różnica, czy będę śJ, czy będę chrześcijanką innej maści, wszak Bóg jest jeden.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#85 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2010-05-23, godz. 09:07

Amen Ido :rolleyes:
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#86 5thavenue

5thavenue

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów

Napisano 2010-07-10, godz. 13:52

ja jestem poza organizacja 20 lat ale to forum sprawilo ze wrociły wspomnienia fajnych chwil, fajnych ludzi bo byli fajni tylko organizacja wyprała im mozgi i nie moga rozmawiac, zreszta ja miałam łatwiej wyjechałam do innego miasta i slad sie urwał...
nigdy nie załowałam ze odeszłam , moze po samym odejsciu jak byłam trzymana na łancuchu to hamulce pusciły i zyłam na zasadzie, jedz, pij ,miej w koncu facetów he he he a nie nudnych braci , uzywaj zycia he he - musiłąm to wszystk oodreagowac , te sztuczne nakazy, zakazy co wolno a nie wolno itd to akurat byl grzeszny okres
ale to tez mineło teraz jestem chrzescijanką , moj Bog to Jezus i odzyskałam spokoj i harmonie
ale w organizacjo były fajne chwile ale to chwile zwiazane z ludzmi , a nie z niewolnikiem

ja jestem Swiadkiem Jezusa i teraz mi wstyd ze sie Go wyparłam na rzecz organizacji ale nie byłam soba tylko tez miałam wyprany mózg
chetnie spotkałbym sie jednym ze starszy m zboru, który mi powiedzial, ze ze swiatusem bede miec nieudane malzenstwo he he he he co jest nieprawda, bede nieszczesliwa co jest nieprawda, zgine w armagedonie co jest nie prawda , Bog sie ode mnie odwórci co jest nie prawdą i wiele wiele innych kwestii

ale tak sobie teraz wspominam- osrodki pionierskie ech, i platoniczna milosc do jednego brata ech,
były fajne chwile , takie zwyczajnie po ludzku

#87 5thavenue

5thavenue

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 16 Postów

Napisano 2010-07-13, godz. 20:07

Moja mama była wiecznie zainteresowana ale róznymi religiami. Stąd zawsze przewijali się przez nasz dom ludzie róznych religii. Zresztą nie tylko SJ oni bo też zielonoświatkowcy ( chyba tak się nazywają). Tata na to pozwalał bo mama chorowała na raka bardzo długo i potrzebowała rozmawiać o Bogu.
A mnie skaptowali po jej śmierci bo byłam podatna a pozatym wpadł mi w oko jeden braciszek :lol: :lol: :lol: to najgorsza motywacja .
Tata moj był i jest katolikiem ale takim- do kościoła nie chodził bo mu sie nie chciało. Zresztą całą swoją miłość przelał na mnie więc pozwalał mi na wszystko. :D ale pamiętam, ze przed chrztem prosił mnie abym tego kroku nie robiła, co zresztą nieraz po latach mi wypomniał :P wyszedł chyba z zalożenia, że jak mi zabroni to i tak zrobię swoje , więc po co się kłocic . Pozwolił mi popełnić błąd bo nie miał wyjscia, zeby mnie całkowicie nie stracic z oczu.
No ale stwierdziłam odnalazłam sens zycia, zostaje SJ a jeszcze fajny brat .
To wszystko było szalenie naiwne z mojej strony. W moim domu, jak pisałam przychodzili SJ, zielonoświatkowcy , ksiądz po kolędzie , panował duch tolerancji. W takim duchu zostałam wychowana przez rodziców- duch tolerancji i wolnosci. W czasie studium ze SJ nie wyczaiłam ze w organizacji jest odwrotnie. Pozatym byłam osobą , która bardzo szybko nawiązuje kontakt, jest gadułą- pod tym względem pasowałam do SJ. Nie miałam problemów zabierać głosu na zebraniach itd itd Idealny kandydat na pioniera.
Gdy teraz nad tym myślę to nie mam pojecia dlaczego podjełam taki krok- chrzest. To byłą wypadkowa przekonania , ze odnalazłam prawdziwą religię, euforii- nie potrafie tego nazwać. A tak na serio to pewnych nauk nie rozumiałam ale to miało mniejsze znaczenie, skoro inne zrozumie to potem następne zrozumiem. Wytłumaczyli mi, ze teraz piję mleczko a pozniej przyjdzie czas na pokarm stały.
no i zostałam SJ, trafiłam do silnego duchowo zboru , bo za taki ten zbór powszechnie uchodził w opinii braci. A , ze jak pisałam byłam kontaktowa i lubiana to szybko zyskałam wsród braci bliskich znajomych , przyjaciól i to wsród zon starszych i starszych ,ktorzy wtedy nie byli dziadkami - mieli ok 30 lat. Tylko jeden starszy na serio był starszy wiekiem . Byłam taką trochę gwiazdą siostrą :D :lol: :lol:

Użytkownik 5thavenue edytował ten post 2010-07-13, godz. 20:08


#88 romeo

romeo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 354 Postów

Napisano 2010-08-16, godz. 09:51

Ja napisałem list , że już nie chcę być śJ - fakty przestawiłem w liście . Lecz prowadziłem regularną pomoc jako śJ w stronę starszych zboru . Pomagali mi też jak mogli - szczerzyli na mnie zęby ,wypytywali się braci w zborze z którymi miałem kontakt pytają się ich czy widzieli mnie pianego czy palę , może jakieś inne używki , co teraz porabiam , z czego żyję , czy wiedzą coś o mnie co robię a jest sprzeczne z TS , za wszelką cenę chcieli mi udowodnić że mszczę się na nich ale ja tylko chciałem im pomóc aby nie wpadli w złe towarzystwo-niemoralność i się nie rozpili a pijaństwo często prowadzi do spraw sądowych i ukarania lub więzienia . Udowodniłem Im łamanie prawa bożego i dowody przechowuje do chwili obecnej . Osobiście słyszałem od osób pełniących wysokie stanowiska w TS , że dzieją się takie rzeczy w zborach , że czasem nie chce się wierzyć , że jest to religia prawdziwa . Nie mogę powiedzieć , iż wszyscy starsi , mowa teraz o przewodniczących zboru nadużywają alkohol i prowadzą podwójne życie . Degustowałem drinki ze starszym będącym przewodniczącym zboru , zbór stawiany za wzór w Polsce i ta osoba wykazywała pełną dojrzałość duchową ale znam starszego który pełnił funkcję przewodniczącego a popijał sobie na umór . W przypadku tego drugiego starszego dopuszczał się większych grzechów . Jeżeli będzie konfrontacja między ochrzczonym śJ a starszym - obwodowy zawsze da wiarę starszemu . Pamiętajcie - W ZBORZE JEDNOSTKI SIĘ NIE LICZĄ , ZAWSZE CHODZI O OGÓŁ .

Dzisiaj prowadzę szczęśliwe życie ale dalej wierzę w Biblie i w Boga . Nie wierze w TS .

#89 wyrzucona

wyrzucona

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 88 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:lubuskie

Napisano 2010-08-17, godz. 18:15

Masz rację, powinni ich posyłac na kursy z psychologii, wyrządzaliby mniej szkód!

Obawiam się, że te kursy psychologii w wykonaniu TS byłyby o tym jak jeszcze bardziej psychomanipulować ludzi i ich kontrolować. Pewnie byłoby jeszcze gorzej...

#90 romeo

romeo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 354 Postów

Napisano 2010-08-17, godz. 20:24

Wyrzucona , zgadzam się z Tobą w 100 % .

#91 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2010-08-18, godz. 07:45

Bo ja wiem. ja obstawiam powołanie AJWAP - Zjednoczenie Świadków jehowy przeciwko psychomanipulacji, tak jak się stało gdy powołano KŁS i jego członkowie zaczęli poznawać zagadnienia medyczne.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#92 romeo

romeo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 354 Postów

Napisano 2010-08-18, godz. 09:15

Arturze , śJ mają słuchać , zgadzać się i wykonywać czynności zborowe i za dużo nie myśleć . A te trochę , co mogą myśleć , niech myślą o służbie polowej , jaki dobry jest zbór a w tym zborze jacy praworządni są starsi którzy mogą wykluczyć i np. jaki ten świat jest zły a śJ dobrzy . Taki śJ w oczach organizacji , to porządny człowiek ale zawsze może się bardziej postarać i być lepszym człowiekiem / czyli częściej wyruszać do służby polowej , bardziej angażować się w sprawy zborowe , zerwać wszelkie kontakty z tak zwanym światem o ile to od nich zależy / a co się tyczy psychomanipulacji , to nic im o tym nie wiadomo .

#93 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-08-20, godz. 05:29

Zastosowanie się do świeckiego przysłowia - umiesz liczyć licz na siebie, przynosi sporo pożytku w życiu niejednego śJ i zabezpiecza przed głębokim rozczarowaniem. W końcu na nikim z braci się nie zawiodłam, bo nie za wiele od nich oczekiwałam.


Wszystko pięknie ładnie gdyby nie to, że organizacja i jej członkowie głoszą, że jako prawdziwi chrześcijanie służą pomocą dla wszystkich ludzi a zwłaszcza dla spokrewnionych w wierze. Mówią, ale nie czynią tego co mówią.

chetnie spotkałbym sie jednym ze starszy m zboru, który mi powiedzial, ze ze swiatusem bede miec nieudane malzenstwo he he he he co jest nieprawda, bede nieszczesliwa co jest nieprawda, zgine w armagedonie co jest nie prawda , Bog sie ode mnie odwórci co jest nie prawdą i wiele wiele innych kwestii


No tak bo ten starszy to była wyrocznia, jasnowidz, sędzia i wszystkowiedzący naraz...

#94 romeo

romeo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 354 Postów

Napisano 2010-08-20, godz. 05:45

ble , będę się modlił za tego starszego w myśl słów Jezusa - Ewangelia Św. Mateusza 5;44 część b - módlcie się za tych , którzy Was prześladują .

Użytkownik romeo edytował ten post 2010-08-20, godz. 05:47


#95 ble

ble

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1026 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2010-08-20, godz. 19:19

ble , będę się modlił za tego starszego w myśl słów Jezusa - Ewangelia Św. Mateusza 5;44 część b - módlcie się za tych , którzy Was prześladują .


Prześladowanie to może za mocne określenie, niemniej jednak starszy nie powinien kogoś oceniać jeśli nie ma pewności że ten ktoś skończy tak czy inaczej. Jest to po prostu zwykłe osądzanie bez podstaw a Biblia mówi wyraźnie żebyśmy nie sądzili aby nie być sądzonymi. Ale tak to już jest wśród niektórych starszych - coś w kimś nie pasuje to najlepiej od razu go osądzić nie zostawiając suchej nitki.

Użytkownik ble edytował ten post 2010-08-20, godz. 19:19


#96 Vienna

Vienna

    Site Admin

  • Członkowie
  • PipPipPipPipPipPip
  • 3 Postów

Napisano 2010-08-24, godz. 07:04

No to teraz moja kolej.Od 4 miesięcy nie jestem Świadkiem-a byłam nim 15lat.Byłam bardzo zaangażowana. Kilka lat spędziłam w służbie pionierskiej.Mieszkałam na białej plamie i ostro się wytężałam.Wyszłam za mąż za brata w wieku 20 lat-równie gorliwego jak ja. Szybko się okazało,że gorliwość nie wystarczy żeby być dobrym mężem. Mąż karał mnie wielotygodniowym milczeniem np za podniesienie głosu albo odmowę współżycia. Jako dobra siostra-podporządkowana żona-znosiłam to w ciszy-bo przecież nie można wypowiadać się źle o mężu.Trwało to 9 lat. W końcu pękłam psychicznie i popadłam w głęboką depresje.Mąż zaczął mnie opuszczać na kilka tygodni. Nie można było się z nim skontaktować. Zaczął mnie pocieszać starszy mojego zboru-pracownik Biura Oddziału Betel. Ufałam mu. Ale on dążył tylko do tego żeby mnie wykorzystać. Byłam zdesperowana i gotowa na wszystko.Na szczęście nie udało mu się mnie wykorzystać i w końcu zniknął-wyprowadził się.Pod wpływem depresji prawie się zagłodziłam-wylądowałam w szpitalu-męża to nie obchodziło-więc w końcu dał mi powód do separacji.Nie miałam środków do życia.Postarałam się o separacje prawną.Ale mąż wrócił i ja go oczywiście przyjęłam jako dobra chrześcijańska żona.Mąż rzeczywiście zmienił swój stosunek do mnie.Ale moja depresja ciągle wracała. Ciągle byłam na lekach.Podjęłam konkretną terapię na początku tego roku. Dzięki niej uświadomiłam sobie,że żyję w ciągłym poświęceniu.Jakbym w ogóle nie istniała. Jakbym w ogóle nie miała potrzeb. Nie mieliśmy dzieci-mąż nie chciał-uznał ,że będziemy je mieć w raju. Za każdym razem kiedy chciałam podnieść swoje wykształcenie-gasił mnie i zachęcał do angażowania się w działalność głoszenia-i ja tak robiłam. Zawsze żyliśmy na minimalnej stopie życiowe. Nie mamy nic z 12letniego dorobku małżeńskiego.Zdecydowałam się odejść.Od zboru i od męża. Teraz żyję tak jak chcę i czuję się jakbym byłą na nieustannych wakacjach-nagle ubyło mi tylu obowiązków-związanych z zebraniami,studium i służbą. Byłam bardzo nękana przez pewne małżeństwo moich "przyjaciół". Wysyłali mi setki smsów z wyzwiskami.Aż niesamowite to było.Faktem jest ,że czuję się samotna bo nagle straciłam wszystkich znajomych z przestrzeni 17 lat-od kiedy zaczęłam studiować. Ale i tak czuję ,że odżyłam.

#97 edd

edd

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2081 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:localhost

Napisano 2010-08-24, godz. 08:50

Witamy na forum :)
Fryderyk Nietzsche
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"

#98 Profanka

Profanka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 487 Postów
  • Lokalizacja:z południa

Napisano 2010-08-24, godz. 21:08

Tiaaa... tylko żona ma obowiązki. Poświęcenie się czekanie...na męża. MĄŻ. Hmmm... Współczuję Ci Vienno. Ale... witam wśród ludzi wolnych :)
... I poznacie prawdę , a prawda was wyswobodzi ... Cóż to jest prawda?

#99 romeo

romeo

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 354 Postów

Napisano 2010-08-24, godz. 21:36

Witamy Ciebie Vienna . :)

#100 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2010-08-24, godz. 22:19

Vienna

Już Cię lubię za szczerość, otwartość i Twoje wieloletnie zaangażowanie w służbę dla tzw.Pana oraz za ponadludzkie wysiłki jakie podejmowałaś, aby utrzymać rozsypujące się małżeństwo. :) Domyślam się jak Ci jest ciężko, ciężko pod każdym względem. Powoli "staniesz na własnych nogach"...już przecież jest lepiej.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych